„Nie mam szczęścia do facetów. Mąż szybko wylądował na cmentarzu, a nowy partner tak nawywijał, że płonę ze wstydu”
„– Po co wciągnąłeś w to wszystko moich rodziców? – spytałam zawiedziona. – Przecież oni ci wierzyli! – Myślałem, że nikt nie będzie sprawdzał mieszkania starszych ludzi – wyszeptał. – Gdybym tylko wiedział, co z tego wyniknie, nigdy bym się na to nie zdecydował”.

Minęły już prawie trzy lata, odkąd zostałam młodą wdową. Do dziś nie mogę pogodzić się z utratą męża. Ten cios spadł na mnie całkowicie niespodziewanie, bez najmniejszych sygnałów ostrzegawczych. Nie było wcześniej żadnych problemów zdrowotnych, które dałyby mi szansę przygotować się mentalnie na jego śmierć...
To był cios
Pamiętam tamto jesienne popołudnie – mimo że spóźniał się bardziej niż zazwyczaj, nie czułam wtedy żadnego niepokoju.
„No nie, znowu poszedł pić piwo z kolegami" – denerwowałam się już naprawdę mocno. „Niech no tylko wróci do domu, porządnie mu się dostanie!". Niedługo później zadzwonił telefon. Dowiedziałam się, że mój mąż miał wypadek samochodowy. Nie przeżył.
Kochałam Czarka, chociaż lubił wypić i nie był łatwym człowiekiem. Wzięliśmy ślub zaraz po maturze, bo okazało się, że będziemy mieli dziecko. Tak szybko zaczęłam własne życie rodzinne. I równie szybko wszystko się skończyło.
W tamtym okresie wydawało mi się niemożliwe, że mogłabym jeszcze kogoś pokochać. Mimo że byłam bardzo młoda, dopiero po dwudziestce, czułam się jakbym przeżyła już sto lat. Mówiłam sobie: „Po co szukać nowej miłości? Przecież już doświadczyłam prawdziwego związku, stanęłam na ślubnym kobiercu i złożyłam przysięgę. To powinno mi wystarczyć do końca życia". Planowałam samotnie wychowywać dziecko i nie myślałam o nowych związkach. Los jednak miał wobec mnie inne plany – pewnego dnia poznałam Kubę.
Zdobywał moje zaufanie
Od razu zauważyłam jego zainteresowanie moją osobą. Z początku wydawał mi się po prostu sympatycznym znajomym. Często widywaliśmy się w składzie materiałów budowlanych, gdzie pracuję – przyjeżdżał tam odbierać zamówienia. Za każdym razem gdy się pojawiał, przynosił jakieś małe prezenty. Raz była to czekolada, kiedy indziej świeżo palona kawa. Oficjalnie twierdził, że to podziękowanie za szybką obsługę jego zleceń. Ale jako kobieta wiedziałam, że kryje się za tym coś więcej.
Zaproponował mi kiedyś wyjście do kina, ale odmówiłam, bo miałam problem z opieką nad moim małym. Zamiast odpuścić, wpadł na pomysł, żebyśmy wszyscy razem poszli do cyrku. To naprawdę mnie zaskoczyło – rzadko który mężczyzna na początku relacji chce poznawać dziecko potencjalnej partnerki. Między Kubą a Tomkiem od razu pojawiła się świetna chemia. Pamiętam ich pierwsze wspólne spotkanie przy niedzielnym obiedzie – spędzili pół dnia w pokoju, gdzie mój chłopak pomagał synkowi przygotować przedszkolną pracę z plastyki. Tomek był w siódmym niebie.
Mój nowy związek zaczął się właśnie w ten sposób. Na początku nie były to wielkie uczucia, ale stopniowo Kuba robił na mnie coraz lepsze wrażenie. Cieszyłam się, że znowu mam przy sobie kogoś, kto nie tylko daje ciepło i bliskość, ale też pomaga w codziennych sprawach. Co najlepsze, nie musiałam go o nic prosić – sam zabierał się za różne domowe naprawy czy sprzątanie naczyń po posiłkach. Naprawdę doceniałam jego zaangażowanie.
Mój synek uwielbiał Kubę
Pamiętam, jak raz ze łzami w oczach pytał, czy to właśnie on mógłby go zabrać z przedszkolaka. To właśnie wtedy dotarło do mnie, że muszę na poważnie przemyśleć naszą relację. Zwłaszcza, że syn potrzebował męskiego wzorca. Przyszło mi do głowy, że Kuba świetnie sprawdziłby się jako tata. Mogłam na niego liczyć w każdej sytuacji. Czasami wydawało mi się, że wie, czego potrzebuję, zanim sama to sobie uświadomię. Kiedy widział, że rozkłada mnie migrena, od razu brał się do roboty – ogarniał dom, zajmował się naczyniami, a nawet wyciągał małego na film albo przechadzki, żebym mogła złapać oddech i nabrać sił.
Chociaż nie byliśmy po ślubie, on ciągle przynosił różne rzeczy do mojego domu. Jednego dnia zjawił się z wielkim telewizorem pod pachą. Kiedy chciałam oddać mu pieniądze za zakup, prawie się obraził. Powiedział, że to prezent dla mnie, a poza tym sam często u mnie siedzi, więc też będzie mógł oglądać ten telewizor.
Przedstawiłam go rodzinie
Uznałam, że nie ma już po co trzymać Kuby w tajemnicy przed rodziną. W końcu byliśmy razem od ponad roku i nasza relacja była całkiem poważna. Nie widziałam też powodu, żeby się go wstydzić – tak mi się wtedy wydawało
Teściowa z poprzedniego małżeństwa niezbyt przychylnie patrzyła na mój nowy związek. Drażniło ją to, że Tomcio tak mocno zżył się z nowym facetem w moim życiu. Moi rodzice natomiast od samego początku byli zadowoleni, że znalazłam kogoś na nowo.
Wszyscy mi mówili, że młoda jestem i powinnam korzystać z życia. Z czasem nawet zaczęli wypytywać, kiedy planujemy stanąć na ślubnym kobiercu. On jednak milczał w tej sprawie, a ja nie chciałam pierwsza zaczynać rozmowy. Bałam się, że będę wyglądać jak jakaś natrętna desperatka.
Nie wiedziałam, o co chodzi
Pewnego dnia zadzwoniła do mnie zdenerwowana mama. Powiedziała, że policja przyjechała do naszego domu i zabrała tatę na przesłuchanie. Przestraszona tą wiadomością, od razu wskoczyłam do auta i ruszyłam w tamtą stronę. Przy drzwiach komisariatu natknęłam się na wychodzącego ojca. Popatrzył w moją stronę i powiedział bez emocji:
– Pomówimy w domu.
Przez całą drogę powrotną milczał jak zaklęty. Rozumiałam, że to jego sposób na rozładowanie gniewu. Czekał aż dojedziemy i dopiero wtedy wypalił bez owijania w bawełnę:
– Znałaś prawdę?
Kompletnie nie wiedziałam, co chce mi przekazać. Dopiero później okazało się, że Kuba podrzucił moim rodzicom ogromne pudełko na przechowanie. Wytłumaczył im, że szykuje mi prezent urodzinowy i nie chce, żebym go przypadkiem znalazła. No bo faktycznie, często siedzę u niego w domu i mogłabym łatwo trafić na tę niespodziankę, gdyby ją tam schował.
Byłam w szoku
Po czasie wyszło na jaw, że wszystkie te upominki pochodziły z kradzieży. Na policji dowiedziałam się, że Kuba prawdopodobnie współpracuje ze złodziejskimi grupami... To nie był jednak koniec jego ciemnych interesów. Okazało się, że facet, którego kochałam, ma sporo za uszami. Nabrał kredytów w różnych bankach i wcale nie planował ich spłacać. Jego firma została zajęta przez kilka banków, przez co ludzie nie dostawali pensji. Jakby tego było mało, nie płacił też ZUS–u za swoich pracowników już od dłuższego czasu.
Spodziewałam się, że w każdej chwili do drzwi może zapukać policja z komornikiem i zabiorą mi telewizor – ale nic z tych rzeczy. Podobno okazało się, że Kuba uregulował płatność za sprzęt w gotówce. Policjanci dokładnie sprawdzili całe mieszkanie, zaglądając w każdy zakamarek, ale nie wykryli nic podejrzanego. Na szczęście, moje dziecko przebywało wtedy u mojej mamy. Policjanci przyszli bez mundurów, więc przynajmniej sąsiedzi nie mieli o czym plotkować.
W trakcie rozmowy z funkcjonariuszami policji usłyszałam, że Kuba uciekł i gdzieś się ukrywa. Ostrzegli mnie przy tym, że jeśli spróbuję mu pomóc w jakikolwiek sposób, to będą wobec mnie poważne konsekwencje. Niby wszystko jasne, ale życie pisze własne scenariusze...
Próbował mnie przepraszać
Bo co zrobić, gdy pewnego majowego wieczoru on nagle staje w progu twojego domu z miną wyrażającą żal za swoje czyny? Na początku chciałam po prostu zatrzasnąć te drzwi i zostawić go na klatce. Ale wtedy on...
Patrzył na mnie nieśmiało, trzymając czerwone tulipany. Jego oczy były pełne skruchy, gdy ledwo słyszalnym głosem powiedział:
– Przepraszam.
Wyglądał naprawdę żałośnie w tej chwili, przypominał smutnego psiaka, który coś przeskrobał. Nie mogłam go tak zostawić pod drzwiami, więc wpuściłam go do mieszkania. Natychmiast zaczął się tłumaczyć, że to wszystko przypadek i że nigdy nie chciał zaszkodzić mojej rodzinie. Przysięgał na wszystko, że to jego jedyny w życiu kontakt z szemranym towarzystwem. Coś mi mówiło, że tym razem nie kłamie.
– Wpakowałem się w długi jak kompletny głupek i nie miałem pojęcia, gdzie szukać pieniędzy na ich spłacenie – mówił, z trudem hamując łzy. – Kumpel zaproponował mi pewien "układ" i przestałem się wahać, gdy usłyszałem ile mogę na tym zarobić. Wydawało mi się, że od razu ogarnę te wszystkie zaległości i wreszcie będę mógł ci się oświadczyć bez żadnych obciążeń. Ale jaki ja byłem naiwny, totalny ze mnie debil...
– Po co wciągnąłeś w to wszystko moich rodziców? – spytałam zawiedziona. – Przecież oni ci wierzyli!
– Myślałem, że nikt nie będzie sprawdzał mieszkania starszych ludzi w poszukiwaniu skradzionych rzeczy – wyszeptał. – Gdybym tylko wiedział, co z tego wyniknie, nigdy bym się na to nie zdecydował. Oddałbym wszystko, żeby móc to odkręcić... Naprawdę bardzo cię kocham. Proszę, wybacz mi.
Wybaczyłam mu
Niektórzy pewnie pomyślą, że oszalałam, ale wybaczyłam Jakubowi. Zdecydował się dobrowolnie zgłosić na komendę. Nikt go do tego nie zmuszał. Zdaję sobie sprawę, że wyrok jest nieunikniony, ale pragnę zamknąć ten rozdział. On odsiedzi swoje w więzieniu, a potem odzyska wolność i skończy się to ciągłe ukrywanie przed wymiarem sprawiedliwości. Kiedy już odpokutuje za swoje błędy, nareszcie będziemy mogli normalnie żyć razem, bez żadnych komplikacji.
– Przysięgam, że na ciebie poczekam – powtarzam mu przy każdej okazji.
– A jak twoi rodzice zareagują? Nie będą robić problemów, kiedy się pobierzemy? – taka wątpliwość wciąż nurtuje Kubę.
– Nie jestem pewna – odpowiadam zgodnie z prawdą. – Ale nigdy się nie dowiemy, jeśli nie spróbujemy. A poza wszystkim... kocham cię nad życie.
Naprawdę wierzę, że to, co między nami jest, ma wielkie znaczenie. Mogę z ręką na sercu powiedzieć, że odkąd jesteśmy razem, mój partner zawsze traktował nas dobrze – zarówno mnie, jak i moje dziecko. Dawał nam mnóstwo ciepła i był przy nas, kiedy tego potrzebowaliśmy. Wspierał nas na wszystkie możliwe sposoby. Dlatego nie potrafię przekreślić tego wszystkiego, nawet jeśli ludzie dostrzegają w nim głównie złe cechy. Chcę pokazać im tę jaśniejszą stronę jego charakteru, którą sama poznałam.
Aleksandra, 29 lat
Czytaj także: „Kurier bywa w naszym domu częściej niż mąż. Sąsiedzi plotkują, że mam romans, ale prawda jest inna”
„Przez remont domu po babci skrzywdziłam siostrę. Mogła nie wysyłać mi swojego męża do pomocy”
„W sanatorium chciałem pobrykać z inną kobietą, ale to był błąd. Nie sądziłem, że szybko zatęsknię za zrzędzącą żoną”

