Reklama

Od pięciu lat „tymczasowo” mieszkamy u teścia. Miało być na kilka miesięcy – tylko do momentu, aż znajdziemy coś dla siebie – tak to sobie tłumaczyliśmy z Karoliną, moją żoną, kiedy po ślubie pakowaliśmy rzeczy z mojego jednopokojowego mieszkania na osiedlu.

Hałasował po nocach

Sprzedaliśmy je z zyskiem, chcieliśmy ruszyć z czymś większym, z kawałkiem ogródka, może z miejscem na pracownię, ale ceny poszły w górę, a potem jeszcze inflacja, potem jakieś inne „potem”… I tak z miesiąca zrobił się rok, potem dwa, potem pięć.

Teść jest emerytowanym stolarzem. Całe życie coś dłubał – a to półka, a to ława, a to szafka na buty. Zorganizowany do bólu. Jest zasadniczy, ale nie konfliktowy. Po prostu – ma swój świat, i ten świat mieści się w piwnicy.

Na początku nie zwracałem na to uwagi. Słyszałem wieczorami jakieś szuranie, czasem wiercenie, czasem delikatne „stuk, stuk, stuk”, jakby ktoś klepał ścianę z drugiej strony. Pomyślałem – dobra, facet nie śpi, jego dom, jego piwnica, jego sprawa. Ale kiedy zaczęło to się powtarzać co noc – i kiedy w końcu zrozumiałem, że to nie są przypadkowe hałasy, tylko regularna rutyna – nie mogłem już spać.

– Czy twój ojciec zawsze majsterkował o tej porze? – zapytałem kiedyś Karolinę.

Spojrzała na mnie z uśmiechem, lekko zaspana, jakby nie rozumiała, o co pytam.

– Tak, mama się przyzwyczaiła. Może ty też musisz?

Nie odpowiedziałem. Może i powinienem się przyzwyczaić? Może problem był ze mną, może byłem przewrażliwiony?

Nie mogłem spać

Tego wieczoru byłem wyjątkowo zmęczony. Od rana miałem kilka wideorozmów, potem jakieś poprawki w projekcie, a na koniec niekończące się maile. Marzyłem tylko o tym, żeby położyć się w ciszy, zasnąć i przespać całą noc bez budzenia się co godzinę. Zgasiłem światło i położyłem się obok Karoliny.

Przez chwilę jeszcze słyszałem jej spokojny oddech, już prawie zasypiałem, kiedy nagle znów się zaczęło. Najpierw delikatne skrzypienie drzwi do piwnicy, potem zgrzyt zamka, a potem rytmiczne uderzenia. Ciche, ale regularne, jakby ktoś wbijał gwoździe w drewno z równą precyzją jak zegarek.

Zacisnąłem powieki. Oddychałem głęboko, próbowałem wmówić sobie, że to nic takiego, że minie, że się zmęczy i pójdzie spać. Ale dźwięk nie ustawał. Podniosłem się z łóżka i usiadłem na brzegu. Karolina się poruszyła.

– Znowu nie możesz zasnąć?

– On się tam chyba urządził na nowo – powiedziałem, nie podnosząc głosu. – To już nie jest jego piwnica, to jego świątynia.

– On po prostu nie ma innego zajęcia. To go uspokaja.

– Mnie nie uspokaja. Mnie wykańcza. Czuję się, jakbym mieszkał w warsztacie.

Marzyłem, by się wyspać

– Ale on przecież niczego złego nie robi. Nikomu nie przeszkadza… no, oprócz ciebie.

– Nie śpię już trzeci tydzień.

– Może masz coś na głowie?

– Tak. Młotek twojego ojca.

Westchnęła tylko i przewróciła się na drugi bok. Wróciłem pod kołdrę, ale dźwięk był już we mnie. Nie w uchu, nie w głowie – w całym ciele. Uderzenia rozchodziły się jak echo. Próbowałem przestać o tym myśleć, ale nic z tego. Leżałem w ciemności i czułem się tak, jakbym nie był tu gościem, ale intruzem.

Zszedłem do piwnicy w skarpetkach, po ciemku. Teść siedział przy stole, pochylony nad deską, którą precyzyjnie ciął małą piłą ręczną. Nawet nie zauważył, że stoję w progu. Przez chwilę patrzyłem na niego, na skupienie w jego oczach, na starannie poukładane narzędzia.

– Twoje hobby to nie problem – powiedziałem cicho. – Ale noc nie należy tylko do ciebie.

Spojrzał na mnie przelotnie, nie przerywając pracy.

– A kiedy mam robić to, co lubię? Kiedy wy śpicie, to przynajmniej mi nikt nie przeszkadza.

Chciałem coś odpowiedzieć, ale zabrakło mi słów. Oparłem się o framugę, przez chwilę milczeliśmy. W końcu odwróciłem się i wróciłem na górę.

Przeszkadzał mi

Rano jak zwykle usiadłem do pracy. Karolina jeszcze spała. Zaparzyłem kawę, otworzyłem laptopa i wtedy go zobaczyłem. Leżał tuż obok klawiatury. Mały, przezroczysty woreczek z parą jasnożółtych zatyczek do uszu. Nic więcej.

Siedziałem długo bez ruchu, z dłońmi na kolanach. Myślałem, że po naszej rozmowie coś się zmieni choć trochę. Może spróbuje być ciszej, może przynajmniej zapyta, czy bardzo przeszkadza. Ale nie – dostałem zatyczki, jak polecenie. Jakby to nie jego dźwięki były problemem, tylko moja reakcja na nie. Karolina zeszła chwilę później, w piżamie, z rozczochranymi włosami.

– Twój ojciec zostawił mi prezent – powiedziałem, pokazując woreczek.

– Próbował ci jakoś pomóc.

– To nie pomoc. To „zamknij się i przestań przeszkadzać”.

Nie odpowiedziała. Wzięła kubek, nalała sobie herbaty i wyszła z kuchni. Zostałem sam, ze śniadaniem, którego nie tknąłem, i z uczuciem, że w tym domu coraz mniej jest dla mnie miejsca.

Zastanawiałem się, czy nie powinienem wynająć czegoś samemu, przynajmniej na jakiś czas. Choćby pokoju, byle tylko zasnąć, kiedy chcę, i wstać, kiedy chcę. Może nawet nie musiałbym o tym nikomu mówić? Może wystarczyłaby jedna noc ciszy, żeby zrozumieć, czego tak naprawdę potrzebuję?

Byłem wykończony

Następnego dnia wróciłem do domu po północy. W korytarzu paliło się światło, ale nikt na mnie nie czekał. Karolina musiała zasnąć. Zszedłem do kuchni, nalałem sobie wody. Wtedy usłyszałem znajome stukanie z piwnicy. Inne niż zwykle – bardziej jednostajne, spokojniejsze. Bez pośpiechu. Chciałem po prostu przejść obok, udawać, że tego nie słyszę. Ale gdy byłem już na schodach, drzwi do piwnicy otworzyły się i pojawił się w nich teść. Trzymał w rękach drewniane pudełko.

– Zrobiłem ci na śrubki – powiedział. – Żebyś miał, jak coś kiedyś naprawisz.

Podał mi je i odszedł z powrotem na dół, zostawiając drzwi otwarte. Nie wiedziałem, co powiedzieć. Przez chwilę patrzyłem na nie w milczeniu. Nie było przeprosin, nie było rozmowy, tylko przedmiot, który miał być gestem.

Od tamtej nocy nic się nie wydarzyło, co mogłoby zmienić układ sił w naszym domu. Teść nadal majsterkował, choć nieco ciszej – może trochę z litości? Nie chodziło o dramatyczne zwroty akcji, nie doszło do awantury ani do wyprowadzki. Ale coś we mnie ucichło. Przestałem się tym przejmować

Mirek, 36 lat

Historie są inspirowane prawdziwym życiem. Nie odzwierciedlają rzeczywistych zdarzeń ani osób, a wszelkie prawdopodobieństwa są całkowicie przypadkowe.


Czytaj także:

Reklama
Reklama
Reklama