„Moja sąsiadka była dla mnie jak druga matka. Znienawidziłam ją, gdy odkryłam, co robi z ojcem”
„Tato, który czasem przynosił mi batonik z kiosku, który mówił, że muszę być silna, bo życie jest ciężkie. Teraz wiedziałam, dlaczego tak rzadko go widywałam w domu. Nie był zmęczony pracą. Był zajęty... nią”.

- Redakcja
Czasami czułam, że wszyscy chcieli ode mnie zbyt wiele. Uczelnia mnie przytłaczała – egzaminy, kolokwia, projekty, a do tego wieczne pretensje mamy i ciche milczenie ojca, który potrafił wrócić do domu, rzucić kurtkę na wieszak i zniknąć w swoim pokoju, jakbyśmy byli tylko współlokatorami. Miałam 22 lata, studiowałam psychologię, a czułam się jak ktoś, kto dawno przekroczył trzydziestkę.
W tamtym czasie to Anna była moim azylem. Sąsiadka z naprzeciwka, około 45 lat, ciepła, spokojna, zawsze z kubkiem herbaty w ręku, z domem pachnącym świeżym ciastem i kadzidłami. Przez większość życia traktowałam ją jak drugą matkę. To do niej uciekałam, kiedy w domu nie dało się oddychać.
Zwierzałam się jej
Pamiętam, jak pewnego wieczoru siedziałyśmy razem w jej kuchni, a ja opowiadałam jej o tym, jak bardzo męczą mnie studia.
– Wiesz, Aniu... ja już nie daję rady – powiedziałam, kręcąc palcem po krawędzi kubka z herbatą. – Mama wiecznie niezadowolona, ojciec jak duch, a na uczelni... wszyscy wymagają, żebyś była najlepsza.
– Kochanie... – Anna spojrzała na mnie ciepło i położyła dłoń na mojej – jesteś młoda, masz prawo się bać, masz prawo nie wiedzieć, co dalej. To normalne.
Jej słowa zawsze koiły, dawały chwilową ulgę, jakby zmywały ze mnie ciężar dnia.
– Tylko mama tego nie rozumie – powiedziałam, czując, jak głos mi drży.
– Twoja mama... ona też ma swoje demony – westchnęła Anna, a ja poczułam, że jej głos brzmi inaczej niż zwykle. Ale wtedy tego nie analizowałam.
Kiedy wracałam do domu, mama już czekała w kuchni. Stała z założonymi rękami, z tym swoim spojrzeniem, które potrafiło przeszyć na wylot.
– Natalia, zamiast siedzieć u tej Anny, mogłabyś w końcu zająć się obowiązkami w domu – powiedziała chłodno.
– Mamo, ja tylko... – zaczęłam, ale urwałam, bo wiedziałam, że to nie ma sensu.
Ojciec wszedł do kuchni chwilę później, jakby przypadkiem. Spojrzał na mnie przelotnie, westchnął ciężko.
– Jak tam na uczelni? – spytał.
– W porządku – skłamałam.
– To dobrze. Życie jest ciężkie, trzeba się starać – rzucił i zniknął w swoim pokoju, jak zawsze.
W tamtym momencie byłam pewna, że Anna jest jedyną osobą, która mnie rozumie. Jedyną, która nigdy mnie nie zawiedzie. Jak bardzo się wtedy myliłam...
Ojciec był nerwowy
Tamtego dnia wróciłam z uczelni wcześniej niż zwykle. W głowie miałam tylko zaliczenia i niedokończony referat, więc postanowiłam zjeść coś na szybko i zabrać się za pracę. Weszłam na naszą klatkę schodową i wtedy zobaczyłam ojca. Wychodził od Anny i trzymał w rękach jakiś pakunek, ale bardziej niż torba przykuło moją uwagę jego zachowanie. Był spięty, rozglądał się nerwowo, jakby sprawdzał, czy ktoś go obserwuje.
– Tata? – rzuciłam z niedowierzaniem, ale mówiłam to bardziej do siebie niż do niego.
Gdy mnie zauważył, na chwilę zamarł, a potem ruszył w moim kierunku.
– Cześć, co tu robisz o tej porze? – zapytał, unosząc brwi i siląc się na uśmiech.
– Miałam okienko, więc wróciłam wcześniej. A ty?
– A... – zawahał się, drapiąc się po karku – pomagałem Annie z pralką. Zepsuła się jej.
Nie wiem, co mnie wtedy uderzyło mocniej: jego niepewność czy fakt, że mój ojciec, który nie miał czasu nawet na naprawę cieknącego kranu w naszym domu, nagle stał się złotą rączką dla sąsiadki.
– Pralka? – zapytałam, unosząc brew.
– No tak, a co? – burknął i przeszedł obok mnie, jakby chciał zakończyć temat.
Nie powiedziałam nic, ale w głowie zaczęło mi się układać coś dziwnego. Pralka... Może faktycznie. Ale czemu patrzył na mnie tak dziwnie? Czemu miał takie zaciśnięte usta? I czemu Anna wyglądała wczoraj na taką zamyśloną, kiedy mówiłam jej, że tęsknię za ciepłem w domu?
Weszłam do siebie, usiadłam na łóżku i wpatrywałam się w sufit. W mojej głowie pojawiła się myśl, której wcale nie chciałam dopuścić do siebie. Coś tu nie grało.
Nie byłam głupia
Cały dzień chodziłam jak struta. Nie mogłam się skupić na nauce, na niczym. W mojej głowie ciągle wracał obraz ojca wychodzącego od Anny. W końcu zebrałam się w sobie i wieczorem, tuż po kolacji, poszłam do niej.
Zapukałam do drzwi, a kiedy je otworzyła, poczułam dziwne napięcie. Anna uśmiechnęła się ciepło, jak zawsze, ale coś w jej oczach było inne.
– Natalia, kochanie! Co się stało?
– Mogę z tobą porozmawiać? – zapytałam, starając się, by mój głos brzmiał pewnie.
– Oczywiście, wejdź – odsunęła się, robiąc mi miejsce.
Usiadłyśmy w salonie. Przez chwilę milczałyśmy. Patrzyła na mnie z uśmiechem, ale czułam, że coś przed mną ukrywa.
– Anna... – zaczęłam, czując, jak serce bije mi jak oszalałe – co cię łączy z moim ojcem?
Na moment zamarła. Jej twarz stężała, uśmiech zniknął, a ręce zaczęły nerwowo gładzić koc, który miała na kolanach.
– Z twoim ojcem? – zapytała, unosząc brwi. – Co masz na myśli?
– Nie udawaj, proszę – przerwałam jej. – Widziałam go wychodzącego od ciebie. Był dziwny, spięty. Co tu robił?
Anna wzięła głęboki oddech, spuściła wzrok.
– Natalia, to... nic takiego – powiedziała w końcu. – Pomagał mi z pralką.
– To kłamstwo – syknęłam. – Nie patrz tak na mnie. Nie jestem dzieckiem, żeby mi wmawiać takie rzeczy.
Anna zacisnęła usta, przez chwilę milczała, a potem powiedziała, cicho, prawie szeptem:
– To nie twoja sprawa, Natalia. Są rzeczy, których nie musisz rozumieć.
Poczułam, jak zalewa mnie złość.
– Nie muszę rozumieć?! – prawie krzyknęłam. – Chodzi o mojego ojca, o moją rodzinę! Nie masz prawa mnie zbywać!
Anna podniosła się gwałtownie, podeszła do okna. Stała odwrócona plecami, a jej ramiona lekko drżały.
– Przepraszam, ale... nie mogę z tobą o tym rozmawiać – powiedziała.
– W porządku – warknęłam, wstałam i wybiegłam z jej mieszkania, trzaskając drzwiami.
W głowie miałam tylko jedno: coś przede mną ukrywają. I dowiem się co.
Odkryłam ich romans
Następnego dnia wieczorem próbowałam skupić się na notatkach, ale nie potrafiłam. W końcu odłożyłam zeszyt, założyłam bluzę i wyszłam z domu. Stałam pod oknem Anny, czułam, jak serce wali mi w piersi.
– To był błąd – powiedział ojciec.
– Ale oboje wiedzieliśmy, co robimy – odpowiedziała Anna, jej głos był cichy, stłumiony, ale wyraźnie drżał.
– Nie możemy jej powiedzieć – dodał ojciec. – Rozumiesz? To ją zniszczy.
W tamtej chwili poczułam, jak coś we mnie pęka. Bez zastanowienia podeszłam do drzwi i zapukałam. Raz, drugi, trzeci – mocno, agresywnie. Gdy Anna otworzyła, wpadłam do środka. Ojciec stał jak sparaliżowany.
– Co tu się dzieje?! – krzyknęłam, patrząc raz na niego, raz na Annę. – Mówcie natychmiast!
Anna zbladła, a ojciec odwrócił wzrok, patrząc gdzieś w podłogę.
– To nie tak, jak myślisz – powiedział ojciec, ale jego głos był słaby, prawie bezbronny.
– Nie tak?! – wrzasnęłam. – To powiedz mi, jak!
– Natalia, ja... ja to wszystko... – zaczął ojciec, ale zaciął się.
Anna próbowała go ratować.
– To się po prostu stało – powiedziała. – Nie planowaliśmy tego...
– Nie planowaliście?! – poczułam, jak głos mi się łamie. – Zdradziliście mnie. Ty, tato, i ty... Anna. Myślałam, że jesteście moją rodziną.
Ojciec chciał coś powiedzieć, ale nie dałam mu dojść do słowa.
– Nie chcę was znać! Nie chcę z wami rozmawiać!
Odwróciłam się i wybiegłam z mieszkania, zostawiając ich tam, z ich kłamstwami, z tym wszystkim, co do tej pory było moim domem. Świat, który znałam, rozsypał się w jednej chwili.
Byłam załamana
Uciekłam. Biegłam przed siebie, nie patrząc, dokąd. Powietrze było zimne, a łzy rozmywały mi obraz. W końcu usiadłam na schodach pod blokiem, czując, jak wszystko we mnie pulsuje bólem. Nie mogłam oddychać. Świat wirował mi przed oczami, a w głowie huczały słowa, które przed chwilą usłyszałam: „Nie możemy jej powiedzieć”, „To się po prostu stało”.
Anna... Moja druga matka. Ta, która tuliła mnie, kiedy płakałam po kłótni z mamą, która robiła mi herbatę i mówiła, że jestem wyjątkowa. Jak mogła? Jak mogła spać z moim ojcem?
Ojciec... Tato. Ten, którego zawsze starałam się zrozumieć, tłumaczyć przed mamą. Tato, który czasem przynosił mi batonik z kiosku, który mówił, że muszę być silna, bo życie jest ciężkie. Teraz wiedziałam, dlaczego tak rzadko go widywałam w domu. Nie był zmęczony pracą. Był zajęty... nią.
Zacisnęłam pięści. Myśli w głowie plątały się, mieszały z gniewem i rozpaczą. Wszystkie wspomnienia z Anną – rozmowy, spacery, jej dobre rady – nagle stały się kłamstwem. A może zawsze były?Po dłuższej chwili wstałam, otarłam łzy i poszłam do domu. Matka siedziała w kuchni, czytając gazetę. Spojrzała na mnie zdziwiona.
– Co się stało? Wyglądasz jak siedem nieszczęść.
Wtedy nie wytrzymałam.
– Wiedziałaś o tym? – zapytałam, głos mi drżał, a ręce same zaciskały się w pięści.
– O czym?
– O Annie i... i tacie.
Mama zamarła. Patrzyła na mnie, jakby nie rozumiała, co mówię, ale po chwili jej twarz stężała.
– Od jak dawna to trwa? – zapytała cicho, a jej głos był jak nóż.
– Nie wiem. Może długo. Może zawsze.
Milczała. Z jej twarzy zniknęły wszystkie emocje – jakby nagle stała się obcą osobą. A ja stałam tam, pośrodku kuchni, czując, że nie mam już nikogo.
Ojciec chciał się tłumaczyć
Następnego dnia wieczorem usłyszałam, jak ojciec wchodzi do domu. Siedziałam w salonie, patrząc w ciemne okno, a moje serce biło jak szalone. Wiedziałam, że muszę z nim porozmawiać. Musiałam usłyszeć to z jego ust. Usiadł naprzeciwko mnie, jakby wiedział, że czekam. Przez chwilę milczeliśmy, aż w końcu nie wytrzymałam.
– Dlaczego? – zapytałam cicho, a głos mi zadrżał. – Dlaczego to zrobiłeś?
Spojrzał na mnie. W jego oczach widziałam coś, czego nigdy wcześniej tam nie było – zmęczenie, żal... a może poczucie winy?
– Natalia... – zaczął, ale mu przerwałam.
– Nie mów „Natalia”, nie teraz! Po prostu powiedz, dlaczego spałeś z Anną.
Westchnął ciężko, pochylił głowę.
– Twoja matka mnie odtrącała. Przestaliśmy być dla siebie ważni. A Anna... Anna była blisko. Rozumiała mnie.
– Rozumiała cię?! – krzyknęłam, czując, jak coś we mnie pęka. – To była moja przyjaciółka, tato! Ktoś, kogo traktowałam jak drugą matkę!
– Nie planowaliśmy tego... to po prostu... stało się – powiedział, a jego głos był cichy, jakby sam nie wierzył w to, co mówi.
Zacisnęłam dłonie w pięści.
– Nie „stało się”! To się nie dzieje samo! Mieliście wybór. Mogliście to przerwać. Ale nie zrobiliście tego.
Ojciec patrzył na mnie z żalem, ale ja nie chciałam tego widzieć. Nie chciałam już słuchać jego tłumaczeń.
– Nie jesteś już moim ojcem – powiedziałam cicho, czując, jak łzy spływają mi po policzkach. – Nie chcę, żebyś się do mnie odzywał.
Wyszedł z pokoju, zostawiając mnie samą. A ja siedziałam w ciszy, czując się tak pusta, jak jeszcze nigdy w życiu.
Co teraz będzie?
Siedziałam w swoim pokoju, patrząc przez okno na ciemne ulice. Deszcz bębnił o szyby, a ja czułam się, jakbym była zamknięta w bańce, oddzielona od całego świata. W głowie wciąż słyszałam ich głosy: Anny, taty, mamy. Wszystko się mieszało – słowa, obrazy, wspomnienia. Nie umiałam tego uporządkować. Byłam w rozsypce. Jak mam teraz żyć? Jak mam patrzeć na ojca, kiedy wiem, co zrobił? Jak mam spojrzeć w oczy Annie, mojej... drugiej matce? Czy w ogóle kiedykolwiek to zrobię?
Czułam się zdradzona, oszukana. Wszystko, co znałam, przestało istnieć. Nie wiedziałam, czy kiedykolwiek im wybaczę. Na razie nie chciałam o tym myśleć. Potrzebowałam czasu. Dystansu. Może kiedyś... Ale dziś, w tej jednej chwili, wiedziałam tylko jedno: nie mam już rodziny.
Natalia, 22 lata
Czytaj także:
- „Mąż mnie zdradził, ale wszyscy mówią, żebym mu wybaczyła, bo po 50-tce nie zaczyna się od nowa”
- „Wiele poświęciłam, żeby opiekować się chorym ojcem. Po jego śmierci rodzeństwo uznało, że robiłam to tylko po jedno”
- „Prasowałam prześcieradło w kancik, a mąż szedł spać brudny. Nie mogłam ścierpieć, że tak ma wyglądać moje życie”

