Reklama

Nie jestem typem kobiety, która wchodzi w zdradę jak w ciepłą wodę. Tak myślę. A może jednak jestem? Bo to, co robię, jest właśnie zdradą. A mimo to nie czuję wyrzutów sumienia. Nie dręczy mnie poczucie winy, nie boję się, że się wyda. Może dlatego, że w moim małżeństwie od dawna jestem sama?

Reklama

Niewiele nas łączyło

To zabawne, jak można dzielić z kimś życie, mieszkanie i nazwisko, a jednak czuć się zupełnie samotną. W pewnym momencie przestałam nawet czekać na zmiany. Po prostu zaczęłam żyć po swojemu. I żyje mi się dobrze. Nawet lepiej niż kiedykolwiek. Mój mąż zastanawia się, skąd to zmęczenie, gdzie znikają moje siły. Gdyby wiedział, że spalam kalorie nie tylko na bieżni, chyba by się przeraził. Albo jeszcze gorzej – wcale by go to nie obeszło.

– Znowu jesteś padnięta? – Bartek spojrzał na mnie znad laptopa, kiedy usiadłam na kanapie i wyciągnęłam nogi.

– Tak jakoś... – westchnęłam i przymknęłam oczy. Czułam, jak moje mięśnie pulsują po intensywnym treningu.

– Może powinnaś trochę przystopować z tą siłownią? – rzucił, nie odrywając wzroku od ekranu. – Wiesz, że można przesadzić?

Zaśmiałam się cicho. Gdyby tylko wiedział. Gdyby miał choć cień podejrzeń, że moje zmęczenie nie pochodzi wyłącznie z podnoszenia ciężarów czy biegania na bieżni. Ale skąd miałby się domyślić? Od miesięcy żyjemy obok siebie, jakbyśmy byli tylko współlokatorami. Nawet przestałam już pytać, kiedy ostatnio spojrzał na mnie jak na kobietę, a nie jak na domowego robota do sprzątania i gotowania.

– Lubię ćwiczyć – skłamałam gładko i podciągnęłam koc na nogi.

Prawda była taka, że odkąd zaczęłam chodzić na treningi z Kamilem, moje życie nabrało smaku. Czułam się lekka, pożądana, a przede wszystkim – znów widziana jako kobieta. To nie było tylko spalanie kalorii. To był dreszcz emocji, którego brakowało mi w domu.

– W weekend może gdzieś wyskoczymy? – rzucił Bartek od niechcenia.

Zamrugałam zaskoczona. To było pierwsze takie zaproszenie od… właściwie nie pamiętam, od kiedy. Może od roku?

– A gdzie chcesz jechać?

– Nie wiem, może jakiś spacer, obiad na mieście?

Poczułam się dziwnie. To była idealna okazja, żeby coś naprawić. Żeby może jeszcze raz spróbować… Ale w mojej głowie natychmiast pojawił się obraz Kamila. Jego dłoni na mojej skórze. Tego, jak szeptał mi do ucha, kiedy nikt nie patrzył.

Nie tylko do sportu mnie motywował

– Nie myślałaś nigdy, żeby wystartować w zawodach? – Kamil oparł się o lustro w siłowni i przyglądał mi się z uśmiechem.

Stałam przed nim w sportowym topie i obcisłych legginsach, wciąż rozgrzana po treningu. Serce biło mi szybciej, ale nie z wysiłku.

– Ja? – zaśmiałam się, rozciągając ręce. – Nie przesadzaj, Kamil, to tylko hobby.

– Nie zgodzę się – powiedział i nachylił się bliżej. – Jesteś świetna. Widzisz efekty?

Patrzył na mnie w sposób, w jaki Bartek nie patrzył od dawna. Czułam, jak rośnie we mnie pewność siebie. Kamil zawsze powtarzał, że mam potencjał, że jestem silniejsza, niż mi się wydaje. Tylko że on nie mówił tego wyłącznie o mojej kondycji fizycznej.

– Może kiedyś – mruknęłam, upijając łyk wody.

– Masz wszystko, czego trzeba – dodał, a potem nachylił się jeszcze bliżej.

– A poza tym… wiesz, że uwielbiam patrzeć, jak się ruszasz.

Zadrżałam. Wiedział, jak na mnie działa. Byliśmy w półprywatnej części siłowni, za kotarą oddzielającą salę od reszty pomieszczenia. Ludzie ćwiczyli obok, ale tutaj mieliśmy odrobinę prywatności. Kamil nie był pierwszym lepszym trenerem. To on mnie zauważył, kiedy przyszłam na siłownię pierwszy raz, pełna niepewności, szukając czegoś, co oderwie mnie od codziennej rutyny. To on zwrócił uwagę na to, czego Bartek nie widział od lat.

– Może powinniśmy przystopować? – wyszeptałam, choć sama nie wierzyłam w te słowa.

Kamil zaśmiał się cicho, kładąc dłoń na moim biodrze.
– Naprawdę tego chcesz?

Jego dotyk był ciepły, pewny. Moje ciało napięło się jak struna.

– Nie wiem… – wyszeptałam.

To nie była prawda. Wiedziałam.

O niczym nie miał pojęcia

Wracałam do domu, czując pulsujące zmęczenie w mięśniach, ale to nie ono było problemem. Gdy zamknęłam za sobą drzwi, poczułam znajomy ciężar na piersi. Nie powinno mnie tu być. Powinnam była zostać dłużej na siłowni. Z Kamilem. Z kuchni dobiegł mnie dźwięk nalewanej wody. Bartek był w domu. Wszedł do salonu w dresie, rozczochrany, jakby dopiero co oderwał się od kanapy.

– Jak było? – rzucił, nawet na mnie nie patrząc.

– W porządku – skłamałam gładko.

Nie powiedziałam, że Kamil przytrzymał mnie za biodra chwilę za długo. Nie powiedziałam, że jego usta musnęły moją szyję w miejscu, którego Bartek nie całował od miesięcy. Nie powiedziałam, że przez godzinę po treningu zastanawiałam się, co by było, gdybym została.

– Może zamówimy coś na kolację? – zaproponował Bartek, siadając na kanapie z telefonem.

– Nie jestem głodna – mruknęłam.

Byłam. Ale nie na to, co on mógł mi zaoferować.
Usiadłam obok niego i spojrzałam na ekran jego telefonu. Przeglądał jakieś artykuły o giełdzie. Ostatnio miał obsesję na punkcie inwestowania. Świat wielkich liczb i notowań pochłaniał go bardziej niż cokolwiek innego.

– Jak tam twoje akcje? – zapytałam, bardziej z grzeczności niż z zainteresowania.

– Spadły trochę, ale to normalne. Trzeba czekać.

Trzeba czekać. Całe moje życie przy Bartku było czekaniem. Czekałam, aż zauważy, że się zmieniłam. Czekałam, aż znów spojrzy na mnie jak na kobietę. Czekałam, aż poczuję się ważna. Przestałam czekać. Zamknęłam oczy, czując wibrację telefonu w kieszeni. Wiedziałam, od kogo była ta wiadomość.

Jutro 18:00. Tylko my. Nie każ mi czekać.

Nie zamierzałam.

Nagle mnie zauważył

Stałam przed lustrem, poprawiając kosmyk włosów. Moja skóra była lekko zaróżowiona po szybkim prysznicu, a w oczach czaiło się coś, czego dawno tam nie widziałam – ekscytacja. Miałam na sobie sportowy strój, ale pod nim czułam ciepło, którego nie wywołał trening. Tylko Kamil.

– Wychodzisz? – Bartek pojawił się w drzwiach sypialni.

Podniosłam wzrok i zobaczyłam, że ma na sobie tę samą szarą bluzę, którą nosił od lat. Stał tam, patrząc na mnie, ale tak naprawdę mnie nie widział.

– Tak, idę na siłownię – odpowiedziałam spokojnie.

– Nie przesadzasz trochę? Codziennie tam siedzisz.

Zacisnęłam palce na zamku bluzy.

– Lubię to.

Bartek wzruszył ramionami.

Tylko żebyś się nie zajechała – mruknął i wrócił do salonu, gdzie czekał na niego świat wykresów i giełdowych notowań.

Nie zapytał, o której wrócę. Nie sprawdził, czy jestem szczęśliwa. Nie pocałował mnie na pożegnanie. Gdy zamykałam za sobą drzwi, serce biło mi mocniej. Ale nie z nerwów. Z podniecenia. Siłownia była już prawie pusta, tak jak obiecał. Kamil czekał na mnie w salce do stretchingu, oświetlonej ciepłym, przytłumionym światłem.

– Myślałem, że się nie zdecydujesz – powiedział, podchodząc bliżej.

Nie odpowiedziałam. Nie musiałam. Złapał mnie za nadgarstek i pociągnął w swoją stronę. Nasze ciała dzieliły centymetry, ale czułam jego oddech na skórze.

– Wiesz, że od dawna o tym myślałem? – szepnął, muskając ustami moją skroń.

Moje palce zacisnęły się na jego ramieniu.

– Ja też – przyznałam.

Reszta wydarzyła się poza słowami. Wracając do domu, czułam, jak pulsuje mi krew. To nie było tylko pożądanie. To była wolność. Otworzyłam drzwi i zrzuciłam buty. W salonie paliło się światło.

– Jak było? – zapytał Bartek beznamiętnie.

Zerknęłam na niego, nadal czując na skórze dotyk Kamila.

– Męcząco – odpowiedziałam zgodnie z prawdą.

– Mówiłem, żebyś przystopowała – mruknął, nawet nie podnosząc głowy znad laptopa.

Nic nie powiedziałam. Wiedziałam już, że nie mam zamiaru przystopować.

Przy nim czułam się kobietą

Kamil nie był pierwszym mężczyzną, który mnie pożądał. Ale był pierwszym od lat, przy którym czułam się jak kobieta, a nie część domowego wyposażenia. Dni mijały, a moje treningi stały się intensywniejsze. Nie dlatego, że zależało mi na wynikach – po prostu nie mogłam się doczekać każdej kolejnej chwili z Kamilem. To był sekret, który dodawał mi energii. Każdy ukradkowy dotyk, każde słowo szeptane, gdy nikt nie patrzył.

Bartek zauważył zmianę.

– Schudłaś – rzucił któregoś wieczoru, kiedy stałam przed lustrem w łazience. – W sumie dobrze wyglądasz.

To miało być coś w rodzaju komplementu, ale zabrzmiało jak stwierdzenie faktu. Jakby komentował pogodę.

– Dziękuję – odpowiedziałam sucho.

– I tak nie rozumiem, po co ci ta cała siłownia.

Przez moment chciałam mu powiedzieć. Nie o Kamilu. O tym, jak się czuję. Jak przez lata stałam się dla niego niewidzialna. Jak tęskniłam za bliskością. Ale on już wyszedł, nie czekając na odpowiedź. Wróciłam do sypialni i spojrzałam na telefon.

Jutro? 19:00?

Odpisałam bez wahania. Nie czułam się winna. Czułam, że po raz pierwszy od dawna to ja mam kontrolę.

Wszystko się wydało

Wszystko zaczęło się sypać szybciej, niż się spodziewałam. Może byłam zbyt pewna siebie. Może przestałam się pilnować. Może to było nieuniknione. Tego dnia spóźniłam się do domu. Po treningu zostałam z Kamilem dłużej, a kiedy wyszłam, telefon Bartka wibrował w mojej kieszeni. Zorientowałam się, że zabrałam go przez pomyłkę, spiesząc się do wyjścia.
Ekran rozświetliła wiadomość.

Hej, to ta twoja żona? Ładna. Ale wiesz, że kręci z trenerem? Widuję ich razem od tygodni.

Krew odpłynęła mi z twarzy. Nie było nadawcy, tylko nieznany numer.
Zadrżały mi ręce. Wbiegłam po schodach i otworzyłam drzwi. Bartek stał w salonie. Telefon leżał na stole. Patrzył na mnie w milczeniu.

– To prawda? – zapytał w końcu.

Mogłam skłamać. Mogłam się bronić. Ale w tym momencie wiedziałam, że to koniec.

– Tak – wyszeptałam.

Zacisnął szczękę, skinął głową i wziął kluczyki do samochodu.

– Gdzie idziesz? – zapytałam drżącym głosem.

– Nie wiem. Ale nie chcę być teraz tutaj.

Trzasnęły drzwi. Patrzyłam na pusty salon, w którym żyliśmy razem przez lata. I po raz pierwszy od dawna poczułam, że jestem naprawdę zmęczona.
Nie fizycznie. Tylko tym, kim się stałam.

Adrianna, 32 lata

Reklama

Czytaj także:
„Współczułam teściowi, gdy stracił dorobek życia. Nie wiedziałam wtedy, że przepuścił majątek na zabawę i panienki”
„Nie szukałem miłości, więc sama mnie znalazła. Szkoda tylko, że kosztowała mnie wszystkie oszczędności i nowe mieszkanie”
„Przyłapałam teścia na randce z jakąś panną. Pomyślałam, że szantaż to świetny pomysł, by wyciągnąć z niego kasę”

Reklama
Reklama
Reklama