„Nad jeziorem na Mazurach dowiedziałam się o podwójnej zdradzie. Wszystko przez 1 pytanie przy grze w butelkę”
„Zapanowała cisza. Taka nieprzyjemna, zawstydzająca. Marta nerwowo się zaśmiała, ale nie powiedziała nic. Kuba spuścił wzrok, jakby nagle coś mu wpadło do ogniska. Michał zerknął na mnie, jakby chciał zażartować, ale się rozmyślił”.

- Redakcja
Wyjazd na Mazury był spontanicznym pomysłem, który miał nas wszystkich zbliżyć. Ja, Marta, Kuba, Bartek, Natalia i Michał – paczka, która znała się od lat. Wynajęliśmy dwa domki nad jeziorem. Planowaliśmy kąpiele, ogniska, śmiech do rana.
Marta, moja najlepsza przyjaciółka, jak zawsze dowodziła. Kuba, mój chłopak, wydawał się być sobą – cichy, lekko wycofany. Ale od pierwszego dnia czułam coś dziwnego w powietrzu. Jakieś drobne spięcia między Martą a Kubą. Myślałam, że to kwestia zmęczenia. Dziś wiem, że to były pierwsze sygnały czegoś dużo gorszego.
Padło kluczowe pytanie
Wieczorem usiedliśmy wszyscy przy ognisku. Michał wciągnął gitarę, Natalia układała kiełbaski na kijkach, a Bartek – jak zwykle – przyniósł butelkę. Uśmiechnął się szeroko, spojrzał po nas i rzucił:
– Dobra, gramy w butelkę. Ale nie z całowaniem. Wersja z pytaniami. Żadnych taryf ulgowych.
– To może się źle skończyć – zaśmiała się Marta, ale widać było, że ją to bawi. Usiadła obok mnie i wzięła łyk wina.
Butelka zaczęła się kręcić. Padały różne pytania: „Z kim byś pojechał na bezludną wyspę?”, „Co najbardziej żenującego zrobiłeś po pijaku?”. Śmiechu było co nie miara, dopóki butelka nie zatrzymała się na Kubie.
– No to teraz coś mocniejszego – powiedział Bartek, uśmiechając się w sposób, który od razu mnie zaniepokoił. – Kto z was miał romans na poprzednim wyjeździe?
Zapanowała cisza. Taka nieprzyjemna, zawstydzająca. Marta nerwowo się zaśmiała, ale nie powiedziała nic. Kuba spuścił wzrok, jakby nagle coś mu wpadło do ogniska. Michał zerknął na mnie, jakby chciał zażartować, ale się rozmyślił. Natalia… patrzyła na nich wszystkich z wyraźnym niepokojem.
– Bartek, serio? – powiedziałam w końcu, próbując udawać, że mnie to nie rusza. – Może jednak jakieś lżejsze pytanie?
– Co? No pytam tylko – wzruszył ramionami. – To tylko gra.
„To nie była tylko gra” – pomyślałam. Coś w ich zachowaniu nie pasowało. Marta przestała się śmiać, Kuba wyglądał, jakby chciał zniknąć. Nagle zrobiło się duszno.
– Może zostawmy to na kiedy indziej – rzucił Michał. – Mam pomysł na nową grę.
Ale ta gra już się zaczęła. I nie dało się jej zatrzymać.
Zaczęłam coś podejrzewać
Nie mogłam zasnąć. Przewracałam się z boku na bok, wsłuchując w ciche skrzypienie desek i szelest liści za oknem. Obraz Kuby, który unikał mojego wzroku, i Marty, która zareagowała zbyt nerwowo, krążył mi w głowie jak uporczywa melodia. Co się wydarzyło na poprzednim wyjeździe? Dlaczego Bartek akurat o to zapytał?
Rano złapałam Martę jeszcze zanim reszta zdążyła wyjść. Siedziała na tarasie z kubkiem kawy, z nogami podciągniętymi pod brodę.
– Marta, o co chodziło wczoraj przy ognisku? – zapytałam prosto, bez owijania. – To pytanie Bartka… widziałam, jak zareagowałaś.
Spojrzała na mnie ponad krawędzią kubka. Najpierw próbowała się uśmiechnąć, ale wyszło jakoś krzywo.
– Oj Paulina, serio? Bartek zawsze gada głupoty. Przecież znasz go.
– Ale ty się nie śmiałaś jak zwykle. Zrobiłaś się blada. I Kuba też.
– Przestań. Nie drąż. To było dawno. I nieistotne – powiedziała chłodno, nagle twardym tonem. – Po prostu daj spokój, okej?
Zamarłam. „Nie drąż”? Serio? Marta nigdy wcześniej nie ucinała rozmowy w ten sposób. Poczułam, jak coś we mnie się zaciska.
Wróciłam do domku i zastałam Kubę leżącego na łóżku ze słuchawkami w uszach. Zdjął jedną, kiedy mnie zobaczył.
– Musimy pogadać – powiedziałam.
– O czym?
– O tym, co wczoraj powiedział Bartek.
– Nie wiem, o co ci chodzi – uciął. – Przestań się nakręcać.
– Kuba…
– Paulina, zostaw to. Serio.
Wyszedł, zostawiając mnie z pytaniami, na które nikt nie chciał mi odpowiedzieć.
Ukrywali coś przede mną
Wieczorem nie mogłam się skupić na niczym. Gdy reszta znowu zebrała się przy ognisku, ja udawałam, że boli mnie głowa i zostałam w domku. Ale nie potrafiłam usiedzieć w miejscu. Coś mnie ciągnęło, coś nie dawało spokoju.
Wyszłam przed domek, idąc w stronę drugiego, gdzie spała Marta. Chciałam po prostu zobaczyć, czy tam są, usłyszeć ich głosy. Nie wiem, co miałam nadzieję znaleźć. Ale to, co usłyszałam, zatrzymało mnie w miejscu.
– Trzeba było jej powiedzieć wcześniej – mówiła Marta. Jej głos był stłumiony, ale wystarczająco wyraźny, bym usłyszała. – Teraz już za późno.
– Nie chcę jej stracić – odpowiedział Kuba cicho. – Ale też nie chcę kłamać…
Stałam jak wryta. Poczułam, jak serce bije mi głośniej. Nie myślałam, po prostu weszłam.
– Co tu się dzieje?! – zawołałam, otwierając drzwi. Marta podskoczyła, Kuba wstał gwałtownie z łóżka.
– Paulina… co ty tu robisz?
– Co wy przede mną ukrywacie? – zapytałam, walcząc z drżeniem głosu. – Słyszałam was. Wszystko.
Marta zamarła. Kuba zrobił krok w moją stronę, jakby chciał mnie uspokoić, ale cofnęłam się.
– Powiedzcie mi prawdę. Teraz.
Zapadła cisza. Patrzyli na siebie, jakby każde czekało, aż to drugie się odezwie. Nikt nic nie mówił. Tylko ta przerażająca cisza, która krzyczała głośniej niż jakiekolwiek słowa. Wtedy już wiedziałam. Cokolwiek to było – nie chcieli, żebym się dowiedziała.
Usłyszałam brutalną prawdę
Siedzieliśmy w trójkę. Ja na brzegu łóżka, oni naprzeciwko mnie, jakby oskarżeni. Nikt się nie odzywał. W końcu Marta wzięła głęboki oddech i wypaliła:
– To był jeden raz. Na poprzednim wyjeździe. Piliśmy… Z Kubą.
– Co? – szepnęłam, choć przecież już wiedziałam. Ale powiedzenie tego na głos było jak wbicie noża.
– To był błąd – odezwał się Kuba, unikając mojego wzroku. – Nic nie znaczyło…
– Z moim chłopakiem? – krzyknęłam, wstając. – Spałaś z moim chłopakiem?! Ty?! Moja najlepsza przyjaciółka?!
– Paulina, ty wtedy byłaś wściekła na niego. Pokłóciliście się, wyjechałaś na dwa dni… – zaczęła Marta.
– I co? Skorzystaliście z okazji?! – głos mi się załamał. – A potem co? Udawaliście przede mną przez cały ten czas, że nic się nie stało?
– To był moment. Żałowaliśmy. Nie planowaliśmy tego – próbowała tłumaczyć się Marta.
– Nie planowaliście? To się samo stało, tak?! – byłam wściekła, roztrzęsiona, prawie nie poznawałam własnego głosu. – I myśleliście, że nigdy się nie dowiem?
Kuba próbował coś powiedzieć, ale zamilkł, jakby nie miał już siły. Marta tylko patrzyła na mnie z mieszaniną wstydu i strachu. A ja? Nie potrafiłam przestać płakać. Łzy leciały jak z kranu. Nie potrafiłam oddychać. Zdradzili mnie. Ona – moja przyjaciółka. On – chłopak, któremu ufałam najbardziej. W jednej chwili wszystko się rozpadło.
Straciłam dwoje najbliższych mi osób
Następny dzień był jak po huraganie. Nikt się do mnie nie odezwał. Ja też nie szukałam kontaktu. Siedziałam nad jeziorem, oparłam głowę na kolanach i gapiłam się w wodę, która poruszała się tylko od wiatru. W głowie miałam pustkę. Żadnych łez, żadnych myśli. Tylko to nieznośne uczucie, że coś się skończyło.
Wróciłam pamięcią do czasów, kiedy z Martą godzinami gadałyśmy przez telefon, śmiałyśmy się do bólu brzucha. Do pierwszych randek z Kubą, wspólnych spacerów, tej jego czułości, którą tak kochałam. Teraz to wszystko wyglądało jak obcy sen. Nie potrafiłam tego pogodzić. Zdradzili mnie. Oboje.
Wieczorem weszłam do domku, wzięłam walizkę i zaczęłam się pakować. Michał próbował mnie zatrzymać.
– Paulina, może warto z nimi porozmawiać jeszcze raz…?
– Nie ma z kim gadać. I nie ma o czym – powiedziałam, zamykając walizkę z trzaskiem. – Nie ma już czego ratować.
– Szkoda – odparł cicho.
Wyszłam na taras. Marta stała obok domku, Kuba siedział na ławce. Oboje milczeli, jakby czekali na cud.
– Wracam wcześniej do domu – powiedziałam tylko. Nie spojrzałam na nich. Nie miałam siły.
Żadne z nich nie powiedziało ani słowa. Marta patrzyła w ziemię, Kuba w dal. I to była ta najgorsza część – że nawet nie próbowali mnie zatrzymać. Zostawiłam ich za sobą, jak się zostawia coś, co już nie istnieje.
Żałuję, że im ufałam
Po powrocie do domu długo nie wychodziłam z łóżka. Rodzice coś podejrzewali, ale nie pytali. Udawałam, że wszystko w porządku, że po prostu jestem zmęczona. Ale w środku czułam się pusta. W głowie wciąż słyszałam słowa Marty i Kuby. Widziałam ich twarze, jak milczą, jak nie próbują nawet przeprosić. Jakby już wcześniej wiedzieli, że mnie stracą.
Nie odezwałam się do nikogo z tej paczki. Nawet Michał, choć próbował napisać, nie dostał ode mnie odpowiedzi. Nie umiałam. Nie chciałam wracać do tamtego miejsca, do wspomnień, do tej gry, od której wszystko się zaczęło. Butelka przestała się kręcić, a ja zostałam z pytaniami, które nie miały odpowiedzi.
Nie wybaczyłam. I może nie wybaczę. Zdrada przyjaciela boli inaczej. Głębiej. Niszczy coś więcej niż zaufanie – odbiera ci pewność, że dobrze oceniasz ludzi. Że możesz na kimś polegać.
Zaczęłam budować siebie od nowa. Powoli, po kawałku. Bez nich. Już nie jestem tą naiwną Pauliną, która wierzyła, że przyjaciele są na zawsze. Teraz wiem – niektórzy są tylko na chwilę.
Paulina, 22 lata
Historie są inspirowane prawdziwym życiem. Nie odzwierciedlają rzeczywistych zdarzeń ani osób, a wszelkie podobieństwa są całkowicie przypadkowe.
Czytaj także:
- „Jeden gorący weekend w Sopocie sprawił, że w biurze spaliłam buraka. Z ciepłą posadką w pracy mogę się już pożegnać”
- „Puściłam męża samego na wakacje do Chorwacji, żeby odpoczął od dzieci. Zamiast magnesu przywiózł papiery rozwodowe”
- „Miesiąc miodowy zamiast na Majorce, spędziłam na wsi na Roztoczu. Teściowie wzięli nas za darmowych robotników w polu”

