„Mój tata nie chciał iść ze mną do ołtarza. Jego zdaniem ślub z Maćkiem to błąd, którego gorzko pożałuję”
„Jednak moi rodzice nie zamierzali zrezygnować. Niemal każdego dnia słyszałam, że wyjścia za mąż za Maćka będzie moim największym błędem, za który w przeszłości srogo zapłacę. – Pożałujesz tego.. Najbliżsi mi ludzie robią wszystko, abym zrezygnowała ze swojego szczęścia”.

- Redakcja
Zawsze marzyłam o uroczystym ślubie, podczas którego do ołtarza poprowadzi mnie mój ukochany tata. I kiedy poznałam Maćka, to moje marzenie zaczęło nabierać realnych kształtów. Jednak wtedy wszystko zaczęło się psuć. Tata powiedział mi, że nigdy nie zaakceptuje mojego związku, bo Maciek nie jest odpowiednim mężczyzną dla mnie. A mimo to postawiłam na swoim. I zapłaciłam za to tym, że mój własny ojciec odmówił towarzyszenia mi w tym najważniejszym dla mnie dniu.
Poznanie Maćka odmieniło moje życie
Nigdy nie miałam szczęścia w miłości. Kiedy tylko skończyłam szkołę średnią, to wikłałam się w związki, które w mniejszym lub większym stopniu zostawiały blizny na moim sercu.
– Kiedy w końcu spotkam tego właściwego? – pytałam siostrę po kolejnym miłosnym rozczarowaniu. Kilka dni wcześniej dowiedziałam się, że mój chłopak zdradził mnie z przyjaciółką. I wcale nie było to pierwsze rozczarowanie. Wcześniej trafiałam na kłamców, pasożytów, leni i bawidamków.
– Kiedyś i ty trafisz na swoje szczęście – Magda próbowała mnie pocieszyć. Siostra już kolejny raz towarzyszyła mi w moich miłosnych dramatach i nigdy nie traciła wiary, że i u mnie w końcu wszystko się ułoży.
– Już sama nie wiem... – westchnęłam. A potem dałam się przytulić siostrze, która kolejny przekonywała mnie, że wszystko będzie dobrze. Szkoda tylko, że ja z każdym kolejnym niepowodzeniem wierzyłam w to coraz mniej.
I wtedy poznałam Maćka. Przystojny blondyn pojawił się w moim życiu zupełnie niespodziewanie. Właśnie wracałam z zakupów, gdy nagle usłyszałam ostry pisk hamulców.
– Jak chodzisz! – krzyknął jakiś mężczyzna. I kiedy już chciałam mu odpowiedzieć niezbyt miło, to zorientowałam się, że to ja zupełnie nieświadomie weszłam na ścieżkę rowerową.
– Przepraszam – powiedziałam skruszona. A potem zaczęłam mu tłumaczyć, że zasłuchałam się w audiobooku, od którego nie można się oderwać.
– No niech ci będzie – uśmiechnął się blondyn. A ja zauważyłam, że zrobiły mu się urocze dołeczki na policzkach. I nie wiedzieć czemu, od razu się zaczerwieniłam.
– Może kawa w ramach przeprosin? – zapytałam. I od razu pożałowałam tych słów.
– Zgoda – tymczasem odpowiedział nieznajomy. – Jestem Maciek – wyciągnął rękę.
Poszło w tempie ekspresowym
I od tego wszystko się zaczęło. Już tego pierwszego dnia przegadaliśmy kilka godzin, podczas których przekonałam się, że mamy wiele wspólnego. Okazało się, że oboje lubimy rower, góry i książki. A już zupełnie nie możemy żyć bez aromatycznej kawy, dobrych seriali i codziennych spacerów. Rozumieliśmy się bez słów. Niewiele było trzeba, aby nasza znajomość przekształciła się w coś więcej. Już po kilku dniach poszliśmy na pierwszą randkę, a po kilku kolejnych tygodniach zamieszkaliśmy razem.
– Nie za szybko? – zapytała mnie siostra.
– Nie – odpowiedziałam z pełnym przekonaniem. Już wtedy czułam, że Maciek jest dla mnie kimś bardzo ważnym. Kimś, z kim będę chciała spędzić resztę życia. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że zanim do tego dojdzie, to będziemy musieli pokonać wiele przeciwności.
Przez kolejne tygodnie docieraliśmy się z Maćkiem i próbowaliśmy ułożyć nasze wspólne życie.
– Kiedy przedstawisz mnie swoim rodzicom? – zapytał mnie któregoś razu mój chłopak. Już od wielu dni próbował mnie namówić na to, abym przedstawiła go mamie i tacie. – Przecież wiesz, że bardzo chcę ich poznać – dodał. Maciek był sierotą i widać było, że tęskni za rodzinnym ciepłem.
– Niedługo – powiedziałam. – Najpierw muszę ich do tego przygotować – dodałam. I doskonale wiedziałam, co mówię.
– Dlaczego? – usłyszałam zdziwiony głos chłopaka.
– Zaufaj mi – powiedziałam tylko. A w głębi duszy wiedziałam, że nie będzie to łatwa przeprawa. Tak naprawdę, to bałam się, jak mama i tata zareagują na Maćka. To nie był chłopak, który spełniłby ich oczekiwania. Oboje wykształceni i eleganccy i dobrze zarabiali. I chociaż starali się być tolerancyjni, to ja wiedziałam swoje. Doskonale zdawałam sobie sprawę, że chłopak bez wyższego wykształcenia, z tatuażami i niezbyt bogaty raczej nie podbije ich serca. Ale mimo to musiałam spróbować.
Nie przypadł im do gustu
I w końcu nadszedł ten dzień.
– Mamo, tato, to jest Maciek – powiedziałam do rodziców, gdy tylko przekroczyliśmy próg ich mieszkania. I chociaż na pierwszy rzut oka nic nie wskazywało na ich niechęć, to ja i tak zauważyłam lekkie skrzywienie ust mamy i srogi wyraz twarzy taty. Od razu zrozumiałam, że mój chłopak nie przypadł im do gustu.
– Miło nam – mimo to powiedzieli oboje.
Potem było już tylko gorzej. Mama wypytywała Maćka o wykształcenie, a tata przekonywał, że najważniejsza jest dobra praca. I chociaż Maciek znosił to całkiem dzielnie, to widziałam, że z każdą kolejną minutą czuję się coraz gorzej.
– Miło mi było państwa poznać – powiedział na koniec z miłym uśmiechem. Ale tak naprawdę to wyglądał tak, jakby chciał uciekać gdzie pieprz rośnie i nigdy więcej nie mieć do czynienia z moimi rodzicami.
– Nie polubili mnie – stwierdził, gdy tylko wsiedliśmy do samochodu. A ja nie zaprzeczyłam. Nie chciałam go okłamywać.
Przez kolejne dni zastanawiałam się, w jaki sposób mam przekonać rodziców, że Maciek jest miłością mojego życia. Oni na pewno tego nie ułatwiali.
– Córeczko, on przecież nie ma wyższego wykształcenia – powiedziała mama, gdy kilka dni później wpadłam do rodziców na obiad.
– No i pracuje jako zwykły sprzedawca – dodał tata. „Jako przedstawiciel handlowy” – powiedziałam w myślach. Ale nie odważyłam się powiedzieć tego głośno. Wiedziałam, że w rozmowie z tatą i tak nie wygram.
– Ale ja go kocham – powiedziałam tylko. Według mnie to powinno w zupełności wystarczyć.
– Kocham, kocham – fuknął tata. – Sama miłość nie wystarczy – dodał. A potem zaczął przedstawiać milion argumentów, dla których powinnam zrezygnować ze związku z Maćkiem.
Ale ja nie zamierzałam tego robić. Co więcej – gdy tylko Maciek mi się oświadczył, to przyjęłam jego oświadczyny.
– To poważny błąd – powiedział tata, gdy tylko się o tym dowiedział. A mama zaczęła mu przytakiwać. – Ani się obrócisz i będziesz żałować tego kroku. Tylko wtedy będzie już za późno – dodał z pełnym przekonaniem.
– Ale to mój błąd – powiedziałam tylko. Nie miałam ochoty na słuchanie przestróg. Kochałam Maćka i nie zamierzałam rezygnować z życia z nim tylko dlatego, że nie miał wyższego wykształcenia i pełnego konta.
Ciągle mnie zniechęcali
Jednak moi rodzice nie zamierzali zrezygnować. Niemal każdego dnia słyszałam, że wyjścia za mąż za Maćka będzie moim największym błędem, za który w przeszłości srogo zapłacę.
– Pożałujesz tego – powiedziała mi któregoś razu mama. A mi zrobiło się bardzo przykro, że najbliżsi mi ludzie robią wszystko, abym zrezygnowała ze swojego szczęścia.
Jedyne wsparcie miałam w siostrze. To właśnie Magda w tym trudnym momencie próbowała mnie pocieszać i przekonywała mnie, że wszystko się jakoś ułoży. A gdy z Maćkiem ustaliliśmy datę ślubu, to włączyła się w przygotowania. Próbowała też przekonać rodziców, że powinni zaakceptować mój wybór. Niestety nie udało jej się to. Aż do samego ślubu rodzice przekonywali mnie, że wychodząc za Maćka popełniam największy błąd w życiu.
– Albo to zaakceptujecie, albo nasze kontakty ulegną ograniczeniu – zagroziłam w końcu. Nie chciałam stawiać tak drastycznego ultimatum, ale czułam, że nic innego nie przyniesie skutku.
W tym przypadku osiągnęłam mały sukces. Rodzice w końcu przestali krytykować mój wybór i wydawało się, że w końcu go zaakceptowali. Szybko przekonałam się, że nie do końca.
– Nie poprowadzę cię do ołtarza – powiedział tata, gdy poprosiłam go o to.
– Dlaczego? – zapytałam zszokowana. Nie mogłam uwierzyć, że tata nie chce uczestniczyć w tak ważnym wydarzeniu.
– Bo nie chcę przykładać ręki do twojego błędu – powiedział. A potem dodał, że nie zmieni zdania. I chociaż próbowałam szukać wsparcia u mamy, to na nic nie mogłam liczyć.
Nasz ślub odbył się pięknego sierpniowego dnia. I chociaż miał to być najszczęśliwszy dzień w moim życiu, to tata zadbał, aby takim nie był. Pomimo wielu próśb nie zgodził się na poprowadzenie mnie do ołtarza. A jakby tego było mało, to przez większość wesela nie ukrywał, że nie jest zadowolony z mojej decyzji.
– Wszystko się jakoś ułoży – przekonywał mnie mój mąż. A ja patrząc w jego niebieskie oczy chciałam wierzyć, że tak właśnie będzie.
Anna, 27 lat
Czytaj także:
- „Wysłałam dzieci na wakacje z teściową. Zrobiła im wodę z mózgu i nauczyła strasznych rzeczy”
- „Teściowa została wdową, ale nie widać po niej żałoby. Zamiast czarnych sukienek zakłada czerwone szpilki”
- „Moja teściowa to aferzystka i kobieta z piekła rodem. Już nawet ślimak ma więcej empatii niż ona”