„Mąż zasiał nasionko w ogródku sąsiadki. Miałam posłać go do diabła, ale plony będziemy zbierać razem”
„– Ach, ty jeszcze nie wiesz – mówiła była teściowa. – Ona go zostawiła. Odeszła. Dziecko też zostawiła. Podobno wyjechała z jakimś bogatym kochasiem w siną dal. – Ale jak to? Zostawiła jego i dziecko jako matka? – nie mogłam się nadziwić”.

- Listy do redakcji
Pewnego letniego poranka spotkałam swoją była teściowa przy aptece. Taszczyła kilka opakowań pampersów i trudem szła, a przecież nie były ciężkie. Trochę się zmartwiłam i zatrzymałam się, by zapytać, co się stało. Zawsze się dogadywałyśmy i tak zostało mimo rozwodu, bo przecież ona nie zawiniła przy tym, że jej syn, a mój były mąż zamienił mnie na młodszą kochankę po ponad 10 latach małżeństwa, robiąc sobie przy tym dziecko.
Teściowa była w rozsypce
Po chwili rozmowy teściowa prawie się rozpłakała, wspominając czasy, gdy jej syn był ze mną. Powtarzała wciąż, że próbowała go powstrzymać przed romansem, rozwodem i tym wszystkim, co się działo. Ja akurat też chciałam rozwodu, więc nic by mi nie pomogła. Udało się nam zakończyć małżeństwo dość szybko, bo nie mieliśmy potomstwa. Oboje mieliśmy dobrych prawników, którzy sprawnie pokierowali podziałem majątku i zanim nowe dziecko Jacka skończyło 4 miesiące, już byliśmy rozwiedzeni.
Oczywiście przeżywałam to bardzo mocno. Kiedyś marzyłam o tym, by moje małżeństwo było na całe życie – szczęśliwe, spełnione, radosne. Nie przeszkadzał nam brak dzieci – a przynajmniej mąż wcześniej nigdy mi tego nie wypominał. Myślałam, że też mu na tym nie zależy. Moja przypadłość wynikała z przeżytego wypadku samochodowego w młodości. To nie była moja decyzja, ale los tak mną pokierował. Straciłam wtedy rodziców i był to dla mnie bardzo trudny temat. Jacek wiedział o wszystkim na długo przed ślubem.
Po pewnym czasie poznał jednak pewną młodą i piękną dziewczynę w pracy. Szybko owinęła go sobie wokół palca, a on stracił dla niej głowę. Kiedy dowiedział się, że tamta jest w ciąży, zostawił mnie niemal z dnia na dzień. Nie wahał się ani chwili.
W pewien sposób nawet to wszystko rozumiałam i częściowo mogłam się z tym pogodzić. Kosztowało mnie to ogrom cierpienia, moja pewność siebie gdzieś uleciała. Zdrada byłaby dla mnie może do wybaczenia i zapomnienia, ale dziecko… tutaj doszło to, że jako kobieta poczułam się po prostu bezwartościowa. Załamałam się.
Wcale nie chciała być matką
Rozpaczałam długo, ale nigdy nie kierowałam negatywnych myśli w stronę tamtej kobiety. Nie życzyłam źle jej ani Jackowi. Była winna zniszczenia naszego związku, bo wiedziała od początku, że Jacek jest żonaty. To on jednak jego obarczałam winą za wszystko. To on był moim mężem i przysięgał mi wierność przed Bogiem. Miałam momenty, kiedy złościłam się na samą myśl o nim, ale na szczęście nie znienawidziłam go. Jego rodzinę zaś potraktowałam jak tych, którzy ucierpieli razem ze mną przez jego lekkomyślne zachowanie.
Wtedy przed apteką teściowa prawie zalała się łzami, gdy opowiadała mi o nowinach z życia Jacka. Mianowicie nowa partnerka jej syna zrzuciła na niego wszystkie domowe i rodzicielskie obowiązki. Miał przy niej gotować, sprzątać i oczywiście opiekować się dzieckiem, a także normalnie chodzić do pracy, robić zakupy i doglądać samochodu.
– Robi za niańkę prawie całą dobę, a gdyby tylko mógł karmić piersią, pewnie i do tego by go nakłoniła – opowiadała teściowa. – Musiał aż zmienić pracę, bo w tamtej się nie wyrabiał, a nie mógł zostawać po godzinach, przysypiał, aż w końcu szef się wkurzył. No i teraz łapie jakieś dorywcze roboty. Finansowo się im pogorszyło, bo ona wcale nie pracuje, a wydawać lubi. Nie wiem, skąd by mieli na pieluszki, gdybym ja im nie pomagała. Szkoda gadać…
Chwilami czułam lekką satysfakcję, bo przecież sam się wpakował w tę sytuację. W porównaniu z tym wszystkim ze mną miał jak w raju. Jednak zaraz zrobiło mi się go szkoda, bo gdzieś głębi serca nadal kochałam swojego byłego męża. Może zawsze będę nosić dla niego jakieś uczucie.
Naprawdę mu współczułam
Przez długi czas wspominałam żalącą się mi teściową, jej smutne oczy i przykry los Jacka. Na pewno było mu ciężko i czuł się nieszczęśliwy. Powiedziałam o tym wszystkim przyjaciółce, gdy rozmawiałyśmy przez telefon.
– Agata, proszę cię, uspokój się – skwitowała moja koleżanka. – Na swoje osobiste życzenie tak się urządził. Ja tam wcale mu nie współczuję. Powiedziałabym nawet, że przecież zasłużył na to i jeszcze na gorszy los.
Nie zgadzałam się z nią, ale nic już nie powiedziałam. Kilka razy wybrałam się do tej samej apteki, żeby przypadkiem natknąć się jeszcze na matkę Jacka. Rozglądałam się też uważniej w tamtej okolicy. Więcej jej jednak nie spotkałam. Postanowiłam do niej zadzwonić, bo miałam jakieś czarne myśli. Odebrała szybko i nawet się ucieszyła, że to ja. Mówiła, że ostatnio trochę chorowała i nie wychodzi z domu, nie odwiedza teraz Jacka i martwi się, jak on sobie sam poradzi.
– Co to znaczy, że sam ma sobie radzić? – zapytałam. – A co z tą jego nową partnerką?
– Ach, ty jeszcze nie wiesz. Ona go zostawiła. Odeszła. Dziecko też zostawiła, zrzekła się praw do niego na rzecz Jacka i wyjechała z jakimś bogatym kochasiem w siną dal.
– Ale jak to? Zostawiła jego i dziecko jako matka? – nie mogłam się nadziwić.
– Tak, podobno da się to zrobić u prawnika. Jarek nie mówił mi wszystkiego, bo ciężko mu poruszać ten temat. Powiedział tylko, że między nimi koniec.
– Jak on teraz sobie sam poradzi?
– Właśnie nie wiem, bo nie mam jak sprawdzić. Przez telefon mówi, że sobie radzi, ale sama rozumiesz… Nie wiadomo.
– No dobrze, ale ktoś inny może mu pomaga?
– Akurat nie ma nikogo do pomocy. Część znajomych stracił przy rozwodzie, innych już po, bo ta nowa kobieta była bardzo zaborcza. Niektórzy sami nie chcieli się z nią widywać. No i teraz dlatego się martwię…
Podjęłam trudną decyzję
Pomyślałam, że może i nie wypada, ale w takiej sytuacji lepiej odłożyć skrupuły na bok. To w końcu chodzi o życie i zdrowie mężczyzny, którego kochałam i jego maleńkiego dziecka.
– Dobrze, to ja się tym zajmę – zadecydowałam. – Kupię im coś do jedzenia. W najgorszym wypadku mnie wyrzuci. Wtedy zostawię im rzeczy i pójdę sobie. Tylko mu nie mów, że tak zaplanowałam. Lepiej jak nie będzie się mnie spodziewał.
Zadzwoniłam do drzwi. Po chwili pojawił się w nich Jacek z maleńką dziewczynką na rękach. Dziecko płakało, a mój były mąż był totalnie zaskoczony moim widokiem.
– I co taki zdziwiony? – spytałam. – Twoja matka mi wszystko opowiedziała i prawie prosiła mnie, żebym sprawdziła, czy żyjecie. Powiedz, co się dzieje? Dziecko płacze, bo trzeba ją przewinąć? Nie chce jeść?
– Już ją przewijałem, ale właśnie nie daje się nakarmić. Może płacze dlatego, że tęskni za mamą… – odpowiadał.
Poczułam coś niezwykłego
Przekazałam mu torby z zakupami i wyciągnęłam ręce po dziecko. Kiedy tylko ją przytuliłam, zaczęła się uspokajać. Pachniała tak wspaniale! Była maleńka, delikatna i urocza. Od razu uznałam, że to najpiękniejsze dziecko, jakie widział ten świat.
Mała szybko przysunęła mokry policzek do mojego, a potem położyła głowę na mój obojczyk. Pocałowałam ją i delikatnie objęłam. W tej jednej chwili zrozumiałam, że właśnie obie odnalazłyśmy obok siebie swoje miejsce i że nigdy już nie powinnyśmy się rozdzielać. To było jak uderzenie czystej i pełnej miłości. Jakbym nagle odnalazła sens całego swojego życia przy tej małej istotce.
Przyjrzałam się potem byłemu mężowi. Radził sobie w roli ojca, ale było po nim widać, że wiele przeszedł. Stracił na wadze, zmizerniał, był widocznie zmęczony. W domu było jednak czysto, a dziecko wyglądało na zadbane. Na pewno przykładał się do roli taty. Widziałam w jego oczach miłość do dziecka.
– Nazywa się Alicja – oznajmił. – Podoba ci się?
– Pięknie – odpowiedziałam szczerze. – To ty wymyśliłeś imię?
– Tak, ja. Chcesz coś wiedzieć o jej matce?
– Mam wiele pytań, ale nie musimy o tym rozmawiać. Zwłaszcza teraz. Możesz mi powiedzieć tyle, ile chcesz.
– Powiedziała, że odchodzi na dobre i poradzimy sobie lepiej bez niej. Jej matką Alicji i zawsze będzie, ale… podobno uznała, że nie czuje się mamą i nie potrafi nią być. Nie ma żadnego instynktu, uczucia. Woli wolność i swobodę. Zrzekła się córki i nie zamierza wracać.
Musiałam to powiedzieć
– Myślisz, że sobie poradzisz jako samotny ojciec?
– Nie mam wyboru, ale sobie poradzę.
– Na pewno? Mogę… mogę ci pomóc, jeśli chcesz i nie chcę niczego w zamian. Naprawdę – wyznałam szybko.
– Nie rozumiem. Co to znaczy?
– Nie musimy do siebie wracać. Nie liczę na to, że coś mi obiecasz, zadeklarujesz. Wiem, że możesz tego nie dotrzymać. Tu nie chodzi o ciebie, tylko o nią. Ona potrzebuje matki albo osoby, która ją zastąpi. Ja mogę być taką osobą – mogę być dla niej matką zastępczą. Nie zrobię jej krzywdy.
– Wierzę ci, ale przecież ja… my… możemy ciebie skrzywdzić.
– Co masz na myśli?
– Jeśli ją pokochasz i potraktujesz jak córkę, a ja kogoś poznam i spróbuję założyć rodzinę od nowa? Jakie wtedy będzie dla ciebie miejsce? Tak może się wydarzyć. Kim wtedy będziesz dla małej? Czy w ogóle będziesz chciała dalej się nią zajmować? A może ty kogoś poznasz i odnajdziesz się przy kimś jako matka? A może będziesz chciała skorzystać z wolności? Musisz wziąć wiele rzeczy pod uwagę, Agata. Muszę tu być bardzo ostrożny.
– Przemyślałam sobie dokładnie wiele rzeczy, jeszcze zanim się tu pojawiłam. Postanowiłam, że mogę być mamą zastępczą dla twojej córki, chodzi tu tylko o nią. Ja byłabym szczęśliwa, gdybyś mnie zaakceptował w tej roli. Jeśli nie, to jakoś to przeżyję, ale ona na tym ucierpi. Możesz podjąć tę decyzję.
Patrzył na mnie długo i uważnie. W jego oczach widziałam ciepło i nadzieję. Cieszył się, ale jeszcze tego nie okazywał. Może bał się, że zmienię zdanie. Nie wiem, co będzie dalej, ale na pewno wiem, gdzie teraz chcę być.
Agata, 39 lat
Czytaj także:
- „Po rozwodzie mąż zabrał mi wszystko poza dzieckiem i kredytem. Odzyskałam majątek z nawiązką dzięki jego nowej żonie”
- „Oddawałam narzeczonemu całą pensję, bo niby znał się na finansach. Teraz mam na głowie komornika i kochankę byłego”
- „Kupiłam bilet na wakacje do Hiszpanii w jedną stronę. Na miejscu szybko odkryłam, że mój mąż to tylko zbędny balast”

