Reklama

– Słuchaj, Gabrysiu, poznaj Stasia – oznajmiła mi mama z widocznym zmieszaniem, a ja zaniemówiłam.

Reklama

Stałam jak sparaliżowana. Nawet nie wiem, czy zareagowałam jakoś, gdy ten podstarzały facet wyciągnął rękę, żeby się przywitać. Totalnie skołowana nie wiedziałam, co począć, więc po prostu obróciłam się na pięcie i opuściłam mieszkanie. W środku aż się we mnie kotłowało. Byłam o włos od zrobienia matce konkretnej awantury.

Kiedy zobaczyłam, jak ten nieznany mi mężczyzna całował moją mamę, coś we mnie pękło. Chciałam jakoś wyrazić swoje emocje, ale kompletnie nie potrafiłam tego zrobić. Bałam się też, że powiem o kilka słów za dużo i potem tego pożałuję.

Byłam totalnie zszokowana i rozżalona. W głowie kłębiły mi się myśli: Co ona najlepszego wyrabia?! Tata leży chory, a ona już zdążyła sobie kogoś znaleźć na jego miejsce! Miałam ochotę wybuchnąć płaczem niczym kilkulatek, mimo że już dawno skończyłam 40 lat.

„Mój kochany tatuś chyba nie ma pojęcia o sytuacji, ale może tak będzie lepiej dla niego" – przeszło mi przez myśl i poczułam, że zaraz mi pęknie serce z żalu.

Byłam zniesmaczona

Ojciec zmaga się z chorobą Alzheimera od paru lat, a od kilkunastu miesięcy przebywa w placówce opiekuńczej. Choć często go odwiedzamy, to tak naprawdę sporadycznie nas rozpoznaje.

„Ja nakłoniłam mamę, żeby go tam oddała, to moja wina" – zaczęłam siebie obwiniać.

Cieszyłam się, że mama na nowo zaczęła żyć, że wreszcie miała trochę czasu dla siebie samej, a tu taka afera – poczułam nadchodzący ból głowy. Wróciłam do domu z łzami w oczach.

– Coś się stało mamo? – córka zapytała zaraz po wejściu do domu.

– Nic takiego skarbie, po prostu trochę źle się czuję – odparłam, nie mając w sobie dość siły by wyznać jej prawdę o romansie babci.

Ciężko usiadłam w fotelu, intensywnie zastanawiając się nad dalszymi krokami. Czy powinnam spróbować ją jakoś przekonać? Ale w jaki sposób to zrobić? Nakrzyczeć na nią, czy spokojnie porozmawiać? A może od razu skonfrontować się z tym gościem? O rany, te babsztyle z sąsiedztwa muszą mieć niezłą zabawę. Westchnęłam ciężko, uświadamiając sobie, że zapewne całe osiedle huczy od plotek na ten temat. Na telefonie zauważyłam połączenie przychodzące od mamy, ale nie miałam siły, żeby odebrać. Mój biedny ojciec...

Byłam córeczką tatusia

Tata od zawsze był mi najbliższy, w latach dzieciństwa to właśnie z nim najchętniej spędzałam czas na zabawach. Kiedy wkroczyłam w okres dojrzewania, często mu się zwierzałam i tak naprawdę niewiele się zmieniło, gdy osiągnęłam dorosłość. Wiedziałam, że w każdej sytuacji mogę z nim pogadać dosłownie o wszystkim.

Nie mogę powiedzieć, że rodzice nie dawali mi tego, czego potrzebowałam. Wręcz odwrotnie. Zapewnili mi wspaniałe warunki do dorastania, pełne ciepła, poczucia bezpieczeństwa i ogromnego zrozumienia. Choroba ojca była dla mnie wielkim ciosem. Prawdę mówiąc, z początku nie potrafiłam jej zaakceptować.

Przez długi czas starałam się przekonać samą siebie, że to nic więcej jak tylko zwykła skleroza. Przecież zdarza się, że ludziom wypadają z głowy różne rzeczy – klucze, słówka albo imiona kolegów, czyż nie? Gdy jednak ojciec zabłądził na naszym własnym osiedlu i zdezorientowanego odprowadziła go pod drzwi nasza sąsiadka, uświadomiłam sobie, że dzieje się coś niepokojącego...

Mama opiekowała się ojcem

Gdy lekarze postawili ostateczną diagnozę, moja matka w pełni poświęciła się opiece nad tatą. Dokładała wszelkich starań, aby utrzymać go w jak najlepszej kondycji – ćwiczyła z nim umysł, pilnowała przyjmowania lekarstw i zmieniła jego sposób odżywiania. Byłam pod ogromnym wrażeniem jej niesamowitego poświęcenia i ze wzruszeniem uświadomiłam sobie, że to właśnie jest prawdziwa miłość! Niestety, pomimo jej wysiłków, zdrowie taty systematycznie się pogarszało.

Razem z mężem robiliśmy co w naszej mocy, żeby wesprzeć mamę w opiece nad tatą, ale z czasem dotarło do nas, że nasze wysiłki to kropla w morzu potrzeb. Tata zaczął mieć problemy z rozpoznawaniem najbliższych, nachodziły go ataki paniki i niekontrolowanej złości. Zdarzało mu się wymknąć z mieszkania, zapomnieć zakręcić gaz po gotowaniu albo wziąć mojego męża za złodzieja i wymachiwać mu nożem przed nosem. Krótko mówiąc, swoim postępowaniem narażał na niebezpieczeństwo nie tylko siebie, ale też ludzi dookoła.

Mama ledwo przypominała siebie, była skrajnie wycieńczona, co nie uszło mojej uwadze. Razem z mężem, po wielu dyskusjach i głębokich przemyśleniach, stanęliśmy przed trudną decyzją – nie jesteśmy w stanie zaopiekować się tatą u nas. Nasze zobowiązania zawodowe nie pozwalają na zapewnienie mu całodobowej opieki, a co więcej, nasze dzieci odczuwają lęk w jego obecności.

To nie była łatwa decyzja

W rezultacie mama uznała, że czas umieścić go w domu opieki. Udało nam się wybrać ośrodek zapewniający świetną opiekę, położony niedaleko naszego mieszkania. Dzięki temu mamy możliwość częstego odwiedzania taty. Mama poczuła ulgę, chociaż na początku dręczyło ją poczucie winy. Jednak gdy przekonała się, że ojciec jest pod dobrą opieką, odzyskała wewnętrzny spokój.

Poczułam dumę, kiedy zauważyłam, że znalazła chwilę dla siebie i swoich pasji. Zaczęła na nowo spotykać się ze znajomymi, wychodzić z przyjaciółkami na kawę i uczestniczyć w zajęciach lokalnego klubu seniora. Kompletnie się jednak nie spodziewałam, że zacznie być niewierna swojemu mężowi...

Byłam wściekła na nią

Byłam totalnie zszokowana jej podejściem do przysięgi małżeńskiej, zwłaszcza fragmentu o byciu razem na dobre i na złe! Kiedy tylko mój małżonek wrócił z pracy do mieszkania, od razu mu wszystko opowiedziałam, ciągle będąc wkurzona. Michał tylko przysłuchiwał się w ciszy, przyglądając mi się z uwagą.

– Wiesz, pewnie jesteś w niezłym szoku i ja też tego totalnie się nie spodziewałem, ale zastanów się... Wspominałaś coś ostatnio, że twoja matka wygląda na zadowoloną z życia, nie? Może nie powinnaś jej od razu krytykować? – powiedział, a ja tylko wzruszyłam ramionami.

– Niby tak, ale nawet mi przez myśl nie przeszło, że to przez jakiegoś kochasia.

– Kotku, twoi rodzice to świetni ludzie, ale dobrze wiesz, że twoja matka nie miała lekko z twoim ojcem... Jesteś pewna, że on nigdy jej nie zdradzał? – wyrzekł ostrożnie, a ja od razu zrozumiałam, co ma na myśli.

Ogarnęła mnie straszna złość.

– To zwykłe plotkowanie. Durne ludzkie gadanie. Przestań brać jej stronę i zakończmy tę rozmowę – warknęłam.

Mocno mnie rozczarowało, że wziął jej stronę w tym sporze. Spodziewałam się, że mnie poprze. Później przez parę dni nie potrafiłam wyrzucić tego z głowy.

Ignorowałam telefony od matki, mimo że próbowała nawiązać ze mną kontakt. Na początku prawie kipiałam ze złości, później zrobiło mi się jej szkoda, ale jedno wiedziałam na pewno. Moja matka musi przestać to robić Problemem było tylko to, w jaki sposób ją do tego przekonać i uświadomić jej, że jej postępowanie jest niewłaściwe...

Musiałyśmy szczerze pogadać

Zanim zdołałam wpaść na jakiś dobry pomysł, pewnego wieczoru po prostu pojawiła się w progu mojego domu, zirytowana tym, że nie odpisywałam na jej wiadomości.

– Powinnyśmy porozmawiać – oznajmiła, spoglądając mi prosto w oczy.

– No dobra, skoro nalegasz – odparłam wzdychając i gestem zaprosiłam ją do wejścia.

Domyślam się, co ci chodzi po głowie. Oceniasz moje postępowanie – na jej twarzy pojawił się przygnębiony uśmiech.

– Wcale nie – skłamałam.

– Ależ oczywiście, że tak. Skarbie, znam cię jak nikt inny – rzuciła mi współczujące spojrzenie, a ja zaniemówiłam.

Poznałam drugą twarz ojca

I w tym momencie te wszystkie mądre gadki, które chciałam jej zaserwować, gdzieś mi się ulotniły.

– Twój tata to naprawdę w porządku facet i bardzo się cieszę, że to z nim założyłam rodzinę. Udało nam się stworzyć fajne, pełne miłości gniazdko i tego nikt nam nie zabierze. Ale nie znaczy to, że zawsze było kolorowo. Twój ojciec od zawsze miał słabość do kobiet – westchnęła ciężko – zdarzały mu się romanse, takie na chwilę i na dłużej. Asystentka, sąsiadka z naprzeciwka, koleżanka z kursu angielskiego... – ciągnęła, a ja zrobiłam niezadowoloną minę.

– Nie mogę uwierzyć w to, co słyszę... Przecież twierdziłaś, że to tylko pogłoski! – powiedziałam z wyrzutem.

– I co innego miałam ci powiedzieć? Że ojciec mnie oszukuje? Jak miałam ci to wytłumaczyć? Twoje dotychczasowe życie ległoby w gruzach, a nikt z nas nie chciał do tego doprowadzić. Na początku bardzo cierpiałam i przez moment myślałam nawet o rozwodzie, ale choć zabrzmi to może absurdalnie, wciąż darzyłam go uczuciem. Nie chciałam niszczyć naszego rodzinnego raju. Wzięłam się w garść, a z czasem... z czasem jakoś przywykłam. Jasne, że gdy dostrzegałam oznaki kolejnej przygody, coś kłuło mnie w środku, ale za każdym następnym razem odczuwałam to coraz słabiej... Aż w końcu nauczyłam się z tym żyć i funkcjonować.

– Teraz próbujesz mu się odpłacić? – popatrzyłam na nią z zaskoczeniem.

– Wręcz przeciwnie. Zemsta nigdy nie była moim celem. Ze Staszkiem zetknęłam się po raz pierwszy parę miesięcy temu, w kinie. Często chodziliśmy na te same filmy, zawsze w pojedynkę. Parę razy proponował wspólną kawę, ale za każdym razem odmawiałam. W końcu jednak jego upór mnie urzekł i się zgodziłam. Zaczęliśmy się widywać i zdałam sobie sprawę, że wciąż mogę mieć bliską osobę, mogę się komuś podobać, być dla kogoś ważna... nie zamierzam z tego zrezygnować. Zdecydowałam się na tę relację świadomie, mimo że w głębi serca wciąż coś czuję do Tadka. Nie da się patrzeć na wszystko zero– jedynkowo i mam nadzieję, że to zrozumiesz moje dziecko. Wydaje mi się, że twój tata by mi wybaczył, w końcu ma u mnie dług... – na jej twarzy pojawił się gorzki uśmiech.

Byłam w szoku

Chwyciłam się za głowę, obawiając się, że za moment rozsadzi mi czaszkę. Momentalnie poczułam się tak, jakby ktoś wyrwał spod moich stóp grunt, na którym się wychowałam. Po chwili jednak uświadomiłam sobie, że przecież gdzieś w środku od zawsze zdawałam sobie sprawę z tego, jak to wszystko wygląda.

Docierały do mnie różne pogłoski, zauważyłam, że mama ukradkiem roniła łzy, a ojciec zabiegał o względy innych kobiet. Próbowałam to ignorować i wypierać ze świadomości.

– Mamusiu, jeżeli przy nim czujesz się szczęśliwa, to ja spróbuję to zaakceptować – w końcu wykrztusiłam z siebie, siląc się na niemrawy uśmiech.

Niekiedy trzeba dać rodzicom wolną rękę, by podążali własną ścieżką.

Gabriela, 43 lata

Czytaj także: „Do wymarzonego stanowiska w firmie doszłam przez łóżko szefa. Tak było łatwiej i przyjemniej niż na nudnych kursach”
„Chciałam, by mąż zapłacił mi za bycie domową służącą. Wyśmiał mnie, więc teraz chodzi głodny i w pomiętych ciuchach”
„Zmieniałam babci pampersy tylko po to, żeby dostać spadek. Tak zakpiła ze mnie w testamencie, że straciłam wiarę w ludzi”

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama