Reklama

Pustka. To chyba najlepsze słowo, które opisuje moje życie od śmierci Anety. Czasem budzę się rano, sięgam ręką na drugą stronę łóżka, a tam – nic. Nie ma jej.

Reklama

Czas mija, ale ból zostaje. Wszystko przypomina mi o niej – kubek z odciśniętym wzorem w kształcie serca, ulubiona książka na stoliku, zdjęcia z naszych wspólnych podróży.

Ostatnio wizyta u notariusza przypieczętowała tę stratę. Żona zostawiła mi testament. Pamiętam, jak siedziałem w biurze, usiłując zrozumieć, co słyszę.

– Panie Marku, żona zostawiła pewne instrukcje... – notariusz mówił spokojnie, ale każda jego sylaba wdzierała się we mnie jak ostrze.

Nie mogłem pojąć, dlaczego miała taki tajemniczy plan. Znałem przecież jej każdy krok, myśl, marzenie. A teraz okazało się, że jednak nie wszystko. W testamencie prosiła mnie, bym odnalazł mężczyznę o imieniu Michał i przekazał mu list. Wskazówki były jednak niejasne.

– Kim jest ten Michał? – zapytałem, próbując ukryć niepokój w moim głosie.

– Przykro mi, nie mogę panu pomóc – odparł notariusz. – Nic więcej tu nie ma na ten temat.

Julia, najlepsza przyjaciółka Anety, zdawała się coś wiedzieć, ale milczała, kiedy o nią zapytałem.

– Powiedz mi, proszę... Kim jest Michał? Czy ty coś wiesz? – naciskałem.

– Marek... To nie moja historia do opowiedzenia – odpowiedziała cicho, wymijającym tonem.

Czułem, że coś jest na rzeczy. Ale co? Dlaczego Aneta chciała, bym odnalazł jakiegoś obcego mężczyznę?

Nie mogłem tego tak zostawić

Każda chwila spędzona w domu była przypomnieniem, że Aneta miała tajemnicę, a ja miałem ją odkryć. Zacząłem od przeszukiwania rzeczy Anety. Jej notatki, dokumenty, kalendarz – wszystko, co mogło mi dać choćby najmniejszy trop. Ale to było jak szukanie igły w stogu siana.

Zrozumiałem, że muszę wrócić do Julii. Może jednak coś mi powie. Spotkaliśmy się w jej mieszkaniu, gdzie zaprosiła mnie na herbatę. Siedzieliśmy w jej kuchni, a atmosfera była napięta, jakbyśmy oboje trzymali w dłoniach bombę zegarową.

– Julia, muszę wiedzieć. Kim jest Michał? Aneta prosiła, żebym go odnalazł. Dlaczego? – pytałem z determinacją, starając się ukryć rosnące napięcie.

Patrzyła na mnie przez chwilę w milczeniu, jakby ważyła słowa, które zamierzała wypowiedzieć.

– Marek... Aneta bardzo cię kochała, to wiesz, prawda? – zaczęła ostrożnie, jakby chcąc złagodzić to, co miała mi za chwilę powiedzieć.

– Wiem, ale co to ma wspólnego z Michałem? – przerwałem, niecierpliwie czekając na odpowiedź.

On mieszka w innym mieście. Jeśli chcesz… Mogę ci dać jego adres – powiedziała, w końcu przerywając milczenie.

Jej słowa zabrzmiały jak początek podróży w nieznane. Dostałem adres i zrozumiałem, że muszę wyruszyć, by poznać tę prawdę. Czy naprawdę chciałem wiedzieć, co kryje się za tą prośbą?

Wreszcie go znalazłem

Podróż do innego miasta była długa i pełna myśli, które tłoczyły się w mojej głowie jak pociągi na stacji. Co mnie czeka na miejscu? Kim jest ten Michał? Co ukrywała przede mną Aneta? Każda z tych pytań wydawała się nie mieć końca, a droga tylko je potęgowała.

W końcu stanąłem przed drzwiami skromnego mieszkania. Zrobiłem głęboki wdech i zapukałem. Drzwi otworzył mężczyzna, mniej więcej w moim wieku, może trochę starszy. Jego spojrzenie było pełne zdziwienia, jakby ktoś właśnie rzucił mu w twarz nieoczekiwane wyzwanie.

– Michał? – zapytałem, czując, jak gardło mi się zaciska.

– Tak, to ja. A pan to...? – odpowiedział, przyglądając mi się podejrzliwie.

– Marek. Marek, mąż Anety – rzuciłem, choć to słowo „mąż” nagle wydało mi się dziwnie puste. – Przyszedłem w jej sprawie.

Na dźwięk imienia Anety jego twarz przybrała barwę popiołu. W jego oczach pojawił się cień, jakby przywoływał wspomnienia, które wolałby zakopać głęboko.

– Proszę wejść – powiedział, ustępując miejsca w drzwiach.

Usiedliśmy w jego skromnym salonie, a ja podałem mu list. Wziął go, otworzył i zaczął czytać. Jego twarz była maską emocji – smutek, wzruszenie, ale i coś jeszcze, co trudno mi było zidentyfikować. Może poczucie winy?

Kim byłeś dla Anety? – zapytałem, choć odpowiedź mogła złamać mi serce.

Michał podniósł wzrok znad listu, jego oczy były pełne niewypowiedzianego żalu.

– Znałem ją od dawna. To skomplikowana historia – odpowiedział, nie ujawniając jednak pełni prawdy.

Czułem, że za jego słowami kryje się coś więcej. Coś, czego jeszcze nie rozumiem.

Nie rozumiałem tego

Powietrze w pokoju wydawało się gęste od niewypowiedzianych słów. Michał patrzył na mnie, jakby rozważał, czy zdradzić resztę tajemnicy. W końcu, po chwili, która wydawała się wiecznością, zaczął mówić.

– Aneta była miłością mojego życia – wypowiedział te słowa z ciężkim sercem.

Moje serce zamarło. Nie chciałem wierzyć w to, co usłyszałem. Jak to możliwe? Przecież byliśmy szczęśliwi...

– To musi być jakiś żart – wykrztusiłem, czując, jak krew pulsuje mi w skroniach.

– Przykro mi, Marek. To prawda. Poznałem ją, zanim się pobraliście. To była miłość, której nigdy nie zapomnę. Ale ona wybrała ciebie – dodał, a w jego głosie było tyle żalu i tęsknoty.

– Ale... Dlaczego? Dlaczego mnie tu wysłała? – krzyknąłem, poczucie zdrady przepływało przeze mnie jak fala, grożąc, że mnie zatopi.

– Aneta nigdy nie chciała cię skrzywdzić. Byłeś dla niej bezpiecznym wyborem. Wiedziała, że przy tobie będzie miała stabilizację, której ja nie mogłem jej zapewnić – wyznał, a jego słowa były jak nóż w moim sercu.

To, co mówił Michał, przewracało mój świat do góry nogami. Nasze małżeństwo, wszystkie chwile, które uważaliśmy za szczęśliwe... Czy to wszystko było kłamstwem?

Przyznała się do wszystkiego

Z trudem wróciłem do domu. Moje myśli były jak rozbite szkło, każdy krok zdawał się boleć. Zająłem swoje miejsce na kanapie i wyjąłem list, który Michał mi oddał. Przez chwilę wpatrywałem się w kopertę, jakby mogła mi dać odpowiedzi na wszystkie pytania, które się we mnie kłębiły. W końcu zebrałem odwagę i otworzyłem ją.

„Marku”, zaczynał list Anety, jej pismo było znajome, ale teraz jakby należało do obcej osoby. „Jeśli czytasz ten list, to znaczy, że mnie już nie ma. Wiem, że zadaję ci ból, ale musisz znać prawdę”.

Opowiadała o tym, jak kochała dwóch mężczyzn. Jak ja byłem tym, który dawał jej poczucie bezpieczeństwa, a Michał był pasją i namiętnością, którą nie mogła wyrzucić z serca. Pisała, że wybrała mnie, bo wierzyła, że przy mnie będzie szczęśliwa na dłuższą metę, ale nigdy nie przestała myśleć o Michale.

„Proszę cię o wybaczenie. Nie chcę, żebyś mnie nienawidził. Nasze małżeństwo było prawdziwe, mimo tej tajemnicy. Kocham cię”.

Odłożyłem list, czując, jak łzy płyną mi po policzkach. Aneta, moja Aneta, miała drugą miłość, którą ukrywała przez cały czas. Czy naprawdę mogę jej to wybaczyć? Czy nasze wspólne lata były mniej wartościowe przez tę jedną tajemnicę?

Straciła w moich oczach

Spędziłem bezsenne noce, walcząc z samym sobą. Moje serce było rozdarte pomiędzy miłością do Anety a poczuciem zdrady, które sprawiało, że wszystko, co zbudowaliśmy razem, wydawało się nagle kruche. Każdy wspólny uśmiech, każda chwila szczęścia była naznaczona cieniem Michała. Czy mogę nadal kochać kogoś, kto nosił w sercu inną miłość?

W końcu, nie wiedząc co robić, postanowiłem wrócić do Julii. Potrzebowałem rozmowy z kimś, kto znał Anetę i naszą historię.

– Marek, jak się trzymasz? – zapytała Julia, kiedy tylko mnie zobaczyła. Jej oczy pełne były współczucia.

– Wiem, że znałaś prawdę. Dlaczego nigdy mi nie powiedziałaś? – zapytałem, starając się opanować emocje.

Julia spuściła wzrok, dłonie nerwowo splatały się na stole.

– Aneta prosiła mnie, żebym nigdy cię nie raniła. Wiedziała, że nie powinna ci mówić o Michale, ale nie chciała cię stracić. Miałam nadzieję, że nigdy nie dowiesz się w ten sposób... – odpowiedziała, a w jej głosie była szczerość.

– Czy nasze małżeństwo było dla niej kłamstwem? – zapytałem, czując, że odpowiedź na to pytanie może mnie zniszczyć.

– Nie. Aneta naprawdę cię kochała, Marek. Ale miłość nie jest zawsze czarno-biała. – Julia odpowiedziała, próbując mnie uspokoić.

Wychodząc od Julii, miałem w głowie tylko jedną myśl – muszę znaleźć sposób, by zaakceptować przeszłość i zdecydować, co zrobić z przyszłością.

Wolałem nie znać prawdy

Stałem nad grobem Anety, wpatrując się w chłodny marmur, który teraz oddzielał nas na zawsze. Liście delikatnie opadały z drzew, tworząc szeleszczący dywan wokół nagrobka. Byłem tam sam, tylko ja i moje myśli, które jak echo odbijały się w ciszy cmentarza.

Spełniłem twoje ostatnie życzenie – powiedziałem cicho, nie będąc pewnym, czy jej duch może mnie usłyszeć. – Ale nie wiem, czy to dało mi spokój, którego szukałem.

Prawda, którą odkryłem, zmieniła wszystko. Wiem, że nie znajdę łatwych odpowiedzi na to, co nas łączyło. Nasze wspólne chwile wciąż były piękne, lecz teraz nosiły piętno ukrywanej tajemnicy.

Czy to wszystko było prawdziwe? – szeptałem, jakby marmurowa płyta mogła odpowiedzieć na moje pytania.

Czy mogę wybaczyć Anecie, że kochała innego, nie wiedząc, co to znaczyło dla nas? Czy mogę nadal kochać jej wspomnienie, nie nienawidząc za te ukryte uczucia?

Pojednanie z tą częścią mojej przeszłości nie przyszło łatwo, ale wiedziałem jedno – muszę nauczyć się żyć z tą prawdą. Może w końcu to właśnie miłość, w całej swojej skomplikowanej naturze, jest tym, co naprawdę się liczy.

Odszedłem z cmentarza, niosąc ze sobą ciężar wspomnień, ale też nadzieję, że nauczę się żyć dalej. Pytanie, czy warto było poznać prawdę, pozostaje bez odpowiedzi. Ale wiem, że spełniłem ostatnie życzenie Anety. I może właśnie to jest teraz najważniejsze.

Marek, 39 lat

Reklama

Czytaj także:
„Siostra zjawiła się na odczytanie testamentu, bo liczyła na kasę. Gdy usłyszałam, co dostanie, parsknęłam śmiechem”
„Byłem wdzięczny żonie, że mnie zostawiła. Zawsze wiedziałem, że nigdy nie będzie miała ze mnie pożytku”
„50 lat temu zaprosiłem żonę na pierwszą randkę. A teraz ze łzami w oczach musiałem przygotować ostatnią”

Reklama
Reklama
Reklama
Loading...