Reklama

Stypa to czas, kiedy wspomnienia o zmarłym wywołują łzy i zadumę. Gdyby ktoś mnie wtedy zapytał, jak się czuję, nie wiedziałabym, co odpowiedzieć. Wszystko było takie dziwne, a ja czułam się jak na zewnątrz tego, co się działo.

Czułam się tam źle

Po śmierci pana Jerzego, ojca mojego męża, wszyscy starali się być silni, ale ja czułam, jakby ciężar wspomnień przygniatał mnie bardziej z każdą chwilą. Siedziałam przy stole w restauracji, gdzie zorganizowaliśmy stypę, i próbowałam nie myśleć o tym, że to ostatnie pożegnanie. Wszyscy byli zanurzeni w rozmowach, wspomnieniach, a ja czułam się wyobcowana.

Czułam się częścią tej rodziny, ale tego dnia odczuwałam jakąś dziwną barierę, która mnie od nich oddzielała. Mój mąż, który siedział obok mnie, był w swoim świecie bólu, do którego nie umiałam się dostać. Jego brat, Adam, również wydawał się inny, jakby od czasu śmierci ojca zmienił się w kogoś nieznanego.

Być może to była żałoba, która każdemu z nas pokazywała inne oblicze, ale ja czułam, jakby moje miejsce w tej rodzinie było zagrożone. Z każdą minutą rosło we mnie poczucie zagubienia. W restauracji czułam duszność, a rozmowy wokół mnie brzmiały jak przytłumione echa. Postanowiłam wyjść na zewnątrz, zaczerpnąć powietrza i choć na chwilę oderwać się od ciężaru tej chwili.

Zaskoczył mnie

Wyszłam na zewnątrz restauracji, licząc, że papieros uspokoi moje nerwy. Wieczór był chłodny, a powietrze rześkie i ożywcze. Gdy tylko zapaliłam, poczułam jak napięcie choć trochę opuszcza moje ciało. Starałam się nie myśleć o tym, co działo się w środku. Nagle usłyszałam kroki. To Adam, brat mojego męża, dołączył do mnie.

– Potrzebujesz towarzystwa? – zapytał, wkładając ręce do kieszeni.

– Jasne, nie zaszkodzi – odpowiedziałam, próbując się uśmiechnąć.

Staliśmy w ciszy, wpatrując się w odległe światła miasta, a dym papierosowy unosił się nad naszymi głowami. Adam wydawał się zamyślony, tak jak ja.

– Trudno uwierzyć, że taty już nie ma – powiedział w końcu, łamiąc ciszę. – Wydaje się, jakby jeszcze wczoraj wszystko było normalne.

– Wiem, czuję to samo – przyznałam. – Cała ta sytuacja… to jak koszmar, z którego nie mogę się obudzić.

Adam spojrzał na mnie z ciepłem, które nieco mnie zaskoczyło. Jego spojrzenie było pełne zrozumienia, a ja poczułam się dziwnie komfortowo w jego obecności.

– Wiesz, zawsze podziwiałem, jak sobie radzisz z tym wszystkim – wyznał niespodziewanie. – I… zawsze mi się podobałaś.

Nie spodziewałam się

Zanim zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć, poczułam jego usta na swoich. Byłam zszokowana, moje myśli szalały. Jego bliskość była nieoczekiwana i dezorientująca. Odskoczyłam od niego, serce biło mi jak oszalałe. W mojej głowie panowała kakofonia myśli, nie wiedziałam, co teraz zrobić.

– Adam, co to miało znaczyć? – zapytałam, starając się, by mój głos brzmiał stanowczo.

Spojrzał na mnie z jakąś dziwną mieszaniną wstydu i pewności siebie.

– Marta, ja… przepraszam, ale po prostu nie mogłem się powstrzymać – zaczął. – Od dawna chciałem ci to powiedzieć.

– Ale… zdajesz sobie sprawę, jakie to ma konsekwencje? – przerwałam mu, czując, jak rośnie we mnie złość. – Mój mąż, twoja rodzina…

– To tylko jeden pocałunek, nie przesadzajmy – odpowiedział, wzruszając ramionami. – Nie sądzę, żeby to było aż takie ważne.

Zamknęłam oczy, próbując zebrać myśli. Jego beztroska była jak uderzenie. Jak mógł tego nie rozumieć? Poczułam się zraniona, jakby mój świat nagle się zawalił.

– To nie jest tylko jeden pocałunek – powiedziałam, a mój głos brzmiał twardo. – To zmienia wszystko. I nie wiem, jak się z tym pogodzić.

Nie wiedziałam, co zrobić

Emocje między nami eskalowały. Czułam, jak łzy napływają mi do oczu, ale nie chciałam okazać słabości. W mojej głowie pojawiły się pytania o moją rolę w tej rodzinie, o moje miejsce w życiu mojego męża. Czy kiedykolwiek naprawdę do niej należałam?

Po tej burzliwej rozmowie z Adamem, postanowiłam poszukać miejsca, gdzie mogłabym się uspokoić. Usiadłam w kącie sali, z dala od rozmów i spojrzeń. Moje myśli były splątane, a ja czułam się zagubiona bardziej niż kiedykolwiek. Gdy nagle zobaczyłam, jak zbliża się do mnie moja teściowa, poczułam, że nie mam już siły na kolejną konfrontację.

– Marta – zaczęła teściowa, a jej głos brzmiał poważnie. – Czy mogę z tobą porozmawiać?

Zgodziłam się, choć wewnętrznie byłam przerażona. Co ona mogła wiedzieć? Moje serce zamarło, gdy spojrzała na mnie przenikliwie.

– Widziałam cię z Adamem – powiedziała bez ogródek. – Widziałam, jak cię pocałował.

Wszystko widziała

Zrobiło mi się zimno, jakby wszystkie emocje nagle zniknęły, zostawiając mnie pustą i sparaliżowaną. Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Nie chciałam, by tak się to potoczyło.

– To nie było tak, jak mama myśli – zaczęłam się tłumaczyć, choć moje słowa brzmiały słabo i niewiarygodnie nawet dla mnie samej.

– Jak mogłaś do tego dopuścić? – zapytała z bólem w głosie. – Nie mogę tego ukrywać.

Słowa teściowej uderzyły mnie jak młot. Wiedziałam, że jej reakcja to początek lawiny, która mogła zniszczyć wszystko, co zbudowałam z moim mężem i jego rodziną. Czułam się zrozpaczona i bezsilna. Jak mogłam to wszystko naprawić? Strach i żal wypełniały każdą moją myśl.

Nie mogłam tego znieść. Wyszłam, nie mogąc dłużej być świadkiem tego, jak wieść o moim błędzie rozchodzi się po rodzinie. Czułam, że grunt usuwa się spod moich stóp. Poczucie osamotnienia narastało z każdą sekundą.

Na zewnątrz chłodne powietrze przywitało mnie niczym ucieczka od ciężaru, który ciążył mi na sercu. Łzy, które wcześniej powstrzymywałam, zaczęły spływać po moich policzkach. Nie mogłam pojąć, jak jedna chwila mogła zmienić wszystko, co było dla mnie ważne. Co miałam teraz zrobić? Jak naprawić to, co zostało zniszczone?

Musiałam się uspokoić, zebrać myśli i spróbować zrozumieć, jak mogłam dalej funkcjonować w tej nowej, trudnej rzeczywistości.

Czułam się winna

Po kilku dniach pełnych niepewności i wątpliwości, umówiłam się na spotkanie z Adamem. Musieliśmy porozmawiać, wyjaśnić sobie wszystko, co zaszło i co dalej z tym zrobić. Czekałam na niego w kawiarni, próbując przygotować się mentalnie na tę rozmowę.

– Naprawdę żałuję tego, co się stało – zaczął. – Nie chciałem cię w to wciągać. Po prostu… nie myślałem.

– To nie jest coś, co można po prostu zignorować – odpowiedziałam, starając się, by mój głos brzmiał spokojnie, choć w środku wszystko we mnie wrzało.

Adam spuścił wzrok, a jego twarz wyrażała więcej emocji niż słowa mogłyby opisać.

– Chciałbym cofnąć czas, ale nie mogę – powiedział cicho. – Nie wiem, jak teraz spojrzeć bratu w oczy. Jak mogłem tak postąpić?

– Musimy porozmawiać z moim mężem – powiedziałam, choć sama nie wiedziałam, jak to zrobić. – Nie wiem, jak wyjaśnić mu, co się stało, ale muszę być szczera.

Adam przytaknął, chociaż widziałam, jak ciężko mu przychodziło przyjęcie tej myśli. Nasza rozmowa była pełna żalu i niepewności, a ja wciąż nie mogłam uwierzyć, jak szybko sytuacja wymknęła się spod kontroli. Czy nasze słowa wystarczą, by cokolwiek naprawić?

Marta, 33 lata

Czytaj także:
„Stałem w kolejce po pączki na tłusty czwartek, ale skończyłem z pustymi rękami. Dałem się nabrać na słodki uśmiech”
„Mąż przyznał się do zdrady, a ja mu wybaczyłam. Po zapachu jego szamponu odkryłam, że wciąż wraca do łóżka kochanki”
„Nowa asystentka chciała awansu, a ja młodej kochanki. Nasze interesy szły w zgodzie do czasu, gdy powinęła mi się noga”

Reklama
Reklama
Reklama