„Na 10. rocznicę ślubu mąż podarował mi naszyjnik z pereł i papiery rozwodowe. Nie wiem, co ucieszyło mnie bardziej”
„Najpierw myślałam, że to jakiś ponury żart. Uśmiechnęłam się nerwowo. – Przestań, Dawid, nie żartuj tak… Ale on nie drgnął. – Mówię poważnie. To trwa od roku. Nie chcę dłużej cię okłamywać. Naszyjnik w dłoni nagle stał się ciężki jak kamień”.

- Redakcja
Nie byłam kobietą, która pragnęła wielkich fajerwerków. Wystarczało mi nasze codzienne „normalne” życie – wspólne poranki z kawą, zakupy w soboty, wieczory, gdy Dawid przynosił mi herbatę. Dlatego tak czekałam na naszą dziesiątą rocznicę – myślałam, że to będzie dowód, że wciąż jesteśmy razem, mimo zmęczenia, pracy, rutyny. Dawid kiedyś był dla mnie opoką, nawet gdy stał się wycofany, tłumaczyłam to stresem. Teraz, z perspektywy czasu, widzę, że nie chciałam dostrzegać, jak coś w nas powoli umierało.
Czekałam na niespodziankę i dostałam
Siedzieliśmy naprzeciwko siebie w eleganckiej restauracji, tej samej, w której Dawid zabrał mnie na naszą pierwszą rocznicę. Próbowałam znaleźć w jego spojrzeniu tamtego czułego mężczyznę, ale on patrzył przez okno, jakby go tu w ogóle nie było. Kelnerka postawiła przed nami talerze z kolacją, a Dawid wyciągnął w moją stronę ozdobne pudełko.
– Lena, to dla ciebie – powiedział sztywno, nie podnosząc nawet wzroku.
Otworzyłam wieczko i zobaczyłam naszyjnik. Cienki łańcuszek z ozdobiony perełkami. Poczułam wzruszenie, choć coś mnie zaniepokoiło.
– Dziękuję… jest piękny – szepnęłam, ale on dalej siedział nieruchomo.
Po kilku minutach ciszy odłożył sztućce, splótł dłonie i spojrzał na mnie z kamienną twarzą.
– Lena, zakochałem się w innej. Odchodzę.
Zamarłam. Najpierw myślałam, że to jakiś ponury żart. Uśmiechnęłam się nerwowo.
– Przestań, Dawid, nie żartuj tak…
Ale on nie drgnął.
– Mówię poważnie. Jestem z nią od roku. Nie chcę dłużej cię okłamywać.
W jednej chwili poczułam, jak ziemia pod moimi stopami się rozchodzi. Naszyjnik w dłoni nagle stał się ciężki jak kamień.
– Po dziesięciu latach małżeństwa przynosisz mi prezent i oznajmiasz, że masz inną?! – głos mi się załamał.
– Chciałem, żebyś to usłyszała ode mnie – odpowiedział obojętnie.
Serce mi waliło, a złość ściskała gardło. Wiedziałam już, że od tej nocy nic nie będzie jak dawniej.
Zaczęłam winić siebie
Telefon do Kasi wykonałam w środku nocy. Długo patrzyłam na ekran, zanim nacisnęłam zieloną słuchawkę. Wiedziałam, że śpi, ale ja... ja nie mogłam już spać nigdy więcej.
– Lena? Co się stało? – jej głos był zaspany, ale natychmiast napięty.
– Dawid ma kochankę. Powiedział mi to dzisiaj. Przy kolacji rocznicowej, wyobrażasz sobie?
Usłyszałam w słuchawce przeciągłe przekleństwo, a potem jakieś trzaski – pewnie Kasia usiadła na łóżku.
– Ten drań! Wiedziałam, że jest zbyt poukładany, żeby nie mieć gdzieś bałaganu na boku. Zawsze pachniał za drogimi perfumami, rozumiesz? A teraz to się wszystko składa!
– Może to moja wina, Kasia... Może to ja przestałam się starać? Może powinnam była się malować codziennie, kupić jakąś nową bieliznę, być bardziej... ciekawa? – słowa wylewały się ze mnie jak strumień.
– Nie mów tak, Lena! – krzyknęła, aż odsunęłam telefon od ucha. – To nie ty zdradzałaś. Ty budowałaś ten dom, on go rozwalił. Nie rób z siebie winnej!
Ale ja już byłam w spirali. Każde „może” wbijało się we mnie jak kolejne ostrze.
– Gdybym była inna, gdybym była... lepsza... może by nie odszedł – szeptałam, nie słysząc już Kasi.
W słuchawce nastała cisza, a potem jej spokojny, ale twardy głos.
– Lena, jeśli teraz zaczniesz się obwiniać, to on wygra podwójnie. Nie dam ci na to pozwolenia. Rozumiesz?
Chciałam jej wierzyć, naprawdę chciałam.
Prawda była bolesna
Spotkaliśmy się dzień później, w kawiarni, która zawsze pachniała cynamonem. Dziś wszystko mnie tam drażniło – zapach, światło, nawet muzyka brzmiała jak kpina.
– Dlaczego? – zapytałam, zanim jeszcze zdążył usiąść.
Dawid westchnął ciężko, jakby był zmęczony tym pytaniem. Moim bólem.
– Lena, z Natalią poczułem się znowu żywy. Ty i ja... byliśmy stabilni, wygodni. Ale bez emocji.
– Emocji?! – uniosłam głos, kilkoro ludzi się odwróciło. – Dziesięć lat wspólnego życia, planów, poświęceń... to dla ciebie brak emocji?
– Nie prosiłem cię o poświęcenia – odparł chłodno.
Patrzyłam na niego, jakbym widziała obcego człowieka. Serce waliło mi tak mocno, że ledwo słyszałam własne myśli.
– Nie daje się kobiecie naszyjnika, żeby miała czym się udusić, kiedy odchodzisz do innej – syknęłam przez zaciśnięte zęby.
Dawid po raz pierwszy spuścił wzrok. Trafiłam.
– Z Natalią jestem od roku – dodał, jakby to miało coś wyjaśnić. – To się nie stało nagle.
Poczułam, jak krew odpływa mi z twarzy. Są razem od roku? Dopiero tym razem to do mnie dotarło. Cały czas, gdy wierzyłam, że on po prostu jest zmęczony pracą, on był z nią.
Nie powiedziałam nic więcej. Zdjęłam naszyjnik, który ciągle miałam na szyi, i rzuciłam mu go prosto w twarz.
– Oddaję ci tę obrożę, Dawid. Pasuje bardziej do ciebie niż do mnie.
Wyszłam, zanim zobaczył moje łzy.
Spojrzałam jej w oczy
Nie planowałam tego spotkania. Weszłam do kawiarni po prostu po kawę na wynos, ale gdy zobaczyłam ją przy stoliku w rogu, poczułam, jak żołądek ściska się w supeł. Już widziałam jej zdjęcia. Natalia. Dziesięć lat młodsza, pewna siebie, siedziała wyprostowana, z telefonem w dłoni, jakby cały świat należał do niej.
Zanim zdążyłam się wycofać, nasze spojrzenia się spotkały. Nie odwróciła wzroku. Przeciwnie – uśmiechnęła się delikatnie.
– Lena, prawda? – zapytała, jakbyśmy się znały od lat. – Może usiądziesz?
Usiadłam. Sama nie wiem dlaczego. Może potrzebowałam zobaczyć jej twarz z bliska, znaleźć na niej winę, wahanie, cokolwiek.
– Dawid był nieszczęśliwy – zaczęła spokojnie. – Nie chcę, żebyś myślała, że coś mu zabrałam. On odszedł, bo czuł, że nie żyje swoim życiem.
Jej słowa były jak trucizna, która powoli wżera się w skórę. A jednak siedziałam dalej, patrzyłam na nią uważnie.
– Nie usiadłam tu walczyć o niego – odpowiedziałam chłodno. – Chciałam tylko zobaczyć, kim jesteś. Teraz już wiem.
Natalia uniosła brew, jakby czekała na cios.
– I co widzisz?
– Lustro. Jesteś tylko lustrem dla jego marzeń o nowym początku. Nie zabrałaś mi męża. On uciekł. Przed sobą, przed nami. Ty tylko byłaś w odpowiednim miejscu. I to nie potrwa długo.
Wstałam i zostawiłam ją tam, z tym jej spokojem, który nagle wydał mi się pusty. Po raz pierwszy poczułam, że nie jestem już ofiarą. Teraz ja wybierałam, z czym chcę odejść.
Pogodziłam się z tym
Wróciłam do mieszkania późnym wieczorem. Cisza aż bolała. Na stole leżał naszyjnik, ten sam, który rzuciłam Dawidowi w twarz. Odnalazł drogę do mojego domu, jakby to on nie chciał mnie wypuścić z tej opowieści. Usiadłam przy stole i patrzyłam, jak łańcuszek błyszczy w świetle lampy, jakby jeszcze miał coś do powiedzenia.
Zadzwoniłam do Kasi.
– Jak się trzymasz? – zapytała bez zbędnych słów.
– Nie wiem, kim jestem, ale wiem, kim już nie będę – jego żoną – odpowiedziałam zaskakująco spokojnie.
Kasia milczała przez chwilę, jakby ważyła moje słowa.
– Lena, to, kim będziesz, zależy tylko od ciebie. Ale już zrobiłaś pierwszy krok. Nie wszyscy mają odwagę spojrzeć w lustro po takim trzęsieniu ziemi.
Spojrzałam na naszyjnik. Wzięłam go do ręki, poczułam jego chłód, i nagle uderzyła mnie myśl.
– Sprzedam naszyjnik, Kasia. Oddam komuś, komu będzie przynosił szczęście. Dla mnie to nie był prezent, to była obroża.
– Dobrze mówisz. Zacznij od tego.
Rozłączyłam się i przez kilka minut siedziałam w bezruchu. A potem nagle coś się przełamało. Łzy popłynęły strumieniem, cicho, bez histerii, ale nie do zatrzymania.
Płakałam nie tylko za nim. Płakałam za sobą, za latami, kiedy dusiłam własne pragnienia, żeby nasze małżeństwo wyglądało dobrze z zewnątrz. Te łzy coś ze mnie zmywały. I wiedziałam już, że tej nocy zamknęłam za sobą drzwi do przeszłości.
Mogłabym mu podziękować
Minęło kilka dni, odkąd Dawid wyszedł z mojego życia. Mieszkanie wydawało się większe, puste w inny sposób niż wcześniej. Kiedyś ta cisza bolała, była jak znak, że coś się skończyło. Teraz czułam, że to przestrzeń, którą mogę wypełnić sobą.
Nie wiem, co będzie dalej. Nie mam planu na nowe życie. Wciąż budzę się rano i przez pierwsze sekundy oczekuję dźwięku jego kroków, ale zaraz potem przychodzi ulga. Nie muszę już wchodzić w rolę jego żony. Nie muszę udawać, że wszystko jest dobrze, gdy nie jest.
Natalia przestała być moim wrogiem. Kiedyś wydawało mi się, że to ona rozbiła moje życie. Teraz wiem, że była tylko pionkiem. Dawid przegrał tę partię sam, znacznie wcześniej, niż się pojawiła.
Zaczynam rozumieć, że samotność nie jest karą. Nie jestem już kobietą, która czeka przy drzwiach z ciepłą kolacją. Jestem kobietą, która wreszcie nauczy się być dla siebie dobra. Może nie od razu, może się jeszcze potknę, ale nie będę już kurczowo trzymać się czegoś, co istnieje tylko z przyzwyczajenia.
Popatrzyłam na puste miejsce na komodzie, gdzie kiedyś stało nasze wspólne zdjęcie. Teraz tam była sama ramka. I dobrze. Ramka bez zdjęcia jest jak ja – gotowa, by włożyć tam coś nowego. Prawdziwego.
Lena, 38 lat
Czytaj także:
- „Mąż był plastrem na moje złamane serce. Wzięłam go na przeczekanie do czasu, aż mój kochanek sobie o mnie przypomni”
- „Gdy się oświadczyłem, ukochana zalała się łzami. Zamiast uroczystego – tak, usłyszałem trzaśnięcie drzwiami”
- „Tiramisu z majonezem zaprowadziło mnie przed ołtarz. Zrobiłam z siebie błazna, by osiągnąć szczęście”

