Reklama

Przez lata żyłam w jego cieniu. Marek zawsze podejmował decyzje, planował, wyznaczał kierunek, a ja po prostu się dostosowywałam. Wydawało mi się, że tak właśnie powinno wyglądać małżeństwo – jedna osoba prowadzi, druga podąża. Nie miałam w sobie siły, by się sprzeciwić, może też nie widziałam powodu. On pracował, ja dbałam o dom. Nie kłóciliśmy się, nie podnosiliśmy na siebie głosu, nie było dramatów. Może dlatego przez długi czas nie zauważałam, jak bardzo mnie przytłaczał, jak stopniowo traciłam siebie. A może po prostu nie chciałam tego widzieć.

Reklama

Zdradził mnie

Wszystko zaczęło się układać w całość w dniu, kiedy obejrzałam nagranie. Marek, pewny siebie jak zawsze, otoczony aurą swojej nieomylności, wchodził do hotelu z młodą kobietą. Szli blisko siebie, dotykając się niby przypadkiem, ale kamera wychwyciła każdy gest. Ich spojrzenia, uśmiechy, cichy flirt.

Widziałam, jak obejmował ją w lobby, jak nachylał się do jej ucha, jak razem znikali w windzie. W tamtym momencie nie poczułam gniewu ani rozpaczy, tylko zimny, wyrachowany spokój. Jakby nagle ktoś odsunął kurtynę i pozwolił mi zobaczyć prawdziwy obraz naszego małżeństwa.

Nie zrobiłam awantury, nie rozbiłam talerzy, nie czekałam z krzykiem, aż wróci do domu. Usiadłam przy kuchennym stole i zaczęłam planować. Wiedziałam, że muszę to zrobić mądrze. Marek był przekonany, że kontroluje wszystko, ale to ja znałam go najlepiej. Wiedziałam, gdzie uderzyć, by zabolało. Nie emocjonalnie – on i tak by się tym nie przejął. Prawdziwie, namacalnie, w miejscu, które kochał najbardziej – w jego idealnym wizerunku.

Teraz stałam przed sądem. Po raz pierwszy od lat nie czułam się słaba. Miałam w rękach swoją kartę przetargową i zamierzałam ją wykorzystać.

Był pewny siebie

Marek wszedł na salę rozpraw pewnym krokiem, jakby to było tylko formalne spotkanie, które zamierzał szybko i bezboleśnie zakończyć. Miał na sobie swój najlepszy garnitur, ten, który zawsze zakładał na ważne spotkania biznesowe. Był spokojny, uśmiechnięty, a gdy tylko mnie zobaczył, posłał mi to swoje lekko kpiące spojrzenie.

Nie było w nim cienia niepokoju. Widocznie wierzył, że wszystko pójdzie po jego myśli. Podszedł bliżej i nachylił się do mnie, jakbyśmy byli dobrymi znajomymi, którzy po latach spotkali się na neutralnym gruncie.

– Wiedziałem, że nie będziesz robić problemów. Skończmy to szybko, co? – szepnął, a w jego głosie pobrzmiewała lekka nonszalancja.

Spojrzałam na niego spokojnie. Nie odpowiedziałam od razu. Chciałam, żeby poczuł choć cień niepewności, choćby na sekundę.

– Zobaczymy – rzuciłam cicho i odsunęłam się lekko, dając mu do zrozumienia, że nie zamierzam brać udziału w jego małej grze.

Miałam plan

Sędzia wszedł na salę, a my zajęliśmy swoje miejsca. Rozprawa się rozpoczęła.

Adwokat Marka był dobrze przygotowany. Przedstawił sprawę jasno – rozwód bez orzekania o winie, podział majątku według wcześniejszych ustaleń, żadnych zbędnych emocji. Marek kiwał głową z lekkim znudzeniem, jakby to wszystko było tylko formalnością, którą trzeba szybko odhaczyć. Nie protestowałam. Czekałam na odpowiedni moment.

Sędzia spojrzał na mnie i zapytał, czy mam coś do dodania. Sięgnęłam do torby. Czułam, jak wzrok Marka na mnie utknął, ale jeszcze nie był zaniepokojony. Wyjęłam pendrive i położyłam go na stole przed sędzią.

– Tak. Proszę to odtworzyć – powiedziałam spokojnie.

W sali zapadła cisza. Kątem oka widziałam, jak Marek lekko się prostuje. Jego adwokat spojrzał na niego pytająco, ale Marek tylko wzruszył ramionami, jakby nadal był pewien, że to jakaś błahostka.

Technik podłączył nośnik do komputera, a po chwili na ekranie pojawiło się nagranie. Mój mąż, hotelowe lobby, kobieta. Marek zamarł. Widziałam, jak odpływa mu krew z twarzy. Sala sądowa, dotąd spokojna i oficjalna, nagle wypełniła się napięciem. Ludzie zaczęli szeptać. Adwokat Marka przestał notować i spojrzał na niego z politowaniem.

Nie spodziewał się

Na nagraniu Marek obejmował młodą kobietę, nachylał się do jej ucha, uśmiechał się do niej dokładnie w ten sam sposób, w jaki kiedyś uśmiechał się do mnie. Kamera rejestrowała wszystko – ich spojrzenia, dotyk, pocałunek, wspólne wejście do windy.

Marek spojrzał na mnie po raz pierwszy od początku rozprawy. Nie był już pewny siebie. Nie uśmiechał się. Widziałam w jego oczach coś, czego nie widziałam nigdy wcześniej – strach.

Sędzia przez chwilę milczał, wpatrując się w ekran. W sali panowała cisza.

Marek poruszył się nerwowo. Jego adwokat poprawił się na krześle i pochylił w jego stronę, szepcząc coś szybko. Marek nie odpowiadał. Jego palce zacisnęły się na krawędzi stołu. Sędzia w końcu podniósł wzrok i spojrzał na mojego męża.

– Panie Marku, czy chce pan zaprzeczyć, że to pan na nagraniu?

Marek przełknął ślinę, ale nadal milczał.

– Ja… To… – zaczął, ale słowa ugrzęzły mu w gardle. – To nie ma znaczenia dla sprawy – dodał szybko, próbując odzyskać swój dawny ton pewności siebie.

Zmieniłam żądania

Sędzia uniósł brwi.

– Wręcz przeciwnie. Ma ogromne znaczenie.

Adwokat Marka po raz pierwszy od początku rozprawy wyglądał na człowieka, który żałuje, że przyjął tę sprawę.

Marek wciąż milczał. Patrzył na nagranie, jakby liczył, że obraz nagle zniknie, że to wszystko okaże się tylko złym snem. Ale to się działo naprawdę.

– Pani Aneto – sędzia zwrócił się do mnie – czy chce pani w związku z tym zmienić swoje żądania dotyczące podziału majątku?

Wzięłam głęboki oddech. Czułam na sobie wzrok Marka. Pewnie w tej chwili analizował, co powiem, próbował przewidzieć mój następny ruch. Ale nie miał już nade mną władzy.

– Tak – odpowiedziałam spokojnie. – Chcę rozwodu z orzeczeniem o winie mojego męża.

Sędzia skinął głową, a ja zobaczyłam, jak Marek zaciska szczękę. W jego oczach nie było już pogardy ani pewności siebie. Było coś innego – świadomość, że to on właśnie stracił kontrolę.

Poczuł, że przegrywa

Wyglądał, jakby ktoś uderzył go w twarz. Jeszcze kilka minut temu był pewien, że sprawa zakończy się po jego myśli – szybko, bez zbędnych komplikacji. Teraz siedział w milczeniu, nie mogąc oderwać wzroku od ekranu, na którym wciąż widniał dowód jego zdrady.

Jego adwokat westchnął ciężko, jakby właśnie zrozumiał, że obrona tej sprawy to tylko formalność, a nie realna walka o wygraną.

– Wysoki Sądzie – odezwał się po chwili, prostując się na krześle. – Mój klient przyznaje, że nagranie przedstawia jego osobę, jednak chcielibyśmy podkreślić, że zdrada nie wpływała na życie małżeńskie w sposób znaczący.

Sędzia uniósł brwi, a w sali dało się słyszeć ciche chichoty. Marek z całych sił próbował odzyskać choć część swojej pewności siebie, ale widziałam, że jego ręka drżała, gdy poprawiał mankiet koszuli.

– Pani Aneto – zwrócił się do mnie sędzia. – Proszę powiedzieć, jaki wpływ miała ta sytuacja na pani życie i czy istnieją inne okoliczności, które przemawiają za orzeczeniem winy pana Marka.

Nie zastanawiałam się

– Przez całe nasze małżeństwo to Marek miał kontrolę – zaczęłam spokojnie, ale stanowczo. – Decydował o wszystkim. O tym, gdzie mieszkamy, gdzie wyjedziemy na wakacje, jak spędzamy czas. Przez lata wmawiał mi, że to dla mojego dobra, że tak wygląda dobre małżeństwo. A ja mu wierzyłam. Nie miałam głosu, bo myślałam, że tak powinno być.

Sędzia skinął głową, a publiczność słuchała w ciszy. Nawet adwokat Marka spuścił wzrok, jakby zaczynał rozumieć, kim naprawdę był jego klient.

– A potem – kontynuowałam – dowiedziałam się, że kiedy ja byłam w domu, czekając na niego, kiedy zajmowałam się wszystkim, on wolał spędzać noce w hotelach z innymi kobietami.

Marek poruszył się nerwowo, a na jego twarzy pojawił się cień gniewu. Chciał coś powiedzieć, ale sędzia uniósł dłoń, dając mu do zrozumienia, że to nie jego kolej na głos.

– W tej sytuacji – sędzia spojrzał na Marka surowo – rozważenie orzeczenia o winie jest jak najbardziej zasadne.

Nie wytrzymał

Mój były mąż w końcu wybuchł.

– To było nic nieznaczące! – rzucił z wściekłością. – Przecież to tylko jedna kobieta, to nie zmienia faktu, że byliśmy dobrym małżeństwem!

Wtedy spojrzałam na niego i powiedziałam najspokojniej, jak potrafiłam:

– Dobre małżeństwo to takie, w którym nie muszę gromadzić dowodów zdrady, by mój mąż przyznał się do prawdy.

Zapanowała cisza. Marek zacisnął usta, jego ręka nerwowo zacisnęła się na stole. Wiedział, że przegrał. Widziałam to w jego oczach.

Aneta, 41 lat

Reklama

Czytaj także:
„Siostra doradzała mi, jak rozpalić żar w sypialni. W tym samym czasie dbała o to, by mój mąż nie stygł pod kołdrą”
„Poznałam sekret synowej i teraz muszę okłamywać syna. Wstyd mi za nią, ale mogę się tylko modlić o jej nawrócenie”
„Teściowa przyjeżdża do mnie w gości z własną wałówką. Pluje moimi obiadami i wypomina, że nie znam przepisu na bigos”

Reklama
Reklama
Reklama