„Młoda kochanka zawróciła mi w głowie. Zostawiłem dla niej rodzinę, a po miesiącu błagałem żonę o wybaczenie”
„Czułem, że znowu żyję, że ktoś mnie rozumie. Czułem się młodszy i silniejszy. Wierzyłem, że to, co nas łączy, to coś wyjątkowego. Aż któregoś dnia zostawiłem żonę, dzieci, dom, wspólne wspomnienia. Spakowałem się i po prostu wyszedłem”.

- Redakcja
Do niedawna byłem mężem, ojcem dwójki dzieci i pracownikiem wielkiej korporacji. Dni zlewały się w rutynowe strumienie – kawa, biuro, zrobienie zakupów, czasem wspólna kolacja, bajki dla dzieci. Czułem się bezpiecznie w tej rutynie.
Chciałem czegoś nowego
Moja żona Ania była zawsze praktyczna, opanowana i zorganizowana. Kiedyś myślałem, że właśnie tego potrzebuję, ale z czasem poczułem, że jeszcze się w życiu nie wyszalałem. Dostrzegłem, że każdy mój dzień to kopia poprzedniego, że życie przecieka mi przez palce. Wtedy poznałem Magdę.
Wdarła się do mojego poukładanego życia jak burza i wywróciła je do góry nogami. Spotkaliśmy się w zupełnie banalnych okolicznościach – w kolejce po kawę na którejś z nudnych konferencji. Była młodsza ode mnie o prawie dwadzieścia lat, pełna energii, trochę zadziorna.
Zacząłem się z nią spotykać. Początkowo niewinnie – wspólne lunche albo spotkania na porannej kawie w pobliskiej kafejce. Potem coraz częściej – kolacje, wieczory, aż wreszcie pocałunki. Czułem, że znowu żyję, że ktoś mnie rozumie. Czułem się młodszy i silniejszy. Wierzyłem, że to, co nas łączy, to coś wyjątkowego. Aż któregoś dnia zostawiłem żonę, dzieci, dom, wspólne wspomnienia. Spakowałem się i po prostu wyszedłem.
Wynająłem apartament. Magda wprowadziła się jakieś dwa tygodnie później. Było nam jak w raju. Codziennie, kiedy wracałem z pracy, nie mogłem się doczekać, żeby znów utonąć w jej ramionach.
Męczyła mnie
Któregoś wieczoru wróciłem do mieszkania wykończony. W pracy zawalili mnie dokumentami, a telefon nie przestawał dzwonić. Ledwie przekroczyłem próg, usłyszałem muzykę – głośną, taką, od której bolała głowa. W kuchni stały puste butelki po winie, a z salonu dochodziły śmiechy i rozmowy.
Magda siedziała na kanapie z dwiema koleżankami, wymalowana, ubrana w krótką sukienkę, z kieliszkiem wina w ręku. Kiedy mnie zobaczyła, zdziwiła się, że w ogóle wróciłem.
– Mógłbyś nie wchodzić tu jak do biura, jeszcze z taką miną? Psujesz nam nastrój.
Zacisnąłem zęby. Chciałem coś powiedzieć, ale odpuściłem. Zrobiłem krok w stronę kuchni, ale wtedy Magda poderwała się z kanapy i stanęła przede mną z wyciągniętą ręką.
– A gdzie wino, o które cię prosiłam, żebyś kupił? – zapytała z wyrzutem, a jej koleżanki zaczęły chichotać.
– Nie miałem czasu. Byłem w pracy do późna.
– Jak zwykle – syknęła, patrząc na mnie z góry. – Przydało by ci się przydało trochę zabawy, bo jesteś takim nudziarzem, że aż się odechciewa żyć.
Było mi żal siebie
Przez moment milczałem. Spojrzałem na jej twarz i usłyszałem śmiechy jej koleżanek.
– Przestań, mam dość tych wiecznych pretensji – powiedziałem.
Ale ona tylko przewróciła oczami i machnęła ręką.
– To wracaj do swojej starej żony! Tam przynajmniej byłeś królem w kapciach! – warknęła i odwróciła się na pięcie, siadając z powrotem na kanapie.
Stałem przez chwilę bez ruchu. Zacisnąłem dłonie w pięści, żeby nie powiedzieć czegoś, czego bym żałował. Wyszedłem do kuchni, usiadłem na krześle i gapiłem się w blat. Wtedy telefon zawibrował. Spojrzałem na ekran – wiadomość od Ani: „Twoja córka pyta, czy przyjdziesz na jej występ w przedszkolu”.
Poczułem, jak serce mi się ściska. Ile razy obiecywałem, że zadzwonię, że się odezwę, że ich odwiedzę? Zawiodłem nie tylko moją żonę, ale przede wszystkim dzieci. Żadne z nich nie było niczemu winne.
Zrobiło mi się głupio
Łzy napłynęły mi do oczu. Chciałem napisać, że przyjdę, ale wiedziałem, że wtedy bym skłamał. Prawda była taka, że bałem się spojrzeć dzieciom w oczy. Czułem się jak ostatni głupiec.
Kolejne tygodnie upłynęły na napiętej atmosferze między mną a Magdą. Czułem, że coś się we mnie wypaliło, ale ni umiałem się do tego przyznać.
Któregoś dnia wróciłem wcześniej z pracy, co rzadko mi się zdarzało. Cisza w mieszkaniu wydała mi się podejrzana – zwykle Magda miała włączoną muzykę na cały regulator, a teraz panowała głucha cisza. Wszedłem do przedpokoju i z sypialni usłyszałem jakieś stłumione głosy i męski śmiech. Serce zaczęło mi bić szybciej, a w głowie pojawiły się najgorsze myśli.
Drzwi były lekko uchylone. Pchnąłem je. Magda siedziała na naszym łóżku w samej bieliźnie, obok jakiegoś chłopaka, rozebranego do samych slipek. On rozparty na poduszkach, śmiał się na cały głos bez żadnego skrępowania.
– Co tu się, do cholery, dzieje?! – zapytałem.
Magda spojrzała na mnie obojętnym wzrokiem, jakbym właśnie przerwał jej oglądanie serialu.
– Paweł, to nie wcale nie jest tak, jak myślisz… – powiedziała lodowatym tonem.
– Nie? A jak jest?! Nie powiesz mi chyba, że to twój brat! – wykrzyknąłem, czując, jak wszystko się we mnie gotuje.
Miałem wyrzuty sumienia
Chłopak wstał z łóżka i założył na siebie koszulkę.
– Stary, weź się ogarnij – rzucił z kpiną i wyszedł, omijając mnie, jakbym był powietrzem.
Stałem nieruchomo, patrząc na Magdę, a ona wzruszyła ramionami, jakby cała ta sytuacja była nieistotnym drobiazgiem albo żartem. Poczułem się wtedy jak ostatni frajer. Zostawiłem swoją rodzinę, żeby teraz patrzeć, jak ona się śmieje mi w twarz.
Kilka dni później Magda się spakowała i wyprowadziła. Nie wiem dokąd, może do swojego młodego kochanka? Zostałem sam w pustym mieszkaniu. Cisza była tak gęsta, że można ją było kroić nożem. Na stole leżały rachunki, które piętrzyły się jak niemy wyrzut. Whisky w szklance była już dawno ciepła, a ja nie miałem siły jej wypić. Patrzyłem w lustro na swoją twarz – zmęczoną, szarą, z podkrążonymi oczami. Kim ja byłem? Mężczyzną, który stracił wszystko – rodzinę, dzieci, dom, spokój.
Nie miałem nic: ani miłości, ani pieniędzy, tylko ten żal, który dusił mnie od środka, i pustkę, której nie potrafiłem wypełnić. Magda pewnie gdzieś się śmiała, opowiadała komuś, jaki to ze mnie nudziarz i naiwniak. Pewnie już szukała kolejnego idioty, który postawi jej wino i zabierze do eleganckiej restauracji.
A ja kompletnie nie wiedziałem, jak mam teraz żyć, jak spojrzeć dzieciom w oczy i jak powiedzieć im, że ich zostawiłem dla kogoś, kto nigdy mnie nie kochał.
Paweł, 42 lata
Czytaj także:
- „Narzeczony dziwnie się zachowywał przed ślubem. Zdradził mi swoją tajemnicę i jednym zdaniem przekreślił nasz związek”
- „Mąż zaczął chodzić na pilates i wracać późną nocą. Podejrzewałam, że coś kręci, ale prawda i tak mnie zaskoczyła”
- „Dostałam szansę awansu w pracy, ale nie za darmo. Szef złożył mi propozycję, której się po nim nie spodziewałam”

