„Mąż okazał się kłamcą i tchórzem. Zostawił mnie 5 dni po ślubie, bo stwierdził, że rodzina to jednak nie jego bajka”
„Wciąż mam przed oczami Pawła, który z walizką w dłoni cicho zamyka drzwi za sobą. Wtedy nie docierało do mnie, że to koniec i że już nigdy go nie zobaczę. Okazał się zwykłym tchórzem. Mógł mi zaoszczędzić sporo niepotrzebnego cierpienia, ale nie potrafił zdobyć się na szczerość”.

- Listy do redakcji
Kiedy przed ołtarzem przysięgaliśmy sobie wierność i miłość, byłam najszczęśliwszą kobietą pod słońcem. Paweł także nie krył wzruszenia. Uroczystość była przepiękna, a przyjęcie weselne bardzo udane. Wyprawiliśmy je tylko dla najbliższej rodziny i przyjaciół, ponieważ zależało nam na kameralnym gronie. Było naprawdę wspaniale. Mieliśmy plany dotyczące podróży poślubnej, lecz nic z nich nie wyszło.
Dzisiaj, kiedy o tym myślę, a zdarza mi się to jeszcze często, wiem, że zignorowałam mnóstwo znaków zapowiadających katastrofę. Na swoją obronę mam tylko jedno wytłumaczenie: byłam po uszy zakochana i święcie przekonana, że Paweł odwzajemnia moje uczucia. Tymczasem nasz związek był jednym wielkim kłamstwem. Żałuję jedynie zmarnowanego czasu, ale cofnąć się go nie da.
On wcale nie chciał ślubu
Parę dni po ślubie z niedowierzaniem patrzyłam na moją suknię wiszącą na drzwiach od szafy. Łzy same cisnęły mi się do oczu, a ja nie miałam siły, żeby je powstrzymywać. Niespodziewanie zostałam sama w czterech ścianach – w miejscu, które miało być naszym gniazdkiem, moim i Pawła. Nie potrafiłam opisać tego, jak się czułam. Była to dziwna mieszanka złości, żalu, rozczarowania, bezsilności oraz wstydu. Gdybym mogła, najchętniej zapadłabym się pod ziemię i została tam już na wieki. Co za upokorzenie!
Wciąż mam przed oczami Pawła, który z walizką w dłoni cicho zamyka drzwi za sobą. Wtedy nie docierało do mnie, że to koniec i że już nigdy go nie zobaczę. Okazał się zwykłym tchórzem. Mógł mi zaoszczędzić sporo niepotrzebnego cierpienia, ale nie potrafił zdobyć się na szczerość. Do tego trzeba mieć odwagę, której on nie posiada.
Nie zapomnę tego dnia
Wróciłam z pracy i zastałam go w salonie na kanapie. Obok stała spakowana walizka.
– Co się dzieje? – zapytałam zaniepokojona.
– To nie dla mnie, nie dam rady – odparł ledwo słyszalnym głosem.
– Nie rozumiem – stałam jak wryta, wpatrując się w niego z niedowierzaniem.
– Tu nie chodzi o ciebie. Jesteś cudowną kobietą, ale...
– Ale co?
– Rodzina jest nie dla mnie, nie odnajduje się w takich klimatach. Przepraszam.
Wstał i wyszedł. Tak po prostu nie oglądając się za siebie. Jakby moje zdanie nie miało żadnego znaczenia. Miałam w głowie taki mętlik, że ciężko to sobie wyobrazić. Gdy trochę ochłonęłam, wielokrotnie próbowałam dodzwonić się do Pawła, ale nie odbierał, a w końcu wyłączył telefon. Miałam wrażenie, że jestem bohaterką jakiegoś surrealistycznego filmu. Przez następne dwa tygodnie nie byłam w stanie zająć się czymkolwiek. Wzięłam urlop i zaszyłam się pod kołdrą, usiłując przetrawić to, co się wydarzyło. Byłam doszczętnie załamana i postrzegałam przyszłość wyłącznie w czarnych barwach.
Teściowa mnie dobiła
Potrzebowałam wyjaśnień i odpowiedzi, bo to niepojęte zostawić kogoś kilka dni po ślubie. Gdy moje samopoczucie nieznacznie się poprawiło, ponownie usiłowałam dodzwonić się do Pawła. Bez skutku. Pojechałam zatem do teściowej z nadzieją, że ona będzie cokolwiek wiedziała.
– On nigdy nie chciał cię skrzywdzić. Nie był na to gotowy, ale nie umiał ci tego powiedzieć. A ty naciskałaś.
Teściowa nie miała powodu, żeby kłamać. Od samego początku za mną nie przepadała. Zachowywała ogromny dystans i rezerwę. Co prawda ani razu nie odezwała się w obraźliwy sposób, lecz wcale nie musiała tego robić. W oczy się rzucało, że jest przeciwniczką mojego związku z jej synem. Po jej słowach, które zraniły gorzej niż sztylet, odwróciłam się na pięcie i wyszłam. Kipiałam ze wściekłości. Jak ona mogła? Jej bezczelność była porażająca. Wróciłam do domu i znów się rozpłakałam. Moje życie było jedną wielką ruiną.
Klapki spadły mi z oczu
Czas mijał. Sformalizowałam rozstanie z Pawłem i powoli zaczęłam dostrzegać plusy całej tej sytuacji. Tłumaczyłam sobie, że w sumie to dobrze, że coś takiego nie wydarzyło się po kilku latach. To Paweł pokazał, że jest niedojrzały, ale to ja zignorowałam pewne znaki. Dopiero teraz zobaczyłam pewne elementy, które ułożyły się w zgrabną całość.
Paweł niczym ognia unikał rozmów o dzieciach. Gdy ja z zachwytem snułam plany powiększenia rodziny, on natychmiast zmieniał temat. Pytany wprost o tę kwestię, udzielał wymijających odpowiedzi: „zobaczymy”, „czas pokaże” czy „jakoś to będzie”. Dawał do zrozumienia, że nie chce być ojcem. W przygotowania do ślubu i wesela praktycznie się nie angażował. To ja biegałam jak szalona i wszystko załatwiałam, a on tylko przytakiwał. W rzeczywistości było mu obojętne, jak będą wyglądały zaproszenia, jaka firma zajmie się cateringiem, kogo zaprosić, jakie obrączki wybrać itp. W przeciwieństwie do mnie nie był tym podekscytowany.
Nagle też przypomniałam sobie o pewnej sytuacji, która miała miejsce, jak dopiero co zaczęliśmy randkować. Otóż bliska koleżanka zwróciła uwagę na to, że Paweł zbytnio ogląda się za innymi kobietami.
– To chyba nie jest dobra wróżba na przyszłość? – spytała Kaśka, a ja popukałam się w czoło.
– Przesadzasz – stwierdziłam.
Miałam na nosie różowe okulary i nie dostrzegałam tego, co dla innych było widoczne jak na dłoni. Obecnie wszystko się zmieniło, włącznie z moją perspektywą. Staram się zbudować siebie na nowo. Kompletnie odmiennie odbieram też słowa eks teściowej. Właściwie powinnam być jej wdzięczna, bo postawiła mnie do pionu i wyrwała z marazmu, w jakim się znajdowałam. Jej słowa podziały niczym kubeł lodowatej wody. Nie dość, że za mną nie przepadała, to miała także świadomość, iż jej syn nie nadaje się do poważnego związku i założenia rodziny. Wiem, że nadejdzie dzień, kiedy będę twardo stąpać po ziemi i pewnie stać na swoich nogach, ale muszę uzbroić się w cierpliwość, bo to potrwa.
Alicja, 32 lata
Czytaj także:
- „Syn przyprowadził do domu dziewczynę. Byłam w szoku, gdy powiedziała, jak zarabia pieniądze na życie”
- „Szwagier był przy mnie, kiedy mąż nawalał. Pewnego dnia zrobiłam coś niewybaczalnego i nie żałuję”
- „Nasze wesele wyglądało jak z bajki. Czar prysł, gdy miesiąc później mąż uciekł z całym moim majątkiem”

