„Moje romantyczne plany na walentynki zniszczyło jedno zdjęcie w telefonie. Zamiast gorącej randki będzie zimna zemsta”
„Patrzyłam na ekran, a tysiące myśli kotłowało się w mojej głowie. Może to jakiś żart, a to tylko koleżanka? Dlaczego więc splótł z nią palce w ten sposób? Jeszcze zanim zdążyłam zrobić zrzut ekranu, post zniknął. Zostało tylko przykre wspomnienie”.

Rzuciłam torbę na kanapę i odruchowo wyjęłam telefon. Zmęczenie po całym dniu pracy wciąż pulsowało mi w skroniach, ale zanim pójdę pod prysznic, jeszcze chwilka bezmyślnego przeglądania mediów społecznościowych dobrze mi zrobi. Palec przesuwał się po ekranie, dopóki nie zamarł w bezruchu.
Na zdjęciu, które właśnie wyświetliło mi się w mediach społecznościowych, był Paweł – mój chłopak, Paweł – trzymający za rękę jakąś kobietę. Stał blisko niej, aż za blisko. Zdjęcie miało podpis: „Najlepsze walentynki czekają!”. Został oznaczony przez jakąś obcą kobietę, ale fotka była ogólnodostępna.
Serce mi zamarło. Patrzyłam na ekran, a tysiące myśli kotłowały się w mojej głowie. Może to jakiś żart, a to tylko koleżanka? Dlaczego więc splótł z nią palce w ten sposób? Zanim zdążyłam zrobić zrzut ekranu, post zniknął. Został jedynie ślad – wypalony w mojej świadomości, pulsujący jak rana, w którą ktoś właśnie wsadził rozgrzany gwóźdź.
Nie zrobiłam awantury. Nie zaczęłam go wypytywać. Postanowiłam działać zupełnie inaczej.
Ułożyłam plan zemsty
Kiedy Paweł wrócił do domu, już na niego czekałam – spokojna, uśmiechnięta, jak gdyby nic się nie stało.
– Kochanie, masz jakieś plany na walentynki? – zapytałam beztroskim tonem, wpatrując się w jego twarz.
Zawahał się. To jedno, krótkie zawahanie było dla mnie odpowiedzią.
– Myślałem, że spędzimy je na spokojnie. Może wino, film? – uśmiechnął się, ale w jego oczach dostrzegłam cień niepokoju.
Kłamał. Czułam to całą sobą.
Kiedy poszedł wziąć prysznic, sięgnęłam po jego telefon. Znałam kod. Wystarczyło kilkanaście sekund, żeby znaleźć to, czego szukałam – rezerwację w ekskluzywnej restauracji. Ale nie dla nas. Na potwierdzeniu widniało nazwisko gościa, Natalia R.
Zamknęłam oczy i wzięłam głęboki wdech. Spokojnie, mam plan. Tego samego wieczoru zarezerwowałam stolik w tej samej restauracji. Tuż obok nich.
Zrobiłam im niespodziankę
Nadeszły walentynki. Paweł mówił, że wróci późno, przepraszał, ale wiedziałam, że wcale nie wyrabia nadgodzin. Ubrałam się w czerwoną, dopasowaną sukienkę – taką, w której Paweł zawsze mówił, że wyglądam „oszałamiająco”. Włosy upięłam w luźny kok, usta pomalowałam głęboką czerwienią.
Gdy weszłam do restauracji, od razu ich zobaczyłam. Paweł siedział naprzeciwko tej kobiety, pochylony ku niej, uśmiechnięty. Opowiadał jej coś, gestykulując, a ona śmiała się cicho, muskając dłonią jego ramię.
Wtedy kelner podszedł do mnie i zaprowadził łukiem do stolika… tuż obok nich. Przez kilka sekund Paweł mnie nie zauważył. Ale ja widziała wszystko. Każdy uśmiech. Każde spojrzenie. W końcu nasze oczy się spotkały.
Bladość, która rozlała się po jego twarzy, była czymś, czego nigdy nie zapomnę. Zatrzymałam wzrok na jego dłoni, którą wciąż trzymała Natalia.
– O, kochanie! Co za zbieg okoliczności! – powiedziałam radośnie, podnosząc kieliszek w jego stronę.
Paweł zamarł. Kobieta obok spojrzała to na niego, to na mnie.
– Paweł, co tu się dzieje? – zapytała ostro.
Ja jednak nie spuszczałam wzroku z mojego „wiernego” partnera. Zapadła między nami złowroga cisza.
Tyle mi wystarczyło
– Ewa… To nie tak, jak myślisz… – zaczął, ale mu przerwałam.
– Oczywiście – skinęłam głową z uśmiechem. – To nigdy nie jest tak, jak myślimy.
Natalia spojrzała na niego zdezorientowana.
– Paweł? – spytała ostro. – Czy ty masz dziewczynę?!
– No… To skomplikowane… – próbował się wykręcić.
Nie wytrzymałam i parsknęłam śmiechem.
– Serio? „To skomplikowane”? Nie mogłeś wymyślić nic lepszego?
Paweł nerwowo przetarł dłonią kark. Był w potrzasku.
– Natalia, przepraszam… – zaczął, ale ona nie słuchała.
Odsunęła się od niego jak oparzona.
– Jesteś żałosny – wstała i wzięła torebkę. – Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego.
Wyszła, zostawiając go samego. Paweł spojrzał na mnie z miną, jakby miał nadzieję na… co właściwie? Że mu wybaczę?
Zrozumiałam coś ważnego
Nie potrzebowałam niczego więcej. Nie chciałam zostawać ani chwili dłużej. Podniosłam się powoli. Czułam, że zrobiłam swoje, ale z drugiej strony wcale nie czułam się, jak zwyciężczyni. Nie było się z czego cieszyć.
– Nie musisz nic mówić, Paweł – powiedziałam cicho. – Związek to wybór. Ty już swojego dokonałeś.
Wyjęłam z torebki gotówkę za podanego drinka i położyłam ją na stole.
– Płacę tylko za siebie – dodałam. – Ty już zapłaciłeś swoją cenę.
Nie czekałam na jego odpowiedź. Wyszłam, zostawiając go tam samego.
Wieczór był chłodny, ale powietrze pachniało wolnością. Po raz pierwszy od dawna czułam się lekka. Wiedziałam, że Paweł już do mnie nie wróci. I dobrze. Bo ja zaczęłam nowy rozdział.
Uśmiechnęłam się do siebie i ruszyłam przed siebie. Pomyślałam sobie, że przecież najlepsze walentynki dopiero na mnie czekają. Kiedyś, z kimś zupełnie innym. Od teraz na pewno będzie tylko lepiej. Bez zdrad i bez fałszywego uczucia.
Ewa, 26 lat
Czytaj także:
„Na walentynki liczyłam na modne słodkie perfumy, a dostałam tanią podróbkę z dyskontu. Sknerze szkoda na mnie kasy”
„Nie szukałem miłości, więc sama mnie znalazła. Szkoda tylko, że kosztowała mnie wszystkie oszczędności i nowe mieszkanie”
„Szukałam prezentu dla męża na walentynki, a znalazłam dowód zdrady. Zamiast kolacji przy świecach będzie ścisły post”

