Reklama

Cisza. W naszym domu od miesięcy właśnie ona była dominująca. Nie chodzi o ciszę nocną – tę, gdy dziecko już śpi, a my z Michałem zasiadamy obok siebie na kanapie. Nie. Wtedy każde z nas jest już gdzie indziej. Każde z nosem w swoim telefonie.

Z pozoru wszystko wygląda dobrze – mamy synka, pięcioletniego Kacpra. Michał pracuje jako analityk, ja zdalnie w marketingu. Mamy kredyt, plany, wspólne konto. Mamy wszystko. A jednak…

– Natalia, mogę ci coś wysłać? – napisał Oskar. Była 23:08, Michał już spał. Oddychał cicho, przykryty po uszy. Patrzyłam na niego z poczuciem dziwnej pustki. Kiedyś potrafił spać tylko przytulony do mnie. Teraz dzielił nas koc. I coś więcej.

Oskar pojawił się znikąd. Najpierw był komentarzem pod moim zdjęciem na grupie fotograficznej. Potem – wiadomością o świetnym obiektywie, który „na pewno by mi pasował”. Potem... zaczęłam czekać każdego wieczoru na wiadomość od niego. Nie wiedział, jak bardzo go potrzebuję.

Mąż mnie ignorował

– Michał, co robimy w weekend? – zapytałam, wsuwając kubek z herbatą na stół. On nawet nie oderwał wzroku od ekranu. Klik, klik, klik.

– Zobaczymy – mruknął.

– Może zabralibyśmy Kacpra na wieś? Albo pojechalibyśmy do kina, jak dawniej. Sam mówiłeś, że…

– Natalia, teraz nie mogę, mam spotkanie z klientem za godzinę. – Wstał od stołu, wziął kubek i bez słowa wyniósł go do zlewu. Nawet nie spojrzał mi w oczy.

Usiadłam. Czułam, jak się we mnie gotuje. Przez chwilę patrzyłam w pusty kubek po kawie. Wcześniej umiał się uśmiechnąć nawet wtedy, gdy parzyłam mu herbatę za słabą. Teraz nie widzi nawet, że istnieję.

– Michał… – zaczęłam znowu, głosem cichym, niemal błagalnym. – Ty mnie jeszcze w ogóle kochasz?

Zamarł w drzwiach. Odwrócił się powoli.

– Co to za pytanie?

– Serio? – zadrżał mi głos. – Przecież od miesięcy jesteśmy jak… współlokatorzy. Nie dotykasz mnie. Nie pytasz, jak się czuję. Wracasz, jesz, klikasz, śpisz.

– Jestem zmęczony, Natalia. Praca, dom, wszystko.

– A ja? Mnie już nie widzisz?

Milczał. W końcu westchnął, jakby rozmawiał z dzieckiem.

– Wymyślasz. Naprawdę. Muszę lecieć. Zamknij za mną drzwi, dobra?

Zostałam sama. W kuchni było chłodniej niż zwykle. Nawet kot uciekł pod kaloryfer. Michał zamknął za sobą drzwi. I jakby coś jeszcze – raz na zawsze.

Czekałam na te SMS-y

– Hej. Nie śpisz jeszcze? – napisał Oskar o 23:42.

Leżałam już w łóżku, obok Michała. On oddychał równo, tyłem do mnie. Telefon leżał obok. Serce zaczęło mi bić szybciej, jak za dawnych lat, gdy pierwszy chłopak pisał w nocy, że „myśli o mnie”.

– Nie. Ty też nie? – odpisałam i włączyłam tryb cichy.

Chwilę później ekran znów zaświecił.

– Nie mogłem zasnąć. Wiesz, że dzisiaj myślałem o tym, jak wyglądasz, gdy się śmiejesz? Na zdjęciach masz taki ciepły, autentyczny uśmiech. Rzadko się teraz takie widzi.

Zacisnęłam powieki. Michał nie mówił mi tego od lat. Nie patrzył tak. Nie pisał nawet SMS-a bez powodu.

– Czasem sama zapominam, że potrafię się śmiać – odpisałam. A potem, nim pomyślałam: – Dzięki, że przypominasz.

– Czuję, że jesteś blisko, nawet jeśli nie mogę cię dotknąć. To dziwne?

Przełknęłam ślinę. Złapałam się na tym, że nie oddycham.

– Nie. To najcieplejsze słowa, jakie ktoś mi powiedział od... od dawna.

Obok mnie Michał przewrócił się na bok. Instynktownie wyłączyłam ekran. Koc nagle stał się cięższy. Michał chrapnął cicho. I to był jedyny dźwięk, który mnie otulał. Chciałam się rozpłakać, ale nie mogłam. Zamiast tego sięgnęłam znów po telefon.

Oskar… Czego ci brakuje?

– Bliskości. Ciebie.

Nie odpisałam. Tylko przytuliłam telefon do piersi, jakby to miały być jego ramiona.

Mąż się dowiedział

– Natalia. Obudź się. – Usłyszałam nad sobą. Otworzyłam oczy. Michał stał przy łóżku, blady jak ściana. W dłoni trzymał mój telefon. Mój puls przyspieszył gwałtownie.

– Co ty robisz…? – wychrypiałam, siadając na łóżku.

– Kim on jest?

Telefon był odblokowany. Na ekranie widniała wiadomość od Oskara: „Gdybyś była teraz obok, dotknąłbym twojej szyi. Powoli. Bez słów.”

Zamarłam. W pokoju zrobiło się nagle za jasno. Michał patrzył na mnie tak, jakby pierwszy raz w życiu mnie widział.

– Michał, to nie… – zaczęłam. On nie powiedział nic. Odwrócił się i wyszedł z sypialni, trzaskając drzwiami.

Siedziałam z telefonem w dłoni, jakby ważył tonę. Nie pobiegłam za nim. Nie krzyczałam, nie tłumaczyłam się. Tylko siedziałam, zdając sobię sprawy z winy, która dopiero do mnie docierała.

Czy to już zdrada? Przecież nigdy się nie dotknęliśmy. Ale czy potrzebowaliśmy dotyku? Oskar był blisko – w każdej wiadomości czułam się ważna. Czy Michał to czuł? Czy chciałam, żeby to znalazł?

Wyszłam z sypialni po chwili. Michał stał w kuchni. Patrzył przez okno, w ręku miał szklankę wody. Usłyszał mnie, ale się nie odwrócił.

– Dlaczego? – zapytał cicho. – Wystarczyło ze mną porozmawiać.

Milczałam. W tamtym momencie nie wiedziałam już, czy próbuję ratować nasze małżeństwo, czy tylko siebie.

Musieliśmy porozmawiać

– Porozmawiajmy – powiedziałam. Michał siedział przy stole, jakby czekał na te słowa, ale nie miał już siły się ich bać.

– Wczoraj było za późno, co? – dodałam, siadając naprzeciwko. – Ale teraz chcę… muszę.

Co to za facet? – zapytał spokojnie. Zbyt spokojnie. Jakby to już nie miało znaczenia.

– Przypadkowy gość z internetu. Dawał mi czułość, której od ciebie nie dostawałam – mówiłam powoli, głosem drżącym. – Michał… ja przez miesiące czułam się jak cień. Byłeś obok, ale cię nie było.

Spojrzał na mnie. Po raz pierwszy od bardzo dawna – naprawdę. Nie jak na żonę, z którą dzieli rachunki i obowiązki. Jak na kobietę, która właśnie przed nim się rozpada.

Nie zauważyłem, że tak cię tracę – powiedział.

– Bo już mnie nie szukałeś – odpowiedziałam. – A ja… znalazłam kogoś, kto mnie zobaczył.

Michał oparł czoło o dłonie. Oddychał ciężko. Cisza, która nas otaczała, była jak mur. Nie wrogość. Ale pustka.

– Czy to już koniec? – zapytał po chwili. – Czy ma jeszcze sens…?

– Nie wiem. – Zaczęłam płakać. – Naprawdę nie wiem. Ale nie chcę więcej udawać.

Wstał i bez słowa poszedł do pokoju Kacpra. Zobaczyłam, jak siada przy jego łóżku i głaszcze go po głowie. I wtedy zrozumiałam – to, co się rozpadło między nami, nie zniknie w jeden wieczór. Ale może... jeszcze da się coś odbudować?

Spotkałam się z Oskarem

– Michał wszystko wie – napisałam do Oskara. Długo wpatrywałam się w ekran, zanim wysłałam wiadomość. Palce mi drżały. Serce waliło jak oszalałe. Kilka minut później dostałam odpowiedź.

– Spotkajmy się. Musimy porozmawiać. Chcę zrozumieć, czy naprawdę mnie chcesz… czy tylko chciałaś uciec.

Zgodziłam się. Usiedliśmy naprzeciwko siebie w małej kawiarni, gdzie pachniało cynamonem i świeżo parzoną kawą. To było miejsce, w którym wszystko mogłoby się zacząć. Ale tym razem – miało się rozstrzygnąć.

– Wiesz, że jestem tu dla ciebie. Ale nie chcę być tylko twoją ucieczką – powiedział Oskar. – Jeśli wrócisz do niego, zrozumiem. Ale nie wracaj, jeśli to tylko lęk przed rozbiciem rodziny,

Spojrzałam na niego. Czuły, szczery, prawdziwy. Wszystko, czego mi brakowało przez tyle miesięcy. Ale też – zbyt czysty, zbyt świeży, by budować z nim coś na gruzach.

– Oskar… Ja nie wiem, czego chcę. Naprawdę nie wiem. Wiem tylko, że Michał był moim domem. I że ten dom się zawalił. Nie wiem, czy chcę budować nowy, czy próbować posprzątać ten stary.

Przytaknął. Bez wyrzutu. Bez presji.

Gdybyś mnie kiedyś naprawdę chciała… bez wątpliwości… wiesz, gdzie mnie znaleźć – powiedział tylko.

Wróciłam do mieszkania późnym wieczorem. Michał już spał na kanapie z Kacprem wtulonym w niego Spojrzałam na nich – dwóch moich mężczyzn. I po raz pierwszy od dawna nie napisałam już SMS-a do Oskara.

Natalia, 39 lat

Historie są inspirowane prawdziwym życiem. Nie odzwierciedlają rzeczywistych zdarzeń ani osób, a wszelkie podobieństwa są całkowicie przypadkowe.


Czytaj także:


Reklama
Reklama
Reklama