Reklama

Ten wyjazd do domku w lesie miał być dla nas ratunkiem. Odpoczynek, świeże powietrze, wspólne chwile bez telefonów i pracy. Chciałem, żebyśmy znowu byli rodziną – nie tylko z nazwy. Nasza córka Ola cieszyła się najbardziej. Dla niej wszystko było przygodą: długi spacer, zbieranie szyszek, nawet siedzenie przy ognisku z kiełbaską na patyku.

Nic nie podejrzewałem

Był tylko jeden cień – mój ojciec. Dominujący, głośny, zawsze stawiający na swoim. Miał zwyczaj wtrącać się w nasze życie. Kiedy jechaliśmy do lasu całą rodziną, próbowałem odpędzić złe myśli. Chciałem wierzyć, że kilka dni w domku pomoże nam odzyskać spokój. A jednak coś wisiało w powietrzu.

Trzeciego dnia pobytu siedzieliśmy przy ognisku. Gałęzie trzaskały, a iskry unosiły się w ciemność, znikając zaraz nad naszymi głowami. Ola siedziała obok mnie, grzała ręce nad ogniem i uśmiechała się szeroko. Kasia milczała, co jakiś czas poprawiała włosy, które opadały jej na twarz. Ojciec opowiadał o czymś głośno, jakby chciał zagłuszyć cały las. Ja udawałem, że słucham, choć tak naprawdę błądziłem myślami gdzie indziej.

Nagle Ola, jak to dziecko, wyrzuciła z siebie coś, czego nikt się nie spodziewał.

– A dziadek całował mamę w lesie na grzybach.

Patrzyłem na córkę, próbując zrozumieć, czy to żart, czy tylko dziecięce przejęzyczenie. Jednak Ola powiedziała to takim tonem, jakby podawała prosty fakt, tak oczywisty jak to, że trzymała w dłoni kijek z kiełbaską.

Myślałem, że żartuje

Ojciec pierwszy zareagował.
– Dzieci to mają wyobraźnię – rzucił i roześmiał się sztucznie, zbyt głośno, jakby chciał odsunąć od siebie sens tych słów.

Spojrzałem na Kasię. Wbiła wzrok w ziemię, jakby nagle coś ją tam zainteresowało. Palce miała zaciśnięte tak mocno, że aż pobielały jej kostki. Nic nie powiedziała. W mojej głowie zaczęły krążyć setki myśli. Najpierw pojawił się gniew, potem niedowierzanie.

Próbowałem znaleźć racjonalne wytłumaczenie. Może Ola źle zobaczyła? Może źle zrozumiała? Ale przecież dzieci nie wymyślają takich rzeczy bez powodu. A Kasia… jej twarz mówiła więcej niż słowa. Wieczór skończył się w milczeniu. Każdy poszedł w swoją stronę, ale w mojej głowie echo słów córki powtarzało się bez końca.

Kilka dni później wróciliśmy do domu. Wszystko wyglądało zwyczajnie: znajome ściany, zapach kawy w kuchni, hałas ulicy za oknem. A jednak między nami wisiało coś, czego nie dało się już odsunąć. Próbowałem normalnie rozmawiać, pytać o codzienne sprawy, ale w każdej odpowiedzi Kasi słyszałem obojętność. Nie dawało mi to spokoju.

Nie wiedziałem, co zrobić

Wieczorem zebrałem się na odwagę.
– Muszę cię o coś zapytać.

Podniosła wzrok znad telefonu, w którym od dłuższej chwili coś przeglądała.

– O co chodzi?

– Powiedz mi… czy to prawda? To, co powiedziała Ola przy ognisku. Że ojciec… że was widziała?

Jej twarz stężała.

– Darek, naprawdę będziesz słuchał dziecka? Przecież ona mogła to sobie wymyślić.

– Ale ona to powiedziała tak… – zawahałem się, próbując dobrać słowa – jakby widziała coś oczywistego. Nie wyglądała na dziecko, które opowiada bajkę.

– Boże, ty naprawdę wierzysz sześciolatce, a nie własnej żonie? – podniosła głos. – Przestań!

– To dlaczego zbladłaś? Dlaczego nie umiałaś wtedy zaprzeczyć? – wyrzuciłem z siebie.

– Bo nie wiedziałam, jak zareagować! – warknęła. – Byłam w szoku, że Ola coś takiego palnęła.

Byłem bezradny

Czułem, że tracę grunt pod nogami. W mojej głowie rosło napięcie, a serce waliło jak oszalałe.

– Kasia, ja muszę wiedzieć. Powiedz mi prawdę. Czy coś się stało? Czy Ola zmyśla?

– Daj spokój – odparła chłodno. – Naprawdę chcesz rozwalać nasze małżeństwo przez jedno zdanie dziecka?

– To nie jest jedno zdanie!

– Dość! – krzyknęła, odkładając telefon na stół z takim impetem, że aż podskoczył. – Nie wiesz wszystkiego. I lepiej nie pytaj.

Jej słowa zawisły w powietrzu jak wyrok. Patrzyłem na nią, a w mojej głowie rodził się strach większy niż zazdrość. Nie wiedziałem już, czy mam się bać zdrady, czy czegoś, co było jeszcze gorsze.

Od tamtej rozmowy unikałem Kasi. W pracy spędzałem więcej czasu niż zwykle, a w domu kręciłem się w milczeniu. Jednak jej słowa nie dawały mi spokoju.

Chciałem znać prawdę

Któregoś wieczoru nie wytrzymałem. Miałem dość tej napiętej atmosfery.

– Chcę prawdy. Teraz! – czułem, jak krew dudni mi w skroniach.

Kasia wbiła we mnie wzrok.

– To nie jest takie proste…

– Nie jest proste? – niemal się roześmiałem, ale był to śmiech rozpaczliwy, pusty. – Moja córka mówi, że widziała, jak mój ojciec cię całuje. Ty bledniesz i milczysz. Powiedz mi, co się stało!

– Darek… – jej głos drżał. – To był błąd.

– Błąd?! – krzyknąłem, czując, że nogi mam jak z waty. – Pocałunek z własnym teściem nazywasz błędem?!

Oparła się o blat, zasłaniając twarz dłońmi. Łkała cicho, ale ja nie potrafiłem już się cofnąć. Wszystko we mnie wrzało.

– Mów! – żądałem, prawie drżącym głosem. – Albo ja sam pójdę do niego i wtedy dowiem się wszystkiego.

Kasia otarła oczy i spojrzała na mnie jak ktoś, kto zaraz ma zrzucić z siebie ciężar, choć wie, że ten ciężar roztrzaska życie drugiej osoby.

Byłem wściekły

W końcu zdobyła się na słowa. Widziałem, że jej ręce drżą, a usta poruszają się bezgłośnie, jakby próbowała wypowiedzieć coś, co utkwiło w gardle. W końcu wyszeptała:

– To nie miało się wydarzyć.

Patrzyłem na nią, czekając, aż doda coś więcej.

– Poszliśmy na grzyby. On… zawsze mnie osaczał, ale tam w lesie było gorzej. Cisza, brak ludzi. Ciągle chodził blisko, dotykał mnie. Śmiał się, mówił, że czas się dla mnie zatrzymał. – Głos Kasi był urywany, jakby każde zdanie kosztowało ją wysiłek. – I nagle… to się stało.

– Co się stało? – spytałem, choć bałem się usłyszeć odpowiedź.

– Pocałował mnie – podniosła wzrok i zobaczyłem w jej oczach wstyd i rozpacz. – Ja go odepchnęłam. Ale przez chwilę… przez moment nie zrobiłam nic. I Ola to zobaczyła.

Poczułem, jak ziemia usuwa mi się spod nóg.

– Mówisz, że to był tylko jeden raz?

– Tak – skinęła głową szybko. – Jeden. Przypadek, chwila słabości. Nic więcej.

– Przypadek? – powtórzyłem jak echo. – To się samo stało? Przypadkiem w lesie, z moim ojcem?

– Nie rozumiesz – rozpłakała się. – On od zawsze mnie dusił swoją obecnością. Ciągle musiałam się bronić, odsuwać. A tam… byłam bezradna. Chciałam to zignorować, udawać, że nic się nie wydarzyło.

Nie mogłem uwierzyć

Słuchałem jej i nie wiedziałem, co jest gorsze – sam pocałunek, czy to, że ona przyznała, że choćby przez sekundę pozwoliła mu na to. W mojej głowie pojawiło się pytanie, którego bałem się sformułować: czy to naprawdę jednorazowe? A może coś, co trwa od lat, a ja byłem ślepy?

– Darek, błagam cię, nie zostawiaj mnie. To był błąd, przysięgam – mówiła przez łzy. – Kocham cię.

Czułem, że jeśli zostanę w tym domu choć minutę dłużej, zwariuję. Wybiegłem na ulicę, a chłodne powietrze uderzyło mnie w twarz. Chodziłem bez celu przez miasto, zaglądając w ciemne zaułki, idąc wzdłuż torów, gdzie nikt nie słyszał moich myśli.

Następnego dnia poszedłem do ojca. Otworzył drzwi z miną, jakby nic się nie stało.

– Powiedz mi wprost. Pocałowałeś moją żonę?

Przez chwilę milczał, a potem wzruszył ramionami.

– A jeśli tak? Kasia od dawna szukała bliskości, której nie dawałeś.

– Kłamiesz.

– To, co stało się w lesie, nie było przypadkiem – powiedział spokojnie, jakby chciał mnie dobić. – Ale o tym, co naprawdę nas łączy, powinna powiedzieć ci Kasia.

Nie mogłem dłużej tego słuchać. Patrzył na mnie ze spokojem, a ja nie wiedziałem, czy to manipulacja, czy brutalna prawda. Wyszedłem, czując, że nigdy nie dowiem się prawdy. Słowo mojego ojca przeciwko słowu mojej żony.

Dariusz, 43 lata

Historie są inspirowane prawdziwym życiem. Nie odzwierciedlają rzeczywistych zdarzeń ani osób, a wszelkie prawdopodobieństwa są całkowicie przypadkowe.


Czytaj także:


Reklama
Reklama
Reklama