„Moja żona leży w łóżku jak kłoda, a ode mnie oczekuje fajerwerków. Niech sama się trochę postara”
„Zabrałem swoją poduszkę i poszedłem do drugiego pokoju. Nawet na chwilę nie zmrużyłem oka. Byłem wściekły. Jak mogła zarzucić mi, że się nie staram? Przecież to ona sprawiła, że nasze igraszki stały się mechaniczną czynnością”.

Paulina zarzuca mi, że jestem łóżkowym nudziarzem. Że wpadłem w rutynę i nie potrafię jej niczym zaskoczyć. Ma sporo racji, ale to nie moja wina. Do tańca trzeba dwojga. Nawet najlepszy tancerz nie pokaże pełni swoich umiejętności, jeżeli jego partnerka zapomniała podstawowych kroków. Żona oczekuje ode mnie akrobatycznych popisów, ale sama leży jak kłoda.
Nie mieliśmy siebie dosyć
Na początku było niesamowicie. Nie było chwili, w której jej nie pożądałem. Dosłownie nie mogliśmy się sobą nasycić. Gdy tylko zostawaliśmy sami, cieszyliśmy się sobą wszędzie: w jej pokoju, sypialni jej rodziców i na tylnym siedzeniu samochodu, gdy udało nam się znaleźć ustronne miejsce. Daję słowo, to było coś niesamowitego! Paulina uwielbiała brać rozkosz i doskonale wiedziała, jak ją sprawić.
Niektórzy mówią, że tuż po ślubie ten ogień zaczyna przygasać. To bzdura! Pobraliśmy się po siedmiu latach związku i gdy założyłem obrączkę na jej palec, nie zmieniło się absolutnie nic. Żona zaspokajała wszystkie moje potrzeby, a ja byłem gotów dać z siebie wszystko, by było jej ze mną przyjemnie. W skrócie, nie oszczędzaliśmy się, a ja myślałem, że tak będzie już zawsze.
Zaczęło być nudno
Z czasem nasze stosunki zaczęły się ochładzać. Mniej więcej po piątej rocznicy ślubu nasza sypialnia przestała być miejscem uciech, a pomieszczeniem, w którym tylko się odpoczywa po całym dniu. To nie tak, że nagle staliśmy się łóżkowymi abstynentami. Kochaliśmy się przynajmniej dwa razy w tygodniu, więc wciąż utrzymywaliśmy zadowalającą średnią. Może nie imponującą, ale względnie przyzwoitą. Rzecz w tym, że nie było już tak jak kiedyś.
Paulina stała się, co tu dużo mówić, nudna. Kiedyś była zaangażowana, a od dłuższego czasu mam wrażenie, że oczekuje, że to ja odwalę całą robotę. Kochamy się zawsze w tym samym miejscu i w tej samej pozycji. Ile można? Zacząłem traktować figle jako małżeński obowiązek, a przecież nie powinno tak być. Kiedyś krzesaliśmy iskry. A teraz? Zamiast spragnionej rozkoszy kobiety, mam w łóżku sztywną kłodę.
Podobno przestałem się starać
To nie tak, że stawiam igraszki na pierwszym miejscu. Małżeństwo to przede wszystkim miłość, szacunek i zaufanie, ale na Boga, cielesne uciechy też są ważne. Coś było nie tak, a ja nie wiedziałem, co. Zamierzałem porozmawiać z nią o tym, ale mnie ubiegła.
– Masz ochotę? – zapytałem, gładząc delikatnie jej ramię.
– Nie, chyba nie. Jestem zmęczona i najchętniej położyłabym się już spać.
Wyczułem idealny moment. Już miałem zapytać, co się z nami stało? Gdzie podziała się cała namiętność, która kiedyś nas rozpalała? Paulina najwyraźniej też uznała, że to odpowiednia chwila na rozmowę o naszym pożyciu.
– Poza tym... – zacięła się.
– Co, skarbie? – Próbowałem ją zachęcić.
– Sama nie wiem. Jest jakoś inaczej, niż kiedyś. Nie uważasz?
– Cieszę się, że o tym wspominasz, bo...
– Nie starasz się, Marcin – nie pozwoliła mi skończyć. – Kiedyś byłeś wulkanem energii, a teraz? Stałeś się taki... przewidywalny. Przestałeś mnie zaskakiwać. Gdy wchodzimy do łóżka, doskonale wiem, czego się spodziewać.
Nie mogłem tego słuchać
– Wybacz, kochanie, ale to kompletna bzdura! Mówisz, że jestem nudziarzem. A zastanowiłaś się trochę nad sobą?
– Jak to? – zdziwiła się.
– Twój udział w naszych igraszkach ogranicza się tylko do leżenia. Czasami mam wrażenie, że kiedy to robimy, myślisz o czymś innym i czekasz, aż będzie po wszystkim.
– No cóż, czasami rzeczywiście tak jest.
– Ty tak na poważnie?
– A czego się spodziewałeś? Skoro doskonale wiem, co nastąpi za chwilę, jak mogę się tym ekscytować? Od lat powtarzasz ten sam schemat. Jakbyś miał napisany scenariusz i trzymał się go od początku do końca.
– Wybacz, ale nie pozostawiasz mi dużego pola manewru. Skoro jest w tobie tyle życia, co w meblu, mój repertuar siłą rzeczy musi być ograniczony.
– To nieprawda! A nawet jeżeli, to powinieneś się zastanowić, czyja to wina! – Zdenerwowała się.
– Oczywiście, moja! Wszystko jest moją winą! Nie krępuj się, zgoń na mnie całe zło tego świata. Bo przecież to zawsze jest wina mężczyzny.
– Wiesz co? Może będzie lepiej, jeżeli dziś prześpisz się na kanapie.
– A wiesz, to całkiem niezły pomysł.
Zabrałem swoją poduszkę i poszedłem do drugiego pokoju. Nawet na chwilę nie zmrużyłem oka. Byłem wściekły. Jak mogła zarzucić mi, że się nie staram? Przecież to ona sprawiła, że nasze igraszki stały się mechaniczną czynnością.
Żona przestała się mną interesować
Odbyliśmy tę rozmowę jakieś siedem miesięcy temu. Nie odzywała się do mnie przez trzy dni. Wróciliśmy do normalności, ale od tamtego czasu ani razu nie zabawialiśmy się. Nie próbuję niczego inicjować, a jej najwyraźniej jest z tym dobrze. Sam nie wiem, co mam o tym wszystkim myśleć. Może przestałem być dla niej atrakcyjny jako mężczyzna? Jasne, nie mam już ciała dwudziestolatka, ale do diabła, nie jestem taki zły! Zaczynam podejrzewać, że ma kogoś na boku i jeżeli dalej będzie tak jak teraz, pewnie sam sobie kogoś znajdę. Jestem mężczyzną i mam swoje potrzeby. Potrzeby, które moja żona ignoruje. Nawet święty straciłby cierpliwość!
Tak sobie myślę w chwilach gniewu, ale wiem, że nigdy tego nie zrobię. Nie należę do gości, którzy w złych chwilach uciekają w ramiona kochanki. Nie tak wychował mnie ojciec. Poza tym jest jeszcze jedno, znacznie lepsze wyjście. Zaproponuję Paulinie terapię małżeńską. Najwyraźniej mamy problem, którego nie dostrzegamy, a skoro go nie widzimy, nie możemy go przepracować. Nie chcę ot tak przekreślać tych wszystkich lat. Poza tym wciąż kocham żonę, mimo że mamy trudniejszy okres. Mam tylko nadzieję, że się zgodzi. Bo jeżeli odmówi, nie wiem, co miałoby nam pomóc.
Marcin, 41 lat
Czytaj także: „Teść złożył mi propozycję, której nie mogłam odrzucić. W oczach Henryka jestem kimś więcej niż tylko synową”
„Życie w Warszawie było dla mnie za drogie, więc szukałam łatwej kasy. Myślałam, że bogaty facet da mi ją ot tak”
„Dzięki perfumom od męża zaszłam w ciążę. Zapach białego lotosu uratował nasze małżeństwo w jedną noc”

