„Mąż twierdził, że jestem zbyt emocjonalna. A ja płakałam, bo traktował mnie jak powietrze, a nie żonę”
„Po powrocie z pracy, jeśli tylko czas mu na to pozwalał, zasiadał przed telewizorem i zwykle przed nim zasypiał. Nic go nie interesowało. O ile dawniej sam wychodził z inicjatywą w kwestii spędzania czasu we dwoje, o tyle teraz wyciągnięcie go na spacer stało się niemożliwe”.

- Listy do redakcji
Pierwsze lata naszego małżeństwa były fantastyczne. Sporo podróżowaliśmy, śmialiśmy się z różnych rzeczy, toczyliśmy rozmowy na mniej lub bardziej poważne tematy.
– Kocham tę twoją wrażliwość i delikatność – często mi to powtarzał, a ja się cieszyłam, że są jeszcze na świecie mężczyźni potrafiący docenić te cechy u kobiet.
Uwielbialiśmy spędzać czas ze sobą, ale potem coś się zaczęło psuć. Adam coraz więcej uwagi poświęcał pracy. Niekiedy wracał bardzo późno, gdy ja już spałam. Zmęczenie ostro dawało mu w kość, byle drobiazg wyprowadzał go z równowagi. Chodził wiecznie poirytowany. W którymś momencie zaczęłam nawet podejrzewać go o romans, ale nie było to na szczęście prawdą. Pytałam wielokrotnie, co się dzieje. Odpowiadał, że ma za dużo obowiązków zawodowych, po czym brał na siebie ich jeszcze więcej – to było błędne koło.
Pojawiło się milczenie
Wszelkie próby dotarcia do Adama kończyły się niepowodzeniem. „Nie teraz”, „nie chce mi się”, „znowu szukasz dziury w całym” – te słowa i podobne stały się jego mantrą. Bałam się, że przechodzi depresję, lecz o tym także nie chciał gadać.
– Jesteś przewrażliwiona – usłyszałam po tym, jak po raz kolejny podzieliłam się z nim swoimi obawami.
Po powrocie z pracy, jeśli tylko czas mu na to pozwalał, zasiadał przed telewizorem i zwykle przed nim zasypiał. Nic go nie interesowało. O ile dawniej sam wychodził z inicjatywą w kwestii spędzania czasu we dwoje, o tyle teraz wyciągnięcie go na spacer stało się niemożliwe. Tłumaczyłam mu, że nie musi się tak zarzynać w biurze. Dzieci nie mieliśmy, ja także pracowałam i całkiem nieźle zarabiałam. Szybko się jednak przekonałam, że problem nie tkwił w pieniądzach. Gdzie? Tego niestety nie wiedziałam, bo Adam nie był skory do zwierzeń.
– Oni już tak mają – próbowała pocieszyć mnie przyjaciółka, ale z kiepskim rezultatem. – Na początku się starają, a potem spoczywają na laurach. Z moim jest to samo.
– Wybacz, lecz dla mnie to nie jest normalne. Nikt się z dnia na dzień aż tak nie zmienia.
– No jak widać, jest to możliwe – westchnęła Ola i bezradnie rozłożyła ręce.
– Co w takim razie zrobić?
– Najlepiej się nie przejmować i tyle.
Nie uważałam tego jednak za dobre rozwiązanie. Właśnie dlatego zaproponowałam Adamowi terapię małżeńską. Na sam dźwięk słowa „terapia” aż się wzdrygnął.
– Oszalałaś? Doszukujesz się kłopotów tam, gdzie ich nie ma.
– Serio? Po prostu martwię się o nas.
– Strasznie emocjonalnie do wszystkiego podchodzisz. To naprawdę irytujące.
Takim stwierdzeniem skutecznie zamknął mi usta. Straciłam ochotę na proszenie o uwagę czy pogawędkę. Doszłam do wniosku, że jeżeli on ma w nosie terapię, to pójdę na nią sama. Nie powiedziałam mu o tym. Zresztą i tak by go to nie obchodziło. Ten krok okazał się strzałem w dziesiątkę. Terapia pomogła zrozumieć pewne rzeczy i otworzyła oczy. Okazała się przełomem.
Chciałam zmienić swoje życie
Przed rozpoczęciem terapii każdego dnia umierałam po kawałku. Zabijała mnie obojętność męża, jego milczenie i niechęć. Byłam zmęczona wysłuchiwaniem, jaka to jestem przewrażliwiona, jakbym moje uczucia i emocje nie miały racji bytu. Kuliłam się w sobie i zaciskałam zęby, żeby broń Boże nie urazić czymś Adama. I bez tego atmosfera w domu była wystarczającą napięta.
– Czy zdaje pani sobie sprawę z tego, że zachowanie męża to agresja? – kiedy usłyszałam to z ust terapeutki, miałam wrażenie, że oberwałam w głowę czymś ciężkim.
Agresja zawsze kojarzyła mi się z krzykiem i siniakami, a nie z uporczywą ciszą czy nieprzyjemnymi uwagami odnoszącymi się do mej wrażliwości. Zrzucałam to na zły nastrój Adama spowodowany przemęczeniem, a nie na emocjonalne trudności, których nie przepracował. Następne sesje coraz szerzej otwierały mi oczy. Największym wyzwaniem było nazywanie tego, co się dzieje, po imieniu. Podświadomie czułam przed tym opór, który w miarę upływu czasu znikał. Zamiast skupiać się na zachowaniu męża, więcej uwagi poświęcałam sobie. Początkowo nie było to łatwe. Czy to spowodowało to zmianę jego nastawienia? Oczywiście, że nie. Było wręcz gorzej.
– Coś ci się pomieszało w głowie – twierdził.
To mnie bolało
Gdy wyszło na jaw, że chodzę na terapię, po prostu się obraził. Nie miał jednak świadomości, jak strasznie mnie tym ranił. Niejedną noc przepłakałam, gdyż nadal go kochałam, a on zachowywał się niczym skała. Pewnego dnia spakowałam walizki i się wyprowadziłam. Zatrzymałam się u koleżanki z pracy. Zaoferowała pomoc, dopóki nie znajdę jakiegoś mieszkania. Adam uważał to za żart. „Przestań się wygłupiać” – przysłał SMS-a o takiej treści. Zadzwoniłam i mu wyjaśniłam, że to nie są żarty, że ja mam dość i duszę się w tym związku. Nie zrozumiał.
– Z tej całej terapii nie ma pożytku, kompletnie ci odbiło.
– Nie chcę, abyś tak do mnie mówił – powiedziałam stanowczo i się rozłączyłam.
Rozmowy nic nie dawały. Zamieniały się w kłótnie i wzajemne pretensje. Wreszcie pojęłam, że to najwyższa pora rozstać się na dobre, ponieważ z tej mąki chleba nie będzie.
Buduję swoje życie od nowa
Rozwód ciężko zaniosłam, ale nie widziałam już dla nas ratunku. Nie mogłam być z mężczyzną, który nieustannie umniejsza moim uczuciom i poddaje je pod wątpliwość. Nie zmienię drugiego człowieka. Jeżeli Adam sam do pewnych rzeczy nie dojrzeje, to nikt tego za niego nie zrobi. Gdy mówię, że rozstałam się z nim, bo w jego opinii jestem zbyt emocjonalna, często spotykam się z pełnymi zrozumienia spojrzeniami.
Mnóstwo kobiet znajduje się w podobnej sytuacji i tak właśnie wygląda ich codzienność. Niektóre, tak jak ja, odeszły, inne zostały i się męczą. Nie jest prawdą, że nie ma sytuacji bez wyjścia – ono jest, lecz niekiedy wiąże się z koniecznością podjęcia decyzji, które do prostych nie należą.
Iza, 40 lat
Czytaj także:
- „Syn przyprowadził do domu dziewczynę. Byłam w szoku, gdy powiedziała, jak zarabia pieniądze na życie”
- „Szwagier był przy mnie, kiedy mąż nawalał. Pewnego dnia zrobiłam coś niewybaczalnego i nie żałuję”
- „Nasze wesele wyglądało jak z bajki. Czar prysł, gdy miesiąc później mąż uciekł z całym moim majątkiem”

