„Nie sprawdzałam finansów męża, bo całkowicie mu ufałam. Do dziś nie mogę uwierzyć, że mogłam być aż tak krótkowzroczna”
„Próbowałam sobie przypomnieć sytuacje, które wcześniej uznałam za przypadek. Delegacje, które wypadały nagle. Godziny spędzane w pracy, także w weekendy. Zmienione hasło do telefonu. Ostatnio nawet spał z nim pod poduszką”.

- Redakcja
Kiedy ktoś mnie pyta, jak wyglądało moje małżeństwo, zwykle odpowiadam krótko: „było dobre”. Bo naprawdę tak myślałam. Byliśmy razem prawie dwadzieścia lat. Paweł zarabiał, ja dbałam o dom. Dla wielu to układ jak z poprzedniej epoki, ale mnie pasował. Nie czułam się gorsza, bo nie przynosiłam do domu wielkich pieniędzy. Pracowałam jako bibliotekarka na pół etatu, a po pracy biegałam między garnkami, pralką i szkołą. Byłam oddana, kochająca i ufałam.
Ufaliśmy sobie
Paweł zawsze powtarzał, że wszystko ogarnia. Z pieniędzmi nie było nigdy problemu. Mówił, żebym się niczym nie przejmowała – że mam po prostu być i nie zawracać sobie głowy fakturami, kontami, przelewami.
Miałam wrażenie, że tworzymy drużynę – on w pracy, ja w domu. Wieczory były nasze – kolacja, kieliszek wina, wspólny serial. Śmialiśmy się, czasem kłóciliśmy, jak każdy. Ale nigdy nie myślałam, że może być coś, czego nie wiem. Że mój mąż mógłby mieć przede mną tajemnice. Aż do tego dnia.
Wracałam z pracy, zmęczona, ale zadowolona. W domu Paweł właśnie kończył rozmawiać przez telefon. Uśmiechnął się do mnie, pocałował w policzek i powiedział, że musi wyskoczyć po coś do sklepu. Zostawił laptopa na stole. Zazwyczaj od razu go zamykał, ale tym razem się pośpieszył albo zapomniał.
Miał tajemnice
Usiadłam przy stole, żeby zerknąć na przepis, który miałam zapisany w zakładkach. Kiedy przesunęłam touchpadem, ekran się rozświetlił, a na nim – niewylogowana strona bankowości internetowej. Nie zamierzałam tam zaglądać, ale zanim zdążyłam zareagować, moim oczom rzuciło się jedno imię, które powtarzało się kilka razy pod rząd: Kinga. Obok każdego przelewu – regularna kwota. W tym samym dniu każdego miesiąca.
Serce zabiło mi mocniej. Próbowałam to sobie jakoś wytłumaczyć. Może Paweł pomaga komuś z rodziny? Przecież to możliwe. Nie chciałam robić z igły wideł. Zamknęłam laptopa i wstałam od stołu, jakby to miało pomóc mi się otrząsnąć. Tylko że ten niepokój już we mnie został.
Wieczorem usiedliśmy do kolacji. Czekałam, aż zje pierwszy kęs, zanim zapytałam, pozornie spokojnie:
– Paweł… widziałam coś dziwnego na koncie. Kim jest Kinga?
Zamarł na chwilę, spojrzał na mnie, ale zaraz odwrócił wzrok. Potem odetchnął głośno, jakby zniecierpliwiony.
– Nie powinnaś grzebać w moich sprawach – powiedział cicho, ale nie było w tym smutku, raczej złość.
– To nasze konto, prawda? – zapytałam. Mówiłam spokojnie, choć ręce miałam lodowate.
– Nie dramatyzuj. To nic takiego – rzucił i zabrał się za krojenie mięsa, jakby rozmowa właśnie dobiegła końca.
Podejrzewałam coś
Nie potrafiłam już nic przełknąć. Wstałam od stołu i poszłam do sypialni, niby żeby odpocząć. Ale myśli miałam jak rozszalały tłum. Próbowałam sobie przypomnieć sytuacje, które wcześniej uznałam za przypadek. Delegacje, które wypadały nagle. Godziny spędzane w pracy, także w weekendy. Zmienione hasło do telefonu. Ostatnio nawet spał z nim pod poduszką.
Leżąc w ciemnym pokoju, z otwartymi oczami wpatrzonymi w sufit, poczułam coś nowego. Coś, czego wcześniej nie dopuszczałam do siebie: że może nie znałam go tak dobrze, jak myślałam?
Minęło kilka dni. Dom niby ten sam, ale jakby ktoś odsunął ściany i wpuścił zimne powietrze. Nie kłóciliśmy się, ale rozmawialiśmy tylko o tym, co konieczne. Czekałam, aż powie coś sam, aż wytłumaczy, uspokoi mnie, cokolwiek. Nic takiego się nie wydarzyło. W końcu nie wytrzymałam. Stał przy zlewie, mył kubek, jakby wszystko było w porządku.
– Nie zamierzam udawać, że nic się nie dzieje. Powiedz mi wprost: masz kogoś?
Odwrócił się, wytarł dłonie w ręcznik i spojrzał na mnie bez emocji.
– Nie jestem święty. Mam inne życie, ale nie chciałem cię ranić.
Zakończyliśmy to
Nie mogłam uwierzyć, że mówi to takim tonem, jakby mówił o pogodzie. Zrobiło mi się niedobrze.
– Nie chciałeś? I dlatego przez lata mnie okłamywałeś?!
– Zawsze miałaś wszystko. Nie musiałaś się martwić o nic – odpowiedział, jakby to miało wszystko usprawiedliwiać.
Patrzyłam na niego i czułam się, jakbym nagle obudziła się w cudzym mieszkaniu. Płacił rachunki, ale ja płaciłam czymś innym – spokojem, lojalnością, naiwnością. Nie odezwałam się już ani słowem.
Wszystko potoczyło się szybciej, niż się spodziewałam. Nie było krzyków, żadnych scen, trzaskania drzwiami. Rozmowa z prawnikiem, podpisy, spotkania w sądzie, krótka cisza po wyroku. Paweł nie protestował. Może nawet było mu na rękę, że załatwiamy to po cichu.
Zrzekł się części rzeczy, ale najważniejsze – dom, samochód, konto – należały do niego. Nigdy nie pomyślałam, żeby zadbać o siebie. Wszystko było na niego, przecież to on zarabiał. Ja pracowałam na pół etatu i zajmowałam się domem. Ufałam. A teraz zostałam z kilkoma tysiącami i starym czajnikiem.
Czuję się bezradna
Dzieci wiedziały tylko, że się rozstaliśmy. Nie mówiłam im o drugiej kobiecie, o tym, co mnie najbardziej bolało. Nie chciałam, żeby patrzyły na ojca inaczej. Zresztą – już wtedy były dorosłe, wyprowadzone. Wiedziałam, że nie wrócą na noc do mojego pustego mieszkania.
W środku czułam się jak dziewczynka, której ktoś właśnie wyrwał spod nóg dywan, na którym siedziała całe życie. Wieczorami leżałam sama i gapiłam się w sufit. Cisza była głośniejsza niż wszystko, co kiedykolwiek słyszałam. Zastanawiałam się, czy to wszystko było moją winą. Czy dałam się zamknąć w roli, która mnie uśpiła. Nie chciałam niczego wiedzieć, dopóki nie przestałam być potrzebna.
– Powinnaś była to przewidzieć, Marta – powiedziała moja przyjaciółka.
– Nie jestem jasnowidzem. Kochałam go. Myślałam, że to wystarczy – odpowiedziałam.
– To nie twoja wina. Ale teraz musisz się podnieść.
Skinęłam głową, choć wiedziałam, że to dopiero początek.
Marta, 45 lat
Historie są inspirowane prawdziwym życiem. Nie odzwierciedlają rzeczywistych zdarzeń ani osób, a wszelkie prawdopodobieństwa są całkowicie przypadkowe.
Czytaj także:
- „Myślałam, że 30-letni syn zmądrzeje, gdy się zakocha. A teraz mam w domu dwóch darmozjadów zamiast jednego”
- „Mąż myślał, że jego zdrada nigdy nie wyjdzie na jaw. W rocznicę zakończyłam tę farsę na oczach rodziny”
- „Gdy zostałem bezrobotny, żona się zmieniła. Traktuje mnie jak darmozjada i rozlicza z paragonów”

