„Na wakacjach pierwszy raz zobaczyłam, jak mąż płacze. Nie wiedziałam, że to koniec wszystkiego”
„Spojrzałam na niego. Miał podkrążone oczy, był chudszy niż zwykle. A jednak… nie umiałam go nienawidzić. Zobaczyłam nie mężczyznę, który mnie zdradził. Zobaczyłam człowieka, który się rozsypał. I poczułam się kompletnie bezradna”.

- Redakcja
Mogłoby się wydawać, że jestem kobietą, której życie się ułożyło. Mąż, dom, córka – niby wszystko na swoim miejscu. Ale ja od dawna mam wrażenie, jakbym oglądała swoje życie zza szyby. Jakby nie było moje.
Myślałam, że będzie miło
Michał i ja jesteśmy razem od piętnastu lat. Kiedyś potrafiliśmy rozmawiać godzinami. Kiedyś śmiał się z moich dowcipów, podchodził do mnie, dotykał, patrzył, jakbym była najpiękniejszą kobietą na świecie. Dziś… dziś patrzy mi nad głową gdzieś w dal albo wcale.
Zgodził się na wakacje nad morzem – podobno dla mnie. Ja wiem, że to było nasze „ostatnie podejście”. Tak to nazwałam. Albo się coś naprawi, albo… nie wiem, może po prostu przestaniemy udawać.
Zabraliśmy też Anitę, moją dobrą koleżankę z pracy. Miała być dla towarzystwa, bo z Julką, naszą dwunastoletnią córką, Michał nie zawsze umie rozmawiać. Z Anitą jest łatwiej – zna ją, lubi. Nie miałam nic przeciwko. A przynajmniej tak mi się wydawało.
Pierwszego dnia coś mi nie pasowało. Michał był inny. Bardziej nieobecny i małomówny. Wieczorem na plaży śmiałam się głośno z jakiegoś żartu Anity – Michał nawet nie drgnął. Jakby go nie było.
Pokłóciliśmy się
– Michał, możemy porozmawiać? – zapytałam cicho, choć wewnątrz aż kipiałam. Stał przy oknie, jakby szukał czegoś za szybą. – Przestań tak milczeć.
– Przecież nie milczę – rzucił beznamiętnie. – Mówiłem ci, że pójdziemy jutro do tej latarni, co tak chciałaś.
– Naprawdę? To twoim zdaniem „rozmowa”? Michał, ja mam czterdzieści dwa lata. I czuję się, jakbyś od pięciu lat traktował mnie jak powietrze.
Odwrócił się powoli.
– Może trochę przesadzasz, Karolina.
Zamknęłam oczy, zaciśnięte pięści zaczęły mi drżeć. Po chwili wyrzuciłam:
– Przesadzam? Może po prostu już mnie nie kochasz. Może nigdy nie kochałeś. Może ja to sobie wszystko wmówiłam.
– Naprawdę chcesz teraz to ciągnąć?
– A kiedy?! – wrzasnęłam. – Jak nie teraz, to kiedy? Kiedy znów się gdzieś zaszyjesz z laptopem, telefonem albo wyjdziesz na spacer sam? Mam czekać aż mnie w końcu zauważysz?
Cisza. Tylko szum z ulicy za oknem. Michał patrzył na mnie długo. I nic nie powiedział. Żadnego „to nieprawda”, żadnego „przepraszam”, żadnego „kocham cię”. Wyszedł. Po prostu wyszedł, zostawiając mnie w pokoju hotelowym z łzami, które cisnęły mi się do oczu, ale nie zamierzały spłynąć. Usiadłam na łóżku. Nogi miałam jak z waty. I tylko jedno pytanie pulsowało mi w głowie:czy on naprawdę mnie już nie chce?
To była dziwna rozmowa
Było już po dwudziestej. Michał wrócił do pokoju, ale nie zamieniliśmy ze sobą słowa. Wzięłam ręcznik i zeszłam na plażę. Potrzebowałam tlenu. Czegoś, co nie będzie miało jego zapachu.
Siedziałam na chłodnym piasku, zapatrzona w fale, kiedy pojawiła się Anita.
– Karolina… – usiadła obok, bez pytania. – Wszystko w porządku?
– Tak wyglądam?
– Nie – odpowiedziała cicho. – Chcesz pogadać?
Milczałam przez chwilę. A potem po prostu się otworzyłam.
– Wiesz, czasem mam wrażenie, że jestem duchem. Że mogłabym zniknąć z tego świata i Michał zauważyłby dopiero wtedy, jakby mu się skończyły czyste koszule.
Anita nie zaśmiała się. Spojrzała na mnie poważnie.
– Czasem… nie da się już nic naprawić, Karolina. Czasem trzeba po prostu puścić.
Odwróciłam głowę w jej stronę.
– A ty co wiesz o naszym małżeństwie?
– Może więcej niż myślisz – odpowiedziała z dziwnym uśmiechem.
Coś mnie ukłuło. Może to ton jej głosu. Może ta cisza, która zawisła między nami.
– Co to miało znaczyć? – zapytałam ostrożnie.
– Nic. Po prostu… nie chcesz spędzić reszty życia, czekając, aż ktoś znów zacznie cię widzieć, prawda?
Zamilkłam. Ale serce zaczęło mi walić. Skąd ona to wie? Dlaczego mówi to w taki sposób? Spojrzałam na nią. Czy ja naprawdę coś przegapiłam?
Podsłuchałam ich rozmowę
Była druga w nocy. Nie mogłam spać. Michał leżał na drugim łóżku, niby z zamkniętymi oczami, ale czułam, że nie śpi. Jak ja. Nagle usłyszałam skrzypnięcie drzwi balkonowych. Wyszedł.
Po minucie usłyszałam czyjś cichy szept. Zbliżyłam się do drzwi i niechcący zahaczyłam palcem o klamkę – uchyliły się. Głos Anity.
– Musisz jej powiedzieć, Michał. Nie możesz ciągnąć tego dalej.
– Jeszcze nie teraz. Nie w taki sposób – odpowiedział.
Zamarłam. Serce zaczęło mi tłuc się o żebra jak oszalałe.
– Ale ona zasługuje na prawdę – powiedziała Anita ostrzej. – Ile jeszcze będziesz udawał?
– Nie zrozumie… Nie wiem, jak jej to powiedzieć – Michał brzmiał, jakby miał płakać. – Nie chcę jej ranić bardziej.
Pchnęłam drzwi. Oboje odwrócili się gwałtownie. Michał wyglądał, jakby dostał w twarz. Anita zbladła.
– O czym wy do cholery rozmawiacie?! – zapytałam. Głos mi się załamał.
– Karolina… – zaczął Michał, ale urwał.
– Co mam zrozumieć, Michał? Co takiego chcesz mi powiedzieć, ale nie „teraz”, nie „w taki sposób”?
I wtedy Michał… zaczął płakać. Nie krzyczał, nie błagał. Po prostu płakał. Cicho, żałośnie. Nigdy wcześniej go takiego nie widziałam.
– To nie tylko chodzi o Anitę – wyszeptał w końcu.
Zrobiło mi się słabo. Chwyciłam się framugi, żeby nie upaść.
– A o co jeszcze? – zapytałam, ale już wiedziałam. W środku wszystko mi się zapadało.
Mąż w końcu był szczery
Nie spałam tej nocy. Michał wrócił do pokoju dopiero nad ranem. Ja siedziałam przy stole, gapiąc się w filiżankę zimnej herbaty. O piątej przyszedł i usiadł naprzeciwko mnie. Nie odzywałam się pierwsza.
– Karolina… – zaczął, z chropowatym głosem. – Nie wiem, od czego mam zacząć.
– Od prawdy. To byłby dobry początek – odpowiedziałam sucho.
Przełknął ślinę. Ręce mu się trzęsły, kiedy nalewał sobie kawy.
– Spałem z Anitą – powiedział, patrząc gdzieś poza mnie.
Nie drgnęłam. Wiedziałam już. Nie potrzebowałam potwierdzenia. Ale usłyszeć to z jego ust... Bolało.
– I?
Zamrugał.
– I… to nie było to. To był moment. Słaby, głupi. Myślałem, że to coś naprawi. Że poczuję się… żywy. Ale było tylko gorzej.
– A ja? – zapytałam. – Ja przez piętnaście lat byłam kim dla ciebie?
Milczał. W końcu wyszeptał:
– Od dawna nie potrafię nic czuć. Od lat żyję jak w kołowrotku. Nie wiem, jak być dobrym mężem, ojcem… człowiekiem. Próbowałem, Karolina. Ale mam wrażenie, że się rozpadam.
Spojrzałam na niego. Miał podkrążone oczy, był chudszy niż zwykle. A jednak… nie umiałam go nienawidzić. Zobaczyłam nie mężczyznę, który mnie zdradził. Zobaczyłam człowieka, który się rozsypał. I poczułam się kompletnie bezradna.
Nie wiedziałam, co robić
Ubrałam się byle jak. Zostawiłam Michała przy stole z niedopitą kawą i spojrzeniem wbitym w ścianę. Zeszłam na plażę. Rano była niemal pusta – tylko jakieś dziecko kopało piłkę z ojcem. Usiedliśmy z Julką na ciepłym jeszcze piasku.
– Mamo, coś się stało? – zapytała cicho.
Spojrzałam na nią. Miała te same oczy, co Michał. Tylko pełne jeszcze ufności. I to mnie złamało. Przytuliłam ją mocno, za mocno. Łzy poleciały same.
– Hej, przecież nic się nie dzieje, tak? – szepnęła mi do ucha.
– Kochanie… – powiedziałam przez szloch. – Chciałabym cię uchronić przede wszystkim. Ale chyba nie umiem.
Julka nic nie powiedziała. Tylko przytuliła się mocniej.
Zadzwoniłam potem do mojej siostry. Słysząc mój głos, natychmiast zapytała, co się stało.
– Michał mnie zdradził – powiedziałam bez owijania. – I… chyba od lat cierpi na depresję. Nie wiem, co mam robić. Nie wiem, jak w ogóle dalej żyć.
– Wracaj. Pomyślimy, co z tym zrobić.
Nie odpowiedziałam. Ale wiedziałam już jedno – moje życie właśnie się rozsypało. I że teraz muszę się nauczyć żyć od nowa. Dla Julki. Dla siebie, ale czy z Michałem?
Wróciliśmy do domu
Michał się wyprowadził tydzień później. Bez scen, bez tłumaczeń. Zabrał tylko walizkę, zostawił klucz w skrzynce. Napisał sms: „Przepraszam. Chcę się leczyć. Ale wiem, że za późno.” Nie odpisałam. Siedząc sama wieczorami, zaczęłam analizować całe nasze piętnaście lat. Jak stopniowo traciłam siebie. Jak przestawałam marzyć. Jak stawałam się cicha, wygodna, niewidzialna. Jak się zgubiłam.
Zaczęłam chodzić na długie spacery. Nie wiem, czy kiedykolwiek znowu komuś zaufam. Nie wiem, czy kiedykolwiek się zakocham. Ale wiem jedno: mam 42 lata i to nie koniec.
Karolina, 42 lata
Czytaj także:
- „Poleciałam na wakacje do Grecji z facetem poznanym online. Po 3 dniach chciałam uciekać do domu”
- „Pojechaliśmy z rodziną męża na wakacje w Bieszczady. Od tamtej pory się do siebie nie odzywamy”
- „Nigdy nie chcieliśmy mieć dzieci, ale zmieniłam zdanie. Mąż wykrzykuje, że jestem oszustką i może zgodzić się na psa”

