Reklama

Od tygodni wydawał się nieobecny. Tłumaczyłam sobie, że to przez jego napięty grafik, ale gdzieś w środku nie mogłam pozbyć się dziwnego uczucia. Zagłuszałam je obowiązkami, jak zawsze. Włączyłam ekspres do kawy, przeglądając w głowie plan dnia.

Reklama

Zwykły dzień

W pracy wszystko toczyło się swoim rytmem, choć miałam wrażenie, że jestem bardziej zmęczona niż zwykle. Może to przez pogodę – szary dzień u schyłku zimy, bez ani jednego promienia słońca. Na biurku piętrzyły się dokumenty, a ja, jak na autopilocie, odhaczałam kolejne zadania. W przerwach między mailami sprawdzałam telefon, ale nie było żadnych wiadomości od Darka.

Wydawał się milczeć od rana, co trochę mnie drażniło. Karolina, moja najlepsza przyjaciółka, też się nie odzywała, a to do niej zwykle pisałam, kiedy potrzebowałam się wygadać. Dzień ciągnął się bez końca, a ja czułam, że coś wisi w powietrzu.

Kiedy wybiła szesnasta, byłam gotowa rzucić wszystko i po prostu wrócić do domu. Przechodząc przez biurowe korytarze, zauważyłam, że kilku kolegów uśmiechnęło się do mnie, jakby z lekkim rozbawieniem. Uśmiechnęłam się z grzeczności, ale to mnie tylko bardziej zirytowało.

W drodze do domu zatrzymałam się w sklepie po drobne zakupy. Czułam się rozdrażniona – nie miałam nastroju na gotowanie, więc wzięłam gotowe danie. Kiedy w końcu dotarłam do mieszkania, przywitała mnie cisza. Darek jeszcze nie wrócił. Rzuciłam torebkę na kanapę, nie mogąc się pozbyć wrażenia, że coś umyka mi spod kontroli.

Zagubiona chwila

Rzuciłam się na kanapę, próbując złapać oddech. Kolejny dzień, kolejny wyścig. Przez chwilę wpatrywałam się w sufit, starając się uciszyć myśli. Cisza w mieszkaniu była przytłaczająca. Darek powinien już wrócić. Zwykle o tej porze witał mnie przy drzwiach albo przynajmniej słychać było szum telewizora w tle.

Z nudów otworzyłam media społecznościowe. Zawsze robiłam to, gdy czułam się przytłoczona. Zdjęcia znajomych przewijały się jedno za drugim: romantyczne wyjazdy, dzieci, uśmiechnięte twarze na wieczornych spotkaniach. Czułam w sobie pustkę, jakbym patrzyła na wszystko zza szklanej ściany. W końcu natrafiłam na zdjęcie Karoliny – z koktajlem w dłoni. Podpis brzmiał: „Tak trzeba żyć!”.

Przez chwilę chciałam do niej napisać, zapytać, jak jej się układa, ale powstrzymałam się. Z jakiegoś powodu czułam, że ona też dzisiaj unika kontaktu. Może się spieszyła? A może to ja robiłam z tego większy problem, niż powinnam?

Kiedy usłyszałam, jak Darek wchodzi do mieszkania, podniosłam się z kanapy. Spodziewałam się uśmiechu, może szybkiego „Jak ci minął dzień?”, ale on przeszedł obok, rzucił klucze na półkę i poszedł do kuchni.

– Wszystko w porządku? – zapytałam, próbując ukryć irytację.

– Tak, po prostu ciężki dzień – rzucił, nie patrząc na mnie. Jego ton był obojętny, a to bolało bardziej niż cokolwiek innego.

Nie miałam już siły drążyć. Wróciłam na kanapę, zastanawiając się, co się z nami działo i dlaczego ten dzień wydawał się inny od wszystkich.

Puste słowa

Darek krzątał się po kuchni, a ja siedziałam w salonie, wpatrzona w ekran telefonu. Zerkałam na niego kątem oka, próbując wyczytać cokolwiek z jego ruchów. Był cichy, jakby unikał rozmowy. Zwykle opowiadał mi o tym, co wydarzyło się w pracy, narzekał na kolegę z biura albo planował weekend, ale dzisiaj nie powiedział nic. Wstawił wodę na herbatę, wyjął kubek i usiadł przy stole, nie pytając, czy chcę do niego przyłączyć.

– Masz jakieś plany na wieczór? – zapytałam w końcu, łamiąc ciszę, która zaczęła mnie uwierać.

– Ide z chłopakami na mecz. Mówiłem ci o tym – odpowiedział, nie podnosząc wzroku znad ekranu telefonu.

Jego obojętność bolała bardziej, niż chciałam przyznać. Wzięłam głęboki oddech, próbując stłumić narastające w środku emocje. Wiedziałam, że jeżeli go zapytam wprost, co się dzieje, zbyje mnie byle czym.

W końcu Darek wstał, zabrał swoją herbatę i wyszedł do sypialni. Zostałam sama. W ciszy mieszkania zaczęłam przypominać sobie poranek, pracę, powrót do domu. Cały dzień wydawał się dziwnie pusty, jakby czegoś w nim brakowało. Czegoś, co powinnam zauważyć.

Cisza w pokoju stała się jeszcze cięższa. Czy on naprawdę zapomniał? Czy zapomniała Karolina? Zawsze pierwsza dzwoniła z życzeniami, a tym razem nie odezwała się przez cały dzień. Z każdą chwilą czułam coraz większy żal. Moje urodziny przeszły niezauważone, jakby wcale się nie liczyły.

Narastające wątpliwości

Patrzyłam na ekran telefonu, a data na wyświetlaczu zdawała się pulsować przed moimi oczami. Trzydziestka. Miałam wrażenie, jakby wszystko wokół mnie przestało istnieć. Jak to możliwe, że nikt nie pamiętał? Ani Karolina, która zwykle o północy wysyłała życzenia z mnóstwem serduszek, ani Darek, z którym mieszkałam od dwóch lat?

Przez chwilę wmawiałam sobie, że to może jakaś głupia pomyłka. Może Karolina dzwoniła, ale nie miałam zasięgu, a Darek… Cóż, on przecież często zapominał o takich rzeczach. Ale trzydziestka? To nie był zwykły dzień.

Wstałam z kanapy i ruszyłam do sypialni. Darek zbierał się do wyjścia. Zatrzymałam się w drzwiach, czekając, aż na mnie spojrzy. Nie podniósł wzroku.

– Darek – zaczęłam, siląc się na spokojny ton. – Wiesz, jaki dzisiaj jest dzień?

Spojrzał na mnie, zmarszczył brwi i wzruszył ramionami.

– Czwartek? – rzucił z miną, która mówiła, że nie rozumie, o co mi chodzi.

– Nic więcej? – zapytałam, a mój głos zadrżał.

Zamilkł na chwilę, jakby naprawdę się zastanawiał, a potem uśmiechnął się nerwowo.

– Coś przegapiłem?

Poczułam, jak coś we mnie pęka. Jego lekceważący ton, to bezmyślne pytanie – jakby nasze życie toczyło się obok niego. Nie odpowiedziałam. Odwróciłam się na pięcie i wróciłam do salonu, gdzie usiadłam na kanapie, czując narastającą gulę w gardle. Nie wiedziałam, co było gorsze – że zapomniał, czy że wcale nie wydawał się tym przejęty.

Nieoczekiwane odkrycie

Siedziałam na kanapie, próbując zebrać myśli. W głowie kołatały mi się pytania, na które nie znałam odpowiedzi. Jak mógł zapomnieć? Czy naprawdę mu na mnie zależy? Przez chwilę nawet rozważałam, czy po prostu nie wyjść z domu, byle uciec od tej atmosfery obojętności.

Odruchowo wzięłam telefon i ponownie sprawdziłam wiadomości. Żadnych życzeń, żadnych powiadomień – pustka. W końcu, czując narastającą frustrację, weszłam na profil Karoliny w mediach społecznościowych. Przewijałam zdjęcia z plaży, które widziałam już wcześniej, aż trafiłam na coś nowego. Zdjęcie stolika zastawionego winem, balonami i kartką z napisem „30 lat? Daria, jesteś boska!”.

Serce zabiło mi szybciej. Karolina zorganizowała coś na moje urodziny? Tylko dlaczego nic mi nie powiedziała? Nie miałam jasnego planu, po prostu musiałam się dowiedzieć, o co chodzi.

Wsiadłam do samochodu. Karolina mieszkała niedaleko, więc po kilku minutach byłam już pod jej blokiem. W oknach mieszkania na trzecim piętrze widziałam światła i cienie ludzi. Mój żołądek zacisnął się, gdy podeszłam pod drzwi i nacisnęłam dzwonek.

Otworzyła mi Karolina, ubrana w elegancką sukienkę, z szerokim uśmiechem na twarzy.

– No w końcu! – krzyknęła. – Myślałam, że nigdy się nie domyślisz!

Zerknęłam za nią i zobaczyłam wesoły tłum znajomych, balony, a na stole tort z trzema świeczkami w kształcie cyfr „3” i „0”. Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, usłyszałam głos Darka:

– Niespodzianka!

Stał przy stole, uśmiechnięty od ucha do ucha.

Z rozpaczy w euforię

Stałam w drzwiach mieszkania Karoliny, kompletnie zaskoczona. Wszyscy, których znałam, patrzyli na mnie z uśmiechami, jakby czekali, aż coś powiem. Darek podszedł bliżej, trzymając kieliszek szampana w jednej ręce, a drugą wyciągnął w moją stronę.

– Nie było łatwo nic ci nie zdradzić – powiedział z tym swoim typowym półuśmiechem. – Ale chyba się udało. Sto lat, Daria.

Karolina podeszła do mnie z balonem w kształcie serca.

– Wiedziałam, że będziesz wściekła na Darka za to jego „udawanie” – rzuciła z rozbawieniem. – Ale musisz przyznać, że warto było.

Próbowałam coś powiedzieć, ale z moich ust wydobyło się tylko ciche:

– Naprawdę… pamiętaliście?

Karolina zaśmiała się i popchnęła mnie delikatnie do środka.

– A jak moglibyśmy zapomnieć? Trzydziestka to nie byle co!

W końcu, gdy ochłonęłam z pierwszego szoku, poczułam, jak wypełnia mnie ciepło. Wszyscy moi znajomi, których tak ceniłam, i on – Darek, który, jak się okazało, przez cały dzień pracował nad tym, żeby ten wieczór był idealny.

Po chwili Darek wręczył mi małe pudełko przewiązane wstążką.

– To dla ciebie – powiedział cicho.

W środku była bransoletka, którą pokazywałam mu kilka miesięcy wcześniej, mówiąc, że bardzo mi się podoba. W tamtej chwili wszystko, co czułam wcześniej – gniew, żal, samotność – wyparowało.

Wieczór był pełen śmiechu, rozmów i wspomnień. Patrzyłam na twarze moich przyjaciół i zdałam sobie sprawę, jak bardzo jestem wdzięczna za to, że ich mam.

Tamtej nocy, wśród balonów i świec, poczułam, że trzydziestka to nie koniec czegoś, a początek nowego rozdziału.

Daria, lat 30

Czytaj także:„Siostra zjawiła się na odczytanie testamentu, bo liczyła na kasę. Gdy usłyszałam, co dostanie, parsknęłam śmiechem”„Ojciec znalazł mi kandydata na męża. Chce, bym zmieniała pampersy podstarzałemu bogaczowi, bo sam na tym skorzysta”„Pasierb zatruwa mi życie, a żona go broni. Nie dziwię się, że biologiczny ojciec nie chce mieć z nim nic wspólnego”

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama