„Miałam swój plan na życie, ale mój facet wrobił mnie w dziecko. Nie doczeka się tytułu tatusia roku”
„Obserwowałam mojego chłopaka i czułam, że coś jest nie tak. Zaczęłam przypominać sobie rozmowy, które prowadziliśmy na początku naszego związku. Czy gdzieś coś przeoczyłam? A może Igor od początku miał inne plany, których nie chciał mi zdradzić?”.

- Redakcja
Z Igorem byliśmy zgodni od samego początku – żadnych dzieci. Mówiliśmy o tym jeszcze w pierwszych miesiącach naszego związku, kiedy oboje byliśmy pełni energii i planowaliśmy przyszłość. Chcieliśmy podróżować, rozwijać kariery, cieszyć się wolnością.
Byłam kobietą, która ceniła niezależność. Moja praca w branży kreatywnej była nie tylko źródłem dochodu, ale przede wszystkim pasją. Igor, pracując jako architekt, miał podobne podejście – oboje wierzyliśmy, że życie powinno być świadomym wyborem, a nie zbiorem przypadkowych zdarzeń.
Nasze wspólne plany były jasne. Codzienność bez zobowiązań dawała nam poczucie kontroli nad własnym losem. A jednak życie lubi płatać figle.
Kiedy dowiedziałam się, że jestem w ciąży, świat, który tak starannie budowałam, zadrżał w posadach. To nie miało się wydarzyć. Nie planowaliśmy tego, unikaliśmy sytuacji, które mogłyby do tego prowadzić. Czułam złość i przerażenie, ale najgorsze było to, że Igor, zamiast podzielać moje emocje, wydawał się… zadowolony.
Jeszcze wtedy nie wiedziałam, że jego reakcja skrywała coś, co na zawsze zmieniło moje życie.
To nie była miła niespodzianka
Pamiętam, jak patrzyłam na test ciążowy, a w głowie miałam tylko jedno pytanie: „Jak to możliwe?”. Wszystko było przecież zaplanowane, kontrolowane. Jak mogłam nie zauważyć, że coś się zmieniło?
Z duszą na ramieniu zadzwoniłam do Igora. Wiedziałam, że muszę mu powiedzieć, choć zupełnie nie wiedziałam, jak zareaguje. Spotkaliśmy się tego samego wieczoru w naszej ulubionej kawiarni.
– Muszę ci coś powiedzieć – zaczęłam, a moje słowa zabrzmiały ciężko nawet dla mnie.
Igor spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem.
– Co się stało? – zapytał, jakby spodziewał się dobrej wiadomości.
– Jestem w ciąży – wyrzuciłam z siebie, starając się opanować drżenie głosu.
Na jego twarzy zobaczyłam coś, czego zupełnie się nie spodziewałam – radość. Oczy rozbłysły, a uśmiech stał się szeroki.
– W ciąży? Naprawdę? – zapytał, jakby chciał się jeszcze upewnić. – Ola, to wspaniale!
Byłam zaskoczona. Czy usłyszałam to dobrze?
– Wspaniale? – powtórzyłam, marszcząc brwi. – Igor, przecież ustaliliśmy, że nie chcemy dzieci. Skąd ta nagła radość?
Jego entuzjazm na chwilę osłabł.
– Może... może to znak, że nasze życie powinno się zmienić – odparł, jakby sam próbował przekonać siebie.
Nie mogłam uwierzyć, że naprawdę wypowiada te słowa.
– Znak? Igor, o czym ty mówisz? Przecież oboje doskonale wiemy, jakie mieliśmy plany. Nie jesteśmy gotowi na dziecko.
– Może nie byliśmy gotowi, ale teraz mamy szansę się przygotować – przerwał mi.
Nie wiedziałam, co powiedzieć. Jego reakcja była kompletnym zaskoczeniem. Czułam, że coś jest nie tak, ale jeszcze wtedy nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo moje przeczucia były słuszne.
To nie był przypadek
Minęły dwa tygodnie od momentu, gdy powiedziałam Igorowi o ciąży, a jego zachowanie wydawało mi się coraz dziwniejsze. Wcześniej unikaliśmy rozmów o rodzicielstwie, traktując to jako zamknięty temat. Teraz Igor wręcz tryskał entuzjazmem, planował, jakie imię nadamy dziecku, a nawet zaczął oglądać wózki dziecięce w internecie.
Czułam, że coś jest nie tak. Zaczęłam przypominać sobie rozmowy, które prowadziliśmy na początku naszego związku. Czy gdzieś coś przeoczyłam? A może Igor od początku miał inne plany, których nie chciał mi zdradzić?
Pewnego wieczoru, kiedy siedzieliśmy w salonie, nie wytrzymałam.
– Igor, muszę cię o coś zapytać – zaczęłam, patrząc na niego uważnie.
– Jasne, o co chodzi? – odpowiedział, odkładając laptopa.
– Ta ciąża… Czy to naprawdę przypadek?
Na jego twarzy przez chwilę pojawił się cień niepokoju, ale szybko zniknął, zastąpiony uśmiechem.
– Dlaczego o to pytasz? – odpowiedział, unikając mojego spojrzenia.
– Bo nie mogę pozbyć się wrażenia, że coś przede mną ukrywasz – powiedziałam. – Chciałabym usłyszeć prawdę.
Milczał przez chwilę, a potem westchnął.
– Dobrze, powiem ci. Tak, chciałem, żebyś zaszła w ciążę – wyznał cicho.
Serce mi zamarło.
– Co? – wyszeptałam, czując, jak narasta we mnie złość.
– Wiedziałem, że nigdy nie będziesz na to gotowa, dlatego… postanowiłem wziąć sprawy w swoje ręce – dodał.
Poczułam, jak wszystko we mnie się buntuje.
– Słucham? Jakim prawem? – wybuchłam. – To moje ciało, moje życie! Jak mogłeś zrobić coś takiego?
– Ola, proszę, zrozum. Zrobiłem to dla nas – odpowiedział spokojnie.
– Dla nas? – zaśmiałam się gorzko. – Nie, Igor. Zrobiłeś to dla siebie.
Nie mogłam na niego patrzeć
Po wyznaniu Igora coś się we mnie zmieniło. Wprost nie mogłam patrzeć na niego tak jak wcześniej. Każde słowo, które wypowiadał, każde jego spojrzenie budziło we mnie gniew i rozczarowanie. Człowiek, któremu ufałam, okazał się manipulatorem, który bez mojej zgody podjął decyzję o naszej przyszłości. Postanowiłam, że muszę odejść.
Kilka dni później zaczęłam pakować swoje rzeczy. Igor patrzył na mnie z niedowierzaniem, próbując mnie zatrzymać.
– Ola, nie możesz mi tego zrobić – mówił z desperacją w głosie. – Przecież nosisz nasze dziecko!
– Nie, Igor. To moje dziecko, bo to ty zdecydowałeś o tej ciąży bez mojej zgody – odpowiedziałam ostro, starając się opanować drżenie głosu.
– Zrobiłem to z miłości do ciebie – dodał, jakby chciał wzbudzić we mnie poczucie winy.
Pokręciłam głową, czując, jak łzy napływają mi do oczu.
– To nie była miłość. To było kłamstwo, kontrola, oszustwo! Chciałeś mieć mnie na swoich warunkach, ale ja tak nie potrafię.
Nie odpowiedział. Stał w milczeniu, patrząc, jak zamykam walizkę i wkładam ją do bagażnika.
Pojechałam do rodziców. Po wyprowadzce starałam się wrócić do normalności, ale Igor nie dawał mi spokoju. Pojawiał się w mojej pracy, wysyłał wiadomości, a nawet dzwonił do moich przyjaciół, próbując dowiedzieć się, gdzie jestem i co robię.
– On cię kocha, Ola. Może powinnaś mu dać szansę? – powiedziała jedna z koleżanek, ale tylko pokręciłam głową.
– Gdyby mnie kochał, nie zrobiłby czegoś takiego – odpowiedziałam krótko.
Każdy dzień był walką, by odciąć się od Igora. Wiedziałam, że to, co zrobił, zniszczyło naszą relację na zawsze.
Miałam go dość
Igor jednak nie zamierzał odpuścić. Gdy przestałam odpowiadać na jego wiadomości, zaczął przychodzić do mojego mieszkania. Dzwonił domofonem, zostawiał kwiaty pod drzwiami i próbował wzbudzić we mnie poczucie winy.
– Musimy porozmawiać, Ola – powiedział, gdy któregoś dnia niespodziewanie stanął w drzwiach biura, w którym pracowałam.
– Nie tutaj, Igor. To moja praca – odpowiedziałam chłodno, czując, jak serce bije mi coraz szybciej.
– A gdzie? Do domu mnie nie wpuszczasz, nie odbierasz telefonu… – jego głos załamał się, ale w jego oczach nie widziałam smutku, tylko złość.
Odszedł tego dnia, ale jego działania się nie skończyły. Zaczął kontaktować się z moją rodziną, przedstawiając własną wersję wydarzeń.
– Ola mnie zostawiła – mówił mojej matce przez telefon. – Jestem załamany. To ja chcę dla nas założyć rodzinę, a ona wszystko niszczy.
Moja mama, zdezorientowana i nieświadoma prawdy, próbowała mnie przekonać, bym dała Igorowi szansę.
– Może on naprawdę chce naprawić swoje błędy, kochanie? – pytała, gdy odwiedziłam ją w domu.
– Mamo, on celowo oszukał mnie, by zmusić do ciąży. To nie jest miłość, tylko manipulacja – powiedziałam stanowczo.
Matka milczała, ale widziałam, że potrzebuje czasu, by w pełni zrozumieć. Tymczasem Igor zaczął rozsiewać plotki wśród naszych wspólnych znajomych. Twierdził, że go zdradziłam, że uciekłam od niego z dzieckiem.
Czułam się osaczona, jakby każdy krok, który podejmowałam, był przez niego kontrolowany. Ale mimo wszystko wiedziałam, że muszę trzymać się swojej decyzji. Nie mogłam pozwolić, by Igor zniszczył to, co jeszcze mi zostało – moją wolność.
Postanowiłam iść dalej sama
Nie mogłam tak dłużej żyć. Każda wiadomość od Igora, każdy telefon od zaniepokojonych znajomych czy rodziny przypominały mi o tym, że wciąż próbuje mieć nade mną kontrolę. Wiedziałam, że muszę podjąć stanowcze kroki.
Z pomocą prawnika złożyłam wniosek o zakaz zbliżania się i zgłoszenie nękania. To była trudna decyzja, ale konieczna. Igor dowiedział się o tym niemal natychmiast. Przestał mnie szukać osobiście, ale przez kilka tygodni próbował działać przez znajomych. W końcu jednak zamilkł.
W tym czasie zaczęłam szukać wsparcia wśród bliskich mi ludzi. Moja przyjaciółka Ewa była moją największą ostoją.
– Trzymaj się, Ola – powiedziała pewnego wieczoru, gdy siedziałyśmy razem przy herbacie. – Nikt nie ma prawa cię kontrolować. Ani Igor, ani nikt inny.
– Chciałabym w to uwierzyć – westchnęłam, kładąc rękę na brzuchu. – Boję się, że to wszystko wpłynie na dziecko. Że nigdy nie będę w stanie być dla niego wystarczająco dobra.
– Dasz radę – odpowiedziała pewnie. – Już teraz pokazujesz mu, że warto walczyć o siebie.
Te słowa dały mi siłę. Wiedziałam, że decyzja, którą podjęłam, była słuszna. To dziecko zasługiwało na lepsze życie, na lepszy wzór do naśladowania niż ojca, który postawił swoją wolę ponad wszystkim.
Zaczęłam powoli odbudowywać swoje życie. Z pomocą terapeuty nauczyłam się radzić sobie z emocjami i budować przyszłość na nowo. Moja kariera, która na chwilę zeszła na dalszy plan, znowu nabrała tempa.
Nie było mi łatwo, ale się nie poddałam. Gdy kilka miesięcy później, kiedy po raz pierwszy trzymałam w ramionach swoje dziecko, poczułam, że choć moja droga była trudna, dokonałam właściwego wyboru.
Może życie nie jest tym, co planujemy. Jest tym, co zrobimy, gdy wszystko się zmienia. A ja wybrałam siebie – i moje dziecko.
Aleksandra, 28 lat
Czytaj także:
„Szwagierka zamiast dzieci robiła karierę. Nie wytrzymałam, gdy zaczęła traktować moją córkę jak zabawkę”
„Nie mogę już wytrzymać z moim mężem. Od kiedy odkrył nowe hobby, zamiast zasłon na karniszach rozwiesza kiełbasy”
„Rozwód wisiał w powietrzu, ale ja nie miałam zamiaru się poddać. Wymyśliłam, jak sprawić, by mąż został ze mną”