Reklama

Moja matka zawsze mówiła, że kobieta jest stworzona do wielkich rzeczy. Nie powinna się przemęczać, a po prostu ładnie wyglądać i zachwycać wszystkich wokół. Kiedy więc koleżanki ślęczały nad książkami, ja wolałam dobierać sobie sukienki i kupować nowe kosmetyki. Zresztą, głupia nie byłam – zawsze jakoś tam się trzymałam w tej klasie, przechodziłam z jednej do drugiej, a jak trochę brakowało, wystarczył mój szeroki uśmiech i coś się tam zawsze dawało załatwić.

Nigdy nie lubiłam się męczyć

Chociaż ojciec bardzo wszystko przeżywał, udało mi się nawet zdać maturę. Co prawda nie były to jakieś super świetne wyniki, ale kogo to obchodziło?

– Też już przesadzasz – twierdziła matka, gdy ojciec marudził, że nie dostanę się na żadne studia. – A po co jej te studia? Żeby potem siedziała gdzieś na kasie? Przecież wiesz, że Oliwka to wrażliwe dziecko, na żadne matematyki czy inne programowania nie pójdzie, a cała reszta do niczego się nie nadaje.

Wy chyba jesteście niepoważne – oburzał się. – I za co będzie niby żyć, co? Może ja was obie będę utrzymywał?!

Matka wzruszyła ramionami.

– Do tej pory całkiem nieźle ci wychodziło – stwierdziła. – Poza tym, Oliwka jest obrotna. Poradzi sobie.

– Oczywiście, że sobie poradzę – oświadczyłam z przekonaniem, bo nie uważałam, że w ogóle jest się o co sprzeczać. – Znajdę bogatego męża i wszystko się ułoży.

Ojciec pokręcił głową, wyraźnie zdegustowany.

– Jaka ty jesteś naiwna – burknął. – Ale dobrze. Ucz się na własnych błędach. A potem rzeczywiście przyjmą cię tylko na kasę.

Miałam wysokie wymagania

W ogóle nie przejmowałam się gadaniem ojca. Wiedziałam, że jest zazdrosny, bo on nie mógł mieć takiego lekkiego i łatwego życia jak my z mamą. Co prawda trochę się niecierpliwiłam, bo koleżanki poznajdowały sobie już partnerów, a ja, jak na złość, nie mogłam trafić na odpowiednią partię. Fakt – one miały bardzo niskie wymagania. I koło mnie kręciło się trochę studencików bez perspektyw na przyszłość i kilku takich, co to już miało pierwszą pracę, ale zupełnie beznadziejną.

– Dlaczego nie pogadasz z Tomkiem? – dopytywała Ulka, jedna z moich bliższych koleżanek. – To fajny chłopak…

– Czy ja wiem? – Machnęłam ręką. – Co z tego, że fajny, jak pracuje w fastfoodzie? Jaka to z nim przyszłość?

Przecież ty w ogóle nie masz pracy – stwierdziła niespodziewanie Monika. – Więc o co ci chodzi?

– O to, że facet musi zapewniać byt – stwierdziłam spokojnie. – A nie mieszać w to wszystko kobietę, bo sam sobie nie radzi.

Mariuszek spadł mi z nieba

Dziewczyny w końcu się odczepiły, a ja postanowiłam dalej po cichu obserwować otoczenie. I to się opłaciło. Bo któregoś razu, gdy wychodziłyśmy z klubu, zagadał do mnie przystojny, dobrze ubrany facet.

– Pani już wychodzi? – Uśmiechnął się szeroko. – A może zostałaby pani jeszcze i mi troszkę potowarzyszyła?

Zlustrowałam go wzrokiem i ostatecznie zdecydowałam się zgodzić – a wszystko dlatego, że wyglądał zupełnie inaczej niż wszyscy ci frajerzy, którzy obracali się dotąd w moim otoczeniu. Dziewczyny zrobiły wielkie oczy, ale w końcu sobie poszły. A ja zostałam.

Facet przedstawił się jako Mariusz. Okazał się miły, dowcipny i bardzo nadziany. Miał swoją firmę, a właściwie jakąś większą sieć… nie do końca zrozumiałam czego, ale wyszło na to, że ma naprawdę sporo hajsu. A to mi bardzo odpowiadało. Postanowiłam, że się przy nim zakręcę i zachowam go dla siebie, skoro jest wolny.

To na szczęście nie było trudne, bo Mariuszek szybko się we mnie zakochał. Nie wyobrażał też sobie żadnej innej żony poza mną. A ja chętnie powiedziałam „tak”. Mina ojca, gdy zaprosiliśmy rodziców na ślub, była naprawdę bezcenna. On autentycznie nie wierzył, że znajdę sobie mężczyznę, który zapewni mi życie na poziomie! Może i powinnam się obrazić, ale swoją drogą, to było takie zabawne i naiwne…

Żyłam sobie jak królewna

Mieszkanie u boku Mariuszka przypominało bajkę. Wprowadziłam się do jego pięknej, piętrowej willi, a on z miejsca zaproponował, żebym urządziła ją sobie według własnego uznania.

– Ten wystrój projektowała moja pierwsza dziewczyna – wyjaśnił mi. – Pewnie chciałabyś, żeby tu było bardziej po twojemu.

Oczywiście, że chciałam i prędko skorzystałam z możliwości, jakie mi dał. W przeciwieństwie do ojca, nie mówił nic o pracy. Kiedy pożaliłam mu się, że w kraju nie ma miejsc pracy dla zdolnych, mądrych kobiet, skrzywił się i przekonał mnie, że wcale nie muszę pracować.

– Moja żona nie ma takiego obowiązku – stwierdził. – Po co miałabyś pracować, skoro mamy pieniądze, które na spokojnie wystarczą i tobie, i mnie? A jakby czegoś zabrało, na pewno coś wymyślimy.

I tak okazało się, że nie muszę robić nic. Mogłam leżeć przed telewizorem, oglądać seriale, a kiedy chciałam, chodzzć do kosmetyczki, fryzjera i na zakupy. Od czasu do czasu wybierałam się też do SPA, by odrobinę się zrelaksować. Mariuszek rzeczywiście miał spore dochody, a co więcej, uszczęśliwianie mnie wyraźnie sprawiało mu przyjemność. Nie narzekałam – był dla mnie mężem idealnym.

Zazdrościły mi go wszystkie koleżanki

Kiedyś zaprosiłam je do nas pod nieobecność Mariuszka, by mogły sobie popatrzeć, jak żyję. Zwłaszcza że Monika była obecnie w ciąży, Danka dopiero co wyszła za mąż za budowlańca, a Ulka dzielnie trwała przy tym swoim bibliotekarzu. Właściwie oboje pracowali w bibliotece – czy to nie żałosne? Podejrzewałam, że to właśnie z tego powodu ma tak okropne ciuchy.

Jak łatwo się było domyśleć, znajome były oszołomione wnętrzem willi. Chodziły onieśmielone jak po pałacu, a ja mogłam być królową na włościach. Po dwóch czy trzech godzinach Monika i Danka pojechały do siebie, Ulka natomiast wyraźnie zwlekała z wyjściem.

– Nie rozumiem cię, Oliwia – stwierdziła wreszcie. – Naprawdę tak potrafisz? Nie myślałaś o pracy?

Popatrzyłam na nią jakby spadła z księżyca. Pracować? A po co? Przecież Mariuszek zarabiał. Zresztą, gdzie ja bym miała iść? Tak tylko po maturze? Jakie ja bym mogła mieć z tego pieniądze? Uśmiechnęłam się do niej trochę leniwie.

Jestem ustawiona, Ulka – stwierdziłam spokojnie. – I naprawdę mam co robić w życiu.

– No, co takiego? – rzuciła z drwiną i rozejrzała się po salonie. – Leżeć na sofie? Oglądać jakieś żałosne filmowe tasiemce?

– To całkiem przyjemne – odparłam. – Tobie też polecam.

Pokręciła głową.

– Masz teraz tyle możliwości… – Westchnęła ciężko. – Mogłabyś pójść na jakieś studia, choćby zaoczne, zdobyć dyplom, a potem zatrudnić się w jakimś fajnym miejscu…

– Fajnym? – Roześmiałam się. – Tak fajnym, jak ta twoja biblioteka? – Popatrzyłam na nią z góry. – Dzięki, ale to nie dla mnie. Ja nie będę harować i zarabiać jakichś groszy. To nawet Mariuszek by mnie wyśmiał. To człowiek biznesu. Może takiego powinnaś sobie poszukać, Ulka?

Będę dbać o swoje królestwo

Ulka chyba się na mnie obraziła po ostatnim, bo nie dzwoni ani nie pisze. Spotykam się więc tylko z Moniką i Danką, ale jakoś mało mnie to obchodzi. Ona potrafiła tylko narzekać i narzekać, a przecież sama przegrała swoje życie, zajmując się wszystkim tym, co nie było ani przyszłościowe, ani dochodowe. A skoro podobno sprawiało jej przyjemność, to czemu wciąż narzekała?

Ja tymczasem zamierzam dalej zajmować się sobą. Nie odpuszczę i nie zrezygnuję z tego, co mam, a już na pewno nie będę realizować chorych ambicji Ulki. Poświęcę się swojemu cudownego królestwu i wciąż będę je pielęgnować. A skoro pozostałe koleżanki nie widzą w tym nic złego, mogą przecież śmiało wpadać na herbatki czy kawki, bo ja chętnie przystanę na towarzystwo.

Mariuszek jest uroczy i kocha mnie ponad życie. W dodatku nie ma parcia na dzieci, a ja zdecydowanie nie chcę być matką. Pragnę jak najdłużej cieszyć się wszystkim tym, co mamy i nie martwić się o nic w przyszłości. Myślę, że u boku Mariuszka nic złego mnie więcej nie spotka, a o pracy mogę zapomnieć.

Oliwia, 29 lat


Czytaj także:


Reklama
Reklama
Reklama