„Na Cyprze uwiódł mnie przystojny barman. Szybko okazało się, że jestem tylko kwiatkiem w wielkim ogrodzie”
„Te słowa były dla mnie ciosem. Czułam się zdradzona i zdezorientowana. Próbowałam jeszcze jakoś zrozumieć jego punkt widzenia, ale nie byłam w stanie. Jego obojętność bolała bardziej niż wszystko inne. Czułam, że coś we mnie umiera, a moje marzenia rozsypują się jak piasek na wietrze”.

- Redakcja
Życie w Warszawie, choć pełne ruchu i możliwości, stało się dla mnie monotonną, niekończącą się rutyną. Każdego dnia wstawałam, piłam kawę, wbiegałam na metro, a potem traciłam siebie w wirze obowiązków i deadlinów w agencji kreatywnej. Z czasem straciłam zapał, a każda chwila wydawała się ciągnąć w nieskończoność. Kiedy więc przyjaciel zasugerował mi wyjazd na Cypr, nie wahałam się długo.
W jednej chwili zamieniłam zatłoczone ulice miasta na widok błękitnego morza. Już od pierwszego dnia na wyspie czułam się jak nowonarodzona – otoczona słońcem i ciepłym wiatrem.
Poznałam Dimitrisa na kursie nurkowania
Wysokiego, przystojnego Cypryjczyka o uśmiechu, który mógłby rozświetlić nawet najbardziej pochmurny dzień.
Był czarujący, a jego bezpośredniość wywarła na mnie ogromne wrażenie. Kiedy Maria, właścicielka pensjonatu, próbowała mnie ostrzec przed urokami południowców, zlekceważyłam jej słowa. Byłam przekonana, że mogę sobie z tym poradzić.
Od pierwszego spotkania z Dimitrisem czułam, że coś nas łączy. Jego spojrzenie było pełne tajemnic, a uśmiech przyciągał jak magnes. Spotykaliśmy się coraz częściej, a każde z tych spotkań było jak mała przygoda. Dimitris zabierał mnie na romantyczne kolacje w niewielkich, lokalnych tawernach, gdzie przy blasku świec smakowaliśmy wyborne dania kuchni cypryjskiej. Spacerowaliśmy po plaży, a jego opowieści o trudnym dzieciństwie i marzeniach, które udało mu się spełnić, sprawiały, że czułam się jakbyśmy znali się od lat.
– Natalia, jesteś inna – powiedział mi pewnego wieczoru, gdy słońce powoli znikało za horyzontem, zostawiając na niebie purpurową poświatę. – Nigdy nie spotkałem kogoś takiego jak ty.
W tych słowach była szczerość, którą wyczuwałam nawet w jego tonie głosu. Zaczynałam wierzyć, że to, co nas łączy, jest prawdziwe. Czułam się przy nim wyjątkowa i chciałam wierzyć, że i dla niego to coś znaczy. Dimitris patrzył na mnie w sposób, który sprawiał, że topniały wszystkie moje wątpliwości. W jego ramionach znajdowałam spokój, a każdy jego dotyk był jak obietnica czegoś więcej.
To, co mnie najbardziej pociągało, to jego pewność siebie i sposób, w jaki potrafił przemieniać każdą chwilę w coś magicznego. Czułam, że przy nim mogę być sobą i że wreszcie znalazłam to, czego szukałam przez całe życie. To była magia początków, kiedy serce bije szybciej, a umysł poddaje się emocjom. Chciałam, żeby to trwało wiecznie.
Pewnego popołudnia, wracając z plaży do pensjonatu, natknęłam się na dwie młode kobiety, które siedziały przy sąsiednim stoliku w ogrodzie. Ich śmiech i szeptanie przykuły moją uwagę. Nie potrafiłam się oprzeć i nieco zwolniłam kroku, aby podsłuchać ich rozmowę.
– Dimitris to prawdziwy czarujący książę – powiedziała jedna z nich z nutą ironii w głosie. – Ale wszystkie wiemy, co się za tym kryje.
Druga przytaknęła i dodała:
– Tak, każda z nas przeszła przez to samo. Te same miejsca, te same słowa. Myślę, że w końcu czas się z tego pośmiać, choć boli.
Poczułam, jak fala zimna przeszła mi po plecach. Nie chciałam wierzyć, że mogły mówić o moim Dimitrisie, ale szczegóły, które wymieniały – to samo miejsce na plaży, identyczne komplementy – wszystko to zaczęło łączyć się w nieprzyjemną całość. W końcu zebrałam się na odwagę i podeszłam do nich.
– Przepraszam, nie mogłam nie usłyszeć waszej rozmowy. Mówicie o... Dimitrisie? – zapytałam z nadzieją, że się mylę.
Jedna z kobiet spojrzała na mnie współczująco i pokiwała głową.
– Tak, niestety. Każda z nas miała z nim „romans”. I uwierz, nie jesteś pierwsza, która uwierzyła w jego bajki.
Poczułam, jak coś we mnie pęka. Sophie, bo tak miała na imię jedna z dziewczyn, wyciągnęła telefon i pokazała mi zdjęcia. Były identyczne do tych, które Dimitris robił ze mną – te same miejsca, te same pozy. Serce zabiło mi szybciej, ale tym razem nie z ekscytacji, a z rozczarowania i bólu.
Następnego dnia postanowiłam wybrać się do szkoły nurkowania, gdzie Dimitris pracował. Chciałam konfrontacji, choć moje serce ściskało z nerwów. Tam, ukryta za rogiem, usłyszałam jego rozmowę z jednym z pracowników. Ich śmiech wypełnił przestrzeń, a każde słowo raniło jak nóż.
– Kolejna turystka dała się nabrać – mówił Dimitris, a w jego głosie była nutka triumfu. – Zostawiła napiwek i butelkę wina, tak jak wszystkie. A teraz kolej na następną.
Próbowałam się nie załamać, ale te słowa nie pozostawiały złudzeń. Cała ta iluzja, w którą tak bardzo chciałam wierzyć, rozpłynęła się w powietrzu. Zebrałam w sobie resztki odwagi i wyszłam im na spotkanie. Dimitris spojrzał na mnie, zdziwiony moim nagłym pojawieniem się.
– Natalia! Co tu robisz? – zapytał, próbując uśmiechnąć się niewinnie.
Nie mogłam dłużej powstrzymać gniewu. – Wiem o wszystkim, Dimitrisie. Słyszałam waszą rozmowę. To wszystko było kłamstwem, prawda?
Zmienił wyraz twarzy na obojętny
– Natalia, wszyscy tutaj tak robią. To tylko zabawa. Nie ma w tym nic osobistego.
Te słowa były dla mnie ciosem. Czułam się zdradzona i zdezorientowana. Próbowałam jeszcze jakoś zrozumieć jego punkt widzenia, ale nie byłam w stanie. Jego obojętność bolała bardziej niż wszystko inne. Czułam, że coś we mnie umiera, a moje marzenia rozsypują się jak piasek na wietrze. Dimitris stał tam, niewzruszony, jakby to wszystko nie miało żadnego znaczenia.
Odeszłam z ciężkim sercem, wiedząc, że muszę poradzić sobie z tym bólem sama.
Wróciłam do pensjonatu, czując się jak pusta skorupa. Maria, właścicielka, siedziała na werandzie, czekając na mnie z kubkiem parującej herbaty. Jej ciepłe oczy pełne były współczucia.
– Wiedziałam, że tak się to skończy – powiedziała łagodnie, kiedy zasiadłam obok niej. – Dimitris to przystojny chłopak, ale jego serce nie jest takie, jakby się mogło wydawać.
Westchnęłam, walcząc z łzami.
– Ostrzegałam cię – dodała Maria, kładąc mi dłoń na ramieniu. – Ale w takich sprawach najlepiej uczymy się na własnych błędach. Każda z nas przez to przechodziła. Ja też.
Zaskoczyła mnie tym wyznaniem.
– Ty również?
Maria uśmiechnęła się smutno, przypominając sobie swoją młodość.
– Tak, kiedy byłam młoda i naiwna jak ty. Był taki jeden... Ale teraz wiem, że te doświadczenia uczą nas więcej o nas samych niż cokolwiek innego.
Pozwoliłam sobie na chwilę słabości i opowiedziałam jej wszystko – jak bardzo zaufałam Dimitrisowi, jak cudowne były te chwile, jak głęboko czułam, że to coś prawdziwego. Maria słuchała uważnie, a jej obecność działała kojąco.
– Nie jesteś pierwsza i nie ostatnia, Natalia. Ale możesz być tą, która wyciągnie z tego lekcję – powiedziała, przytulając mnie mocno.
W jej ramionach poczułam się znowu bezpieczna. Wiedziałam, że nie jestem sama, że ktoś mnie rozumie i wspiera. Te słowa Marii zaczęły powoli leczyć moje zranione serce. To doświadczenie było bolesne, ale potrzebne, by lepiej zrozumieć siebie i świat.
Zainspirowana rozmową z Marią, postanowiłam nie zamykać się w bólu. Następnego dnia spotkałam się z Sophie i kilkoma innymi kobietami, które podobnie jak ja padły ofiarą uroku Dimitrisa. Choć na początku każda z nas była nieco zakłopotana, szybko okazało się, że dzielenie się doświadczeniami przynosi ulgę.
Usiadłyśmy w przytulnej kawiarni niedaleko plaży
Każda z nas miała swoją historię, a opowieści były zadziwiająco podobne. Z czasem zaczęłyśmy śmiać się z powtarzalności tekstów Dimitrisa. To śmiech przez łzy, ale jednak terapeutyczny.
– Pamiętacie, jak mówił o tym, że jesteśmy wyjątkowe i nigdy wcześniej nie czuł czegoś takiego? – zapytała Lena, przewracając oczami. – Ja prawie w to uwierzyłam!
Sophie dodała z uśmiechem:
– A te wieczorne spacery po plaży? Zawsze to samo miejsce, ten sam zachód słońca. Jak z podręcznika „Jak zdobywać turystki”.
Wspólnie śmiałyśmy się z jego schematów, a każda kolejna anegdota zbliżała nas do siebie. To było jak terapia grupowa, a ja czułam, jak wraca do mnie dawna lekkość i dystans do całej sytuacji.
Klara podniosła kieliszek wina i spojrzała na nas z błyskiem w oku.
– Za nas, dziewczyny. Za to, że potrafimy się z tego śmiać i idziemy dalej.
Wzniosłyśmy toast, śmiejąc się głośno, choć w głębi duszy nadal czułyśmy żal. Ale wiedziałyśmy, że to wspólne doświadczenie uczyniło nas silniejszymi. Byłyśmy świadkami siły wspólnoty – wspierając się nawzajem, odzyskałyśmy pewność siebie i przekonanie, że zasługujemy na prawdziwe, szczere uczucia.
Powrót do Polski był dla mnie mieszanką uczuć. Byłam rozczarowana i zraniona, ale jednocześnie czułam się silniejsza i bardziej świadoma. Cypr nauczył mnie więcej o mnie samej niż mogłam przypuszczać. W samolocie, wpatrując się w malejący obraz wyspy za oknem, przemyślałam wszystko, co się wydarzyło.
To doświadczenie było gorzką lekcją, ale nie chciałam, aby zdefiniowało moją przyszłość. Dimitris nie był wart mojego bólu, ale paradoksalnie dzięki niemu zyskałam coś cenniejszego – głębszą świadomość siebie i swoich pragnień. Postanowiłam, że już nigdy nie dam się omamić pustym słowom, choć serce będzie jeszcze długo krwawić.
Wiedziałam, że muszę skupić się na własnym szczęściu i zbudować swoje życie na nowo. Nie chciałam zamykać się na miłość, ale obiecałam sobie, że będę ostrożniejsza. Wracając do Warszawy, poczułam powiew świeżego powietrza – to była nowa szansa na odkrycie siebie na nowo.
Mimo że ból nie zniknął całkowicie, czułam, że jestem gotowa stawić czoła przyszłości. Cypr był nie tylko miejscem rozczarowań, ale też nowego początku. Dziękuję losowi za to, co się wydarzyło, bo nauczyło mnie, że choć serce czasem może nas zwieść, to umysł i intuicja powinny zawsze prowadzić.
Refleksje te pomogły mi zrozumieć, jak łatwo można dać się omamić, gdy jesteśmy słabi i potrzebujemy bliskości. Ale najważniejsze to nie tracić wiary w siebie. Z Cypru przywiozłam nie tylko wspomnienia, ale też wewnętrzną siłę, która dała mi nową perspektywę na życie.
Natalia, 30 lat
Czytaj także:
- „Matka traktowała mnie jak śmiecia i rządziła moim życiem jak swoim. Kiedy umarła, poczułam jednak coś innego niż ulgę”
- „Siostra przyleciała z Londynu i zaczęła się rządzić. Byłam jej służącą na każde skinienie, bo nie umiałam odmówić”
- „Myślałem, że dam córce 500 zł na Dzień Dziecka i będzie z głowy. A ona wolała spędzić razem czas”

