„Młody księgowy zawrócił mi w głowie, a potem zostawił z bałaganem w papierach. Być może też z brzuchem”
„– Wiesz, że bez ciebie nie dałabym rady z tym wszystkim – powiedziałam, przerywając ciszę. Przez moment zastanawiałam się, czy nie powiedziałam za dużo, ale jego reakcja rozwiała moje obawy.
– Miło to słyszeć. Ale myślę, że radzisz sobie świetnie. Jestem tylko dodatkiem – odparł z uśmiechem”.

Codziennie wracałam do pustego mieszkania, gdzie jedynym dźwiękiem była cisza przerywana stukotem moich obcasów o drewnianą podłogę. Byłam właścicielką dobrze prosperującej firmy, ale w sercu czułam pustkę. Z czasem zdałam sobie sprawę, że sukces zawodowy nie zastąpił mi prawdziwych relacji. Potrzebowałam kogoś, kto wypełni tę pustkę.
I wtedy pojawił się Waldek
Młodszy księgowy, którego zatrudniłam, by pomógł mi w rozliczeniach podatkowych. Jego obecność była jak świeży oddech w moim życiu. Był pełen energii, miał dar rozpraszania moich zmartwień jednym uśmiechem. Zaczęłam czuć, że może to on jest tym, na kogo czekałam. Czy to możliwe, że ktoś w końcu się o mnie troszczy? A może to tylko złudzenie?
Wchodząc do biura, poczułam w powietrzu znajomy zapach świeżo zaparzonej kawy. Waldek siedział przy biurku, przeglądając dokumenty. Był skupiony, ale jednocześnie promieniował swobodą, której zawsze mi brakowało.
– Dzień dobry – powiedział z uśmiechem, podnosząc wzrok znad papierów. – Jak minęła noc?
– Cześć, Waldek. – Starałam się nie zdradzać, jak bardzo cieszy mnie jego obecność. – Noc jak każda inna. A jak u ciebie?
Waldek zaśmiał się lekko, co od razu rozładowało napięcie, które nieustannie mi towarzyszyło.
– Ach, to samo. Trochę muzyki, trochę książek. Takie tam zwykłe sprawy.
Zasiadłam do swojego biurka, starając się skupić na pracy, ale jego lekkość i humor sprawiały, że myśli ciągle odpływały w jego stronę. Zastanawiałam się, co to za człowiek, który tak łatwo potrafi wnieść odrobinę słońca do mojego pochmurnego dnia. Choć starałam się tego nie pokazywać, fascynacja jego osobą rosła we mnie z każdą chwilą.
Waldek spojrzał na mnie, przerywając ciszę.
– Dorota, czy ty w ogóle odpoczywasz? Masz takie zmęczone oczy.
Zamrugałam, niepewna jak zareagować.
– Odpoczynek to luksus, na który nie każdy może sobie pozwolić, zwłaszcza jeśli prowadzi firmę.
– Może to ja powinienem częściej cię rozśmieszać, żebyś mogła się trochę zrelaksować? – Znowu ten uśmiech, który sprawiał, że moje serce zaczynało bić szybciej.
Poczułam mieszaninę fascynacji i obaw
Co się ze mną działo? Czy to tylko chwilowa słabość, czy coś więcej? Nie wiedziałam, co z tym zrobić, ale jedno było pewne – w jego towarzystwie czułam się... swobodnie.
Zegar wskazywał już późny wieczór, kiedy z Waldkiem wciąż siedzieliśmy w biurze, przeglądając sterty dokumentów. Światło lampy biurkowej rzucało ciepły blask na jego twarz, a atmosfera stawała się coraz bardziej intymna. Czułam się nieswojo, ale i podekscytowana.
– Wiesz, że bez ciebie nie dałabym rady z tym wszystkim – powiedziałam, przerywając ciszę. Przez moment zastanawiałam się, czy nie powiedziałam za dużo, ale jego reakcja rozwiała moje obawy.
– Miło to słyszeć. Ale myślę, że radzisz sobie świetnie. Jestem tylko dodatkiem – odparł z uśmiechem.
Spoglądałam na niego i zastanawiałam się, jak to możliwe, że tak młody człowiek wniósł tyle światła do mojego życia. Czułam, jak serce bije mi coraz mocniej, a myśli krążą wokół niego. Próbowałam je uspokoić, ale bezskutecznie.
– Dorota, czy ty... – zaczął niepewnie, ale zawahał się.
– Co ja? – zapytałam z lekkim uśmiechem, próbując dodać mu odwagi.
– Czy ty myślałaś kiedyś o tym, żeby... no wiesz... zacząć wszystko od nowa? Może z kimś, kto rozumie cię bez słów?
Zamknęłam oczy na chwilę, zastanawiając się nad jego słowami. Czy naprawdę byłam gotowa na coś nowego? W końcu otworzyłam oczy i spojrzałam mu prosto w twarz.
– Może czasem o tym myślałam... – przyznałam szeptem, niepewna, co właściwie mam na myśli.
Waldek pochylił się ku mnie i zanim zdążyłam zareagować, poczułam jego usta na swoich. Wszystko inne przestało mieć znaczenie. Pocałunek był delikatny, ale pełen obietnicy czegoś więcej. Odsunęliśmy się od siebie, nieco zdezorientowani.
Siedziałam w milczeniu, nie wiedząc, co teraz zrobić z tą nową sytuacją, z tym nowym uczuciem, które zrodziło się tak nagle i nieoczekiwanie.
Kolejne dni po tamtym wieczorze w biurze były dla mnie niczym emocjonalny rollercoaster. Wkrótce miały nadejść terminy rozliczeń, a ja starałam się zachować pełen profesjonalizm, mimo że moje myśli często odpływały w stronę Waldka. Nasze relacje stały się bliższe, ale czułam też pewien niepokój, który nie dawał mi spokoju.
Spędzaliśmy kolejne wieczory niby to na rozliczeniach i sprawdzaniu dokumentów, ale one zawsze kończyły się w mojej pościeli. Nie narzekałam, bo wpadłam po uszy. Jedynie gdzieś z tyłu głowy słyszałam głos, który przypominał mi, aby nie zatracić się do końca w tej relacji.
W dniu, gdy miałam ostatecznie zatwierdzić dokumenty, coś mnie tknęło. Zaczęłam przeglądać je raz jeszcze, a moje serce zamarło, gdy dostrzegłam błędy. To były drobne nieścisłości, ale mogły mieć poważne konsekwencje dla firmy.
– Waldek, musimy porozmawiać – powiedziałam, podchodząc do jego biurka z wydrukami w ręku.
Spojrzał na mnie z uśmiechem, jakby nie dostrzegając napięcia w moim głosie.
– O co chodzi?
– W dokumentach są błędy. Nie wiem, jak to się stało, ale musimy je poprawić, zanim będzie za późno – wyjaśniłam, pokazując mu strony pełne notatek.
Waldek zmarszczył brwi, studiując papiery.
– Spokojnie, wszystko mamy pod kontrolą. Mogło mi się coś przeoczyć, ale szybko to naprawimy.
Mimo jego zapewnień, nie mogłam pozbyć się uczucia, że coś jest nie tak. Coś mi nie pasowało, ale starałam się mu zaufać. Przecież zawsze był solidny i skrupulatny.
Niestety, moje obawy potwierdziły się następnego dnia. Kiedy przyszłam do biura, Waldek nie zjawił się w pracy. Z każdą godziną czekałam na jego telefon, ale on nie odpowiadał na moje wiadomości, a jego biurko pozostawało puste. To nie było do niego podobne. Czułam, jak strach ściska mi gardło, zostawiając mnie samą z rosnącym problemem.
Zaczęłam zdawać sobie sprawę, że nagłe zniknięcie Waldka mogło być związane z czymś więcej niż tylko przypadkowymi błędami w dokumentach. Zostałam sama, pełna lęku i wątpliwości. Siedziałam przy kuchennym stole, tępo wpatrując się w filiżankę herbaty, która już dawno ostygła.
Telefon wciąż milczał
W głowie miałam chaos, a myśli biegły w różnych kierunkach. Co się stało z Waldkiem? Dlaczego zniknął, zostawiając mnie z tym bałaganem? A jeśli... moje rozmyślania przerwał dzwonek do drzwi.
– Dorota, wszystko w porządku? – spytała Anka, moja najlepsza przyjaciółka, kiedy tylko weszła do mieszkania. Od razu zauważyła mój stan i niepewnie przyglądała się mojej twarzy.
– Nie wiem, Anka. Po prostu... wszystko mi się sypie – wyznałam, czując, jak łzy zbierają mi się w oczach. – Waldek zniknął. A do tego...
Przerwałam, nie wiedząc, jak ubrać w słowa to, co podejrzewałam. Anka usiadła obok, przyglądając mi się uważnie.
– Co się dzieje? Możesz mi wszystko powiedzieć.
Wzięłam głęboki oddech, starając się zebrać myśli.
– Myślę, że mogę być w ciąży – powiedziałam cicho, unikając jej wzroku.
Zaskoczenie na twarzy Anki było widoczne, ale szybko zamieniło się w troskę.
– To chyba nie tak miało być, prawda?
Pokiwałam głową, czując, jak narasta we mnie mieszanka wstydu, złości i rozpaczy.
– Nie wiem, co robić. Czuję się zdradzona, a jednocześnie... wciąż coś do niego czuję. Jak to możliwe?
Anka objęła mnie ramieniem, próbując mnie pocieszyć.
– Musisz przede wszystkim zadbać o siebie. Zastanowić się, co chcesz dalej zrobić. I pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć.
Siedziałyśmy tak jeszcze przez chwilę, a ja starałam się poukładać myśli. Wiedziałam, że muszę się skonfrontować z tym, co się wydarzyło, ale nie miałam pojęcia, jak sobie z tym wszystkim poradzić.
Zdecydowałam, że muszę wziąć sprawy w swoje ręce
Waldek zniknął, ale ja nie mogłam pozwolić sobie na bezczynność. Wzięłam telefon i umówiłam się na spotkanie z prawnikiem. To była trudna decyzja, ale wiedziałam, że muszę chronić siebie i swoją firmę.
Kiedy weszłam do kancelarii, czułam się, jakbym nosiła ciężar całego świata na swoich barkach. Prawnik, pan Jarek, przyjął mnie z profesjonalnym uśmiechem i gestem zaprosił do swojego gabinetu.
– Pani Doroto, czym mogę pomóc? – zapytał, przeglądając swoje notatki.
Przez chwilę milczałam, próbując zebrać myśli.
– Potrzebuję porady prawnej w sprawie Waldka. Był moim księgowym, ale zniknął, zostawiając błędy w rozliczeniach. Obawiam się, że mógł mieć ukryte motywy.
Pan Jarek zmarszczył brwi.
– Rozumiem. Czy ma pani jakieś dowody na to, że te błędy były celowe?
Zawahałam się.
– Na razie tylko intuicję i podejrzenia. Ale nie wiem, co teraz robić. Czuję się zdradzona, a w dodatku... – Znowu musiałam zebrać się na odwagę, żeby wyznać kolejną prawdę. – Mogę być w ciąży.
Prawnik spojrzał na mnie z powagą.
– Rozumiem, że to dla pani trudna sytuacja. Z prawnego punktu widzenia możemy zacząć od sprawdzenia dokumentacji i prób kontaktu z panem Waldkiem. Musi pani także zastanowić się, jakie kroki chce pani podjąć w kwestii osobistej.
Rozmowa trwała jeszcze jakiś czas, a ja starałam się zrozumieć, jakie mam opcje. Mimo wsparcia prawnika, w głębi duszy czułam pustkę po zniknięciu Waldka. Nie mogłam pozbyć się uczucia, że pomimo wszystkiego, wciąż mi go brakuje.
Kiedy opuściłam kancelarię, zastanawiałam się, jak będzie wyglądało moje życie i czy kiedykolwiek zdołam zaufać komuś ponownie. Wiedziałam, że czeka mnie długa droga do uporządkowania mojego życia.
Siedziałam na tarasie, wpatrując się w rozgwieżdżone niebo. Chłodny wieczór przynosił ulgę po emocjonalnie wyczerpujących dniach. Czułam się zdradzona i osamotniona, nie wiedząc, jak poukładać swoje życie po tym wszystkim, co się wydarzyło.
W głowie miałam wiele pytań, na które nie znałam odpowiedzi. Co zrobić z ewentualną ciążą? Czy powinnam dalej szukać Waldka, czy raczej skupić się na przyszłości bez niego? Tyle myśli krążyło mi po głowie, że trudno było się skupić na jednej.
Rozważałam swoje przyszłe kroki, starając się podjąć decyzje, które pomogą mi odbudować to, co zostało z mojego życia zawodowego i osobistego. Wiedziałam, że nie będzie łatwo, ale musiałam spróbować. Anka była dla mnie ogromnym wsparciem i przypominała mi, że w każdej sytuacji można znaleźć jakieś wyjście.
Patrząc na migoczące gwiazdy, zaczęłam się zastanawiać, czy znajdę w sobie siłę, by odbudować swoje życie. Czy będę w stanie ponownie zaufać komuś innemu, nie bojąc się kolejnego rozczarowania? Każda decyzja niosła ze sobą ryzyko, ale musiałam się z nimi zmierzyć.
Zrozumiałam, że przede mną długa droga do odzyskania równowagi, ale jednocześnie czułam, że to wyzwanie, z którym mogę sobie poradzić. Musiałam uwierzyć w siebie i swoje możliwości, nawet jeśli przyszłość była pełna niepewności.
Z ciężkim sercem, ale także z odrobiną nadziei, wróciłam do domu. Wiedziałam, że czeka mnie trudna droga, ale gdzieś głęboko w sobie zaczęłam odnajdywać siłę do walki o nowe jutro.
Dorota, 47 lat
Czytaj także:
- „Trzęsie mnie, jak pomyślę o rodzinnej Wielkanocy. Przysięgam, że w przyszłym roku na święta wyjadę na Kanary”
- „Zawsze wszystko robię sama, a ten leń nawet stołu nie przesunie, żebym odkurzyła. Mam dość”
- „Wszystkie obowiązki zawsze są na mojej głowie, bo temu leniowi nie chce się wstać z kanapy. Za chwilę wsadzę mu chrzan w oczy”

