„Mąż olewał mnie w łóżku i jeszcze miał do mnie pretensje. Musiałam poszukać jego zastępcy w pościeli gdzieś indziej”
„Mój kochanek cały czas patrzył na mnie, świdrował mnie oczami lub – na odwrót – zamyślał się nagle, patrząc gdzieś przed siebie, próbując sobie coś przypomnieć. Pasowała mi jego zagadkowość! Kiedy zaproponował pójście do hotelu, zgodziłam się”.

Mąż ignorował mnie w łóżku, więc umówiłam się z facetem poznanym na portalu randkowym. Okazało się, że Igor zna moje najskrytsze pragnienia, a nawet wie, jaką lubię pozycję w łóżku.
Kiedy to robił, pożądał mnie cały świat
Nie zawsze mój mąż był taki zimny w łóżku. Nie zawsze odwracał się tyłkiem. Tyłkiem to z kolei ja lubiłam się odwracać i wcale nie było mi z tym źle, wręcz było mi z tym... kusząco! Przytulając się do jego ciała, czułam się pociągająco i powabnie. Byłam czystą kobiecością i pragnęłam to moje kobiece ciało oddać Bolesławowi.
Kiedy dotykał mojego tyłka swoją męskością, to czułam się, jakby pożądał mnie cały świat, a ja byłam częścią przyrody, byłam ziemią, zapładnianą przez nasiona, przez strumienie... – serio! A kiedy rzucał się na mnie w czasie naszego narzeczeństwa w salonie czy w kuchni, to byłam wprost Miss Polonią. Patrzył na mnie namiętnie, ognistymi oczyma, bynajmniej nie bolesnymi i mówił, wręcz dysząc mi do ucha mniej więcej takie rzeczy:
– Ale ja cię pragnę!
– Ale ty masz oczy, takie niebieściutkie jak niebo, nie mogę się napatrzeć.
Krótko mówiąc, miłosnym figlom nie było końca. Nawet mój brzuszek mu nie przeszkadzał. Na wałeczki tłuszczu reagował radośnie, jakby odkrył skarb wykrywaczem metali:
– Ach, ten twój brzusio, mniam, mniam, takie słodkie moje cudo, najsłodsze.
Facet naprawdę musiał być zakochany, bo nigdy wcześniej aż tak piękna nie byłam, nie czułam się taką laską. Mój Bolek nawet chciał mnie wysłać na wybory piękności! Powiem szczerze, no jestem ładną kobietą, ale bez przesady, żeby być jakąś miss. Owszem, mam ładne, niebieskie oczy, pełne usta, popielate włosy, ale figurę raczej przeciętną, niewysoką. Jednak przy Bolku czułam się rzeczywiście wyjątkową pięknością. I takie też robiłam wrażenie na mężczyznach, bo pewna siebie, kochana, doceniana kobieta wydaje się po prostu bardziej atrakcyjna.
Nagle przestał się tłumaczyć
Bolesław. Ten, który nadał mu imię, a w rodzinie chodzą słuchy, że był to wuj Tadeusz od strony ciotki Marianny, musiał być jakimś prorokiem. No bo to imię wykrakało dzisiejszą mentalność mojego Bolka – w sypialni stale lubi narzekać, że coś go boli.
– Iza, boli mnie coś z tyłu, plecy jakby, wybacz... – wykrzywia teatralnie twarz.
Albo:
– Izka, boli mnie dzisiaj głowa, jutro na pewno się tobą zajmę – przekręca się na drugi bok.
Jakoś tak najpierw przestał mi robić śniadanka, chyba zaczęło się psuć właśnie od tych śniadań. Czułam, że coś wisi w powietrzu. Jak gdyby nigdy nic przestał się pytać w kółko:
– Kochanie chce herbatkę?
Albo:
– Co by kochanie moje zjadło na śniadanko? – czułam, że naprawdę mnie kocha.
Czasem mnie to jednak już denerwowało, bo ileż można wypić herbatek, a on zazwyczaj robił mi dwie naraz. Wręcz nie nadążaliśmy z kupowaniem cukru, bo jedna paczka kończyła się w połowie tygodnia, nie licząc ciasteczek maślanych, które lubił, kiedy robiłam.
No i się skończyło. Po prostu odwracał się tyłkiem. Jeszcze na początku to się jakoś tłumaczył:
– Jutro się za ciebie wezmę.
Ale z czasem przestał się nawet tłumaczyć.
Moje sny były gorące
Czułam, że w ogóle go nie interesuję – nawet wtedy, kiedy kładłam się bez majtek. Myślałam, że jakoś go pobudzę, kiedy leżałam na łóżku w samej koronkowej, czerwonej koszulce na ramiączkach. I nic! Mogłam tak leżeć z godzinę i czekać, aż coś się zadzieje, aż mój zimny książę nagle ruszy się fotela... Już czasami myślałam, że coś się w końcu wydarzy, kiedy kątem oka widziałam nad sobą jego zwalistą sylwetkę, po czym zauważałam, że idzie, ale... prosto do łazienki.
– Na sikanko mnie wzięło – mówił, stary pryk.
Zniechęcenie i frustracja naraz tak bardzo mnie dopadały, że czasami nie mogłam zasnąć do czwartej nad ranem. Moje sny oczywiście były gorące, bo wyobrażałam sobie, jak ten mój padalec i łachudra w jednym znów jest w formie. I ta menda jeszcze miała do mnie pretensje, że w nocy nie mogę spać!
– Jezu, ja nie wiem, co ty robisz w nocy, śpij już – mówił z wyrzutem, a ja czułam, jakbym molestowała go swoją bezsennością.
No i tak może nie tyle z nudów, co z czystej chęci flirtu, zalogowałam się na portalu randkowym. Zrobiłam sobie kilka apetycznych fotek, stworzyłam gorący profil, na odpowiedź nie musiałam długo czekać. Już tego samego dnia wieczorem zaczęło dobijać się do mnie kilku mężczyzn, ale jeden był bardzo w moim typie. Krótko przystrzyżony, opalony, szare oczy, dobrze zbudowany. Do tego fajnie ubrany, a przynajmniej takie robiący wrażenie na fotach.
Jakoś tak samo poszło
Od tamtego czasu rozmowy z nowo poznanym mężczyzną przybrały tempa – szczególnie, że Igor od razu chciał ze mną rozmawiać przez telefon. Wolałam jednak pisać z nim w telefonie, bo wtedy nasza znajomość miała zupełnie inny, jakby nierealny charakter.
Jakbym nie miała – póki co! – kochanka, no bo jakżebym miała go mieć? Ja, stateczna żona nagle ma kochanka? Nic takiego nie dzieje się – myślałam sobie, wymieniając z Igorem wiadomości, lecz... on prosił o co innego:
– Izabela, mogę zadzwonić? Stęskniłem się za twoim głosem.
Nie widziałam w tym niczego złego – chłopu spodobał się mój głos, i tyle. I tak spędziłam kilka dni, tłukąc się pomiędzy statusem statecznej acz niedopieszczonej żony, a gorącej kochanki. Pewnego wieczora siedziałam w kuchni przy lampce wina, a on pisał do mnie coraz bardziej bezpośrednie wiadomości. I już nie wiem, może to wino, może to moja złość na męża sprawiły, że zaczęłam coraz śmielej odpowiadać. W końcu zadzwonił, domknęłam drzwi od kuchni.
– A gdybym teraz był tam z tobą, to co zrobiłabyś? – powiedział, a mnie wręcz serce na chwilę stanęło z wrażenia. Dawno żaden facet tak do mnie nie podbijał.
– Przebrałabym się w krótszą sukienkę.
– Jak krótszą?
– Odrobinę za krótką.
– A potem?
– Czekałabym, co zrobisz. Bardzo czekałabym... – powiedziałam szeptem.
– A ja poprowadziłbym cię łóżka, rzucił na nie tak, abyś odwróciłaby się do mnie tyłeczkiem...
„Skąd znał moją ulubioną pozycję w łóżku?” – podrapałam się w głowę, zalewając wodą filiżankę z herbatą. Igor wydawał się tak inny od tego mojego Bolesława... I tak sobie flirtowaliśmy, kiedy wypalił:
– Spotkamy się?
– Może jutro? – odpisałam, bo nie mogłam już znieść tej niepewności.
Od tego czułam się jak gwiazda
Umówiliśmy się na neutralnym gruncie, czyli w kawiarni. Kiedy wchodziłam do pomieszczenia, czułam że coś zmieniło się w moim życiu. Pamiętam, że Igor zobaczył mnie w rogu kawiarni i odchylił się do tyłu, mrużąc oczy. Czułam się jak gwiazda, jak w początkach znajomości z Bolkiem.
– Czego się pani napije? – powiedział kokieteryjnie, bo przecież wiedział, że mam na imię Iza.
– Kawa z mleczkiem – wyjęłam z torebki lusterko, kiedy zniknął za rogiem stolika.
Po drugiej stronie lusterka patrzyła na mnie wystrojona blondynka w czarnej, obcisłej sukience z dekoltem. Włożyłam lusterko do torebki, kiedy Igor wracał do stolika.
– Zamówiłem też lody, mówiłaś, że lubisz kawowe z amaretto? – Prześwidrował mnie wzrokiem.
– Fajnie, że zapamiętałeś – uśmiechnęłam się, ale... nie umiałam sobie przypomnieć, kiedy mu o tym powiedziałam.
Atmosfera w kawiarni zrobiła się niemal elektryzująca. Igor wydawał się czytać w moich myślach, podsuwając sugestie podsycające moje pragnienie. Brzmiały jak w dziesiątkę! „Co tu się dzieje?”– myślałam.
Mój kochanek cały czas patrzył na mnie, świdrował mnie oczami lub – na odwrót – zamyślał się nagle, patrząc gdzieś przed siebie, próbując sobie coś przypomnieć. Pasowała mi jego zagadkowość! Kiedy zaproponował pójście do hotelu, zgodziłam się.
To wszystko było zaplanowane
W nocy było niesamowicie gorąco, ale następnego dnia rano wydarzyło się coś nieoczekiwanego.
– Muszę ci coś powiedzieć – Igor pogładził moje włosy.
– Tak? – To, co wydarzyło się w nocy, było zaplanowane.
– Co masz na myśli? Zaplanowane przez ciebie? Chciałeś mnie tylko uwieść? – zmarszczyłam czoło, zachodząc nawet w głowę, czy nie spotkałam się z jakimś zboczeńcem.
– Nie, kochanie – uśmiechnął się tajemniczo.
Rozejrzałam się po pokoju hotelowym, zrobiło się jakoś duszno. Nie byłam zadowolona z tego, co mówił Igor. Najpierw coś dziwnego wypala, a potem robi za Mona Lisę.
– Więc co? – usiadłam na łóżku.
– To nie ja to zaplanowałem – wyciągnął się w pościeli i popatrzył w sufit.
„Ach, ta jego tajemniczość! Niech spada z nią na drzewo. On wie, wie coś dziwnego!” – myślałam.
– A kto? Gadaj! – powiedziałam stanowczo.
I wtedy Igor powiedział coś... mega dziwnego.
– Ty.
Co? Zaczęłam zbierać swoje myśli i jego słowa na zmianę, ale za cholerę nie wiedziałam, co ten chłop kombinuje.
– W sensie, że chciałam cię zaciągnąć do łóżka? O to ci chodzi?
Igor uśmiechnął się szerzej, po czym wstał i podszedł do swojej torby. Wyciągnął z niej małe urządzenie, które wyglądało jak dyktafon, i włączył je. Z głośnika popłynął głos – mój głos:
– Chciałabym zorganizować coś niezwykłego, coś, co kompletnie odmieni moje życie... – brzmiało, a Igor przybliżył urządzenie, bym mogła usłyszeć lepiej. – Znaleźć kogoś, kto pokaże mi, co to znaczy prawdziwa namiętność, coś, czego Bolesław nigdy nie potrafił mi dać.
Byłam w szoku, kompletnie nie pamiętałam, kiedy nagrałam te słowa.
– Co to jest? – zapytałam, zdławionym głosem.
Igor usiadł obok mnie, łagodnie obejmując mnie ramieniem.
– To ty, Iza. To nagranie pochodzi z sesji hipnotycznej, którą przeszłaś kilka tygodni temu. Zaplanowałaś to wszystko, a potem wyparłaś z pamięci. Poprosiłaś terapeutę, aby pomógł ci odkryć twoje prawdziwe pragnienia. A kiedy poznałaś mnie, zaczęłaś je realizować.
Skąd o tym wiedział?
Poczułam, jak ziemia usuwa mi się spod nóg. Wszystko, co uważałam za przypadek, za impulsywne decyzje, okazało się wynikiem hipnozy? Ale jak to? Rzeczywiście, kilka miesięcy temu poszłam na jakąś sesję do szamana czy innego hipnotyzera, nawet nie pamiętałam, byłam tam z koleżanką, ale potem... zupełnie o wszystkim zapomniałam. Ale... skąd Igor mógł o tym wiedzieć? Nie opowiadałam nikomu, że byłam na jakiejś sesji.
– Ale skąd ty o tym wiesz? – zapytałam.
– Dowiedziałem się o tym przez przypadek. Jestem asystentem w gabinecie hipnotycznym, natrafiłem na plik z nagraniem sesji. Nie umiem tego wyjaśnić, ale niezwykle spodobał mi się twój głos. Poczułem, jakbym cię skądś znał. Może nawet spotkaliśmy się w innym wcieleniu? – powiedział, patrząc w kubek z kawą.
Widząc moją konsternację, dodał:
– Serio nie chciałem cię zszokować, Iza. Ale to ty chciałaś tego wszystkiego. Dobra... wiem, że myślisz, że może cię osaczam.
– Nie, po prostu... muszę to wszystko przemyśleć.
To było dwa dni temu, a teraz... właśnie siedzę w wannie pełnej piany i próbuję to wszystko poukładać sobie w głowie. Jeszcze nie wiem, co postanowię. Igor podoba mi się, intryguje, ale czuję się przez niego kontrolowana. Może lepiej zostać przy starym, dobrym Bolesławie, zwłaszcza, że ostatnio znowu obudziła się w nim gorąca bestia – chyba zazdrosna, coś zaczął podejrzewać...
Iza, 32 lata
Czytaj także:
„Podrzuciłam syna teściowej i wyjechałam na wakacje. Po powrocie czekał na mnie rachunek za wikt i opierunek”
„Poszłam do lasu na grzyby, a wróciłam z przystojnym leśniczym. Mogę powiedzieć, że zbiory były naprawdę owocne”
„Na pielgrzymce spotkałam kogoś, kto mnie skrzywdził. Nie zamierzałam mu wybaczyć nawet w tym świętym miejscu”

