„Mąż nigdy nie był zbyt taktowny, ale w święta przeszedł samego siebie. Nie sądziłam, że pod choinką znajdę coś takiego”
„Jako dziecko najbardziej czekałam na prezenty. Teraz po latach, także przywiązuję do tego dużą wagę, wybierając podarki dla rodziny dużo wcześniej. W przeciwieństwie do mojego męża, który zwykle kupuje je na ostatnią chwilę. Miałam jednak nadzieję, że w tym roku stanie na wysokości zadania. Jednak bardzo się myliłam”.

- Redakcja
Święta zawsze były dla mnie wyjątkowym czasem, pełnym światełek, zapachu choinki i ciepła rodzinnego domu. Jako dziecko najbardziej czekałam na prezenty. Teraz po latach, także przywiązuję do tego dużą wagę, wybierając podarki dla rodziny dużo wcześniej. W przeciwieństwie do mojego męża, który zwykle kupuje je na ostatnią chwilę. Miałam jednak nadzieję, że w tym roku stanie na wysokości zadania. Jednak bardzo się myliłam.
Mam nadzieję, że ci się spodoba
Święta były tuż za rogiem. W salonie pachniało piernikami i sosnową choinką, którą właśnie ubieraliśmy razem z mężem.
– Kochanie, masz może jakieś specjalne życzenie do świętego Mikołaja ? – spytał mimochodem.
– Nie, wolę niespodziankę, ale może być coś praktycznego – powiedziałam z uśmiechem.
– Praktycznego mówisz… – powtórzył cicho.
Byłam ciekawa, co tym razem wymyśli mój mąż. Wieczorem siadł przed laptopem i widziałam kątem oka, jak przegląda różne sklepy internetowe w skupieniu. A ja coraz bardziej nie mogłam się doczekać, czym mnie zaskoczy w tym roku, choć nie wiem czemu w głębi duszy przewidywałam nadchodzącą katastrofę. W Wigilię wiercił się już od rana, biegając z góry na dół z papierem do pakowania prezentów. Gdy wieczorem usiedliśmy przy choince, zauważyłam w jego oczach mieszankę niepewności i dumy.
– Mam nadzieję, że ci się spodoba. – powiedział, trzymając starannie owinięty prezent.
Uśmiechnęłam się i podniosłam niewielkie pudełko. Otwierając, zobaczyłam krem na zmarszczki. Moje oczy otworzyły się szeroko. Nie wiedziałam za bardzo jak mam zareagować.
– Pomyślałem, że przyda ci się coś praktycznego. Sama przecież zawsze powtarzasz, że kosmetyków nigdy za wiele.
– Dziękuję, na pewno się przyda – odparłam.
Mąż zaczął rozpakowywać swój upominek, jak gdyby nigdy nic. Nie zauważył, że tak naprawdę robię dobrą minę do złej gry.
Jest tyle pomysłów na prezent dla żony
Mąż oglądał telewizję, a ja poszłam do łazienki. Lubiłam praktyczne upominki, ale spodziewałam się czegoś innego. Nigdy nie byłam zbyt wybredna, ale żeby kupić żonie krem przeciwzmarszczkowy pod choinkę? Poczułam się dziwnie. Spojrzałam w lustro. Może faktycznie świąteczne przygotowania dały mi się we znaki, ale zaczęłam się zastanawiać, czy to z jego strony jakiś delikatny przytyk, że powinnam bardziej o siebie zadbać? Zupełnie nie wiedziałam, jak mam to rozumieć.
Kiedy kładliśmy się spać, chciałam go o to zapytać, ale zasnął szybciej niż zdecydowałam się odezwać. Następnego dnia robiłam rano w kuchni śniadanie, gdy wszedł. Zrobił sobie kawę, a następnie usiadł za stołem.
– I jak, testowałaś już nowy krem?
– Nie, jeszcze nie miałam kiedy.
– Tam jest napisane, aby używać go rano i wieczorem, że przywraca skórze blask – dodał.
– I w dodatku jest przeciwzmarszczkowy – wyrzuciłam to z siebie głośniej niż chciałam.
Patrzył na mnie zdziwiony. Widocznie nie rozumiał, gdzie popełnił błąd.
– Przecież to nie jest pierwszy lepszy krem. A poza tym myślałem, że lubisz praktyczne prezenty… – zaczął niepewnie.
– Tak, może i krem jest praktyczny, ale zupełnie nie o to mi chodziło.
– A o co?
– Naprawdę nic innego nie przyszło ci do głowy? Jest tyle pomysłów na prezent dla żony, a ty musiałeś wpaść właśnie na ten.
– Byłem pewny, że ci się spodoba, nie wiedziałem, że zrobisz z tego taką awanturę.
Nie miałam ochoty na dalszą rozmowę. Odechciało mi się śniadania. Wyszłam z kuchni obrażona.
To nie chodzi już tylko o ten głupi prezent
Przez resztę dnia atmosfera między nami była napięta. Te święta miały być spokojne i pełne bliskości, a mam wrażenie, że jedynie oddaliły nas od siebie. Wieczorem mąż siadł obok mnie na kanapie i westchnął.
– Ok, może nie jesteś zadowolona z prezentu, ale uwierz, że naprawdę myślałem, że ci się spodoba. Nie wiedziałem, że tak zareagujesz. Następnym razem bardziej się postaram.
– Ale wiesz, że to nie chodzi już tylko o ten głupi prezent. Od dawna nie słyszałam z twoich ust żadnego komplementu. Nie pamiętam, kiedy ostatnio powiedziałeś, że ładnie wyglądam. Nawet nie zauważyłeś, że przed świętami zmieniłam fryzurę.
Mąż słuchał mnie uważnie w milczeniu.
– Mam wrażenie, że patrzysz na mnie inaczej niż kiedyś. – dodałam.
– Wiesz, że to nie tak. Jestem tak zabiegany w pracy, ciągle coś mam na głowie. Dla mnie zawsze pięknie wyglądasz i jesteś najważniejszą kobietą pod słońcem.
Kontynuował, a ja słuchałam uważnie jego słów.
– Nie chcę, żeby nasze święta popsuł jakiś krem. Przepraszam cię i proszę cię, nie bądź już więcej na mnie zła.
– Przyjmuję przeprosiny. Może faktycznie i ja zareagowałam zbyt ostro, ale nie mogłam tego dłużej tłumić w sobie.
Przytulił mnie mocno, jakby chciał dać mi do zrozumienia, że jestem dla niego całym światem.
Ta rozmowa była nam potrzebna
Wieczorem, gdy siedzieliśmy przy choince z kubkami gorącej herbaty i słuchając świątecznych piosenek, poczułam, że może te święta będą dla nas pierwszym krokiem, aby coś zmienić. Miałam nadzieję, że od tej pory mąż będzie mi poświęcał więcej uwagi i bardziej rozumiał moje potrzeby. Znów poczułam między nami więź.
– Wiesz, czuję, że ta rozmowa była nam potrzebna – powiedziałam.
– Na pewno dzięki temu będę zwracał większą uwagę na wybór świątecznych prezentów – zaśmiał się. Sama dobrze wiesz, że nigdy nie byłem w tym dobry.
– Pozwól, że od tej pory sama będę kupować sobie kremy. I nie myśl sobie, że tak szybko o tym zapomnę. Jeszcze długo będę ci wypominać ten prezent.
– Tak, wiem… a ja długo będę za niego przepraszał – odpowiedział z lekkim rumieńcem, przyjmując żart z pokorą.
W te święta wreszcie poczułam się doceniona i zauważona. Pomyślałam sobie, że nawet małe błędy mogą zbliżać ludzi do siebie, jeśli traktuje się je z humorem. Zrozumiałam, że nawet takie sytuacje będą częścią naszych wspólnych wspomnień, które zostaną z nami na dłużej i pewnie po latach w kolejne święta będziemy się z nich śmiać.
Natalia, 38 lat
Historie są inspirowane prawdziwym życiem. Nie odzwierciedlają rzeczywistych zdarzeń ani osób, a wszelkie podobieństwa są całkowicie przypadkowe.
Czytaj także:
- „Moja synowa zgłupiała i zapomniała o tradycji. Zamiast polskiego makowca postawiła na stole szwedzkie cynamonki”
- „Jestem jak kula u nogi mojego syna, więc w Święta będę sam. Jestem za stary, by pasować do rodzinnego obrazka”
- „Te święta miały być spokojne. Zamiast tego mama wypomniała mi każdą złotówkę, którą mi kiedyś pożyczyła”

