Reklama

Przez całe swoje dorosłe życie nauczyłam się jednej rzeczy – miłość to tylko bajka, którą karmią nas od dzieciństwa. Dla mnie zawsze liczyły się pieniądze i luksus. Mieszkając w małym mieszkaniu i pracując w przeciętnej pracy, marzyłam o bogactwie, które pozwoli mi się wyrwać z tej monotonii.

Uważałam, że każdy czegoś pragnie, dlatego lepiej być tym, kto rozdaje karty, niż tym, który jest rozgrywany. Moje spojrzenie na świat było może cyniczne, ale realistyczne. Pewnego dnia na kolacji w Warszawie poznałam Wiktora – wdowca, właściciela sieci restauracji, który wydał mi się idealną szansą na spełnienie moich marzeń.

Weszłam w jego świat

Spotkanie z Wiktorem było jak spełnienie moich najskrytszych pragnień. Od pierwszego spojrzenia wiedziałam, że mogę osiągnąć to, czego tak bardzo pragnęłam. Był elegancki, szarmancki, a jego status społeczny mówił sam za siebie. Każde jego słowo i gest były perfekcyjne. Postanowiłam wkroczyć do jego życia, krok po kroku, jak do precyzyjnie ułożonej gry.

Na początku starałam się być subtelna. Udawałam delikatną i niepewną siebie, by wzbudzić jego ochronne instynkty. Podczas pierwszych spotkań zdołałam zdobyć jego zaufanie. Wkrótce zaprosił mnie do swojego apartamentu – to był kluczowy moment. Jego luksusowe wnętrza, drogie meble i dzieła sztuki utwierdziły mnie w przekonaniu, że to właściwy kierunek.

Przy kolacji, przy blasku świec, Wiktor zdradził mi, że po śmierci żony nie wierzył, że kiedykolwiek będzie mógł zaufać innej kobiecie.

Czuję się przy tobie bezpiecznie jak nigdy wcześniej – powiedział, patrząc mi prosto w oczy.

Uśmiechnęłam się i złapałam jego dłoń.

– Wiesz, ja też nie przypuszczałam, że spotkam kogoś takiego jak ty – odpowiedziałam, starając się, by moje słowa brzmiały szczerze.

Z czasem zaczęłam stopniowo zdobywać dostęp do jego życia. Zaufał mi. Kody do sejfu, hasła do komputerów, finanse – wszystko było w zasięgu ręki. Analizowałam każdą jego decyzję, próbując odkryć, jak daleko mogę się posunąć. Moje pewność siebie rosła z dnia na dzień, a napięcie zaczęło sięgać zenitu. Wiedziałam, że to dopiero początek.

Zaczął mieć tajemnice

Moje dni w apartamencie Wiktora płynęły w luksusie, ale z tyłu głowy cały czas miałam plan. Zaczęłam pomagać mu w sprawach finansowych – opłacanie rachunków, doradztwo inwestycyjne – wszystko po to, by pogłębić jego zaufanie. Już niemal całkowicie kontrolowałam jego konta bankowe i miałam dostęp do najważniejszych informacji. Planowałam zniknięcie z pieniędzmi, które miały mi zapewnić dostatnie życie na zawsze.

Coś jednak zaczęło mnie niepokoić. Pewnego dnia, przeszukując jego gabinet, natknęłam się na starą legitymację z zupełnie innym nazwiskiem. Co to mogło oznaczać? Zaczęłam się zastanawiać, czy Wiktor nie skrywa jakiejś tajemnicy. Moje podejrzenia nasiliły się, gdy pewnego wieczoru Wiktor zniknął bez słowa na całą noc. Gdy wrócił, próbowałam udawać, że nic mnie to nie obeszło, ale w środku czułam niepokój.

Gdzie byłeś? – spytałam nieco zbyt ostro, gdy tylko pojawił się w drzwiach. Wiktor odwrócił się do mnie, uśmiechając się lekko. – Musiałem pomóc staremu przyjacielowi z problemem – odpowiedział, jakby była to najbardziej naturalna rzecz na świecie.

Nie chciałam dalej drążyć tematu, więc udałam, że jego tłumaczenie mnie zadowala. Jednak intuicja podpowiadała mi, że to może być tylko wierzchołek góry lodowej. Czyżby Wiktor miał coś do ukrycia? Może nie tylko ja byłam tutaj graczem?

Wiedziałam, że nie mogę teraz zrezygnować. Musiałam kontynuować, pomimo narastających wątpliwości. Moja przyszłość zależała od tego, jak dobrze potrafię grać tę niebezpieczną grę.

Wiedział od początku

Noc, na którą czekałam, nadeszła szybciej, niż się spodziewałam. Wszystko było przygotowane – moje walizki spakowane, dane kont bankowych zabezpieczone. Miałam zniknąć, zostawiając za sobą to luksusowe życie i człowieka, który zaufał mi bardziej niż komukolwiek innemu. Czułam przypływ adrenaliny, gdy po cichu wyślizgnęłam się z sypialni.

Nagle w salonie włączył się telewizor, a na ekranie pojawiły się nagrania z ukrytej kamery. To byłam ja, przeszukująca jego dokumenty, sprawdzająca konta bankowe. Serce zamarło mi w piersi. Zza pleców usłyszałam spokojny głos Wiktora.

Myślałaś, że jesteś pierwsza? Że nie wiem, jak wygląda taka gra? To ja ją wymyśliłem – powiedział z zimnym uśmiechem, który przenikał mnie na wskroś.

Stałam tam, oszołomiona, nie wiedząc, co powiedzieć. Wiktor podszedł bliżej, spojrzał mi w oczy i powiedział, że wie wszystko. Zaskoczenie i strach przeplatały się we mnie z niedowierzaniem. Czułam się jak marionetka, której sznurki zostały brutalnie pociągnięte.

Ale zamiast dzwonić na policję, Wiktor zaproponował coś innego. Słowa, które wypowiedział, były niczym z horroru. Miał plan – i chciał, żebym w nim uczestniczyła. Zamiast ucieczki, czekało mnie coś zupełnie innego. Poczułam, jak grunt usuwa mi się spod nóg. Byłam pewna, że jestem jedyną, która manipuluje, ale szybko okazało się, że byłam tylko pionkiem w jego grze.

To była chwila, w której wszystko się zmieniło. Nie wiedziałam, co mnie czeka, ale jedno było pewne – teraz to on miał przewagę.

To było jak układ z diabłem

Siedząc naprzeciw Wiktora, czułam się jak mysz złapana w pułapkę. Jego propozycja była przerażająco logiczna. Zamiast zgłaszać moje działania na policję, zaproponował mi pracę. Chciał, żebym wykorzystywała swoje zdolności manipulacyjne i oszustwa, by pomóc mu w interesach. To była oferta, której nie mogłam odrzucić. Z jednej strony groził mi więzieniem, z drugiej obiecywał nowe życie – niebezpieczne, ale ekscytujące.

– Czyli to wszystko... to była gra? – zapytałam, starając się, by mój głos nie zdradzał emocji.

Wiktor tylko się uśmiechnął.

– Nie. To był test. I właśnie go zdałaś – odpowiedział z zadowoleniem.

Wciąż czułam, że jestem w pułapce, ale nie mogłam nie dostrzec fascynacji, jaką budził we mnie Wiktor. Był bardziej przebiegły, niż się spodziewałam. Być może to było to, co mnie do niego ciągnęło – wyzwanie, jakie stanowił. Zgodziłam się, choć w środku krzyczała we mnie każda komórka. Wiedziałam, że wchodzę na niebezpieczną ścieżkę, ale miałam nadzieję, że uda mi się z niej zejść, gdy tylko nadarzy się okazja.

Wchodząc w jego świat, musiałam przyjąć jego zasady. Z zewnątrz wyglądaliśmy jak idealna para, ale w rzeczywistości byliśmy niebezpiecznym duetem. Moje resztki moralności znikały, gdy angażowałam się coraz bardziej w jego plany. Luksus i adrenalina zawładnęły moim życiem.

Czułam, że muszę znaleźć sposób, by znowu przejąć kontrolę. Wiedziałam, że nie mogę dać się ponieść tej grze na zawsze. Już wtedy w mojej głowie kiełkował nowy plan. Plan, który miał zmienić reguły na moją korzyść.

Role się odwróciły

Z każdym dniem nasza współpraca stawała się coraz bardziej skomplikowana, a granice między obowiązkiem a przyjemnością się zacierały. Wiktor pokazywał mi nowe sposoby manipulacji i oszustw, a ja szybko się uczyłam. Moje dawne życie wydawało się odległym wspomnieniem, ale w głębi duszy wiedziałam, że to nie jest to, czego pragnęłam.

Mimo że miałam wszystko, o czym kiedyś marzyłam, czułam, że coś jest nie tak. Zaczęłam planować nowy ruch. Tym razem musiałam być ostrożna. Wiedziałam, że Wiktor mnie obserwuje i że będzie trudniej go przechytrzyć, ale byłam zdeterminowana. Nie mogłam dłużej grać według jego zasad.

Pewnego wieczoru, siedząc przy kolacji, Wiktor spojrzał na mnie z satysfakcją.

– Teraz gramy już razem – powiedział, podnosząc kieliszek w moim kierunku.

Uśmiechnęłam się, odwzajemniając gest, ale w mojej głowie kłębiły się myśli. „Nie, Wiktor. Teraz gram wyłącznie ja” – pomyślałam, planując każdy krok.

Moje doświadczenie z Wiktorem nauczyło mnie, jak czytać ludzi, jak przewidywać ich ruchy i jak wykorzystywać każdą słabość na swoją korzyść. Wiedziałam, że muszę znaleźć sposób, by znowu przejąć kontrolę nad swoim życiem. Musiałam wykorzystać to, czego nauczyłam się od Wiktora, by stworzyć nową ścieżkę, wolną od jego wpływów.

Czasami zastanawiałam się, kim się stałam. Czy jeszcze rozpoznaję siebie? Czy w tej grze można jeszcze mówić o uczuciach? Jedno było pewne – nie mogłam się poddać. Musiałam doprowadzić tę grę do końca.

Nie poddam się

Ostatnie dni były burzliwe. Siedziałam samotnie przy oknie w luksusowym apartamencie, patrząc na panoramę miasta. Moje życie zmieniło się nie do poznania. Miałam pieniądze, władzę, wpływy, ale kosztem duszy, która kiedyś we mnie była. Wiktor nadal myślał, że jestem jego wiernym partnerem, ale nie znał mojego prawdziwego planu.

Patrząc na swoje odbicie, zastanawiałam się, kim tak naprawdę jestem. Czy ta kobieta, którą widziałam, to jeszcze ja? Przypomniałam sobie dawne marzenia o luksusie i zastanawiałam się, czy były tego warte. Nie byłam już tą samą Karoliną, która kiedyś marzyła o pieniądzach. Przyszłość, którą budowałam z Wiktorem, była niepewna, ale musiałam być silna.

Mój nowy plan był gotowy. Wiedziałam, że będzie ryzykowny, ale musiałam spróbować. Nie chciałam spędzić reszty życia w cieniu Wiktora, nawet jeśli oznaczało to powrót do poprzedniego życia. Moje przemyślenia przerwał dźwięk telefonu. To była wiadomość od Wiktora, że wraca do domu. Odpisałam krótko, udając, że wszystko jest w porządku. Musiałam zagrać ostatnią rolę w tej grze.

Gdy Wiktor pojawił się w drzwiach, przywitałam go z uśmiechem. Był zadowolony, pewien, że wszystko idzie po jego myśli. Ale w moim sercu tliła się determinacja. Wiedziałam, że nadchodzi czas na wykonanie mojego planu. To, co miało nastąpić, mogło odmienić moje życie na zawsze.

Ostateczna gra dopiero się zaczynała, a ja byłam gotowa zrobić wszystko, by odzyskać kontrolę. Być może nie miałam miłości, ale nie zamierzałam rezygnować z siebie.

Karolina, 32 lata


Czytaj także:


Reklama
Reklama
Reklama