Reklama

– Adam, czy ty w ogóle mnie słuchasz? – zapytałam, siadając na skraju kanapy.

Reklama

Nawet nie odwrócił wzroku od laptopa. Palce bębniły w klawiaturę, a każde moje słowo zdawało się odbijać od niewidzialnej ściany.

– Nie zaczynaj – rzucił beznamiętnie, jakby to ja byłam winna, że nasza rozmowa po raz kolejny zmierza w kierunku kłótni.

Miałam już dość

Wszystko zaczęło się tak pięknie – obietnice, wspólne plany, rozmowy o dzieciach. Ale te rozmowy stały się teraz tylko wspomnieniem. Adam twierdził, że dziecko to odpowiedzialność, na którą nigdy nie ma dobrego momentu. A ja czułam, jak życie przecieka mi przez palce.

– Mam trzydzieści dwa lata. Ile jeszcze mam czekać? – wyszeptałam.

W końcu spojrzał na mnie, ale zamiast odpowiedzi zobaczyłam w jego oczach tylko zmęczenie.

– Mogłabyś przestać mnie naciskać?

– A może ty w końcu przestałbyś odkładać wszystko na później? – Nie wytrzymałam.

– Nie chcę tego teraz – rzucił w końcu.

Poczułam, że słowa są teraz bezsilne. Ale coś w środku mnie krzyczało. Czułam, że muszę działać, zanim zupełnie zgasnę w tej relacji.

Następnego dnia, spacerując w parku, usiadłam na ławce. Spokój tego miejsca kontrastował z burzą, która kłębiła się we mnie.

– Wszystko w porządku? – usłyszałam nagle głos.

Podniosłam wzrok i zobaczyłam obcego mężczyznę. Był wysoki i miał ciepły uśmiech.

– Nie wiem – odpowiedziałam szczerze.

– Czasem tak bywa – powiedział, siadając obok. – Ale z doświadczenia wiem, że rozmowa pomaga. Michał – przedstawił się, wyciągając rękę.

– Karolina – odpowiedziałam.

Myślałam o nim

Spotkanie z Michałem miało być jednorazowe. Przypadkowy człowiek, z którym zamieniłam kilka słów w parku, i nic więcej. Ale coś w jego spojrzeniu sprawiło, że następnego dnia znalazłam się w tym samym miejscu. I tak jakby los chciał mnie wysłuchać, Michał też tam był.

– Wiedziałem, że cię tutaj spotkam.

– Naprawdę? – próbowałam się zaśmiać, ale czułam, że moje policzki robią się czerwone.

– Nie, ale wyglądałaś wczoraj na osobę, która lubi to miejsce – odpowiedział lekko, siadając obok mnie.

– Próbowałeś kiedyś zmusić kogoś, by cię wysłuchał? – wyrzuciłam z siebie, nim zdążyłam pomyśleć.

– Jasne – odpowiedział, opierając się na ławce. – Ale wtedy zrozumiałem, że czasem ludzie nie słuchają, bo nie chcą, a czasem, bo boją się usłyszeć coś, co ich przerasta.

– I co wtedy zrobiłeś?

Uśmiechnął się smutno.

– Przestałem mówić.

To zdanie uderzyło we mnie jak kamień. Może Adam też przestał mnie słuchać, bo mój ból był dla niego zbyt trudny do udźwignięcia?

Chciałam się oderwać

Następne dni były jak wyjęte z innego życia. Codziennie spotykałam Michała w parku, a nasze rozmowy stawały się coraz głębsze. Wiedziałam, że nie powinnam. Że z każdą chwilą przesuwałam granicę, której nie mogę przekroczyć.

Pewnego wieczoru, gdy siedziałam z Michałem na ławce, zrobiło się zimno. Drżałam, chociaż miałam na sobie ciepły płaszcz.

– Zmarzłaś – zauważył, zdejmując z siebie szalik.

– Nie trzeba, naprawdę… – zaczęłam protestować, ale już owijał mi szyję.

– Trzeba – powiedział krótko, a jego dłoń przez chwilę dotknęła mojej.

Tego wieczoru po raz pierwszy wróciłam do domu z uczuciem, że muszę z tym skończyć. Że powinnam przestać widywać Michała, zanim przekroczę granicę, zza której nie ma powrotu.

Ale następnego dnia i tak poszłam do parku.

W końcu pewnego dnia Michał zaprosił mnie do swojej pracowni.

– Maluję w wolnym czasie – powiedział, otwierając drzwi do małego mieszkania.

Na jednym z obrazów zobaczyłam kobietę – z rozwianymi włosami, z zamyślonym spojrzeniem, jakby jednocześnie czekała i uciekała przed czymś.

– Jest piękna – powiedziałam.

– To ty – odpowiedział Michał.

Zamarłam. Nie mogłam nic powiedzieć. Wiedziałam, że to, co się teraz wydarzy, zmieni wszystko.

– Michał… – zaczęłam, ale przerwał mi, podchodząc bliżej.

– Nie mów nic – powiedział cicho.

Przez chwilę nasze twarze były tak blisko, że mogłam poczuć zapach jego skóry. I wtedy, w jednej chwili, zapomniałam o wszystkim – o Adamie, o moich wyrzutach sumienia, o przyszłości.

Zapomniałam się

Kiedy wróciłam do domu, czułam ciężar kłamstwa, które nie chciało mnie opuścić.

– Gdzie byłaś? – zapytał Adam, podnosząc wzrok znad laptopa.

– Na spacerze – skłamałam.

W tamtej chwili zdałam sobie sprawę, że nie ma już powrotu.

Kilka tygodni później dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Siedziałam w łazience z testem w dłoni, serce waliło mi jak szalone. Musiałam podjąć decyzję: powiedzieć Adamowi prawdę czy zatajać tajemnicę, która mogła zniszczyć wszystko?

– Adam, muszę ci coś powiedzieć. Jestem w ciąży – powiedziałam.

– Naprawdę? – zapytał w końcu, wstając i podchodząc bliżej.

Poczułam, jak jego ręce obejmują mnie, a głos staje się ciepły i pełen emocji, których nie widziałam u niego od lat.

– Będziemy rodzicami – powiedział z niedowierzaniem.

Zrobiłam coś, czego nie mogłam cofnąć. Okłamałam Adama. A Michał? O nim musiałam teraz zapomnieć.

Przeszedł przemianę

Adam zmienił się niemal natychmiast. Z mężczyzny, który unikał rozmów i wiecznie siedział z nosem w laptopie, przeistoczył się w kogoś, kogo nie rozpoznawałam – człowieka zaangażowanego, uśmiechniętego, pełnego energii.

Kupił poradniki o ojcostwie, zaczął szukać większego mieszkania. W każdej rozmowie z przyjaciółmi wspominał, że „już za kilka miesięcy będziemy we trójkę”. Udawałam, że wszystko jest w porządku, ale każdej nocy leżałam w łóżku, czując coraz większe wyrzuty sumienia.

Pewnego dnia, na zakupach w markecie, natknęłam się na Michała. Serce podeszło mi do gardła.

– Karolina – powiedział. Na jego twarzy pojawił się uśmiech, ale zaraz zniknął, gdy dostrzegł wyraz mojego spojrzenia.

– Michał… – wyszeptałam.

– Chyba powinienem pogratulować – powiedział, wskazując na mój brzuch.

Nie byłam w stanie odpowiedzieć. Przez chwilę patrzyliśmy na siebie w milczeniu, po czym Michał podszedł bliżej.

– To moje dziecko, prawda?

Moje nogi zrobiły się jak z waty.

– Nie – skłamałam.

– Spójrz na mnie.

Chciałam zapomnieć

Unikałam jego wzroku. Głos Michała był spokojny, ale czułam napięcie w powietrzu.

– Mój mąż jest ojcem tego dziecka.

– Zamierzasz go okłamywać przez całe życie?

Patrzyłam na niego bezradnie.

– Tak będzie najlepiej – powiedziałam.

Michał westchnął ciężko, jakby zbierał się, by powiedzieć coś więcej, ale zamiast tego pokręcił głową i odszedł bez słowa.

Wróciłam do domu wstrząśnięta. Adam, widząc mnie w drzwiach, od razu podszedł, objął mnie i pocałował w czoło.

– Wszystko w porządku? Wyglądasz na zmęczoną.

Skinęłam głową, przytulając się do niego mocniej.

Tajemnica coraz bardziej zaciskała się na moim sercu jak niewidzialna pętla. Każdy uśmiech Adama, każda jego troska tylko pogłębiały moje wyrzuty sumienia. Wiedziałam, że jeśli kiedykolwiek pozna prawdę, wszystko, co zbudowaliśmy, rozpadnie się w pył.

Michał więcej się nie odezwał. Byłam pewna, że po naszym ostatnim spotkaniu wycofał się na dobre. Może to i lepiej. Jego obecność była dla mnie przypomnieniem błędu, który popełniłam, i decyzji, której nie mogłam cofnąć.

Był szczęśliwy

Adam wydawał się szczęśliwy. Kupił farby i sam pomalował pokój. Przywiózł też łóżeczko.

– Co myślisz? – zapytał, wskazując na gotowe łóżeczko.

– Idealne – powiedziałam.

W dniu narodzin naszego syna Adam płakał. Trzymał mnie za rękę, kiedy pierwszy raz usłyszeliśmy jego krzyk.

– Jest piękny – powiedział z zachwytem, patrząc na małego chłopca zawiniętego w biały kocyk.

Płakałam razem z nim, ale to nie były łzy szczęścia. Patrzyłam na Adama, jak trzyma naszego syna, i czułam, że nie zasługuję na tę chwilę.

Kiedy wróciliśmy do domu, życie toczyło się dalej. Mój mąż był najlepszym ojcem, jakiego mogłam sobie wyobrazić. Przewijał, karmił, wstawał w nocy. W oczach wszystkich byłam szczęśliwą matką z idealnym mężem.

Czasem dopadały mnie wyrzuty sumienia, strach przed prawdą, ale tłumiłam je gdzieś głęboko. Moje marzenia się spełniły i to było najważniejsze. Codziennie wmawiałam sobie, że Adam jest ojcem dziecka i z czasem w to uwierzyłam. Musiałam tylko trochę pomóc losowi.

Karolina, 32 lata

Reklama

Czytaj także:
„Matka całe życie żerowała na ojcu. Gdy zmarł, przerzuciła się na mnie, ale ja się zbuntowałam”
„Przed byłym facetem uciekłam do wioski zabitej dechami. Nie odpuszczał i nawet tam czułam jego spojrzenie”
„Ładowaliśmy całą kasę w edukację córki. Jako lekarka ma serce dla obcych, a nas wciąż traktuje jak śmieci”

Reklama
Reklama
Reklama