„Mój przyjaciel związał się z moją siostrą, mimo że znał ją od pampersa. Zaraz będą zmieniać pieluchy swojemu dziecku”
„– Jesteś głupi czy co ci jest? Tu nie chodzi o obrażanie się. Martwię się. Będziesz miał dziecko z gówniarą. Gdzieś ty miał rozum? Nią mogły rządzić hormony, ale tobą? Jesteś o 10 lat starszy i nie nauczyłeś się zabezpieczać?! Pomyśleliście, jak to przyjmą rodzice?”.

- Listy do redakcji
Moja dziesięć lat młodsza siostra, Zofia, od zawsze chodziła za mną jak cień. Początkowo pomagałam mamie w opiece nad nią, ale z czasem jej obecność stała się tak naturalna, że trudno było mi znaleźć chwilę wytchnienia. Muszę przyznać, była uroczym brzdącem. Kiedy ja chodziłam do liceum, Zosia dopiero zaczynała przedszkole, a jej niewinny urok z łatwością podbijał serca moich nastoletnich koleżanek. One po prostu ją uwielbiały – te jej pulchne policzki i złote loczki!
Zawsze miał do niej słabość
Wśród moich znajomych to Daniel, mój przyjaciel z podstawówki, darzył Zośkę wyjątkową sympatią. Był w nią zapatrzony. Pewnie poczułabym ukłucie zazdrości, gdyby nie fakt, że sama traktowałam Daniela jak członka rodziny. On nigdy nie okazywał Zosi zniecierpliwienia, nawet gdy z uroczej dzidzi stała się nieznośną nastolatką, przeszkadzającą nam w przygotowaniach do egzaminów maturalnych.
Po ukończeniu studiów, Zosia nadal mieszkała z naszymi rodzicami. Daniel żartował, że zrobiła to celowo – aby dzięki najmłodszemu dziecku rodzice nie odczuli dotkliwie „syndromu pustego gniazda”, gdy my, starsze, wyruszymy w świat. Nie wzięli jednak pod uwagę, że Zosia będzie za nami tęsknić. Często powtarzała, jak bardzo brakuje jej mojej i Daniela obecności, bo faktycznie, byliśmy nierozłączni.
Po powrocie do rodzinnego miasteczka, ja rozpoczęłam pracę jako nauczycielka w tej samej podstawówce, do której kiedyś uczęszczałam. Daniel natomiast otworzył firmę zajmującą się projektowaniem krajobrazu i prowadzeniem własnej szkółki roślin. Jego biznes prosperował znakomicie, ponieważ coraz więcej osób budowało domy i pragnęło mieć piękne ogrody, którymi mogliby się pochwalić. Daniel posiadał niezwykły talent do roślin i mnóstwo świeżych pomysłów.
Miała mu tylko pomagać
Z racji dużej liczby klientów, Daniel potrzebował wsparcia. Pomagałam mu w weekendy, a potem zatrudnił moją siostrę, która chciała dorobić do kieszonkowego. Zosia była już młodą, silną kobietą. Bez problemu radziła sobie z transportem ziemi, kopaniem dołków pod sadzonki i przenoszeniem doniczek.
Rodzice cieszyli się, że ktoś zaufany ma na nią oko, że Zosia pracuje zamiast nudzić się i wpadać w tarapaty. Było dla nich ważne, że uczy się odpowiedzialności i wartości pieniądza. Ja również byłam zadowolona, bo weekendy mogłam spędzać zarówno z przyjacielem, jak i z siostrą, za którą naprawdę stęskniłam się w ciągu tych lat rzadkich kontaktów.
Czas płynął błyskawicznie, tygodnie przechodziły w miesiące, a nim się zorientowałyśmy, oboje mieliśmy powody do świętowania. Ja – wypuszczenie w świat mojej pierwszej klasy, której byłam wychowawczynią przez ostatnie trzy lata. Daniel – trzecią rocznicę założenia firmy. Fakt, że jego biznes nie tylko przetrwał, ale i dynamicznie się rozwijał, był w Polsce ogromnym osiągnięciem. Świętowaliśmy wszyscy razem z naszymi rodzicami, bo byliśmy ze sobą zżyci niczym jedna wielka rodzina.
Coś mi tu nie pasowało
Zaskoczyło mnie, że Daniel nie wypił nawet kieliszka wina, mimo że uwielbiał różowe musujące. Mieliśmy po dwadzieścia siedem lat, więc niemożliwe, żeby krępował się pić alkohol w obecności rodziców.
– Hej, co jest? Jakoś nie widzę u ciebie świątecznego nastroju – szepnęłam do niego.
– Nie czuję się najlepiej – odparł w odpowiedzi.
Spojrzałam wtedy na moją siostrę.
– Zobacz, Zosia też jakaś nie w humorze. Może martwi się maturą? W końcu został jej tylko rok…
– Możliwe.
– Trzeba będzie z nią potem porozmawiać.
– Mhm… – mruknął Daniel i nagle zbladł jak ściana.
– Daniel, co się dzieje? – zaniepokoiłam się na poważnie, a chwilę później dzwoniłam po karetkę, bo mój przyjaciel stracił przytomność.
Wszystko stało się jasne
Uroczystość zakończyła się w szpitalu. Zośka nagle źle się poczuła, więc wpakowałam ją z Danielem do jego samochodu i pojechaliśmy na najbliższy oddział ratunkowy. Kilka godzin później wszystko stało się jasne. Wyniki badań krwi mojej siostry nie pozostawiały żadnych wątpliwości.
– Co to za tajemnice? Wiedziałaś, że jesteś w ciąży. Dlatego nie piłaś, prawda? – strofowałam Zośkę, która prosiła, żeby jeszcze nie informować rodziców.
– Z kim, na miłość boską
– Daj mi chwilę, muszę to najpierw sama sobie poukładać w głowie – wciąż był blada i wyraźnie zdezorientowana.
– Nie wiedziałam, że kogoś masz, nie wiedziałam, że jesteś w ciąży… A przecież to ja jestem twoją najlepszą przyjaciółką… – ironizowałam.
– Sara, błagam…
– Dobrze, powiesz, jak będziesz gotowa. Pamiętaj, zawsze możesz na mnie liczyć. Daniela też wykorzystaj, bez krępacji. Weź go na parę godzin dłużej, żebyś się nie przemęczał.
Nie odpowiedział, tylko utkwił wzrok w oknie.
Romans w szkółce drzew
Kilka dni później, w czwartek, postanowiłam wykorzystać wolny czas i wesprzeć siostrę. Może uda mi się skłonić ją do zwierzeń, myślałam. W czwartki miałam tylko trzy lekcje i zazwyczaj nadrabiałam wtedy zaległości papierkowe, ale tego dnia wzięłam je do domu. Konspektami zajmę się wieczorem, a popołudnie spędzę na świeżym powietrzu w szkółce.
Weszłam od strony ogrodu, zakładając, że o tej porze Daniel i Zosia pewnie podlewają rośliny. Wkroczyłam cicho i stanęłam jak wryta. Zobaczyłam siostrę, ale Zośka nie była sam. Jakiś mężczyzna pochylał się nad nią i całował z taką pasją, że nawet ja, stojąca kilka metrów dalej, poczułam gorąco. Czekałam dyskretnie, aż skończą, a siostra przedstawi mi prawdopodobnego ojca swojego dziecka. Czekanie się przedłużało, więc odchrząknęłam.
– Przepraszam, że przeszkadzam…
Przerwałam, zszokowana, bo zdałam sobie sprawę, że doskonale znam tego namiętnego zalotnika. Od zawsze.
– Zosia? Ale… jak to? Jak wy tak…? A co z…? – znowu na moment mnie zatkało, ale zaraz doznałam olśnienia. – O rany, Daniel, to ty! To ty jesteś ojcem! Chryste, oszaleliście?!
Oboje mieli na tyle przyzwoitości, żeby się zarumienić.
Jak do tego doszło?
– Daniel, co cię opętało? Ona ma 18 lat… A ty – wymierzyłam palcem w siostrę. – Miałaś tu pracować, rośliny sadzić, a nie… – wykonałam nerwowy gest w powietrzu – samej się rozmnażać.
– Sara, ja… Wiemy, że to kiepski moment na ciążę, ale my naprawdę się kochamy i chcemy tego dziecka.
– Kiepski? To delikatne określenie! – złapałam się za głowę. – Sam jesteś jeszcze dzieckiem.
– Obrazisz się na mnie? – zapytał nieśmiało Daniel.
– Jesteś głupi czy co ci jest? Tu nie chodzi o obrażanie się. Martwię się. Będziesz miał dziecko z gówniarą. Gdzieś ty miał rozum? Nią mogły rządzić hormony, ale tobą? Jesteś o 10 lat starszy i nie nauczyłeś się zabezpieczać?! Pomyśleliście, jak to przyjmą rodzice? Oby zawału któreś nie dostało. A te wszystkie plotki! W takiej dziurze nie będziecie mieli życia.
Byłam przerażona wizją załamanych rodziców, rozplotkowanego miasteczka i dziecka naznaczonego skandalem jeszcze przed narodzinami. Zosia wzruszyła ramionami.
– Będę razem z Danielem pracować w jego firmie, będziemy ją rozwijać i zajmować się dzieckiem. A plotki mam gdzieś – burknęła. – Już nie udawaj takiej świętoszki. Gdybym była od niego dziesięć lat starsza, nikogo by to nie raziło.
– Ale nie jesteś! Matko święta…
Gdzie oni mieli głowę?
Kręciło mi się w głowie, może dlatego krążyłam w kółko jak obłąkana.
– Wiem, że cię rozczarowałem – westchnął Daniel. – Broniłem się przed tym, ale… uległem. Przykro mi, że cię zawiodłem, ale…
– Nie przepraszaj jej za to, że się kochamy! – prychnęła Zosia.
– Zmieniałaś jej pieluchy! – powiedziałam oskarżycielsko.
– A ja będę zmieniała mu na starość – zakpiła. – Przestań. Stało się. Próbowaliśmy się nie spotykać, nie dzwonić do siebie, ale nie potrafimy.
Byłam przerażona. Całą tą sytuacją i jej potencjalnymi konsekwencjami. Firma Daniela mogła nie przetrwać takiego skandalu. Ich związek mógł nie udźwignąć tylu komplikacji. Zosia to jeszcze smarkula. Za chwilę zmieni zdanie, odkocha się, albo jako młoda matka zatęskni za beztroskim życiu nastolatki, do którego miała przecież pełne prawo. Daniel zostanie samotnym ojcem, ja będę między młotem a kowadłem, a rodzice naprawdę dostaną zawału albo udaru z tego wszystkiego. A potem…
Potem pomyślałam, że panikuję na zapas. Miłość nie wybiera, a dziecko to przecież szczęście, byle zdrowe było, byle Zośka bezpiecznie przeszedł przez ciążę. Przeżyliśmy razem dwadzieścia lat, przeżyjemy i kolejne dwudziestki.
Miłość na dobre i na złe
Moja siostrzenica Ola ma dziś 5 lat i jestem w niej absolutnie zakochana, a ona uwielbia swoją ciocię. Zosia kończy zaocznie architekturę krajobrazu, a najwięcej uczy się od swojego męża, z którym niedawno obchodzili trzecią rocznicę ślubu. Rodzice, po początkowym szoku, wspólnie wypili wino i jakoś, wraz z alkoholem, przetrawili tę wiadomość. A gdy już zostali dziadkami, oszaleli na punkcie wnuczki. Cała reszta straciła na znaczeniu.
Włącznie z plotkami, bo na plotkarzy i wiecznie oburzonych zawsze można liczyć. Kiedy brzuch Zosi stał się widoczny, a on przestał ukrywać, że Zosia to nie tylko jego pracownica, w naszym miasteczku zawrzało. Tyle że powód wrzenia wkrótce się zmienił, gdy wykryto aferę korupcyjną z burmistrzem w roli głównej. Rodzice z taką różnicą wieku przestali być tematem numer jeden, choć pewnie nieraz ich historia będzie wracać jak bumerang.
Najważniejsze jest to, że nadal są razem, a ich miłość z każdym dniem staje się silniejsza. Szczerze im zazdroszczę, bo ja nie spotkałam nikogo, kogo pokochałabym tak mocno jak Daniel moją młodszą siostrę. Może nadszedł czas, aby poszerzyć horyzonty i poszukać wśród tych nieco młodszych lub starszych…
Sara, 32 lata
Czytaj także:
- „Znalazłam miłość na kursie fotografii. Różniło nas wiele, ale ja oczami wyobraźni już widziałam zdjęcia z naszego ślubu"
- „Widok sąsiada na balkonie działał na mnie lepiej niż poranna kawa. Nasze uczucie rozkwitało jak czerwone pelargonie”
- „Na konferencji spotkałam dawną miłość. Miałam wygłosić mowę życia, ale na jego widok zabrakło mi słów”

