Reklama

Moje życie toczy się w rytmie codziennych obowiązków, które dzielę z moim mężem, Jankiem. Nasze małżeństwo opiera się na wspólnym planowaniu i wzajemnym wsparciu, przynajmniej tak było do niedawna. Janek od zawsze był aktywny i pełen energii, ale odkąd doznał poważnej kontuzji, nasze życie obróciło się do góry nogami.

Ja, pracująca kobieta, muszę teraz godzić swoje zawodowe obowiązki z opieką nad domem, a dodatkowo przejąć jego zadania. Zmęczenie stało się moim nieodłącznym towarzyszem, a frustracja przychodzi coraz częściej. Choć nie mówię tego na głos, w sercu noszę pewne oczekiwania wobec naszego związku, które, wydaje mi się, pozostają niewypowiedziane. Zaczynam zastanawiać się, czy Janek zauważa, jak bardzo się staram, czy też nasze życie toczy się według dobrze znanego mu scenariusza, w którym wszystko jest „jak zawsze”.

Miałam dość wszystkiego

Kiedy wracam z pracy, wita mnie znajomy widok: Janek siedzi na kanapie, z nogą w gipsie, przełączając pilotem kanały telewizyjne. Mimo że rozumiem jego ograniczenia, nie mogę powstrzymać się od irytacji. Odkładam zakupy na stół i próbuję zacząć rozmowę.

– Janek, naprawdę potrzebuję twojej pomocy przy niektórych sprawach. Jestem zmęczona – moje słowa brzmią ostro, ale nie potrafię ich stłumić.

– Karola, wiem, że jest ci ciężko, ale przecież wiesz, że jestem tutaj uziemiony – odpowiada, z nieco zbyt wymuszoną cierpliwością.

– Ale co z tego? Nie chodzi tylko o teraz. Od dawna nic się nie zmienia! Ja cały czas biegam, a ty... – przerywam, zanim słowa zamieniają się w oskarżenia. Czuję, jak złość rośnie we mnie niczym fala.

– Kochanie, spróbujmy to jakoś zorganizować. Może poprosimy kogoś o pomoc? – próbuje załagodzić sytuację.

– Kogo? Nie rozumiesz, że to nie o to chodzi? – Wybucham. W głębi duszy wiem, że to nie fair, ale jestem jak w pułapce, której wyjścia nie widzę. Czuję, że znowu zabrnęliśmy w ślepą uliczkę.

Zatracam się w myślach, zastanawiając się, dlaczego nasze rozmowy kończą się w ten sam sposób – w kółko obracając się wokół problemów, które nie znajdują rozwiązania. Czy tak wygląda nasze małżeństwo? Zbiór niewyrażonych oczekiwań i przemilczanych pragnień?

Znalazłam swoją oazę

Od jakiegoś czasu zaczęłam spędzać więcej czasu na naszej działce. Jest tam spokój, którego brakuje mi w codziennym chaosie. Często spotykam tam sąsiada, Marka, który, jak się okazuje, też ucieka przed zgiełkiem. Jego obecność staje się dla mnie coraz bardziej pociągająca. Rozmawiamy o wszystkim i o niczym, a każda chwila z nim sprawia, że czuję się rozumiana.

– Nigdy bym nie pomyślała, że ogród może być tak relaksujący – mówię, obrywając zwiędłe liście.

– Dla mnie to zawsze była forma medytacji. Pomaga mi zebrać myśli – odpowiada z uśmiechem, jakby mówił coś oczywistego.

W jego głosie jest coś kojącego, coś, czego brakuje mi w Janku. Czuję, jak między nami rośnie niewidzialna nić porozumienia. Zaczynam dostrzegać w Marku cechy, których mi brakowało – jego cierpliwość, umiejętność słuchania, a także szczery uśmiech, który pojawia się za każdym razem, gdy nasze spojrzenia się spotykają.

– Wiesz, Karolina, zawsze podziwiałem to, jak umiesz znaleźć czas na wszystko, co robisz – mówi nagle, wyciągając rękę, by poprawić niesforny kosmyk włosów, który spadł mi na twarz.

Czuję, jak serce zaczyna mi szybciej bić. Nie jestem pewna, czy to jego gest, czy słowa, które od dawna chciałam usłyszeć od Janka. Marek ma w sobie coś, co przyciąga mnie jak magnes. Każde nasze spotkanie sprawia, że czuję się bardziej ożywiona i pełna energii. A jednak, czy to wystarczy, by złamać przysięgę, którą złożyłam Jankowi?

Usłyszałam coś zaskakującego

Pewnego dnia, gdy na działce pielęgnuję kwiaty, przypadkiem słyszę cichą rozmowę Marka z jego przyjacielem, Krzyśkiem. Nie chciałam podsłuchiwać, ale ich głosy niosą się w spokojnym powietrzu.

– Marek, a co z tą dziewczyną z działki? – słyszę, jak Krzysiek zaczepnie pyta.

– Cóż, wiesz, ona jest w związku – odpowiada Marek, a ja wstrzymuję oddech, zdając sobie sprawę, że mogą mówić o mnie.

– Ale przecież między wami coś iskrzy, prawda? – Krzysiek naciska, a ja czuję, jak moje serce przyspiesza.

Marek milknie na chwilę, jakby zastanawiał się nad odpowiedzią.

Może i iskrzy, ale... to nie jest takie proste. Nie chcę niczego psuć, jeśli ona jest szczęśliwa z tym swoim facetem.

Słowa Marka uderzają mnie jak cios. Z jednej strony czuję ulgę, że nie zamierza niczego niszczyć, z drugiej – wiem, że to ja jestem tą, która zaczyna się gubić w uczuciach. Ich rozmowa odsłania prawdziwe uczucia Marka, co jeszcze bardziej komplikuje moje emocje.

Stoję przed dylematem, jak daleko jestem gotowa się posunąć w tej nowej relacji. Czy jestem gotowa zaryzykować dla kogoś, kogo ledwo znam, ale przy kim czuję się jak dawno nie czułam? To pytanie krąży mi w głowie, a odpowiedź wydaje się być coraz bardziej nieuchwytna. Jak wiele mogę poświęcić dla emocji, które są tak ulotne?

Czułam się jak na krawędzi

Postanowiłam, że muszę porozmawiać z Markiem. Nie mogę dłużej żyć w niepewności i w zawieszeniu między dwoma światami. Znajduję go na działce, przy pracy. Podchodzę bliżej, serce bije mi w piersi jak szalone.

– Marek, słyszałam rozmowę twoją i Krzyśka. O mnie – przyznaję, a jego twarz lekko blednie. – Nie wiem, co mam o tym wszystkim myśleć. Chciałabym to wyjaśnić.

– Przepraszam, Karolina. Nie chciałem, żebyś przeze mnie czuła się niezręcznie. Ja po prostu... – zawiesza głos, jakby szukał odpowiednich słów. – Nie mogę przestać o tobie myśleć, odkąd zaczęliśmy spędzać razem więcej czasu.

Jego wyznanie uderza we mnie z pełną siłą. Wiedziałam, że między nami coś się dzieje, ale nie przypuszczałam, że dla niego to coś więcej. Czuję, jak łzy napływają mi do oczu.

– Marek, ja... Ja też coś czuję, ale nie wiem, co z tym zrobić. Mam męża. Nie chcę go krzywdzić, ale... – głos mi się załamuje.

– Rozumiem – Marek przybliża się, delikatnie dotykając mojego ramienia. – Nie chciałem cię do niczego zmuszać. Chcę, żebyś była szczęśliwa, cokolwiek to oznacza.

Czuję, jak jestem rozdarta między poczuciem obowiązku wobec Janka a tym, co rozwija się między mną a Markiem. Stoję na krawędzi i nie wiem, którą drogę wybrać. Chcę szczerości, ale boję się konsekwencji.

Mąż wreszcie mnie zauważył

Wracam do domu, wciąż z głową pełną myśli i emocji. W środku czuję się jak wulkan gotowy do erupcji. Janek siedzi przy stole, zaczytany w książce. Gdy podnoszę wzrok, jego oczy natychmiast się spotykają z moimi.

– Karola, wszystko w porządku? – pyta z troską, odkładając książkę na bok. – Wyglądasz na zmartwioną.

Staram się ukryć burzę, która szaleje w moim wnętrzu.

Jestem po prostu zmęczona, Janek – odpowiadam, starając się, by mój głos brzmiał neutralnie.

– Na pewno? – dopytuje, wstając i podchodząc bliżej. Widzę, że uważnie obserwuje moją twarz, jakby szukał w niej wskazówek. – Ostatnio jesteś jakaś inna.

To jego spostrzeżenie sprawia, że czuję się jeszcze bardziej przytłoczona. Staram się odwrócić wzrok, by nie zauważył mojej niepewności.

– Czasem mam wrażenie, że utknęliśmy w martwym punkcie. Że nasze życie to tylko codzienność bez... – Urwałam, boję się wypowiedzieć resztę na głos.

– Bez czego, Karola? – pyta łagodnie, ale w jego głosie wyczuwam nutę niepokoju.

Zatrzymuję się na chwilę, walcząc z wewnętrznymi demonami. Powinnam wyznać mu prawdę? Czy powinnam mówić o Marku i o emocjach, które budzą się we mnie, kiedy jestem blisko niego? Janek zasługuje na szczerość, ale czy jestem gotowa na to, co ona przyniesie? Z każdym dniem coraz trudniej jest mi ukrywać, że coś się zmieniło. Może to czas, by zmierzyć się z tym, co się dzieje.

Postanowiłam mu powiedzieć

Tej nocy, leżąc obok Janka, nie mogę zasnąć. Myśli wirują w mojej głowie, nie pozwalając mi na chwilę spokoju. Przewracam się z boku na bok, a moje serce bije w rytm pytań, na które nie znajduję odpowiedzi. Czy jestem gotowa zostawić wszystko, co znam, dla czegoś, co może okazać się tylko chwilową fascynacją? Jakie będą tego konsekwencje?

Spoglądam na Janka śpiącego spokojnie obok mnie. Jego twarz wygląda tak łagodnie, a ja czuję, jak ogarnia mnie fala czułości i poczucia winy jednocześnie. Przysięgałam mu miłość i wierność, a teraz stoję na krawędzi zdrady. Co się ze mną stało?

Nazajutrz, kiedy Janek wychodzi do lekarza, siadam przy kuchennym stole z kubkiem zimnej herbaty i zaczynam pisać list. Wylewam na papier swoje uczucia, obawy i wątpliwości. Piszę o tym, jak bardzo jestem zmęczona, jak bardzo brakuje mi zrozumienia i o Marku, który pojawił się w moim życiu nieoczekiwanie. To moja próba uporządkowania chaosu, który zapanował w moim sercu.

Gdy Janek wraca, czeka na niego list, a ja wychodzę na spacer, potrzebując chwili dla siebie. Zastanawiam się, jak zareaguje na moje wyznanie. Czy to zniszczy nasze małżeństwo? Czy może stanie się początkiem nowego etapu, w którym zrozumiemy swoje potrzeby na nowo?

Historia naszej przyszłości pozostaje otwarta. Nie wiem, dokąd zaprowadzi nas ten list, ale wiem jedno: muszę zmierzyć się z konsekwencjami moich uczuć. Czy jestem gotowa poświęcić dotychczasowe życie dla czegoś niepewnego? Nie wiem, ale wiem, że muszę się tego dowiedzieć, niezależnie od ceny, jaką przyjdzie mi zapłacić.

Czy to, co czeka mnie i Janka, to nowa szansa, czy koniec tego, co razem zbudowaliśmy? Na to pytanie nie mam jeszcze odpowiedzi.

Karolina, 32 lata

Czytaj także:
„Tajemniczy gość na działce pojawiał się jak wiosenny deszcz. Powinnam go wyrzucić jak chwast, ale zrobiłam coś innego”
„Mój mąż okazał się uciążliwym chwastem. Gdy udało mi się go wyplewić, moje serce od razu zabiło mocniej do innego”
„Tegoroczna wiosna rozkwitła nie tylko krokusami i bratkami. Ta miłość uleciała mi jednak szybciej niż zapach perfum”

Reklama
Reklama
Reklama