„Na wakacjach w Chorwacji chcieliśmy zaoszczędzić, a daliśmy sobie zniszczyć urlop. Wszystko przez obcą parę z Polski”
„Początkowo wydawali się sympatyczni. Zaproponowali wspólne zwiedzanie i dzielenie kosztów wynajmu auta. Ale już w drodze do pierwszej atrakcji zaczęli się sprzeczać. Kłótnie stawały się coraz bardziej uciążliwe. Potem już się nie kontrolowali”.

- Redakcja
Wszystko zaczęło się od tej chwili, gdy Damian i ja w końcu zarezerwowaliśmy bilety do Chorwacji. Po miesiącach pełnych pracy, zobowiązań i codziennych trosk, wakacje stały się dla nas czymś więcej niż tylko ucieczką. Były nadzieją na regenerację, na powrót do dawnych, beztroskich chwil, kiedy to, co najważniejsze, to bycie razem, bez zewnętrznych zakłóceń.
Wspólnie z Damianem mieliśmy wiele planów: odwiedziny na malowniczych wyspach, spacery po chorwackich miastach i kolacje przy zachodzie słońca. Tęskniłam za tym poczuciem wolności, za czasem, który nie gonił nas z każdą minutą. Liczyłam na to, że wyjazd do Chorwacji przyniesie nam dokładnie to, czego potrzebowaliśmy – chwilę oddechu i odnowienie naszych marzeń.
Chcieliśmy tylko zaoszczędzić
Pierwszy dzień w Chorwacji rozpoczął się pięknym, słonecznym porankiem. Damian i ja zjedliśmy lekkie śniadanie na tarasie naszego hotelu, delektując się świeżym powietrzem i widokiem na błękitne morze. Tego dnia postanowiliśmy wynająć samochód, aby móc swobodnie eksplorować okolicę. Na miejscu wynajmu poznaliśmy Annę i Piotra, którzy także byli turystami z Polski.
Początkowo wydawali się sympatyczni, pełni energii i podobnie jak my, spragnieni przygód. Zaproponowali wspólne zwiedzanie oraz dzielenie kosztów wynajmu. Zgodziliśmy się, mając nadzieję na ciekawy dzień w ich towarzystwie.
Nasza wspólna podróż rozpoczęła się od drobnych nieporozumień. Anka i Piotrek już w drodze do pierwszej atrakcji zaczęli się sprzeczać o kierunek jazdy. Ich kłótnie, które z początku wydawały się nieszkodliwe, z czasem zaczęły stawać się coraz bardziej uciążliwe. Emanowali napiętą atmosferą, która przenikała całą podróż.
Słuchałam ich wymian zdań z rosnącym niepokojem, zastanawiając się, jak dzień, który miał być relaksujący, zamienił się w niekończący się cykl sporów. Damian i ja wymienialiśmy spojrzenia pełne frustracji, nie wiedząc, jak wybrnąć z tej niezręcznej sytuacji.
Ciągle zawracali nam głowę
Po powrocie do hotelu usiedliśmy na balkonie, aby porozmawiać o tym, co zaszło. Damian, choć z natury spokojny, był wyraźnie poruszony. Spojrzał na mnie z troską.
– Co o tym myślisz, Ewa? – zapytał, próbując zrozumieć moje odczucia.
Westchnęłam, zerkając na spokojne fale morza, które kontrastowały z emocjami, jakie towarzyszyły nam przez cały dzień.
– Nie wiem. Czuję się przytłoczona. Myślałam, że to będzie przyjemny dzień, a skończyło się na słuchaniu ich niekończących się kłótni – odpowiedziałam, szczerze wyrażając swoje niezadowolenie.
Damian kiwnął głową, jakby potwierdzał moje obawy.
– Może jutro spróbujemy spędzić dzień inaczej? – zaproponował, starając się znaleźć rozwiązanie.
Wkrótce potem Anka poprosiła mnie o prywatną rozmowę. Zgodziłam się, choć niechętnie, wiedząc, że to może być kolejny kłopotliwy moment. Rozmawiałyśmy, podczas gdy Piotr narzekał na Anię w towarzystwie Damiana. Czułam się zmęczona ich dramatami. Pragnęłam uniknąć dalszych kontaktów z nimi, ale nie wiedziałam, jak to zrobić bez nieprzyjemnych konfrontacji.
Po prostu… uciekliśmy
Następnego ranka, przy śniadaniu, Damian i ja podjęliśmy decyzję. Postanowiliśmy wybrać się na całodniową wycieczkę w góry, gdzie nie docierał zasięg telefoniczny. Była to nasza szansa na ucieczkę od napiętej atmosfery i powrót do spokoju, którego tak bardzo pragnęliśmy. Gdy oddalaliśmy się od miasta, poczuliśmy ulgę, która powoli wypełniała nasze serca. Krajobrazy były oszałamiające, a cisza, przerywana jedynie śpiewem ptaków, działała na nas kojąco.
– Wiesz, Ewa, myślę, że właśnie tego nam brakowało – powiedział Damian, przerywając ciszę.
Uśmiechnęłam się, spoglądając na niego z wdzięcznością.
– Tak, Damian. Zdecydowanie tego – odpowiedziałam, czując, jak powraca do mnie poczucie wolności.
Byliśmy sami, z dala od konfliktów, a to pozwoliło nam cieszyć się każdym momentem naszej wyprawy. Spacerowaliśmy po szlakach, zatrzymując się co jakiś czas, by podziwiać widoki i rozmawiać o przyszłych planach. To był dzień, który przypomniał nam, dlaczego te wakacje były tak ważne.
Musieliśmy ich okłamać
Ostatniego dnia przed naszym wyjazdem z Chorwacji, przypadkowo spotkaliśmy Ankę i Piotra w hotelowym lobby. Od razu poczułam napięcie w powietrzu, gdy kobieta podeszła do nas z zaciśniętymi ustami.
– Gdzie się podzialiście? Martwiliśmy się – zaczęła, a w jej głosie pobrzmiewało coś pomiędzy urazą a zaniepokojeniem.
Wymieniłam szybkie spojrzenie z Damianem, zanim odpowiedziałam.
– Nasze telefony przestały działać. Musieliśmy znaleźć jakiś sposób na naprawę – skłamałam, starając się zachować spokojny ton.
Piotr wzruszył ramionami, jakby cała sytuacja nie była dla niego zaskoczeniem, ale Ania nadal wyglądała na rozczarowaną. Wymieniliśmy jeszcze kilka uprzejmości, zanim postanowiliśmy zakończyć tę niezręczną rozmowę.
– Mimo wszystko miło było was poznać – powiedziała Ania, choć brzmiało to mało przekonująco.
Gdy opuszczaliśmy hotel, czułam ulgę, że to spotkanie było ostatnim z nimi. Zdałam sobie sprawę, jak szybko relacje mogą stać się skomplikowane i jak często ludzie zachowują się samolubnie, nie zważając na uczucia innych.
Trzeba stawiać granice
Podróż do Chorwacji miała być dla mnie ucieczką od codzienności, a stała się również lekcją. Dzięki tej niezręcznej sytuacji z Anią i Piotrem zrozumiałam, jak ważne jest, aby stawiać na pierwszym miejscu własne potrzeby i komfort. Zbyt często dajemy się wciągnąć w dramaty innych ludzi, zapominając o tym, co dla nas najważniejsze.
Mimo początkowych problemów udało nam się z Damianem odnaleźć spokój i cieszyć z czasu spędzonego razem. Te wakacje nauczyły mnie, że czasem trzeba podjąć decyzje, które mogą wydawać się trudne, ale są konieczne, aby chronić nasze samopoczucie.
Wracając do domu, czułam, że choć nasz urlop nie był idealny, to jednak przyniósł mi wiele wartościowych wniosków. Zrozumiałam, że relacje międzyludzkie bywają skomplikowane, ale kluczem jest słuchanie siebie i dbanie o własne potrzeby. W końcu to właśnie te małe, ale ważne decyzje sprawiają, że życie jest pełniejsze i bardziej satysfakcjonujące.
Ewa, 36 lat
Czytaj także:
- „Szukałam kompana na wakacje autem po Chorwacji. Po jednym wyjeździe z Maćkiem odechciało mi się towarzystwa”
- „Pojechałam na wakacje w góry z moim mężem i rodzicami. Już po dwóch dniach chciałam uciekać, gdzie pieprz rośnie”
- „Pierwszy raz pojechałam na wakacje nad morze z teściową. Byłam w szoku, bo okazała się inną osobą, niż sądziłam”

