Reklama

Kiedy Krzysiek wraca z delegacji, zawsze staram się przygotować coś wyjątkowego. Tym razem postanowiłam zrobić jego ulubione pączki. Miałam nadzieję, że ten miły gest pomoże nam się zbliżyć po trudnym okresie, jaki ostatnio przechodziliśmy. Codzienność była przytłaczająca, a czas spędzony razem – coraz rzadszy. Mimo wszystko wierzyłam, że jeszcze uda nam się wrócić do tego, co kiedyś nas łączyło. Wkładając pączki do pudełka, wyobrażałam sobie jego uśmiech i czuły pocałunek na powitanie. Tęskniłam za tymi chwilami, które sprawiały, że nasze małżeństwo było pełne miłości i ciepła. Z bijącym sercem czekałam na jego powrót, gotowa na nowy początek.

Nie tak wyobrażałam sobie to powitanie

Drzwi otworzyły się nagle i Krzysiek wszedł do domu wcześniej niż się spodziewałam. Zaskoczona jego szybkim powrotem, spojrzałam na zegarek.

– Krzysiek, nie spodziewałam się ciebie tak wcześnie! – powiedziałam z uśmiechem, podchodząc do niego.

– A gdzie są pączki? – zapytał bez zbędnych ceregieli, omiatając wzrokiem kuchnię.

– Pączki...? – zająknęłam się, próbując zebrać myśli. – Och, Krzysiek, przepraszam, ale...

– Nie wierzę, po prostu nie wierzę – jego ton był ostry. – Znów nie pomyślałaś o tym, co mi obiecałaś. Zaniedbujesz mnie.

Czułam, jak z każdym jego słowem zapada się mój świat. Nie tak wyobrażałam sobie to powitanie.

– Ale Krzysiek, posłuchaj, to twój ojciec, Robert... On przyszedł z wizytą i... – próbowałam wyjaśnić.

– Robert? Naprawdę? A co on tu robił? – Krzysiek wpatrywał się we mnie z niedowierzaniem, a w jego oczach zauważyłam cień podejrzeń.

Nie spodziewałam się takiej reakcji. Moje serce zamarło. Jego podejrzenia były dla mnie kompletnym zaskoczeniem, a jego zimne podejście sprawiło, że zaczęłam zastanawiać się nad moją rolą w tym małżeństwie. Czułam, że muszę to przemyśleć, że coś mi umyka. Jak mogło dojść do tego, że przestaliśmy się rozumieć?

Pączki były tylko pretekstem

Po rozmowie z Krzyśkiem nie mogłam znaleźć sobie miejsca. Nie dawała mi spokoju myśl, dlaczego Robert zjadł wszystkie pączki, nie zostawiając ani jednego dla Krzyśka. Postanowiłam więc skonfrontować się z jego ojcem.

– Tato, dlaczego zjadłeś wszystkie pączki? Krzysiek wrócił i był wściekły! – wyrzuciłam z siebie.

Robert uśmiechnął się półgębkiem, próbując obrócić sytuację w żart.

– Oj, Danka, te pączki były nie do odparcia. Zawsze robiłaś je najlepiej – zażartował, nie dostrzegając powagi sytuacji.

– Tato, to nie jest śmieszne! – uniosłam się. – Krzysiek ma teraz pretensje, że go zaniedbuję. Czuję się między młotem a kowadłem.

Robert zmienił ton na bardziej poważny, gdy zobaczył, że nie żartuję.

– Przepraszam, nie sądziłem, że to takie ważne... Ale czy tu naprawdę chodzi o pączki?

Próbowałam zrozumieć, co kryje się za tym pytaniem. Czy coś innego stało za wizytą teścia? Czułam się rozdarta między lojalnością wobec niego a potrzebą naprawienia sytuacji z Krzyśkiem. Oczywiście, że pączki były tylko pretekstem. Musiałam wiedzieć, co tak naprawdę się dzieje.

Nie mogłam tego dłużej słuchać

Wieczorem, gdy emocje nieco opadły, usłyszałam ciche głosy dochodzące z salonu. Podkradłam się, by lepiej słyszeć rozmowę Krzyśka z Robertem.

– Krzysiek, mówię ci, to były tylko pączki – Robert próbował załagodzić sytuację, ale Krzysiek nie dawał się uspokoić.

– Nie próbuj mnie oszukiwać. Znam cię zbyt dobrze, by nie zauważyć, że coś jest na rzeczy – Krzysiek odparł z zaciśniętymi zębami. – Co tu naprawdę się dzieje?

Serce waliło mi jak oszalałe. Nigdy wcześniej nie widziałam Krzyśka tak zdenerwowanego. Jego podejrzenia o zdradę były jak zimny prysznic.

– Posłuchaj, młody, naprawdę nic się nie dzieje. Przyszedłem zobaczyć się z Danką i...

– Czy między tobą a Danką jest coś, o czym powinienem wiedzieć? – przerwał mu Krzysiek, a w jego głosie była mieszanka gniewu i bólu.

Nie mogłam tego dłużej słuchać. Weszłam do pokoju, gotowa stawić czoła obydwu mężczyznom.

– Co wy tu wygadujecie?! – zapytałam, patrząc raz na ojca, raz na męża.

Krzysiek spojrzał na mnie z mieszanką gniewu i desperacji w oczach.

– Danka, czy coś jest między tobą a moim ojcem? – jego pytanie brzmiało jak oskarżenie, którego nie mogłam zignorować.

Czułam, jak świat wokół mnie się wali, a wszystko, co budowaliśmy razem, rozsypywało się w pył. Musiałam to wyjaśnić, zanim było za późno.

Miałam nadzieję, że to tylko chwilowe nieporozumienie

Stałam naprzeciw Krzyśka i Roberta, próbując zebrać myśli i odpowiedzieć na oskarżenia, które zawisły w powietrzu niczym gradowe chmury.

– Krzysiek, to absurd! Jak możesz myśleć, że coś mnie łączy z Robertem? To przecież twój ojciec! – starałam się mówić spokojnie, choć w środku buzowały emocje.

– Sam nie wiem, co myśleć – Krzysiek zaczął, choć w jego głosie wciąż było więcej gniewu niż zrozumienia. – Twoje zachowanie ostatnio było inne. A teraz te pączki... – dodał, jakby to miało wszystko wyjaśniać.

Teść, choć początkowo wydawał się spokojny, widząc narastające napięcie, postanowił się wtrącić.

– Nie miałem złych intencji, przysięgam. Przyjechałem bez zapowiedzi, bo chciałem zobaczyć, jak się macie. Nie sądziłem, że narobię wam kłopotów.

Czułam, jak łzy cisną mi się do oczu.

– Krzysiek, proszę... – zaczęłam drżącym głosem. – Znamy się tak dobrze, zawsze mogliśmy na siebie liczyć. Skąd nagle te podejrzenia? Przecież nic się nie zmieniło.

– A może zmieniło się wszystko? – odparł Krzysiek, choć wydawał się teraz mniej pewny swoich słów.

Stałam tam, wpatrując się w obu mężczyzn, próbując zrozumieć, jak mogło dojść do takiej sytuacji. Miałam nadzieję, że to tylko chwilowe nieporozumienie, że zdołamy jeszcze odbudować to, co straciliśmy. Ale czy rzeczywiście była jeszcze taka szansa? Czułam, że balansujemy na cienkiej linii, a każdy błąd może być ostatnim.

Słowa ojca były dla mnie jak zimny prysznic

Po burzliwej rozmowie z Krzyśkiem, postanowiłam porozmawiać z ojcem na osobności. Potrzebowałam wyjaśnień i zrozumienia jego intencji.

– Tato, musisz mi to wszystko wytłumaczyć. Dlaczego przyjechałeś bez zapowiedzi? Co się dzieje? – zapytałam, starając się opanować emocje.

Teść spojrzał na mnie z mieszaniną smutku i poczucia winy.

– Danka, wiem, że mogłem to zrobić inaczej. Ale naprawdę nie chciałem niczego złego – zaczął, a ja czułam, że stara się być szczery. – Chciałem po prostu spędzić trochę czasu z tobą, przypomnieć sobie, jak to było, zanim... zanim wszystko się zmieniło.

– Co masz na myśli? – dopytywałam, bo jego słowa brzmiały enigmatycznie.

– Może nie zauważyłaś, ale od jakiegoś czasu nie jesteś szczęśliwa. Bałem się, że coś jest nie tak, chciałem się upewnić, że wszystko z tobą w porządku – wyznał.

Słowa ojca były dla mnie jak zimny prysznic. Czy rzeczywiście byłam nieszczęśliwa? Czy moje relacje z Krzyśkiem tak bardzo się pogorszyły, że nawet mój ojciec to zauważył?

– Tato, wiem, że martwisz się o mnie, ale takie niespodzianki nie pomagają. – powiedziałam z trudem, starając się pogodzić z jego dobrymi intencjami.

– Przepraszam, Danka. Nie chciałem sprawiać kłopotów. Po prostu... brakowało mi ciebie – przyznał.

Nie wiedziałam, komu mogę teraz zaufać. Czułam się zagubiona między lojalnością wobec ojca a potrzebą ratowania małżeństwa. Wiedziałam, że czasami nawet najlepsze intencje mogą prowadzić do nieporozumień, ale miałam nadzieję, że jeszcze nie wszystko stracone.

Tego nikt się nie spodziewał

Siedziałam na kanapie, otulona kocem, próbując zebrać myśli. Mój świat zdawał się być w rozsypce. Krzysiek siedział po drugiej stronie pokoju, unikając mojego wzroku. Nasze małżeństwo stanęło na krawędzi, a ja nie byłam pewna, czy uda nam się znaleźć drogę powrotną do siebie.

– Danka, przepraszam... – Krzysiek w końcu przerwał ciszę, ale jego słowa były niemal niesłyszalne. – Nie powinienem był cię oskarżać bez dowodów.

W jego oczach widziałam ból i żal, ale mimo to czułam się zraniona. Jak mógł pomyśleć, że mogłabym go zdradzić z własnym ojcem?

– Krzysiek, naprawdę chciałam, żebyś poczuł się ważny. Te pączki miały być małym gestem, który przypomni nam o dobrych chwilach. Ale wszystko poszło nie tak – odpowiedziałam, starając się powstrzymać łzy.

– Może oboje powinniśmy się bardziej postarać... – jego głos drżał, jakby sam nie wierzył w to, co mówi.

Rozważając jego słowa, zdałam sobie sprawę, że każde z nas zaniedbywało drugie na swój sposób. Nasze relacje z innymi, nawet te najbardziej bliskie, wymagają pracy i uwagi. A może i trochę szczerości wobec samych siebie.

Robert, wchodząc do pokoju, przerwał nasze myśli.

– Kochani, wiem, że to wszystko moja wina. Przepraszam, że się wtrąciłem, ale chciałem tylko waszego szczęścia.

Jego słowa, choć dobrze intencjonalne, nie zmieniały faktu, że nasze zaufanie zostało wystawione na próbę.

Patrząc na obu mężczyzn, wiedziałam, że przed nami długa droga do odbudowywania tego, co zostało zniszczone. Nie miałam pewności, jak potoczy się nasze małżeństwo, ale jedno było pewne – musiałam zrozumieć siebie i swoje potrzeby, zanim będę mogła ponownie zaufać.

Bez względu na to, co przyniesie przyszłość, wiedziałam, że nadszedł czas, by otworzyć się na rozmowę i wybaczenie, dla nas wszystkich.

Danuta, 34 lata

Czytaj także:
„W tłusty czwartek dostałam pączki od tajemniczego wielbiciela. Cieszyłam się, dopóki nie dowiedziałam się, kto nim jest”
„Chciałam mieć dziecko, ale nie chciałam mieć faceta. Potrzebowałam tylko na chwilę kogoś z dobrym nasionkiem”
„Teść złożył mi propozycję nie do odrzucenia. Musiałem wybierać pomiędzy ukochaną żoną a swoim wstydliwym sekretem”

Reklama
Reklama
Reklama