„Na miesiąc przed ślubem odkryłam, że narzeczony mnie zdradza. W naszym własnym łóżku pieścił swojego przyjaciela”
„Nie miałam pretensji o jego orientację. Nie mogłam. Miałam natomiast wielki żal, że wykorzystał mnie, żeby uszczęśliwić swoich rodziców. Okłamywał mnie i od samego początku mną manipulował. Nie można zrobić czegoś takiego drugiemu człowiekowi i oczekiwać przebaczenia”.

Nakryć narzeczonego z jakąś flądrą – koszmar. Nakryć narzeczonego w łóżku z przyjacielem – koszmar do kwadratu! Jak on mógł mi to zrobić? Mogłabym spróbować zrozumieć, że jakaś długonoga blondynka z wielkimi „oczyma” zawróciła mu w głowie, ale że chciał zabawić się z facetem? Nie, tego nie potrafiłam pojąć. Do czasu, aż wyjawił mi prawdę na swój temat.
Na szlaku zachował się jak prawdziwy dżentelmen
Poznałam Błażeja na górskim szlaku, kiedy podczas wejścia na Rysy potknęłam się i boleśnie stłukłam kolano. Usiadłam przy ścieżce i przycisnęłam chusteczkę do krwawiącej rany, jęcząc przy tym z bólu. On był jedyną osobą, która zatrzymała się przy mnie i zaoferowała pomoc. Inni przechodzili obojętnie, mimo że górołazów obowiązuje pewna niepisana etykieta. Wyjął z plecaka dobrze zaopatrzoną apteczkę i z godną podziwu wprawą opatrzył mi nogę.
– Dziękuję, to bardzo miłe z twojej strony – wydukałam zawstydzona.
– Nie ma o czym mówić. W górach musimy sobie pomagać.
– Tak, to prawda. Ale tylko ty o tym pamiętasz.
– Mówisz o tych, którzy odwracali głowę, gdy cię mijali? Daj spokój. To niedzielni turyści.
Spojrzał mi w oczy i uśmiechnął się. Musiałam zalać się rumieńcem, bo na całej twarzy poczułam to charakterystyczne pieczenie, jakby krew krążyła w naczyniach krwionośnych z prędkością światła. Nie mogłam nie docenić jego uroku. Był szczupły, ale świetnie wyrzeźbiony, a rysy twarzy miał łagodne, niemal kobiece. No i ten głos! Głęboki i donośny, całkowicie przeciwstawny do jego delikatnej urody. Tak, chyba właśnie wtedy uznałam, że to facet w moim typie.
– Nie wiem, jak mam ci dziękować.
– Naprawdę, nie ma o czym mówić.
– Jest, jest. No ale, na szczyt jeszcze długa droga, a godzina jest późna, więc nie zatrzymuje cię dłużej.
– Chcesz zejść sama? W takim stanie? Zapomnij! Potrzebujesz asekuracji, więc idę z tobą.
– Naprawdę nie chcę krzyżować ci planów. Poradzę sobie.
– Rysy nie uciekną. Zresztą, byłem na szczycie już wiele razy.
Błażej sprowadził mnie bezpiecznie z góry i odprowadził na parking.
– Jeszcze raz, bardzo ci dziękuję – powiedziałam.
– To naprawdę drobiazg – odpowiedział i mrugnął do mnie okiem. Odwrócił się i poszedł w swoją stronę. Nie mogłam mu na to pozwolić. Chciałam go jeszcze zobaczyć.
– Zaczekaj – zawołałam. Zatrzymał się i odwrócił w moim kierunku. Gdy zobaczył, że kuśtykam za nim, natychmiast do mnie podbiegł.
– Oszczędzaj nogę. Musisz jeszcze wrócić do domu – skarcił mnie, ale z troską w głosie.
– Chciałabym się jakoś odwdzięczyć za pomoc. Co powiesz na kawę? Znam fajną i niezatłoczoną knajpkę na uboczu.
– Sam chciałem ci to zaproponować, ale bałem się, że odmówisz. Chodźmy, a raczej jedźmy, bo w tym stanie daleko nie zajdziesz.
Przegadaliśmy całe popołudnie. Na pożegnanie wymieniliśmy się numerami. Mieszkaliśmy w tym samym mieście, więc liczyłam na kolejne spotkanie.
Na szczycie Rysów poprosił mnie o rękę
Nie przeliczyłam się. Zobaczyłam Błażeja już tydzień później. Potem było kolejne spotkanie i następne. Z każdą chwilą poznawałam go coraz lepiej, a im lepiej go znałam, tym bardziej się w nim zakochiwałam. To po prostu świetny gość. Przystojny i wykształcony. Męski, a zarazem wrażliwy. Uprzejmy, ale nie zmanierowany. Z bogatego domu, ale niewywyższający się.
Byliśmy parą pół roku, gdy zaproponował, żebym wprowadziła się do niego.
– Błażej, sama nie wiem – powiedziałam zakłopotana. – A co na to twoi rodzice? Przecież ja pochodzę ze skromnej rodziny nauczycielskiej, a ty jesteś synem majętnych fabrykantów. Boję się, że pomyślą, że chcę cię oskubać z pieniędzy.
– W nosie mam, co pomyślą moi rodzice. Poza tym o nic nie musisz się martwić. Oni cię uwielbiają, przecież wiesz o tym – zapewnił. – Proszę, zgódź się.
Nie mogłam mu odmówić. Kochałam go i chciałam być przy nim przez cały czas. Myślałam, że nie mogę być szczęśliwsza. Byłam w błędzie, bo po roku znajomości, Błażej poprosił mnie o rękę. Oświadczył mi się na najwyższym wierzchołku Rysów, którego przed rokiem nie zdołałam zdobyć. To był magiczny moment, którego nie zapomnę do końca życia, mimo że do ślubu nie doszło.
Narzeczony zdradzał mnie, ale nie z kobietą
Nie planowaliśmy żadnego wystawnego wesela. To miała być skromna uroczystość dla rodziny i przyjaciół. Nie chodziło o pieniądze. Po prostu, oboje uznaliśmy, że tak szczególnym i osobistym momentem chcemy dzielić się wyłącznie z najbliższymi.
Do ślubu pozostał już tylko miesiąc. Tego dnia musiałam wcześniej wyjść z pracy, bo byłam umówiona na ostatnie przymiarki sukni.
Miałam od razu jechać do salonu, ale w samochodzie zorientowałam się, że mój telefon domaga się podłączenia do prądu. W schowku zaczęłam szukać ładowarki samochodowej. Nie było jej tam. Musiałam odruchowo schować ją do torebki, akurat do tej, której nie miałam ze sobą. „Szlag! Na miesiąc przed ślubem nie mogę być bez kontaktu ze światem. A jak stanie się coś naglącego?” – pomyślałam. Spojrzałam na zegarek i stwierdziłam, że mam dość czasu, by podjechać do domu.
Po wejściu zobaczyłam, że w przedpokoju stoją buty Damiana, a obok nich jeszcze jedne, też męskie. Byłam zdziwiona, bo raczej nie zdarzało się, żeby mój narzeczony wracał wcześniej do domu. Nie miałam jednak czasu się nad tym zastanawiać. Otworzyłam garderobę i zaczęłam szukać ładowarki, gdy nagle usłyszałam głośne pojękiwanie. Taki dźwięk mógł oznaczać tylko jedno – Damian zabawiał się z jakąś flądrą!
Wściekła jak osa, wbiegłam do sypialni. Nie byłam przygotowana na to, co zobaczyłam. W naszym łóżku leżał Damian, goły jak święty turecki, a w jego ramionach... Wojtek, jego najlepszy przyjaciel! To był dla mnie ogromny szok. Rozpłakałam się i pobiegłam do przedpokoju. Chciałam stamtąd wyjść i po prostu pobiec przed siebie. Damian zarzucił na siebie szlafrok i dogonił mnie w drzwiach.
– Lidia, zaczekaj – prosił. – Wszystko ci wyjaśnię.
– Nie chcę słuchać żadnych wyjaśnień! – wykrzyczałam i odepchnęłam go.
Do domu wróciłam dopiero wieczorem. Damian czekał na mnie w salonie.
– Czy teraz możemy porozmawiać?
– A o czym tu rozmawiać? Dla mnie wszystko jest jasne. Zdradzasz mnie, w dodatku z facetem.
– To nie jest takie proste, jak ci się wydaje. Usiądź i chociaż spróbuj wysłuchać, co mam do powiedzenia.
Damian wyznał mi, że to nie była żadna przygoda ani łóżkowy eksperyment.
– Miałem dwanaście lat, gdy zrozumiałem, że bardziej niż dziewczyny interesują mnie chłopcy. Tak, jestem homoseksualistą.
– Więc po co ten cały cyrk? Po co poprosiłeś mnie o rękę?
– Zrobiłem to, by uszczęśliwić moich rodziców. Oni są tradycjonalistami i nie zrozumieliby. Jeszcze zanim cię poznałem, zasypywali tymi wszystkimi pytaniami o ślub. Nie chciałem, by poznali prawdę.
– Więc postanowiłeś wykorzystać mnie do swoich celów i zabawić się moimi uczuciami.
– Źle to odbierasz. Ja naprawdę cię kocham, ale jako przyjaciółkę, nie partnerkę.
– Wiesz co? Nigdy nie słyszałam większej bzdury! Zraniłeś mnie najdotkliwiej, jak tylko mogłeś.
Nie miałam pretensji o jego orientację. Nie mogłam. Miałam natomiast wielki żal, że wykorzystał uczucie, które do niego żywiłam, żeby uszczęśliwić swoich rodziców. Okłamywał mnie i od samego początku mną manipulował. Nie można zrobić czegoś takiego drugiemu człowiekowi i oczekiwać przebaczenia. Po tym wszystkim nie chciałam go już znać.
Czytaj także:
„Moja teściowa zatruwa mi życie. Szpieguje mnie i we wszystko wściubia nos, by dowieść, że mam romans z kolegą”
„Mój brat to leń i pasożyt. Okradł naszą chorą matkę, tylko po to, żeby zaimponować jakiejś nowopoznanej panience”
„Prawie wysłaliśmy pacjenta na tamten świat. Tylko cud zatrzymał go przy życiu, a ja nadal nie mogę w to uwierzyć”

