„Przez tanie perfumy z promocji zwęszyłam romans mojego męża. Prawda okazała się dużo gorsza niż kochanka na boku”
„Zamarłam. Niby to tylko zapach, detal, nic wielkiego – a jednak poczułam, jak w mojej głowie rodzi się pytanie, które natychmiast przerodziło się w lawinę podejrzeń. Dlaczego Adam pachnie czymś tak tanim i obcym? Czyżby chciał ukryć inny zapach?”.

- Redakcja
Nazywam się Julia i jeszcze niedawno byłam przekonana, że moje małżeństwo jest niemal idealne. Adam zawsze imponował mi elegancją i dbałością o szczegóły – jego garnitury szyte na miarę wisiały w garderobie równo jak żołnierze na defiladzie, zegarki leżały w szkatułce, każdy w osobnym pudełku, a na półce z perfumami lśniły flakony, które kosztowały tyle, że wolałam nie pytać o rachunki. To wszystko tworzyło obraz mężczyzny pewnego siebie, sukcesu, mojego męża – partnera, na którym mogłam polegać. Przez lata myślałam, że nic nie jest w stanie tego obrazu naruszyć. Aż do tamtego wieczoru.
Adam wrócił później niż zwykle. Przywitał mnie pocałunkiem, jak zawsze, ale ja od razu poczułam coś dziwnego. Zapach. Tani, duszący, przypominający mi perfumy, które można kupić w markecie. Zupełnie nie pasował do niego. Nie do człowieka, który godzinami potrafił wybierać odpowiednią wodę toaletową i zawsze wiedział, jaka nuta zapachowa najlepiej współgra z jego garniturem.
Zamarłam. Niby to tylko zapach, detal, nic wielkiego – a jednak poczułam, jak w mojej głowie rodzi się pytanie, które natychmiast przerodziło się w lawinę podejrzeń. Dlaczego Adam pachnie czymś tak tanim i obcym? Czyżby chciał ukryć inny zapach? A może to... kobiety?
Od tamtej chwili nic już nie było takie samo.
Czułam, że kłamie
Siedzieliśmy przy kolacji. Adam jak zwykle opowiadał o „długim dniu w pracy”, ale ja nie mogłam skupić się na jego słowach. Wciąż czułam ten zapach – tani, gryzący, zupełnie niepasujący do niego. W końcu zebrałam się na odwagę.
– Kochanie… – zaczęłam, udając swobodny ton. – Zmieniłeś perfumy?
Adam uniósł wzrok znad talerza. Uśmiechnął się półgębkiem, jakby pytanie go rozbawiło.
– Perfumy? Nie, chyba ci się wydaje. Może ktoś w autobusie używał, a zapach się przeniósł.
– W autobusie? – powtórzyłam powoli. – Przecież jeździsz samochodem.
– No… tak, samochodem – poprawił się szybko. – Ale wiesz, w windzie czy gdzieś… – machnął ręką, jakby to nie miało znaczenia. – Po prostu przypadek.
Udawałam, że przyjmuję jego tłumaczenie, ale w środku aż mnie gotowało. Adam zawsze dbał o detale, nigdy nie zostawiał nic przypadkowi. A teraz nagle miałby pachnieć „przypadkiem”?
– Wiesz… dziwny ten zapach – ciągnęłam, próbując go sprowokować. – Nie pasuje do ciebie. Zawsze wybierałeś coś wyjątkowego, a ten jest taki… zwyczajny.
Adam roześmiał się nerwowo.
– Oj, Julka, nie przesadzaj. To tylko zapach. Przecież nie wybierasz sobie męża po perfumach, prawda?
Uśmiechnęłam się krzywo.
– A może właśnie wybieram…
Adam wziął łyk wina, jakby chciał zakończyć temat, ale ja już wiedziałam, że kłamie. Moje serce biło mi szybciej. „Dlaczego kręci? Co próbuje ukryć?” – myślałam, wpatrując się w niego. Tego wieczoru po raz pierwszy poczułam, że mój mąż jest mi obcy.
Nie mogłam o tym zapomnieć
Spotkałam się z Martą w naszej ulubionej kawiarni, niedaleko rynku. Pachniało świeżo mieloną kawą i cynamonem, a mimo to ja wciąż czułam w nozdrzach ten duszący, obcy zapach, którym Adam przesiąkł dwa dni wcześniej.
– No i co słychać? – Marta spojrzała na mnie uważnie. – Widziałam po twoich wiadomościach, że coś cię gryzie.
Westchnęłam ciężko i popatrzyłam na filiżankę.
– Wyczułam od Adama jakiś inny zapach. Tani, taki… nie jego. Zawsze używał luksusowych perfum. A teraz nagle pachnie jakby kupił podróbkę.
Marta parsknęła śmiechem.
– Serio? Może po prostu mu się skończyły, kupił coś na szybko i tyle. To naprawdę powód, żeby robić aferę?
– Powód? – podniosłam na nią wzrok. – On zawsze miał niemal obsesję na punkcie zapachów. Nigdy by nie kupił „czegoś na szybko”. A jak go zapytałam, zaczął kręcić. Wymyślał jakieś głupie historie o autobusie i windzie.
– Julia… – Marta pochyliła się nade mną. – Nie panikuj. Pogadaj z nim normalnie, zamiast od razu układać w głowie scenariusze o kochankach.
– Ale właśnie, że coś jest nie tak! – przerwałam jej zbyt głośno, a kilka osób obróciło się w naszą stronę. Ściszyłam głos. – On nigdy nie oszczędzał na takich rzeczach. A teraz? Tani zapach, późne powroty, jakieś wymówki… Marta, ja go nie poznaję.
Koleżanka westchnęła i pokręciła głową.
– Julka, nie rób sobie krzywdy podejrzeniami. Może naprawdę ma gorszy czas.
– Albo kogoś ma – moje własne słowa zabrzmiały ostro, aż się ich przestraszyłam. – Muszę to sprawdzić, Marta. Muszę wiedzieć, gdzie on chodzi po pracy.
Przyjaciółka popatrzyła na mnie z niepokojem, ale ja już wiedziałam, że decyzja zapadła. Nie dam się zwodzić. Dowiem się prawdy, nawet jeśli miałaby mnie zaboleć.
Zaczęłam go obserwować
Pierwszy raz pojechałam za nim we wtorek. Powiedział, że musi zostać dłużej w pracy, że mają „pilny projekt”. Nie uwierzyłam. Zaparkowałam samochód dwa bloki dalej i czekałam, aż wyjdzie.
Adam pojawił się po siedemnastej, szybkim krokiem ruszył w stronę parkingu. Nie wrócił jednak do biura, jak zapewniał. Zamiast tego wsiadł do auta i odjechał w przeciwną stronę. Ruszyłam za nim, starając się trzymać dystans.
Zatrzymał się przed małym sklepem osiedlowym. Zaskoczyło mnie to. Adam nigdy nie kupował w takich miejscach, gardził „taniochą”. Widziałam, jak zniknął między alejkami, a po chwili wyszedł z reklamówką. Przycisnęłam się w fotelu, żeby mnie nie zauważył.
– Co ty kombinujesz, Adam? – wyszeptałam sama do siebie.
Wrócił do samochodu i ruszył dalej. Ja też. Kiedy dotarł do centrum miasta, zamiast wracać do domu, skręcił w boczną ulicę. Zatrzymał się na chwilę pod kamienicą, jakby na kogoś czekał. Serce waliło mi jak młot. To tutaj. Na pewno. Spotyka się z nią. Właśnie teraz.
Zaczęłam w głowie układać obraz tej kobiety – młodszej ode mnie, pachnącej tanimi perfumami, które czułam od niego tamtego wieczoru. Może mieszka w tej kamienicy? Może czeka na niego za zasłoniętym oknem?
Adam jednak nie wszedł do środka. Po chwili odjechał, a ja za nim. Wrócił do domu późno, zmęczony, jakby rzeczywiście był w pracy. Patrzyłam, jak kładzie klucze na stole, i miałam ochotę rzucić mu w twarz: „Widziałam cię. Wiem, że kłamiesz!”. Ale milczałam.
W głowie dudniły mi własne myśli: on kogoś ma. Na pewno. Te tanie perfumy, zakupy w byle sklepie, te dziwne postoje… Wszystko się układa w całość.
Tamtej nocy nie spałam. Kiedy Adam odwrócił się do mnie plecami, myślałam: „Ty mnie zdradzasz. A ja to udowodnię”.
Odkryłam straszną prawdę
Nie wytrzymałam. Kiedy kolejny raz wrócił późno i próbował udawać zmęczonego po pracy, zatrzymałam go już w progu.
– Adam, powiedz mi prawdę – głos mi drżał, ale nie zamierzałam się wycofać. – Gdzie naprawdę spędzasz czas po pracy?
Zamarł, odkładając teczkę.
– O co ci chodzi? Przecież mówiłem…
– Nie kłam! – przerwałam mu ostro. – Śledziłam cię. Widziałam, jak snujesz się po mieście, jak kupujesz coś w tanim sklepie, jak stoisz pod tą kamienicą… Od ciebie pachnie obcym zapachem! Powiedz, kto to jest!
Adam pobladł. Usiadł ciężko na kanapie i ukrył twarz w dłoniach. Przez chwilę panowała cisza tak gęsta, że aż bolały mnie uszy.
– Julia… – odezwał się w końcu ściszonym głosem. – To nie żadna kobieta.
– Więc co? – krzyczałam. – Jak mam wierzyć, skoro wszystko wskazuje na zdradę?!
Podniósł głowę. W jego oczach zobaczyłam coś, czego nie spodziewałam się zobaczyć – wstyd i bezradność.
– Straciłem pracę. W biurze siedziałem już tylko w pustym pokoju i szukałem nowego zatrudnienia.
– Co? – głos uwiązł mi w gardle.
– Miesiąc temu. Firma się posypała. Nie chciałem ci mówić – odwrócił wzrok. – Nie chciałem, żebyś patrzyła na mnie jak na przegranego.
Patrzyłam na niego osłupiała, jakby mówił w obcym języku.
– Ale… te perfumy?
– Nie mogłem już pozwolić sobie na te, które zawsze kupowałem. Wziąłem najtańsze, żebyś nie zauważyła – skrzywił się gorzko. – Ale widzisz, i tak mnie zdemaskowałaś.
Usiadłam naprzeciw niego, a łzy same spływały mi po policzkach.
– Boże, Adam… Ty tyle czasu cierpiałeś sam. I kłamałeś, żeby mnie chronić?
– Nie chciałem cię obciążać – w jego głosie była rozpacz. – Ale chyba wyszło jeszcze gorzej.
Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Zamiast zdrady odkryłam coś innego – samotne cierpienie mężczyzny, którego uważałam za niezłomnego. I kłamstwo, które miało nas chronić, a tylko oddaliło.
Nie chciał mojej pomocy
Następnego dnia próbowałam podejść do niego spokojniej. W kuchni pachniała kawa, ale Adam siedział nad kubkiem jak cień samego siebie.
– Musimy jeszcze o tym porozmawiać – powiedziałam cicho, siadając obok.
– O czym? – nie spojrzał na mnie.
– O tym, co dalej. O pracy, o nas – przełknęłam ślinę. – Adam, jesteśmy małżeństwem. Nie możesz wszystkiego dźwigać sam.
Podniósł na mnie wzrok, ale zamiast wdzięczności zobaczyłam w jego oczach gniew i upokorzenie.
– Nie chcę, żebyś traktowała mnie jak kogoś słabszego.
– Ale ja tak nie myślę! – próbowałam go przekonać. – Chcę ci pomóc. Możemy razem szukać rozwiązań, przecież…
– Julia, proszę – przerwał mi ostro. – Nie rób ze mnie problemu do rozwiązania.
Te słowa uderzyły we mnie jak policzek. Odwróciłam się, żeby ukryć łzy.
– Myślałam, że jesteśmy drużyną – wyszeptałam.
– Może byliśmy – westchnął. – Teraz… nie wiem. Nie wiem, kim jestem.
Zapadła długa cisza. Tylko zegar na ścianie odmierzał sekundy, każdą głośniejszą od poprzedniej.
Chciałam go dotknąć, złapać za dłoń, ale tylko cofnęłam rękę. On też nie zrobił żadnego ruchu. Siedzieliśmy obok siebie jak obcy ludzie, których nagle połączyła wspólna tajemnica. Tyle że zamiast łączyć, ta tajemnica rozrywała nas od środka.
Nie było zdrady, ale było kłamstwo. I teraz pytanie, czy nasze małżeństwo wytrzyma prawdę, którą Adam tak długo ukrywał.
Zmienił się w kogoś obcego
Od tamtej rozmowy minęło kilka dni. Niby wróciliśmy do codzienności – Adam dalej wychodził rano z domu, jakby do pracy, szukał ofert, chodził na rozmowy, a ja starałam się nie zadawać pytań, których odpowiedzi mogłyby mnie zranić. Ale w powietrzu wisiało coś ciężkiego, niewidzialnego.
Czasem patrzyłam na niego ukradkiem, kiedy siedział przy stole albo przeglądał wiadomości w telefonie. To już nie był ten sam mężczyzna, którego znałam. Albo raczej… ja już nie patrzyłam na niego tak samo.
Wciąż miałam przed oczami moment, gdy wyznał: „Straciłem pracę”. Słowa, które powinny mnie zbliżyć do niego, sprawiły, że poczułam dystans. Nie chodziło tylko o bezrobocie czy pieniądze. Chodziło o to, że przez tygodnie żył obok mnie z tajemnicą, którą nosił jak obce ciało, pozwalając, bym tonęła w podejrzeniach.
I tak naprawdę, to bolało mnie najbardziej. Nie zdrada – bo jej nie było. Ale brak zaufania.
Czasem myślę, że to wszystko zaczęło się od zapachu. Głupiego, taniego zapachu, który nie pasował do mojego męża. A może to ja po prostu szukałam pretekstu, żeby dostrzec rysę na tym idealnym obrazie? Może od dawna czułam, że coś między nami pęka, tylko potrzebowałam dowodu?
Nie wiem, co będzie dalej. Czy potrafimy jeszcze rozmawiać szczerze, czy potrafimy odbudować coś, co runęło? Czy będę w stanie znów mu zaufać?
Patrzę na puste flakony jego perfum stojące w garderobie – te drogie, które tak kiedyś uwielbiałam. Teraz już tylko przypominają mi, że zapach, nawet najpiękniejszy, może pachnieć kłamstwem.
Julia, 30 lat
Historie są inspirowane prawdziwym życiem. Nie odzwierciedlają rzeczywistych zdarzeń ani osób, a wszelkie podobieństwa są całkowicie przypadkowe.
Czytaj także:
- „Zakochałam się i zupełnie straciłam rozum. Zamiast pięknego domu jak z bajki zostałam bez pieniędzy i dachu nad głową”
- „Mój mąż kupił mi bukiet kwiatów bez żadnej okazji. Czułam, że coś tu śmierdzi gorzej niż tanie perfumy z promocji”
- „Chłopak na urodziny dał mi tanie perfumy, a ja dałam mu kosza. Nie będę śmierdzieć biedą na kilometr”

