„Na działce między porzeczkami znalazłam faceta idealnego. Niestety, musiałam się nim dzielić z przyjaciółką”
„Dzień był pochmurny, a ciężkie chmury zdawały się być lustrzanym odbiciem moich myśli. Zdecydowałam się odwiedzić Ewę. Potrzebowałam dowiedzieć się, co naprawdę wie i jak zamierza postąpić. To nie była łatwa decyzja, ale wiedziałam, że nie mogę dłużej unikać tej konfrontacji. Drzwi otworzyły się niemal natychmiast”.

- Redakcja
Moje życie od zawsze było pełne emocji, ale kiedy spotkałam Jakuba, nabrało jeszcze bardziej intensywnych barw. Jakub jest mężczyzną, którego poznałam w dość nieoczekiwanych okolicznościach. Nasz związek rozwijał się z dala od miejskiego zgiełku, na działce, którą wynajmuję.
Idealne miejsce na rozwój związku
To miejsce stało się naszym azylem, przestrzenią, gdzie mogliśmy być sobą, z dala od codziennych problemów i zobowiązań. Miłość między nami rosła, mimo że zawsze towarzyszyła jej niepewność. Jakub jest bowiem mężem Ewy, mojej dawnej przyjaciółki, co tylko komplikuje całą sytuację.
Mimo to, każdy moment spędzony z Jakubem jest dla mnie cenny. Tamtego dnia siedzieliśmy na naszej ulubionej ławce, otoczeni zielenią działki, która stała się naszą małą oazą spokoju. Słońce powoli chyliło się ku zachodowi, a ciepły wiatr delikatnie muskał nasze twarze. W takich chwilach czułam się naprawdę szczęśliwa.
– Hania, muszę z tobą porozmawiać – zaczął, przerywając ciszę, która dotąd była tylko naszym przyjacielem.
Spojrzałam na niego uważnie, zauważając niepokój malujący się na jego twarzy. Znam go już na tyle dobrze, że widzę, kiedy coś go gryzie.
– O co chodzi? – zapytałam, próbując ukryć drżenie w głosie.
– Ewa... Ewa jest coraz bardziej podejrzliwa. Nasze małżeństwo od dłuższego czasu jest trudne, ale teraz zaczyna zauważać, że coś jest nie tak.
– Oparł głowę na dłoniach, wyglądając na przytłoczonego.
Milczałam chwilę, analizując jego słowa. Wiedziałam, że to, co robimy, jest ryzykowne. Nasz romans to coś, co nie powinno mieć miejsca, ale nie mogłam się oprzeć sile naszych uczuć.
– Myślisz, że wie? – zapytałam cicho, bojąc się odpowiedzi.
– Nie wiem. Może tylko podejrzewa. Ale boję się, co będzie, jeśli się dowie. – Jego głos drżał, jakby sam się tego obawiał.
Przez chwilę trwała cisza, w której jedynie szum liści nas otaczał. Myśli kotłowały się w mojej głowie. Czy mogę nadal trwać w tym związku, wiedząc, jak bardzo to wszystko jest skomplikowane? Czy to, co nas łączy, jest warte tej walki?
– Jak długo możemy tak żyć? – Zadałam pytanie, które gnębiło mnie od dawna.
– Nie wiem, Hania. Kocham cię, ale czuję się rozdarty między tobą a obowiązkami wobec Ewy. – Jego oczy mówiły więcej niż słowa.
Nasza rozmowa była pełna niewypowiedzianych napięć, ciepła, ale i lęku. Wiedziałam, że musimy podjąć decyzję, która zaważy na naszym życiu. Ale jaką drogę wybrać, kiedy serce i rozum podpowiadają coś innego?
Jakub przyszedł na działkę wcześniej niż zwykle, a w jego oczach dostrzegłam coś, co nie wróżyło nic dobrego. Wiedziałam, że coś się wydarzyło, zanim jeszcze otworzył usta. Zawsze byłam w stanie to wyczuć.
Jakub usiadł obok mnie na ławce, a jego ręka drżała, gdy ją chwycił. Spojrzał na mnie z troską, ale i z ciężarem, jakby niósł na barkach cały świat.
– Ewa wie. Dowiedziała się o nas – wypowiedział w końcu, a jego słowa zabrzmiały jak wyrok.
Cisza, która zapadła, była nieznośna
Mój umysł zalała fala myśli i emocji. Wiedziałam, że ten moment kiedyś nadejdzie, ale teraz, gdy stało się to rzeczywistością, nie potrafiłam zebrać myśli.
– Co teraz? Co zamierzasz zrobić? – zapytałam, nie mogąc opanować drżenia w głosie.
– Nie wiem. Kocham cię, ale sytuacja jest tak bardzo skomplikowana. Ewa jest załamana, a ja czuję się odpowiedzialny. – Jego spojrzenie było pełne bólu i bezradności.
Poczułam, jak moje serce ściska się z żalu i lęku. Jak mogłam się znaleźć w takim położeniu? Jakub był miłością mojego życia, ale teraz musieliśmy zmierzyć się z konsekwencjami naszych wyborów.
Dzień był pochmurny, a ciężkie chmury zdawały się być lustrzanym odbiciem moich myśli. Zdecydowałam się odwiedzić Ewę. Potrzebowałam dowiedzieć się, co naprawdę wie i jak zamierza postąpić. To nie była łatwa decyzja, ale wiedziałam, że nie mogę dłużej unikać tej konfrontacji.
Drzwi otworzyły się niemal natychmiast, jakby Ewa czekała na mnie za progiem. Uśmiechnęła się blado, a ja przez moment miałam nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Ale gdy nasze spojrzenia się spotkały, zrozumiałam, że wie więcej, niż chciałaby przyznać.
– Cześć, Hania. Dawno się nie widziałyśmy – powiedziała, wpuszczając mnie do środka.
Weszłam do salonu, a atmosfera była gęsta od niewypowiedzianych słów. Usiadłyśmy naprzeciwko siebie, jakbyśmy były na jakimś przesłuchaniu. Ewa zaczęła mówić o zwykłych rzeczach, o pracy, o wspólnych znajomych, ale w jej głosie było coś, co zdradzało napięcie.
– Przyszłam, bo chciałam z tobą porozmawiać... o nas – zaczęłam, czując, jak słowa grzęzną mi w gardle.
Jej oczy stały się nieprzeniknione, a uśmiech zniknął z twarzy.
– O nas? A co takiego jest do powiedzenia o nas? – Jej głos był spokojny, ale pełen podtekstów.
Nie wiedziałam, jak zacząć. Czy powinnam przyznać się do wszystkiego, czy może czekać, aż sama zdecyduje się o tym powiedzieć?
– Wiem, że coś jest na rzeczy – powiedziała nagle, przerywając moje myśli. – Ale nie jestem pewna, czy chcę to usłyszeć od ciebie.
Zapanowała cisza, podczas której moje serce waliło jak młot. Czy to była moja szansa, by powiedzieć prawdę, czy może powinnam milczeć?
– Czasami lepiej żyć w niewiedzy. Ale dziękuję, że przyszłaś – powiedziała, a ja poczułam się, jakbym została odesłana, ale nie z nienawiścią, a z żalem.
Wyszłam, czując się jeszcze bardziej zagubiona niż przed rozmową. Musiałam porozmawiać z Jakubem i dowiedzieć się, co dalej. Czy nasza miłość jest warta bólu, który zadaliśmy innym?
Siedziałam na ławce na działce, gdzie zawsze odnajdywałam ukojenie. Czułam jednak, że to miejsce, które do tej pory było naszym azylem, nagle stało się miejscem, gdzie miały zapaść najtrudniejsze decyzje. Widziałam Jakuba idącego w moim kierunku z wyrazem twarzy, który mówił więcej, niż chciałam wiedzieć.
Cisza między nami była ciężka. Wiedziałam, że jesteśmy na rozdrożu i że każde słowo, które padnie, będzie miało ogromne znaczenie.
Czy to naprawdę koniec?
– Jak długo jeszcze możemy to ciągnąć? – zapytałam w końcu, czując, jak łzy cisną mi się do oczu.
– Nie wiem... Może... Może powinniśmy dać sobie trochę czasu, by to przemyśleć. Może musimy się rozstać, by to wszystko zrozumieć – powiedział, choć widać było, że sam nie wierzy w swoje słowa.
Łzy zaczęły spływać po moich policzkach, ale nie powstrzymałam ich. Wiedziałam, że muszę podjąć decyzję, ale nie byłam pewna, czy potrafię.
– Czy to naprawdę koniec? Czy jest szansa, by to naprawić? – zapytałam, próbując znaleźć odrobinę nadziei.
– Nie wiem. Ale musimy pomyśleć o wszystkich zaangażowanych – odpowiedział z żalem.
Oboje siedzieliśmy w milczeniu, wiedząc, że nadchodzi koniec tego, co było dla nas tak piękne, ale i tak bardzo bolesne. Byliśmy rozdarte między miłością a obowiązkiem, nie wiedząc, co przyniesie przyszłość.
Ból w sercu był nie do zniesienia
Siedziałam samotnie na działce, wsłuchując się w szelest liści i śpiew ptaków, które zwykle dawały mi spokój. Teraz jednak, żaden dźwięk nie mógł uciszyć burzy, która szalała we mnie. W głowie krążyły myśli o przyszłości, której nie potrafiłam przewidzieć. Miłość, którą czułam do Jakuba, była prawdziwa, ale świadomość, że może ona przynieść ból innym, była dla mnie nie do zniesienia.
Zamknęłam oczy, próbując odnaleźć w sobie odwagę do podjęcia tej najtrudniejszej decyzji. Przypomniałam sobie wszystkie chwile spędzone z Jakubem, od beztroskich spacerów po działce, po głębokie rozmowy pod rozgwieżdżonym niebem. Każda z tych chwil była dla mnie bezcenna, ale teraz musiałam się zastanowić, co jest najlepsze dla nas wszystkich.
Hanna, 32 lata
Czytaj także:
„Wróciliśmy z Londynu z kontem pełnym funtów. Rodzina się obraziła, gdy nie chcieliśmy sponsorować ich fanaberii”
„Teściowa zawsze karmiła mnie jadem i pretensjami. Wystarczyło trochę się postarać i teraz jest inną kobietą”
„Żona wolała wyrywać chwasty w obcym ogródku, niż sadzić róże ze mną. Zainterweniowałem dosłownie w ostatniej chwili”