„Myślałam, że mam idealnego, kochającego męża. Skąd mogłam wiedzieć, że skrywa przede mną tak mroczne tajemnice?”
„Był kimś więcej niż tylko mężem – kochankiem i najlepszym przyjacielem, za którego dałabym wszystko. Nawet w najczarniejszych myślach bym nie podejrzewała, że Jacek jest w stanie tak mnie oszukać. Zniszczył wszystko, co razem zbudowaliśmy”.

Zawsze uważałam, że złapałam pana Boga za nogi. Myślałam, że wszystko mam w życiu pięknie poukładane. Czuły i kochający mąż, wspaniały dom, dzieci i mnóstwo planów na przyszłość. Tymczasem była to jedynie budowla z kart o bardzo wątpliwej konstrukcji. Wydaje ci się, że dobrze znasz bliskiego ci człowieka, po czym się przekonujesz, że wcale tak nie jest.
Ja i Jacek jesteśmy małżeństwem od 15. lat. Znamy się od małego, razem biegaliśmy po podwórku i chodziliśmy do przedszkola. Dość długo łączyły nas wyłącznie koleżeńskie relacje, które z czasem przerodziły się w głębsze uczucie. Na studiach zaręczyliśmy się, a zaraz po ich ukończeniu wzięliśmy ślub. Koleżanki mi zazdrościły, bo trafiłam na wspaniałego faceta. Był kimś więcej niż tylko mężem – kochankiem i najlepszym przyjacielem, za którego dałabym sobie ręce uciąć. No cóż, dzisiaj byłabym kaleką. Nawet w najśmielszych myślach bym nie podejrzewała, że Jacek jest w stanie mnie zranić. Byłam go pewna w stu procentach, a on zniszczył wszystko, co razem zbudowaliśmy.
Ta przesyłka wywróciła moje życie do góry nogami
Jacek nigdy nie miał problemów z okazywaniem mi uczuć. Chętnie ze mną rozmawiał i dzielił się przemyśleniami na różne tematy, mniej i bardziej poważne. Byliśmy sobie bardzo bliscy. Jednakże ostatnie 2 lata nie były łatwe, bo coś się między nami zaczęło psuć. Coraz dłużej zostawał w pracy oraz częściej wychodził z kolegami na piwo. Tłumaczyłam to nadmierną ilością stresu i przemęczeniem. Wiem, jak ciężko harował. On w ogóle nie chciał o tym rozmawiać.
– To jedynie chwilowy kryzys – wyjaśniał. – W firmie nie dzieje się najlepiej, ale to minie.
Z jednej strony deklarowałam, że mu wierzę, ale z drugiej wcale nie byłam tego pewna. Zaczęłam snuć w swojej głowie rozmaite scenariusze, zwłaszcza że problem się nasilał. Nikomu się wtedy nie zwierzałam z tego, jak się czuję i co przeżywam. Teraz w sumie żałuję, że zwróciłam się z prośbą o wsparcie do przyjaciół, bo może prędzej bym przejrzała na oczy i skojarzyła pewne fakty.
Któregoś dnia przeglądałam korespondencję, którą właśnie wyjęłam ze skrzynki na listy. Składała się głównie z ulotek reklamowych, niemniej zawierała również dużą, białą kopertę zaadresowaną do mnie. Zdziwiłam się, bo nie czekałam na żaden list. Spodziewałam się, że to po prostu kolejna reklama, tylko w nieco ładniejszym opakowaniu. Jednakże z koperty wysypały się zdjęcia. Zaczęłam je przeglądać i o mały włos nie zemdlałam. Na przemian robiło mi się zimno i gorąco, a serce waliło niczym oszalałe. Fotografie przedstawiały Jacka w towarzystwie jakiejś kobiety, której wcześniej na oczy nie widziałam. Trzymali się za ręce i wyglądali jak zakochane gołąbeczki. Nie wierzyłam własnym oczom.
Prawda była taka, że mój mąż miał romans. Wtedy te wszystkie wyjścia i nadgodziny nagle nabrały sensu. Ręce mi się trzęsły, a łzy ciurkiem płynęły po policzkach. Te zdjęcia nie pozostawiały żadnych wątpliwości co do tego, że Jacek grał na dwa fronty. W jednej chwili wszystko, w co do tej pory wierzyłam, legło w gruzach.
Podjęłam najtrudniejszą decyzję w moim życiu
Jacek wrócił do domu późnym wieczorem. Nie miałam żadnych wątpliwości co do tego, z kim spędzał czas. Chciał jak zwykle dać mi na powitanie buziaka w policzek, ale się odsunęłam.
– Coś się stało? – nie krył zdziwienia i usiłował mnie przytulić, ale mu na to nie pozwoliłam.
Rzuciłam zdjęcia na stół i patrzyłam, jak je ogląda. Zbladł jak ściana, a ja miałam wrażenie, że mój żołądek wywrócił się na drugą stronę.
– Kim jest ta kobieta? – wycedziłam przez zęby, lecz głos mi drżał.
– Przysięgam, że to już skończone. To było jedno wielkie nieporozumienie... – wybełkotał.
– Serio? Fotografie wskazują na coś dokładnie przeciwnego.
Uderzył w błagalny ton i się rozpłakał. Gorliwie zapewniał, że popełnił ogromny błąd i że jestem jedyną kobietą, którą kocha. Błagał, żeby dać mu szansę, bo od teraz wszystko będzie zupełnie inaczej. W pierwszym odruchu zamierzałam mu wybaczyć, ale na szczęście zdrowy rozsądek wziął górę nad uczuciami.
– Nie chcę cię widzieć, masz się wyprowadzić.
Ponadto zapowiedziałam, że złożę pozew o rozwód z orzeczeniem o winie. Co z tego, że kochałam Jacka? Nie wyobrażałam sobie, abyśmy nadal mogli być razem. Po czymś takim nie umiałabym mu z powrotem zaufać, a brak zaufania przekreśla wspólną przyszłość. Do tej pory była to najtrudniejsza decyzja, jaką przyszło mi podjąć. Mam nadzieję, że już nigdy nie będę musiała tego robić.
Tamta kobieta skontaktowała się ze mną
Odnalezienie się w nowej rzeczywistości bez Jacka wcale nie było łatwe. Przywykłam do jego obecności i bardzo mi jej brakowało. Oczywiście do mnie wydzwaniał i pisał długie wiadomości, ale celowo nie odpowiadałam. Ograniczyłam kontakt jedynie do spraw związanych z dziećmi. Nie chciałam go odcinać od Mai i Adriana, bo ojcem był naprawdę wspaniałym.
Czekałam na wyznaczenie przez sąd terminu sprawy rozwodowej. Spodziewałam się, że będzie to ciężka batalia. Brałam pod uwagę rozwód bez orzekania o winie, ale ostatecznie doszłam do wniosku, że taka forma mi nie odpowiada. Zdradził mnie, więc niby dlaczego miałabym udawać, że nie zostałam skrzywdzona? Nieustannie przepraszał. Szkoda, że wcześniej myślał nieodpowiednią częścią ciała.
Któregoś dnia dostałam wiadomość od kobiety, z którą romansował. Nie wiem, skąd wzięła numer mojego telefonu, ale zapewne od niego. Poprosiła o spotkanie. Kilka dni zastanawiałam się, co jej odpisać, ale w końcu odmówiłam. Nie miałam ochoty bardziej rozgrzebywać ran – i bez tego były bolesne.
Dostałam od niej jeszcze parę SMS-ów. Dowiedziałam się z nich, że zerwała z Jackiem już jakiś czas temu, bo przekonała się, że ją zwodzi. Wcale nie zamierzał się ze mną rozstawać, więc w ramach zemsty wysłała mi ich wspólne zdjęcia. Doszłam do wniosku, że nie ma sensu reagować na te wiadomości, więc zablokowałam numer. Te informacje i tak niczego nie zmienią, aczkolwiek miałam satysfakcję, że z kochanką mu nie wypaliło. Do mnie na pewno nie wróci, gdyż mu na to nie pozwolę. Na ten moment pragnę jedynie sfinalizowania rozwodu.
Elżbieta, 41 lat

