„Dzięki bogatej żonie chciałem żyć jak nadziany pączek w maśle. Zamiast miliarderem zostałem żałosnym zerem”
„Nasza relacja z Martą zaczęła się rozwijać w zaskakująco szybkim tempie. Była niezwykle otwarta, a jej zaufanie do mnie rosło z każdym dniem. Pewnego wieczoru zaprosiła mnie na romantyczną kolację do jednej z najlepszych restauracji w mieście”.

- Redakcja
Od zawsze marzyłem o życiu w luksusie. Mieszkanie w wielkim domu, podróże po egzotycznych miejscach, najlepsze samochody – to były obrazy, które nieustannie przewijały się w mojej głowie. Tymczasem rzeczywistość była zgoła inna. Siedziałem codziennie za biurkiem, wykonując niezbyt satysfakcjonującą pracę, która ledwie pozwalała mi wiązać koniec z końcem.
Miałem plan
Pewnego dnia spotkałem Martę. Pojawiła się w moim życiu jak zjawisko, spadkobierczyni ogromnej fortuny. Była piękna, inteligentna, a przede wszystkim – bogata. Od razu zauważyłem w niej szansę na osiągnięcie moich celów. Zaczęło się niewinnie – kilka rozmów, przypadkowe spotkania. Z czasem zrozumiałem, że to może być moja jedyna droga do upragnionego życia.
„To twoja szansa” – powtarzałem sobie w duchu, przechodząc kolejne etapy znajomości z Martą. Czułem, że muszę zagrać wszystkie karty, by osiągnąć to, czego pragnę.
– Naprawdę myślisz, że to dobry pomysł? – zapytał mnie Piotrek, mój stary przyjaciel, kiedy opowiadałem mu o Marcie i moich planach na przyszłość.
– To jest moja jedyna szansa. Marta jest kluczem do życia, o którym zawsze marzyłem – odpowiedziałem z przekonaniem.
– Ale przecież to wygląda jak ukartowany plan. Nie boisz się, że ją zranisz?
– To nie jest tak, że jej nie lubię – zacząłem się bronić. – Jest wspaniałą osobą, ale muszę myśleć o sobie. Zresztą, kto powiedział, że nie może to być szczęśliwy związek?
Piotrek popatrzył na mnie przez chwilę, a potem powiedział spokojnie:
– Igrając z uczuciami, stąpasz po cienkim lodzie. Uważaj, żebyś sam nie wpadł w pułapkę, którą zastawiasz.
Nie mogłem się wahać
Po tej rozmowie długo siedziałem w milczeniu. Wewnątrz mnie toczyła się walka – czy to, co planuję, jest słuszne? Ostatecznie jednak odrzuciłem te myśli. Wiedziałem, że muszę podjąć ryzyko. „To nie jest czas na wahanie” – myślałem, przekonując sam siebie, że moje marzenia są ważniejsze od wszelkich moralnych dylematów.
Nasza relacja z Martą zaczęła się rozwijać w zaskakująco szybkim tempie. Była niezwykle otwarta, a jej zaufanie do mnie rosło z każdym dniem. Pewnego wieczoru zaprosiła mnie na romantyczną kolację do jednej z najlepszych restauracji w mieście. Było to miejsce, które do tej pory znałem jedynie z opowieści.
Rozmawialiśmy o jej życiu, planach i marzeniach. Była taka pełna nadziei i optymizmu. Każde jej słowo sprawiało, że czułem się bardziej pewny siebie. Wiedziałem, że jestem coraz bliżej realizacji swojego planu.
– Co jest dla ciebie najważniejsze w życiu? – zapytała Marta niespodziewanie, przerywając moje myśli.
Zawahałem się na moment, zastanawiając się, co odpowiedzieć. Powinienem powiedzieć to, co chciała usłyszeć, ale słowa, które wyszły z moich ust, były inne.
– Szczęście. Chcę być szczęśliwy – powiedziałem cicho.
Jej oczy rozświetliły się, a ja poczułem, jak narasta we mnie dziwne ciepło. Czy to możliwe, że zaczynam naprawdę coś do niej czuć?
Przejrzała mnie
Nie wszystko jednak układało się po mojej myśli. Anka, bliska przyjaciółka Marty, zaczęła przyglądać się moim działaniom z coraz większą podejrzliwością. Nie mogłem jej zbytnio zniechęcić, ale nie zamierzałem też dać się łatwo zdemaskować.
Byłem pewien, że zaszczepiła wątpliwości w jej umyśle, choć Marta raczej była przekonana o słuszności swojego wyboru. Od tego wieczoru zaczęła obserwować mnie uważniej, a ja musiałem zintensyfikować swoje wysiłki, by nie zdemaskować swoich prawdziwych intencji.
Czułem, jak kręcę się wokół skomplikowanej pajęczyny, którą sam utkałem. Każde moje działanie musiało być dokładnie przemyślane, każdy gest przemyślany, by nie zdradzić się z czymkolwiek. Mimo to, w głębi duszy, zaczynałem się zastanawiać, czy gra, którą prowadziłem, była tego warta.
Dni mijały w zawrotnym tempie, a ja coraz bardziej cieszyłem się z mojego nowego stylu życia. Wykwintne restauracje, drogie prezenty i podróże – wszystko to stało się częścią mojej codzienności. Nie spodziewałem się jednak, że sielanka szybko zostanie przerwana.
Zorientowała się
Pewnego ranka zobaczyłem w swoim telefonie wiadomość od Marty: „To koniec”. Był to cios, który zburzył mój idealny świat w jednej chwili. Nie wiedząc, co robić, próbowałem skontaktować się z Martą. Po kilku nieudanych próbach, w końcu odebrała.
– Marta, co się stało? – zapytałem zdezorientowany.
– Myślisz, że nie wiedziałam? Od początku miałam świadomość twoich intencji – jej głos był zimny i pozbawiony emocji. – Dałam ci szansę, myśląc, że może się zmienisz albo przyznasz, ale widzę, że się myliłam.
Te słowa wstrząsnęły mną do głębi. Marta zawsze była bardziej inteligentna, niż przypuszczałem. Czułem się jak aktor, którego spektakl nagle się zakończył, pozostawiając go w pustce i chaosie. Wszystko, co udało mi się zdobyć, zaczęło rozpadać się na moich oczach.
– Marta, proszę… Nie chciałem cię zranić – próbowałem się bronić, ale moje słowa były słabe i bez znaczenia.
– Życzę ci powodzenia, ale ja już nie chcę być częścią tej gry – zakończyła rozmowę, a ja zostałem z telefonem przy uchu, nie wiedząc, co dalej zrobić.
Pojąłem swój błąd
Byłem wrakiem człowieka. Nagle luksusy, do których tak bardzo dążyłem, stały się dla mnie bez znaczenia. Musiałem stawić czoła nowej rzeczywistości, choć nie miałem pojęcia, jak się do tego zabrać.
Zadzwoniłem do Piotrka. Potrzebowałem przyjaciela, który pomoże mi zobaczyć jasno sytuację, w której się znalazłem.
– Straciłem wszystko. Marta wie, co próbowałem zrobić. To koniec – powiedziałem, próbując zachować spokój, choć wewnętrznie byłem rozbity.
– Ostrzegałem cię.
– Żałuję. Byłem zbyt chciwy, zaślepiony… – powiedziałem cicho, po raz pierwszy przyznając się do swoich błędów.
– To była twoja decyzja. Teraz musisz to przełknąć i iść dalej. Ale nie martw się, jestem tutaj – powiedział, dając mi odrobinę nadziei.
Te słowa, choć proste, pomogły mi zrozumieć, że muszę stanąć na nogi i zacząć odbudowywać swoje życie. Nie będzie to łatwe, ale musiałem spróbować.
Kamil, 30 lat
Czytaj także:
„Spędziłam romantyczne walentynki z teściem. Teraz nie wiem, czyje oczy będzie miało moje dziecko”
„Brzydzę się mężem, bo śmierdzi jak zsyp. Wyszłam za faceta pachnącego francuskimi perfumami, a żyję z brudasem”
„W walentynki wyglądałam jak milion dolarów, a mąż i tak mnie nie dotknął. Powód miał dłuższe nogi niż ja”