Reklama

Warszawa zimą wygląda bajkowo: świecące witryny, ciepłe kolorowe światełka, choinki w każdej knajpie. Dla wielu to magiczny czas, choć mnie głównie przypomina, że znów jestem sama.

Umów się z kimś — jęczała Justyna, moja przyjaciółka. — Przynajmniej na kawę, cokolwiek.

— Daj spokój. Chcę tylko przetrwać grudzień — odburknęłam.

Byłam przed trzydziestką, pracowałam w agencji kreatywnej i nie miałam siły na kolejną randkę, na której ktoś będzie mi opowiadał o swojej pasji do kryptowalut albo pytał, czy jem gluten. Po serii rozczarowań uznałam, że przed świętami nie szukam niczego poważnego. Żadnych zobowiązań, emocjonalnych wycieczek. Tylko miły flirt, coś lekkiego. Dlatego, trochę z nudów, wróciłam na Tindera. I tam był on — Adam. Uśmiechnięty, w czerwonym swetrze w renifery. W opisie miał: „Zróbmy coś świątecznego w Mikołajki. Kawa? Spacer? Ty decydujesz”.

Napisałam. 6 grudnia umówiliśmy się w kawiarni na Powiślu. Myślałam, że to będzie przelotne. Takie tam, nic zobowiązującego. A jednak... coś wtedy we mnie drgnęło. Coś, czego nie czułam od bardzo dawna.

Czułam coś dziwnego

Na zewnątrz padał lekki śnieg, taki jak w reklamach czekolady: puszysty, miękki, idealny. Kawiarnia była przytulna, pachniało cynamonem i kawą. Przyszłam dziesięć minut wcześniej, bo oczywiście musiałam się denerwować. On wszedł punktualnie, w tym samym czerwonym swetrze z Tindera. I w czapce Mikołaja.

— Ty jesteś Natalia? — zapytał z uśmiechem. — Śliczna czapka, prawie jak moja.

— No proszę, jak się postarałeś. — Uśmiechnęłam się z lekkim dystansem.

Usiedliśmy. Zamówił grzane wino, ja kawę z cynamonem. Rozmowa, ku mojemu zaskoczeniu, po prostu… płynęła. Żadnych niezręczności, żadnych dziwnych przerw.

— Wiesz, jak byłem mały, myślałem, że Mikołaj zostawił mi pod łóżkiem żywego chomika. Okazało się, że to był zegar z melodyjką. Trauma do dziś — powiedział, a ja wybuchnęłam śmiechem.

Rozmawialiśmy o dzieciństwie, o świętach, o tym, że nie znosi „Last Christmas”, ale zawsze płacze na „To właśnie miłość”. A potem, jakoś naturalnie, wyszliśmy na spacer. Śnieg skrzypiał pod nogami, biały puch osiadał mu na rzęsach.

— Wiesz, że masz najbardziej zaraźliwy śmiech, jaki słyszałem? — rzucił nagle.

Zamilkłam. Patrzyłam na niego i czułam coś dziwnego. To nie był flirt ani „drobna rozrywka”. Kiedy wieczorem wróciłam do domu, jeszcze pachniałam jego perfumami. Czułam też, że ten chłopak zostanie w mojej głowie na dłużej, niż bym chciała.

Zrobiło mi się dziwnie

— I co? No mów! — Justyna wpatrywała się we mnie jak w serial na Netfliksie. — Mikołaj w swetrze, jak?

Zaskakująco dobrze — mruknęłam, mieszając herbatę. — Naprawdę zabawny. I… czarujący. Ale tak, wiesz, naturalnie. Nie taki przerysowany flirciarz.

— Aha, czyli klasyczny przypadek: „Nic poważnego”, a już szukasz obrączek w Google — zaśmiała się i podsunęła mi ciastko.

— Przestań. To miał być tylko jeden wieczór.

— No i?

Westchnęłam.

— Pisze codziennie. Rano: „Dzień dobry, śnieżynko”. Wieczorem: „Śpij dobrze, gwiazdeczko”. Wysyła zdjęcia. Dopytuje o dzień. Serio, to miłe.

Justyna zmarszczyła brwi.

— Nie chcę być marudą, ale... nie sądzisz, że to wszystko idzie trochę za szybko?

— Sama nie wiem. Może po prostu trafiłam na normalnego faceta?

Westchnęła ciężko.

— Albo na kogoś, kto wie, jak grać.

Zrobiło mi się nieprzyjemnie. Nie chciałam teraz wątpić, ale dwa dni później Adam… zniknął. Bez słowa. Było po 22:00. Normalnie pisał „dobranoc”, a tym razem — cisza. Kolejny dzień to samo.
Zerkałam co chwilę na telefon. Niby nic takiego, ale… coś skręcało mi się w żołądku. Jak wtedy, gdy facet po prostu przestaje się odzywać i ty wiesz, że coś się kończy, zanim się zaczęło. A przecież nie miało być poważnie. Tylko… czemu bolało?

Oczywiście nie odebrał

Napisał dopiero trzeciego dnia: „Przepraszam, byłem u znajomych, padł mi telefon. Dopiero ogarniam. Wszystko w porządku?”. Czytałam to trzy razy, zanim odpisałam chłodno: „Serio trzy dni bez ładowarki?”. Zadzwonił chwilę później.

— Natalia… Wiem, że słabo to wygląda. Ale nie chciałem, żebyś pomyślała, że znikam. Po prostu trochę się zasiedziałem, a potem miałem doła. Sorry, naprawdę.

Nie lubię takich sytuacji, nie chciałam ich. Chciałam tylko zwykłej, ludzkiej uczciwości. A jednak… coś mnie zabolało. Do jego głosu wkradła się jakaś sztuczność. Wieczorem z jakiegoś niewyjaśnionego powodu weszłam na jego Instagram. Od niechcenia, z nudów, z niepokoju. I wtedy zobaczyłam zdjęcie Adama. Stał uśmiechnięty z dziewczyną. Przytulała się do niego, a on obejmował ją ramieniem. Opis: „Te momenty” i emotka serca.

Dziewczyna wyglądała znajomo. Przewinęłam niżej. Tam było jej więcej. Z podpisami typu „Moje słońce”, „Z nią wszystko ma sens”. Zaczęło mi się robić słabo. Wyszukałam ją — Ewa. W bio: „Just me & A”. Tak, A jak Adam.

Zadzwoniłam do niego. Oczywiście, nie odebrał. Chodziłam po mieszkaniu jak nakręcona. Czułam, jak wracają wszystkie stare lęki. Że znowu dałam się w to wciągnąć. Że znowu byłam tylko przerwą między jednym a drugim rozdziałem czyjegoś życia. W nocy leżałam w łóżku i patrzyłam w sufit. Nie mogłam uciszyć tego jednego pytania: Czy ja naprawdę niczego się nie nauczyłam?

To nie serial

„Spotkajmy się. Muszę ci coś powiedzieć” — napisał. Mieliśmy się zobaczyć dzień wcześniej, ale nie przyszedł. Nie wytłumaczył się, a dzisiaj zaproponował kawiarnię, ale ja kazałam mu przyjść pod mój blok. Nie miałam siły udawać, że to normalna rozmowa.

— Wiem o Ewie — powiedziałam, zanim zdążył się odezwać.

Zamarł.

— To nie tak, jak myślisz...

— Serio? To jakiś hit. Zawsze zaczyna się od „to nie tak”.

Stał z rękami w kieszeniach ze spuszczonym wzrokiem.

My się rozstaliśmy, ale to świeże. Ona... nie umie się z tym pogodzić. Czasem do mnie pisze. Nie miałem serca być draniem. I jakoś to tak… się rozmyło.

— Czyli jesteście razem czy nie? — przerwałam mu ostro.

Zawahał się. Jedną sekundę za długo.

— Ja nie wiem już sam. Nie chcę cię ranić. Serio. Z tobą było inaczej, Natalia.

— Inaczej? Adam, ja cię ledwo znam, ale nie jestem idiotką — rzuciłam. — Zakończ coś, zanim zaczniesz coś nowego. To podstawowy warunek.

Powietrze stało się gęste. Śnieg sypał leniwie, a we mnie wszystko wrzało.

— Nie będę dodatkiem do twojego chaosu. Nie chcę być tłem dla twojej niedokończonej historii. Rozumiesz? — odezwałam się cicho, ale dobitnie.

Adam wyciągnął rękę, jakby chciał mnie dotknąć. Cofnęłam się o krok.

— Nie chcę słyszeć więcej „to skomplikowane”. To nie serial. To moje życie.

Odwróciłam się i weszłam do klatki, zostawiając go na śniegu.

Wiedziałam, że ma rację

— A nie mówiłam? — Justyna siedziała po turecku na mojej kanapie i podawała mi herbatę z imbirem. — Przystojniak, zbyt czarujący, za bardzo obecny. To zawsze śmierdzi.

— Wiem — mruknęłam, gapiąc się w kubek. — Ale chciałam, żeby tym razem było inaczej.

Milczała chwilę, nie osądzając.

— Serio ci zależało?

— Nie wiem. Nie zdążyłam nawet się zakochać. Ale… wiesz, ja po prostu przez chwilę czułam, że ktoś mnie widzi. Że komuś zależy, że jestem ważna.

— A on ci to dał za szybko. Bo pewnie wiedział, jak bardzo tego chcesz — westchnęła Justyna. — Nie jesteś pierwsza. I nie ostatnia.

Wzięłam telefon. W skrzynce było pusto. Przesunęłam palcem, szukając starych wiadomości od Adama. Serduszka, zdjęcia, głupie gify. Przez chwilę wydawało mi się, że to było coś prawdziwego.
I wtedy przyszła wiadomość: „To wszystko działo się za szybko. Przepraszam, że cię zraniłem”. Patrzyłam na ekran i nic nie czułam. Jakby ktoś coś we mnie wyłączył.

— Napisał? — zapytała Justyna cicho.

Pokiwałam głową.

— Klasyka. Tchórzliwy, zdystansowany tekst. Zero odpowiedzialności. Przynajmniej się nie rozpisywał — burknęła.

Odłożyłam telefon i zacisnęłam palce na kubku.

— Może to ja chciałam za bardzo. Może wystarczył jeden uśmiech i już wymyśliłam sobie całą historię. Jakąś przyszłość. A przecież to miało być tylko na chwilę.

— Serce nie zna zasad, Natka. Po prostu czujesz albo nie. I czasem czujesz coś do kogoś, kto cię nawet nie zauważył naprawdę.

Uśmiechnęłam się słabo. Wiedziałam, że ma rację.

Natalia, 27 lat

Historie są inspirowane prawdziwym życiem. Nie odzwierciedlają rzeczywistych zdarzeń ani osób, a wszelkie podobieństwa są całkowicie przypadkowe.


Czytaj także:


Reklama
Reklama
Reklama