Reklama

Życie na osiedlu działkowym miało swój urok. Wiosenne poranki przynosiły ze sobą zapach świeżo skoszonej trawy, a letnie wieczory rozbrzmiewały śpiewem świerszczy. Ja zawsze cieszyłam się z tej atmosfery. Mój mąż Robert i ja byliśmy częścią tej społeczności od lat. Ostatnio jednak coś zaczęło mnie niepokoić.

Reklama

Robert, zawsze chętny do pomocy sąsiadom, spędzał coraz więcej czasu z naszą nową sąsiadką, Elą. Była sympatyczna, a ja początkowo cieszyłam się z jej obecności. Niemniej, zaczęłam dostrzegać, że moje małżeństwo ulega zmianie. Robert zdawał się bardziej zainteresowany ogrodem Eli niż naszym własnym. Zaczęłam się zastanawiać, czy to tylko mój wymysł, czy coś rzeczywiście jest na rzeczy. Było mi ciężko, bo nie chciałam wyjść na zazdrośnicę, ale jednocześnie nie mogłam zignorować tego niepokoju.

Ciągle siedział u sąsiadki

Kiedy Robert po raz kolejny spóźnił się do domu, nie wytrzymałam. Czułam, jak gniew narasta we mnie z każdą minutą jego nieobecności. Gdy w końcu przekroczył próg, zacisnęłam zęby, by nie wybuchnąć od razu.

– Robert, chciałabym wiedzieć, dlaczego spędzasz tyle czasu z Elą – powiedziałam wprost. – Czy nie widzisz, że jestem tutaj, w domu, a ty poświęcasz jej więcej uwagi niż mnie?

Zamilkł na chwilę, jakby szukał odpowiednich słów.

– Ela potrzebuje pomocy w ogrodzie, wiesz, że ona nie ma nikogo innego – odpowiedział wymijająco, próbując przejść do kuchni.

– Ona potrzebuje pomocy? A co ze mną, Robert? – Mój głos się podniósł, zdradzając emocje, które próbowałam kontrolować. – Czuję, że nie jestem już dla ciebie ważna.

Mąż spojrzał na mnie z niespodziewanym chłodem.

– Nie dramatyzuj, Hania. Przecież nic się nie dzieje – rzucił, unikając mojego wzroku.

Po tej wymianie zdań poczułam, jakby ktoś wylał na mnie wiadro zimnej wody. Jego odpowiedź tylko wzbudziła moje podejrzenia. Gdy zniknął w kuchni, usiadłam na kanapie, pogrążona w myślach. Czy naprawdę przesadzam? A może to on coś przede mną ukrywa? W głowie toczyła się burzliwa walka między logiką a emocjami, a ja nie potrafiłam znaleźć odpowiedzi na nurtujące mnie pytania.

Zapytałam ją wprost

Następnego dnia postanowiłam odwiedzić Elę. Czułam, że muszę usłyszeć jej wersję wydarzeń, żeby choć trochę rozwiać swoje wątpliwości. Zapukałam do jej drzwi z determinacją, ale kiedy je otworzyła, cała moja pewność siebie gdzieś się ulotniła.

– Cześć, Hania! Jak miło cię widzieć – przywitała mnie z uśmiechem, ale w jej oczach dostrzegłam coś, co przypominało niepokój.

– Cześć, Ela – odpowiedziałam, starając się brzmieć jak najnormalniej. – Mogę wejść? Chciałabym o czymś pogadać w cztery oczy.

Zaprosiła mnie do środka, proponując herbatę, ale odmówiłam z uprzejmością. Nie chciałam tracić czasu na uprzejmości.

– Ela, muszę cię zapytać wprost – zaczęłam, patrząc jej prosto w oczy. – Co się dzieje między tobą a Robertem?

Momentalnie spoważniała, nerwowo przesuwając palcami po filiżance.

– No coś ty! Robert tylko pomaga mi w ogrodzie, nic więcej – powiedziała, ale jej głos zdradzał nutkę niepewności.

– Naprawdę? Bo ja czuję, że jest tu coś więcej – naciskałam, a moje serce biło jak szalone. – Czy na pewno to tylko pomoc w ogrodzie?

Ela spuściła wzrok, a cisza, która zapadła, zdawała się ciążyć na nas obu.

Nie ma niczego, co powinno cię martwić – dodała, ale nie była w stanie spojrzeć mi w oczy.

Zauważyłam, że jest zdenerwowana, i to tylko potwierdziło moje podejrzenia. Mimo to nie chciałam dać po sobie poznać, jak bardzo jej nie dowierzam. Wstałam, mówiąc, że muszę już iść, ale w środku byłam rozdarta. Czy coś ukrywała? Czy Robert i Ela naprawdę mieli czyste intencje? Te pytania, zamiast przynieść ukojenie, sprawiły, że czułam się jeszcze bardziej zagubiona.

Jednak mnie okłamali

Następnego dnia przypadkiem znalazłam się w pobliżu działki Eli. Zatrzymałam się na chwilę, widząc, że ona i Robert są tam razem. Zbliżyłam się nieco, by usłyszeć ich rozmowę.

Musimy to wreszcie zakończyć – powiedział Robert z wyraźnym napięciem w głosie.

– Wiem, Hania zaczyna coś podejrzewać. Co jeśli się dowie? – Ela brzmiała na zdenerwowaną.

– Nie martw się, jakoś to załatwimy. Ale musimy być ostrożni – odpowiedział Robert.

Z sercem bijącym jak szalone, postanowiłam ujawnić swoją obecność. Wyszłam zza krzaków, patrząc na nich z determinacją.

O czym nie powinnam się dowiedzieć? – zapytałam, starając się ukryć drżenie w głosie.

Robert i Ela spojrzeli na mnie jak na ducha. Wyraźnie zaskoczeni moją obecnością, zaczęli się tłumaczyć, ale ich słowa były nieskładne.

– Hania, to wcale nie tak – zaczął Robert, ale jego głos nie brzmiał przekonująco.

– A jak to jest? – naciskałam, starając się opanować emocje. – Co przede mną ukrywacie?

Ela spuściła wzrok, a Robert podszedł bliżej, próbując złapać mnie za rękę. Odepchnęłam go, czując narastającą złość.

– Przepraszam, Hania. To... to był błąd – powiedział w końcu Robert, a ja poczułam, jakby ktoś wyrwał mi serce z piersi.

Ela zaczęła coś mówić, ale nie byłam w stanie jej słuchać. Słowa „to był błąd” odbijały się echem w mojej głowie. To był moment, w którym wszystko stało się jasne – Robert mnie zdradzał. Wszystko, czego się obawiałam, stało się rzeczywistością.

Zawładnęły mną mieszane emocje: ból, złość, rozczarowanie. Wyrzuciłam z siebie tylko jedno:

Jak mogłeś? – Po czym odwróciłam się na pięcie i odeszłam, zostawiając ich samych z ciężarem tej prawdy.

Pytania mnożyły mi się w głowie

Po tej dramatycznej konfrontacji z Elą i Robertem czułam, że muszę się zdystansować od wszystkiego. Wybiegłam z działki, starając się jak najszybciej opuścić miejsce, które stało się świadkiem mojego upokorzenia. Szłam bez celu, pozwalając emocjom przepływać przez moje ciało. Każdy krok wydawał się być ociężały, obciążony świadomością zdrady.

W mojej głowie zaczęły pojawiać się obrazy z przeszłości. Wspominałam pierwsze chwile znajomości z Elą. Pamiętam, jak zaprosiła mnie na kawę, opowiadając o swoim życiu w nowym miejscu. Wtedy wydawała się być taka szczera i przyjazna. Widziałam sceny, które początkowo nie wydawały się podejrzane, ale teraz nabrały innego znaczenia. Dlaczego nie zauważyłam tego wcześniej? Czy moje serce było tak zaślepione zaufaniem, że przeoczyłam wszystkie sygnały?

Zatrzymałam się w parku, usiadłam na ławce i wybuchnęłam płaczem. Łzy płynęły nieprzerwanie, a ja poczułam, że jestem sama w obliczu tej katastrofy. Jak mogłam być tak głupia, by zaufać zarówno Eli, jak i Robertowi? Oboje zdradzili mnie w najgorszy możliwy sposób.

Po dłuższej chwili wstałam, wzięłam głęboki oddech i zaczęłam rozważać swoją przyszłość. Co dalej? Co stanie się z moim małżeństwem? Czy jestem w stanie wybaczyć Robertowi, czy też nasze drogi powinny się rozejść? Czułam, że muszę znaleźć odpowiedzi na te pytania, ale wiedziałam, że nie przyjdą one łatwo. Moje serce było roztrzaskane, ale musiałam jakoś znaleźć sposób, by je posklejać.

Próbowałam to zrozumieć

Zdecydowałam się na jeszcze jedną konfrontację z Robertem i Elą. Czułam, że muszę usłyszeć prawdę od nich obojga, aby móc zamknąć ten rozdział i iść dalej. Zaprosiłam ich na spotkanie w naszym domu, chcąc uniknąć publicznej sceny na działkach.

Gdy oboje usiedli naprzeciw mnie, powietrze wypełniło się napięciem. Zaczęłam od razu, nie zamierzając owijać w bawełnę.

– Powiedzcie mi prawdę. Jak do tego doszło? – zapytałam, próbując zachować spokój, choć wewnątrz cała się trzęsłam.

Ela westchnęła głęboko, spoglądając na mnie z poczuciem winy.

– Hania, to był błąd, którego żałujemy. To nie miało wpłynąć na ciebie, naprawdę – powiedziała drżącym głosem.

Mąż spuścił głowę, unikając mojego wzroku.

– Nie potrafię wytłumaczyć, dlaczego to się stało. Zaczęło się od niewinnej pomocy w ogrodzie, a potem... potem sprawy zaszły za daleko – przyznał w końcu, a jego głos był pełen skruchy.

– Czy to w ogóle coś dla was znaczyło? – zapytałam, czując, jak moja złość rośnie z każdym ich słowem.

– Nie, to był przelotny romans, chwila słabości – odpowiedziała Ela, starając się utrzymać kontakt wzrokowy.

– I co teraz? Myślicie, że po prostu możemy to zostawić za sobą i dalej żyć jak dawniej? – dopytywałam, chcąc zrozumieć ich intencje.

Robert w końcu spojrzał mi w oczy.

Chciałbym wszystko naprawić. Wiem, że zawiodłem, i przepraszam za to – powiedział z bólem w głosie.

Słuchając ich, czułam, że jestem na krawędzi emocjonalnego wybuchu. Rozmowa była pełna goryczy i niewyjaśnionych emocji. Nie wiedziałam, co powinnam zrobić. Czy warto walczyć o to małżeństwo, czy też lepiej odejść i zacząć wszystko od nowa?

Hanna, 32 lata

Reklama

Czytaj także:
„Mój mąż okazał się uciążliwym chwastem. Gdy udało mi się go wyplewić, moje serce od razu zabiło mocniej do innego”
„Tajemniczy gość na działce pojawiał się jak wiosenny deszcz. Powinnam go wyrzucić jak chwast, ale zrobiłam coś innego”
„Zamieszkaliśmy na wsi, by żyć w spokoju. Nachalni sąsiedzi to pikuś, bo odór z pola czuliśmy nawet pod kołdrą”

Reklama
Reklama
Reklama