„Moja matka na starość zmieniła się nie do poznania. Wygląda jak reklama drogerii i uważa się za gwiazdę internetu”
„Znalazłam jej telefon. Z nudów zaczęłam go przeglądać. Zawsze miała dużo zdjęć z kwiatami, ciastami i naszym kotem. Ale tym razem zobaczyłam, że ma tam aplikację TikTok – nigdy wcześniej jej tam nie widziałam”.

- Redakcja
Jako studentka nie byłam typową imprezowiczką – wolałam kawę w kawiarni niż piwo na parapecie, podcasty o neuronaukach niż śledzenie dram na Instagramie. Ludzie mówili, że jestem poważna jak na swój wiek. Może dlatego, że za wcześnie musiałam dorosnąć. Zawsze byłam świadoma, że życie to nie bajka.
Miałyśmy siebie
Jestem wrażliwa, ale nigdy tego nie pokazuję. Bardziej niż łzy boli mnie wstyd. A jeszcze bardziej – publiczne zażenowanie. Dbam o swój wizerunek. Nie po to, żeby się podobać, ale żeby być traktowaną poważnie.
Mieszkam z mamą. Od zawsze byłyśmy tylko we dwie. Ona całe życie spędziła w kuchni i przy desce do prasowania – typowa matka-Polka. Zawsze raczej przygaszona, spokojna, wycofana. Była jak tło mojego życia. Czasem ją podziwiałam za cierpliwość, częściej jednak było mi jej żal.
Kiedyś uważałam, że to ja jestem tą „nowocześniejszą” z nas dwóch. A matka po prostu trwała. Ale któregoś dnia coś się zmieniło.
Zaczęło się niewinnie. Szukałam ładowarki, bo mój telefon znowu padł w najmniej odpowiednim momencie. Mama zawsze miała jakąś zapasową w torebce, więc poszłam do jej pokoju, zajrzałam do szuflady, potem do drugiej. W końcu trafiłam na jej telefon. Z nudów zaczęłam go przeglądać. Zawsze miała dużo zdjęć z kwiatami, ciastami i naszym kotem. Ale tym razem zobaczyłam, że ma tam aplikację TikTok – nigdy wcześniej jej tam nie widziałam. Otworzyłam ją bez zastanowienia.
Nie mogłam uwierzyć
Na ekranie pojawił się filmik. Moja matka w krótkiej sukience, z pełnym makijażem, tańczyła w kuchni do jakiegoś radiowego hitu. Była energiczna, pewna siebie. Uśmiechała się jak nastolatka. Kolejny filmik – śpiewała do playbacku, robiła miny, obracała się, filtrowała się przez aplikacyjne bajery. Miała konto publiczne. Filmiki miały setki wyświetleń.
Stałam nad tym telefonem jak sparaliżowana. Jakby ktoś grzebał przy mojej tożsamości, moim wizerunku. Bo przecież to było moje życie – uporządkowane, racjonalne, społeczne. A teraz mama stawała się kimś, kogo nie znałam. Kimś, kogo się bałam i wstydziłam.
Zadzwoniłam do przyjaciółki. Potrzebowałam kogoś, kto powie mi, że nie przesadzam. Marta przyszła po godzinie i razem obejrzałyśmy te filmiki.
– Ej, ale ona przynajmniej ma odwagę – powiedziała.
– To nie jest odwaga. To żenada – syknęłam, wbijając wzrok w ścianę.
Chciałam, żeby przyjaciółka mnie poparła, żeby się oburzyła razem ze mną. Ale ona tylko patrzyła na mnie, jakby rozumiała coś, czego ja nie chciałam zrozumieć.
Byłam wściekła
Nie odezwałam się do mamy przez cały wieczór. Unikałam jej spojrzeń. Kiedy wchodziła do kuchni, ja wychodziłam. Nie wiedziałam, jak mam się zachować. Wszystko we mnie się burzyło. Złość, zawstydzenie, lęk, a nawet zazdrość. Nie dopuszczałam do siebie tej myśli, ale była tam. I coraz głośniej krzyczała.
Do wybuchu doszło trzy dni później. Na korytarzu uczelni ktoś rzucił głośno:
– O, to ta od TikTok-matki! – i cała grupa zaczęła się śmiać.
Udawałam, że nie słyszę.
Wpadłam do domu i od razu poszłam do kuchni. Mama siedziała przy stole, jakby nic się nie działo. Uśmiechnięta. Wpatrzona w telefon.
– Dlaczego to robisz?! Chcesz mnie ośmieszyć?! – krzyknęłam. Ręce mi się trzęsły.
Mama podniosła wzrok. Nie wyglądała na zaskoczoną.
– Nie wszystko kręci się wokół ciebie. Przez trzydzieści lat byłam nikim. Teraz ktoś mnie widzi.
– Widziałam cię codziennie. Ale teraz już nie widzę w tobie mamy.
Jej uśmiech zniknął. Zrobiło się cicho, a potem zaczęła płakać. Nie potrafiłam tego znieść. Trzasnęłam drzwiami i wyszłam. Nie wiedziałam, dokąd idę. Byle dalej.
Wszyscy się śmiali
Przez kolejne dni unikałam domu tak długo, jak się dało. Wracałam późno, jadłam byle co i zamykałam się w pokoju. Mama próbowała mówić do mnie. Odpowiadałam półsłówkami albo wcale.
Na uczelni było jeszcze gorzej. Czułam, że wszyscy mnie obserwują. Gdy przechodziłam przez korytarz, słyszałam śmiechy. W głowie ciągle miałam te filmiki, ten głos, te ruchy, te komentarze. Przestałam być Patrycją. Zaczęłam być „tą od TikTok-matki”.
Na jednym z wykładów usiadł obok mnie Kamil. Zanim zdążyłam go zignorować, rzucił:
– Twoja matka jest lepsza na TikToku niż ty w realu.
– Zamknij się – powiedziałam ostro.
W środku wszystko się we mnie kotłowało. Byłam wściekła, zawiedziona, zażenowana. Ale im dłużej trwała cisza między nami, tym bardziej czułam coś jeszcze. Coś, czego nie chciałam nazwać. Mama zrobiła coś, czego ja bym się nie odważyła zrobić. Wysłała siebie w świat. Pokazała się. A ja, choć tak bardzo tego nie rozumiałam, zaczynałam jej tego zazdrościć.
Zrozumiałam ją
Któregoś dnia, gdy wracałam z uczelni, padało, a ja nie miałam parasola, byłam przemoczona i zirytowana. Usiadłam na schodach domu, mokra kurtka przykleiła mi się do pleców. Nie wiedziałam, co myśleć. Zawsze widziałam w niej tylko matkę. Kogoś, kto jest, żeby mnie wspierać, gotować, prasować, być na miejscu, nie rzucać się w oczy. A teraz słyszałam kobietę, która chciała czegoś więcej.
Poszłam po cichu do pokoju. Po raz pierwszy zobaczyłam w jej zachowaniu coś więcej niż wstyd. Poczułam zamieszanie i cień współczucia.
Minęło kilkanaście lat. Teraz to ja jestem matką. Moja córka Julka ma trzy lata i właśnie zasnęła w pokoju obok, tuląc się do swojej ulubionej pluszowej żabki. Mój mąż pracuje dużo, często wyjeżdża, a ja siedzę w domu zmęczona. Czasem czuję się przezroczysta.
Pewnego wieczoru trafiłam w internecie na stare nagranie, na którym moja mama śmiała się i tańczyła w kuchni jak w teledysku. Miała mocny makijaż. Patrzyła prosto w kamerę.
Napisałam do niej SMS-a: „Nie rozumiałam cię, ale teraz zaczynam. Dzięki, że miałaś odwagę”.
Nie liczyłam na odpowiedź. Po prostu musiałam jej to powiedzieć.
Patrycja, 28 lat
Czytaj także:
- „Harowałam na etacie, a potem w domu. Mąż uważał, że taka jest rola kobiety, więc pewnego dnia się zdziwił”
- „Na pilatesie rozciągnęłam ciało i granice moralności. Obudziłam w sobie kobietę i prawie zdradziłam męża”
- „Zrobiliśmy komunię dla pełnych kopert i zdjęć na Instagram. Córka nie pamięta nawet, czy była msza”

