„Moja matka wciąż posądzała ojca o zdrady. Okazało się, że ukrywał coś ciekawszego, niż numer telefonu do kochanki”
„Atmosfera w domu zrobiła się gęsta jak mgła. Mama patrzyła na ojca z mieszaniną satysfakcji i wściekłości. Bartek stanął u jej boku, jakby byli drużyną walczącą z wrogiem. Ja trzymałam się na dystans, próbując nie dać się wciągnąć w tę potyczkę”.

- Redakcja
Rodzina to dla mnie temat, którego nie sposób ująć w jednoznaczne ramy. W teorii powinna być miejscem bezpieczeństwa, ale w naszym domu częściej przypominała pole bitwy. Mama miała niezawodny talent do dostrzegania problemów tam, gdzie inni widzieli spokój.
Ojciec od lat nauczył się nie wchodzić jej w drogę – nie dlatego, że nie miał siły się bronić, tylko po prostu wiedział, że to nic nie da. Ja zawsze starałam się jakoś łagodzić te napięcia, choć nie wiem, czy kiedykolwiek miało to sens. Mój młodszy brat, Bartek, był natomiast inny – szybciej osądzał, łatwiej przyjmował wersję mamy, nawet jeśli brakowało w niej logiki.
Nie było dnia, by ktoś nie podniósł głosu. Tak już po prostu funkcjonowaliśmy. Ale dzisiejszy wieczór był inny. Czuło się to w powietrzu. Wróciłam do domu, a mama krążyła po salonie jak drapieżnik przed atakiem. Ojciec siedział przy stole i wpatrywał się w telefon, jakby miał nadzieję, że znajdzie w nim ratunek. Nie zdążyłam nawet zapytać, co się dzieje, gdy mama wybuchła.
Zrobiła awanturę o telefon
– Myślisz, że jestem głupia?! – głos mamy odbił się echem po całym mieszkaniu. Stała nad ojcem, wymachując jego telefonem, a jej twarz była czerwona z emocji.
Ojciec uniósł wzrok i westchnął ciężko.
– Anka, o co ci znowu chodzi?
– O TO! – wskazała palcem ekran. – Numer, na który dzwoniłeś. Kto to jest?!
Podeszłam bliżej, próbując zrozumieć, co się dzieje. Bartek już stał obok mamy, patrząc na ojca podejrzliwie.
– To jakieś nieporozumienie – powiedział ojciec spokojnym tonem. – Ktoś do mnie zadzwonił, nie odebrałem, a potem oddzwoniłem. Może to pomyłka.
– Tak? A może to twoja nowa miłość? – syknęła mama.
– Boże, Anka… – ojciec przetarł twarz dłońmi. – Nie będę się tłumaczył z przypadkowego numeru.
– Mamo, to tylko telefon – wtrąciłam się. – Nie możemy po prostu sprawdzić, kto to?
– Może rzeczywiście masz rację, mamo – wtrącił Bartek. – Tata ostatnio dziwnie się zachowuje.
– Dziękuję, synku – mama spojrzała na niego z wdzięcznością, jakby właśnie odkrył dowód zdrady.
– To absurd – mruknął ojciec, wstając od stołu. – Nie zamierzam brać udziału w tej farsie.
– To oddzwoń przy nas! – wykrzyknęła mama.
Ojciec zawahał się na ułamek sekundy. I to wystarczyło. W oczach mamy pojawił się triumf.
– Wiedziałam – wyszeptała.
Podzieliliśmy się na dwa obozy
Atmosfera w domu zrobiła się gęsta jak mgła o poranku. Mama patrzyła na ojca z mieszaniną satysfakcji i wściekłości. Bartek stanął u jej boku, jakby byli drużyną walczącą z wrogiem. Ja trzymałam się ma dystans, próbując nie dać się wciągnąć w tę wojnę.
– No dalej, oddzwoń! – ponagliła mama, krzyżując ręce na piersi.
Ojciec pokręcił głową, jakby nie mógł uwierzyć w absurd tej sytuacji.
– Nie muszę niczego udowadniać – powiedział, ale w jego głosie było zmęczenie, a nie stanowczość.
– Oczywiście, że nie! – Bartek rzucił oskarżycielsko. – Ale gdybyś nie miał nic do ukrycia, zrobiłbyś to od razu!
– Bartek, przestań – westchnęłam. – Nie możesz tak po prostu oskarżać taty.
– A dlaczego ty go bronisz? – Mama spojrzała na mnie podejrzliwie. – Coś wiesz?
– Na litość boską, nic nie wiem! – zirytowałam się. – Ale nie rozumiem, czemu od razu zakładasz najgorsze.
Mama przewróciła oczami.
– Bo ja swoje wiem, Kasiu. To nie pierwszy raz.
– O czym ty mówisz? – spytał ojciec, a w jego głosie pojawiła się irytacja.
– O wszystkich tych dziwnych sytuacjach – zaczęła mama. – Pamiętasz, jak dwa tygodnie temu wróciłeś późno i twierdziłeś, że byłeś w pracy? Bartek też to zauważył!
– Byłem zmęczony! – Ojciec rozłożył ręce. – To już nawet nie mogę się spóźnić do domu?
– Nie, jeśli masz coś do ukrycia – wtrącił Bartek.
Z tego wszystkiego zaczynałam się zastanawiać – a co jeśli mama ma rację? Sama poczułam ukłucie niepokoju.
W końcu zadzwonił
Ojciec wyraźnie miał dość. Wstał od stołu i wyszedł do salonu, zostawiając mamę i Bartka, którzy szeptali coś między sobą. Byłam pewna, że planują kolejny atak.
Po chwili usłyszałam dźwięk wybieranego numeru. Zamarłam. Ojciec jednak dzwonił.
– Ktoś powinien to usłyszeć – szepnął Bartek i ostrożnie ruszył w stronę korytarza. Westchnęłam, ale poszłam za nim. Oboje przystanęliśmy tuż za drzwiami salonu, gdzie ojciec stał tyłem do nas, z telefonem przy uchu.
– Czego ty ode mnie chcesz? – powiedział cicho, lecz wyraźnie spiętym tonem.
Spojrzeliśmy na siebie z Bartkiem. To nie był zwykły telefon.
– Nie, nie mogę o tym rozmawiać – mówił dalej ojciec. – To nie jest dobry moment…
Mama podeszła do nas, najwyraźniej zaniepokojona, że zamilkliśmy. Gdy zobaczyła ojca z telefonem, jej oczy zabłysły.
– No proszę – szepnęła triumfalnie.
Ojciec zakończył rozmowę i odwrócił się w naszą stronę. Jego wzrok prześlizgnął się po naszych twarzach i westchnął.
– Podsłuchiwaliście mnie? Naprawdę?
– Nie mamy innego wyjścia, skoro coś przed nami ukrywasz – odpowiedziała chłodno mama.
– Właśnie miałem wam wszystko powiedzieć – ojciec pokręcił głową. – Ale znając ciebie, Anka, pewnie i tak już wydałaś wyrok.
– No to proszę, wyjaśnij nam – rzucił Bartek. – Kto to był?
Ojciec zamknął oczy i przez chwilę stał w ciszy. W końcu spojrzał na nas poważnie.
– Właśnie rozmawiałem z kimś, kogo nikt z nas nie widział od lat.
Nie tego się spodziewaliśmy
Mama zmarszczyła brwi, Bartek spiął się jak do walki, a ja czułam, że coś naprawdę poważnego wisi w powietrzu.
– O czym ty mówisz? – zapytała mama, nieco zbita z tropu.
Ojciec oparł się o ścianę i spojrzał na nas zmęczonym wzrokiem.
– To Tomek – powiedział cicho.
Przez chwilę nikt się nie odezwał. Wszyscy patrzyliśmy na niego, próbując zrozumieć, czy dobrze usłyszeliśmy.
– Tomek? – powtórzyłam. – Mówisz o Tomku, twoim kuzynie?
– Tak.
Bartek skrzywił się i prychnął.
– Przecież on zniknął lata temu! Słyszałem, że wyjechał i zerwał kontakt z rodziną.
– Myśleliśmy, że wyjechał za granicę – poprawił go ojciec. – Nikt nie miał od niego żadnych wiadomości. A teraz się odezwał.
Mama patrzyła na ojca z podejrzliwością, jakby nadal doszukiwała się w tym czegoś więcej.
– Dlaczego akurat teraz? – zapytała ostro. – I dlaczego dzwonił do ciebie?
Ojciec wzruszył ramionami.
– Nie wiem. Powiedział tylko, że to skomplikowane i chce się ze mną spotkać.
Zapanowała cisza. Pierwsza odezwałam się ja.
– To… spotkasz się z nim?
Ojciec spojrzał na nas po kolei, jakby zastanawiał się, ile może nam powiedzieć.
– Tak. I myślę, że wy też powinniście tam być.
– Po co? – rzuciła mama. – Co nas obchodzi jakiś kuzyn, który zniknął jak duch?
Ojciec zawahał się, po czym odpowiedział poważnym tonem:
– Bo myślę, że on chce nam coś bardzo ważnego powiedzieć.
Kuzyn był bardzo tajemniczy
Nie wiem, kto był bardziej spięty – ojciec czy mama. Ja i Bartek wymieniliśmy krótkie spojrzenia, ale oboje nie mieliśmy pojęcia, czego się spodziewać. Siedzieliśmy w małej kawiarni na uboczu, czekając. Kuzyn Tomek się spóźniał.
– Może wcale nie przyjdzie – rzuciła mama z przekąsem, stukając paznokciami w blat.
Ojciec spojrzał na nią zmęczonym wzrokiem, ale nie skomentował. Bartek wbił wzrok w telefon, udając, że nie słucha. Ja czułam narastające napięcie. Wtedy drzwi się otworzyły.
Wszyscy jak na komendę podnieśliśmy głowy. Do środka wszedł mężczyzna. Był chudszy i bardziej poszarzały, niż go pamiętałam z dzieciństwa, ale to był Tomek. Jego spojrzenie było niepewne, jakby nie wiedział, czy dobrze robi, że tu przyszedł. Ojciec wstał pierwszy.
– Tomek, cześć…
Kuzyn skinął głową i uścisnął mu dłoń, ale wyglądał, jakby chciał uciec.
– Dziękuję, że przyszliście – powiedział cicho.
– Co się z tobą działo? – zapytałam, zanim mama zdążyła wypalić coś bardziej kąśliwego.
Westchnął i spojrzał na nas zmęczonym wzrokiem.
– To długa historia – powiedział. – Ale musicie wiedzieć, że nie zniknąłem bez powodu.
– To może wreszcie powiesz nam prawdę – wtrąciła mama.
Tomek zawahał się, po czym powiedział coś, co sprawiło, że zamarliśmy.
– Prawda jest taka, że przez te wszystkie lata ukrywałem się… bo ktoś mnie szukał.
W końcu jesteśmy rodziną
Zapadła długa, ciężka cisza. Każde z nas patrzyło na Tomka, próbując ocenić, czy mówi poważnie. Mama uniosła brew, jakby czekała, aż kuzyn sam się skompromituje, ale ojciec wyglądał na naprawdę zaniepokojonego.
– Kto chciał cię znaleźć? – zapytał w końcu Bartek, z wyraźnym niedowierzaniem.
Tomek spojrzał na niego, potem na ojca.
– Nie mogę wam wszystkiego powiedzieć. Przynajmniej jeszcze nie teraz. Ale uwierzcie mi, miałem powód, żeby zniknąć. Musiałem się ukrywać przez wiele lat, ale teraz… – urwał, jakby ważył każde słowo. – Teraz uznałem, że nadszedł czas, by wrócić.
– To jaki jest ten twój wielki powód, żeby akurat do Marka dzwonić? – prychnęła mama. – Po co teraz mieszasz nam w życiu?
Ojciec westchnął.
– Anka, daj mu chociaż mówić.
– Nie chcę niczego od was – powiedział Tomek spokojnie. – Chciałem tylko… odezwać się po latach. Znalazłem się w środowisku, które nie było dla mnie dobre. Ludzie, których uważałem za przyjaciół, okazali się kimś innym. Znalazłem się w sytuacjach, które... Cóż, nie jestem z nich dumny – jego głos drżał, a ja widziałem, że te wyznania kosztowały go wiele odwagi.
Mama przewróciła oczami, ale nikt nie skomentował.
Słuchając Tomka, zrozumieliśmy, jak trudna była jego droga. Choć wciąż miałam wiele pytań, poczułam, że zrobił pierwszy krok ku pojednaniu. Mama ścisnęła mnie za rękę, dając mi znać, że i ona zaczynała rozumieć. To był początek długiej drogi, ale nie byliśmy już sami.
Po powrocie do domu nikt się nie odzywał. W końcu Bartek rzucił:
– Myślicie, że on mówił prawdę?
Nikt nie odpowiedział. Ja nie wiedziałam, co myśleć. Ale jedno było pewne – nasza rodzina już nigdy nie będzie taka sama.
Kuzyn Tomek stał się częścią naszej rzeczywistości na nowo, i choć nie wiedziałam, jak długo to potrwa, chcieliśmy spróbować mu zaufać. Zrozumiałam, że życie jest pełne niespodzianek, a każda z nich, nawet ta najtrudniejsza, może być początkiem czegoś nowego i wartościowego.
Nie mogłam przewidzieć, co przyniesie jutro, ale nauczyłam się, że czasami najważniejsze jest po prostu trwać i walczyć o to, co dla nas najważniejsze. Zrozumiałam, że prawda, choć czasem bolesna, jest konieczna do uzdrowienia relacji i budowania wspólnej przyszłości.
Katarzyna, 18 lat
Czytaj także:
„Podejrzewałem, że żona przyprawia mi rogi. Prawda, którą odkryłem wtedy na działce, była gorsza niż zdrada”
„Rodzinny biznes na wsi miał zrobić z nas milionerów. Zaufałem krewnym i wyszedłem na tym jak Zabłocki na mydle”