„Mąż spędzał czas w delegacjach, a ja w łóżku szwagra. Gdy miłość w małżeństwie się wypala, trzeba szukać gdzie indziej”
„Zaczęło się niewinnie. Kilka wiadomości, potem telefon, później przyszedł do mnie naprawić cieknący kran, bo Paweł nie miał na to czasu. Potem kolejna wizyta – tym razem pomógł mi przy zepsutym gniazdku”.

- Redakcja
Kiedyś wydawało mi się, że nasze małżeństwo będzie wyglądać inaczej. Wierzyłam w wielkie plany, wspólne wieczory przy winie, długie rozmowy do późna i budzenie się w ramionach kogoś, kto cieszy się moją obecnością. Gdy poznaliśmy się z Pawłem, wszystko było intensywne. Potrafiliśmy godzinami spacerować po mieście, rozmawiając o wszystkim. Byliśmy nierozłączni, a ja czułam się kimś ważnym.
Ciągle znikał
Potem przyszła codzienność, którą na początku traktowałam jak coś naturalnego, co po prostu trzeba zaakceptować. Praca, obowiązki, rachunki, kolejne wyjazdy służbowe, telefony odbierane w pośpiechu. Mówiłam sobie, że to przejściowe, że kiedyś się zatrzyma, że w końcu usiądzie obok mnie na kanapie i powie: „Wiem, że ostatnio było inaczej, ale już wróciłem”.
Jednak delegacje stały się normą, a wspólne kolacje wyjątkiem. Z czasem zaczęłam zauważać, że mijamy się w korytarzu jak współlokatorzy, nie jak małżeństwo. Jego nieobecność już mnie nie denerwowała – po prostu przestałam ją zauważać.
Były wieczory, kiedy wpatrywałam się w ścianę, myśląc, kiedy ostatnio ktoś zapytał mnie, jak się czuję. Nie z grzeczności, nie od niechcenia, ale tak naprawdę. Nagle uświadomiłam sobie, że nikogo to nie interesuje.
To wtedy zaczęłam pisać do Kamila. Był młodszym bratem Pawła, zawsze traktował mnie jak przyjaciółkę. Znaliśmy się jeszcze zanim zostałam żoną jego brata, ale wcześniej nie rozmawialiśmy aż tak często.
Teraz było inaczej
To on pierwszy odezwał się do mnie, pytając, jak się czuję. Początkowo odpowiadałam zdawkowo, ale Kamil miał w sobie coś, co sprawiało, że rozmowa z nim była łatwa. Nie osądzał, nie mówił, co powinnam zrobić – po prostu słuchał.
Zaczęło się niewinnie. Kilka wiadomości, potem telefon, później przyszedł do mnie naprawić cieknący kran, bo Paweł nie miał na to czasu. Potem kolejna wizyta – tym razem pomógł mi przy zepsutym gniazdku. Zanim się obejrzałam, zaczęliśmy spotykać się regularnie. Nie umawialiśmy się, po prostu było oczywiste, że mogę na niego liczyć. Wieczorami, kiedy Paweł był gdzieś daleko, my siedzieliśmy na kanapie, rozmawiając przy winie.
Któregoś wieczoru Kamil nalał mi wina i usiadł nieco bliżej niż zwykle. Było już późno, ale żadne z nas nie miało ochoty kończyć tej rozmowy.
– Czasem czuję, że jestem żoną tylko na papierze – powiedziałam.
Szwagier spojrzał na mnie uważnie, jakby ważył każde słowo.
– Nie mów tak… Paweł cię kocha, tylko… ma swoje priorytety – powiedział cicho.
Parsknęłam śmiechem, ale nie było w nim wesołości.
– Tak, a ja nie jestem jednym z nich.
Chciałam tego
Spojrzałam na niego i przez chwilę nikt się nie odzywał. Jego wzrok przyciągnął mnie jak magnes. Serce zaczęło mi bić szybciej. Wtedy podniósł rękę i delikatnie odgarnął kosmyk moich włosów za ucho. Jego palce musnęły moją skórę, a ja poczułam dreszcz. Nie cofnęłam się.
To była chwila, której żadne z nas nie planowało. Może wystarczyło jedno słowo, żeby to zatrzymać, ale żadne go nie wypowiedziało. Kamil pochylił się, a ja nie odwróciłam twarzy. Nasze usta spotkały się w delikatnym, niepewnym pocałunku, który trwał sekundę, może dwie.
Cofnęliśmy się jednocześnie, jakby ktoś nagle wcisnął pauzę. Oddychałam płytko, nie mogąc oderwać wzroku od jego twarzy.
– Ola… – zaczął, ale nie pozwoliłam mu skończyć.
Tym razem to ja przyciągnęłam go bliżej. Już się nie zatrzymaliśmy. Pocałunek stał się głębszy, bardziej zachłanny. Wszystko inne przestało istnieć.
Nie myślałam o Pawle, o tym, że to jego brat, o tym, co będzie jutro. Był tylko ten moment, ciepło Kamila, jego dłonie na mojej skórze i świadomość, że od dawna tego pragnęłam. Nawet jeśli nie powinniśmy.
To było niedozwolone
Obudziłam się, zanim jeszcze światło dnia zdążyło wpełznąć przez zasłony. Przez chwilę nie wiedziałam, gdzie jestem. Czułam ciepło, oddech kogoś obok mnie, delikatny ciężar ramienia na mojej talii. Potem wszystko wróciło – smak jego ust, zapach jego skóry, dotyk dłoni na moim ciele. Kamil.
Przełknęłam ślinę i ostrożnie odsunęłam się od niego, próbując zebrać myśli. To się nie powinno wydarzyć. A jednak się stało.
Serce waliło mi w piersi, gdy usiadłam na skraju łóżka i spojrzałam na niego. Spał spokojnie, z lekko rozchylonymi ustami. Wyglądał inaczej niż zawsze – młodziej, łagodniej. Jakby to, co się wydarzyło między nami, było czymś naturalnym. Ale nie było.
Przesunęłam dłonią po twarzy, próbując uspokoić oddech. Co ja zrobiłam?
Podniosłam się cicho i zaczęłam zbierać swoje ubrania, starając się nie robić hałasu. Musiałam stąd wyjść, zanim się obudzi. Nie chciałam rozmawiać, nie chciałam patrzeć mu w oczy i widzieć w nich czegoś, czego nie potrafiłabym znieść – poczucia winy albo, co gorsza, nadziei.
Ledwo zdążyłam narzucić na siebie sweter, kiedy usłyszałam jego głos.
– Ola…
Zatrzymałam się w miejscu, ale nie odwróciłam.
– Nie powinniśmy… – wyszeptałam, wiedząc, że to niczego nie zmieni.
Miałam wyrzuty sumienia
Kamil podniósł się, przetarł twarz dłonią i przez chwilę milczał.
– Wiem… ale nie żałuję – powiedział w końcu. – A ty? – zapytał cicho.
Nie odpowiedziałam. Wyszłam z sypialni, nie oglądając się za siebie. W mieszkaniu panowała cisza. Chciałam wrócić do swojego pustego łóżka. Do swojego pustego życia. Ale teraz już nie było takie samo.
Gdy wróciłam do domu, czułam się, jakbym wchodziła do obcego miejsca. Wszystko było na swoim miejscu – buty Pawła w przedpokoju, sterta listów na komodzie, szklanka po wodzie na nocnym stoliku w sypialni. Powinnam czuć bezpiecznie, a jednak miałam wrażenie, że zaraz się uduszę.
Przez chwilę stałam bez ruchu, próbując zebrać myśli. To był tylko jeden wieczór, jeden moment, który nie powinien się wydarzyć. Jeśli będę się zachowywać normalnie, jeśli zdołam to wyprzeć z pamięci, może uda mi się wrócić do dawnego życia.
Usiadłam na łóżku i schowałam twarz w dłoniach. Dzwonek do drzwi przeciął ciszę. Zamarłam. Nie musiałam sprawdzać. Wiedziałam, kto to.
Chciałam zapomnieć
Podniosłam się i przez chwilę stałam przed drzwiami, czując jego obecność po drugiej stronie. W końcu odetchnęłam głęboko i otworzyłam. Kamil nie wyglądał na zdenerwowanego. Właściwie wyglądał dokładnie tak, jak zawsze.
– Nie powinniśmy – powiedziałam natychmiast.
– Ola, proszę…
Przez chwilę patrzyliśmy na siebie w milczeniu. W końcu odsunęłam się i wpuściłam go do środka. Zatrzymał się w salonie, jakby bał się zrobić choćby krok dalej.
– Wiem, co myślisz – zaczął. – Ale to nie był błąd.
Zaśmiałam się cicho, gorzko.
– A jak inaczej to nazwiesz?
– Powiedz mi, że to nic dla ciebie nie znaczyło – odpowiedział.
To było najgorsze, co mógł powiedzieć. Bo wiedziałam, że nie potrafię tego zrobić. Wiedziałam, że jeśli to powiem, skłamię. Ale jeśli nie powiem nic, wszystko się zmieni. W końcu się odezwałam.
– To nie ma znaczenia. Paweł wróci za dwa dni. Musimy o tym zapomnieć.
Zobaczyłam, jak na ułamek sekundy jego szczęka się zaciska.
– A jeśli nie chcę zapomnieć?
Nie miałam odpowiedzi
Odwróciłam się do okna, uciekając wzrokiem od jego twarzy. Nie mogłam dopuścić, by ta historia poszła dalej. Ale wiedziałam, że już ją rozpoczęliśmy.
Kamil nie ruszał się z miejsca, choć czułam na sobie jego wzrok. Przez długą chwilę żadne z nas się nie odzywało.
– Ola… – powiedział w końcu.
– Nie – przerwałam mu natychmiast. – Po prostu nie. Nie możemy tego robić.
Patrzył na mnie, jakby próbował rozszyfrować, czy mówię to dlatego, że naprawdę tego chcę, czy dlatego, że powinnam tak powiedzieć.
– Myślisz, że jeśli to sobie wmówimy, wszystko wróci do normy? – zapytał spokojnie.
Nie odpowiedziałam.
– Nie chcesz przyznać, że to nie jest tylko chwilowe – mówił dalej. – Że to coś więcej.
– To nic nie znaczyło – rzuciłam twardo, ale nawet dla mnie te słowa zabrzmiały fałszywie.
– Jeśli tak mówisz…
Byłam bezradna
Zrobił krok w stronę drzwi. Poczułam ukłucie w sercu, choć właśnie tego chciałam – żeby wyszedł, żeby wszystko wróciło do dawnego porządku. Ale nic nie wróci.
– Paweł wraca w środę – powiedziałam, choć nie wiedziałam, po co.
Kamil zatrzymał się i spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem, w którym było więcej goryczy niż ciepła.
– Wiem. Dobrze pamiętam, kiedy wraca mój brat.
Poczułam się, jakbym dostała w twarz. Chciałam coś powiedzieć, ale on już otwierał drzwi.
– Jeśli naprawdę chcesz, żebym o tym zapomniał – powiedział, zanim wyszedł – nie będę cię zmuszał. Ale nie licz na to, że mi się uda.
Drzwi zamknęły się za nim, a ja zostałam sama w salonie. Usiadłam ciężko na kanapie i schowałam twarz w dłoniach. Nic się nie wydarzyło. Nic się nie wydarzyło. Musiałam w to uwierzyć. Tylko dlaczego czułam, jakby część mnie odeszła razem z nim?
Ola, 31 lat
Czytaj także:
„Teściowa wstawiła się za mną, gdy mąż narozrabiał. Nie sądziłam, że może nas połączyć wspólny wróg”
„Oddałam ostatni grosz, żeby wesprzeć chorą ciotkę. Gdy usłyszałam, na co poszły moje pieniądze, załapałam się za głowę”
„W Walentynki znalazłam pod drzwiami tajemniczy prezent. Nie sądziłam, że tak zmieni moje życie”