„Mam swoją rodzinę, ale mamusia zawsze będzie dla mnie najważniejsza. Mąż się piekli, ale mam to gdzieś”
„Nie rozumiem kobiet, które odcinają się od swoich matek po ślubie, jakby te nagle przestały istnieć. Ja nigdy bym tak nie zrobiła. Mama to moja najlepsza przyjaciółka. Zawsze dzwoniłam do niej kilka razy dziennie, często się widywałyśmy. Jej opinia była dla mnie najważniejsza”.

- Redakcja
Moja mama zawsze była dla mnie wzorem. Zaradna, piękna. Kobieta z klasą, która sama potrafiła zrobić wszystko. Gdyby nie ona, nie byłoby mnie tu, gdzie jestem. Wszystko, co mam, zawdzięczam jej. Nie rozumiem kobiet, które odcinają się od swoich matek po ślubie, jakby te nagle przestały istnieć. Ja nigdy bym tak nie zrobiła. Mama to moja najlepsza przyjaciółka. Zawsze dzwoniłam do niej kilka razy dziennie, często się widywałyśmy. Jej opinia była dla mnie najważniejsza.
Mój mąż od początku wiedział, że mama jest częścią pakietu. Że nie będę wybierać między nim a nią. Tylko że z czasem... zaczął coraz częściej narzekać. Że mama się wtrąca. Że decyduje za nas. Że to już nie jest „nasze życie”, tylko „nasze życie z moją mamą”. Mówił, że się dusi. A ja? Nie widziałam problemu.
Spojrzałam na niego ze zdziwieniem
– Naprawdę zamierzasz to kupić?
Mama stała przy mnie w kuchni, marszcząc brwi nad nowym zestawem talerzy, który wybrałam w sklepie internetowym.
– No... tak. Podobają mi się. Takie minimalistyczne. Tomek takie lubi.
– Minimalistyczne? One są po prostu nudne – prychnęła. – Zobacz, te z niebieskim wzorem są o niebo ładniejsze. Poza tym te, które wybrałaś, wyglądają jak ze stołówki.
Westchnęłam, zerkając na laptopa. Prawdę mówiąc, sama miałam wątpliwości, ale wcześniej Tomek mówił, że nie znosi „dziubdzianych” wzorów.
– No nie wiem, mamo...
– Oj, ty zawsze byłaś taka niezdecydowana. Od czego masz mnie? – Uśmiechnęła się i poklepała mnie po dłoni. – Zamów te z niebieskim wzorem. Tomek się przyzwyczai.
Zamówiłam. Kilka dni później, kiedy Tomek wrócił z pracy, od razu zauważył pudełko na stole.
– O, jednak te? Mówiłaś, że podobają ci się te minimalistyczne...
– Mama powiedziała, że są ładniejsze – rzuciłam lekko.
– No tak. Mama wie najlepiej – mruknął i zamilkł na resztę wieczoru.
Nie rozumiałam, czemu się dąsa. Przecież to tylko talerze.
– Kalina, powiedz mi szczerze – powiedział któregoś wieczoru Tomek – czy w ogóle interesuje cię moje zdanie?
Spojrzałam na niego ze zdziwieniem.
– Oczywiście, że tak. Jednak mama ma doświadczenie...
Nie powiedział już nic.
Mąż mnie nie rozumiał
Mama zawsze do nas wpadała, bez zapowiedzi. Miała swoje klucze, które kiedyś jej dałam „na wszelki wypadek”.
– Przyniosłam ci te zasłony, o których mówiłam! – zawołała radośnie, wchodząc w butach prosto do salonu.
– Ja... nie mówiłam, że chcę je zmieniać – mruknęłam, bo akurat dopiero co wyprałam stare.
– Wiem, kochanie, ale tamte już się opatrzyły. Zobacz, te są świeższe, modniejsze. Poza tym, jak chcesz, żeby Tomek czuł się dobrze w domu, to musi być ładnie, prawda?
Uśmiechnęła się z triumfem, rozwijając paczkę jak prezent pod choinkę. Tomek przyszedł chwilę później. Spojrzał na zasłony, na mamę, potem na mnie.
– Znowu coś zmieniamy?
– Mama przyniosła – rzuciłam bezmyślnie.
– Oczywiście – skrzywił się. – A może mama chce się tu wprowadzić? Będzie jeszcze łatwiej.
Mama zaśmiała się, jakby to był żart.
– Oj, Tomuś, przestań. Przecież to ja wam tylko pomagam. Ty powinieneś się cieszyć, że masz taką teściową. Inni to muszą płacić dekoratorom, a ty masz mnie – mrugnęła wesoło.
Tomek milczał. Wieczorem, kiedy mama wyszła, próbowałam zaczepić go w kuchni.
– Nie przesadzasz trochę?
– Ja? Czuję w domu jak gość. Wszystko w tym domu decydujecie we dwie. Nawet nie wiem, czy mogę kupić nową szczoteczkę do zębów bez konsultacji z twoją mamą.
– Oj, nie bądź śmieszny – próbowałam się uśmiechnąć, ale nie odwzajemnił.
– To nie jest śmieszne. To jest chore.
I wyszedł do sypialni, trzaskając drzwiami.
Patrzyłam na niego w milczeniu
W weekend mama zaproponowała, że ugotuje dla nas obiad.
– Zrobię twoje ulubione gołąbki. A Tomek? On przecież i tak wszystko je, co mu się poda, prawda?
– No... tak, chyba tak – odpowiedziałam niepewnie.
W kuchni krzątała się jak u siebie. Wyciągała garnki, przestawiała przyprawy, otwierała szuflady. Tomek wszedł, zamrugał i się cofnął.
– Znowu nam gotujesz?
– No a kto, jak nie ja? – odparła mama z uśmiechem, nie odwracając się nawet. – Kalinka ma tyle na głowie. Pomagam jej, jak mogę.
– Pomagasz czy ją zastępujesz? – zapytał cicho, ale mama usłyszała.
– Słucham? – odwróciła się z łyżką w ręku.
– Nic, naprawdę. Ja tylko... – spojrzał na mnie. – Kalina, możemy porozmawiać na chwilę? Sam na sam?
– Teraz? Ale mama gotuje...
– Właśnie dlatego – powiedział przez zęby i wyszedł na balkon.
Wyszłam za nim.
– Co znowu?
– Proszę cię. Musisz ustalić jakieś granice. Ona tu jest codziennie. Rządzi się, komentuje wszystko. Nawet dzieci zaczęły do niej mówić „mamuśka”, zauważyłaś?
– Nie przesadzaj...
– Nie. To ty nie widzisz, co się dzieje. Nie chcę żyć z twoją matką. Chcę żyć z tobą. Tylko że zaczynam się zastanawiać, czy ty w ogóle jesteś jeszcze sobą, czy tylko jej przedłużeniem.
Patrzyłam na niego w milczeniu.
– Jeśli nie potrafisz zaakceptować mojej mamy, to może to ty masz problem.
Zrobiło mi się ciemno przed oczami
Tomek przestał się starać. Jadł kolacje w milczeniu, wychodził na długie spacery sam, coraz częściej bywał u kolegów po pracy.
– Nie przejmuj się – powiedziała któregoś popołudnia, kiedy siedziałyśmy przy herbacie. – Mężczyźni tacy już są. Obrażają się o byle co. Przejdzie mu. Jak nie, to... może to nie ten jedyny.
– Mamo... to mój mąż. Mamy dzieci – westchnęłam.
– I co z tego? Gdyby był odpowiedzialny, to by się nie boczył jak nastolatek. Ty robisz wszystko, jak trzeba. Gotujesz, dbasz o dom. A że masz ze mną bliską relację? To tylko zazdrość. On wie, że nie może się z tym równać.
Wieczorem Tomek wrócił wcześniej niż zwykle. Miał dziwny wyraz twarzy.
– Musimy pogadać – rzucił.
– Teraz?
– Teraz.
Mama uniosła brwi.
– To ja może pójdę do kuchni...
– Nie, zostań.
Zamarłam. Tomek wyjął coś z kieszeni. Kartkę.
– Wniosłem pozew o rozwód.
Zrobiło mi się ciemno przed oczami.
– Co ty mówisz... Tomek?
– Ostrzegałem. Próbowałem. Ale ty nie słyszysz nikogo poza nią – wskazał na mamę. – Mam dość życia w trójkącie.
– Ale... – zaczęłam, czując, że coś się wali.
– Za bardzo kochasz swoją mamusię, żeby było tu miejsce dla mnie. Więc niech ci wystarczy.
Łzy leciały mi po policzkach
Nie spałam prawie całą noc. Leżałam w łóżku z oczami wlepionymi w sufit. Tomek spał w salonie. Z dziećmi nie rozmawiał. Był jak cień. Rano wstał wcześnie, zabrał torbę i wyszedł bez słowa. Mama krzątała się w kuchni, jakby nic się nie stało.
– Zrobiłam ci kawę. Z mlekiem, tak jak lubisz.
– Mamo – powiedziałam cicho. – On naprawdę to zrobił. On... odejdzie.
– I bardzo dobrze. Po tym wszystkim, jak cię traktował? Kalinka, ty jesteś wspaniałą kobietą. Mądrą, silną. A on? Fochy jak nastolatek.
– Może miał rację – szepnęłam, nie patrząc na nią. – Może powinnam była postawić granice.
Mama zamarła z filiżanką w ręku.
– Co ty mówisz? To ja cię wychowałam. Zawsze dobrze radziłam. Gdybyś mnie słuchała bardziej, już dawno byś się go pozbyła.
– Kochałam go, mamo! – wybuchłam. – Naprawdę go kochałam. A teraz... nie wiem, czy jeszcze można coś uratować.
Mama patrzyła na mnie długo. W końcu odłożyła filiżankę.
– Jeśli chcesz się poniżać i do niego biegać, droga wolna. Pamiętaj, że ja zawsze tu będę. A on? On cię zostawił.
Wyszłam z kuchni, a łzy leciały mi po policzkach. Nie wiedziałam już, co było prawdą, a co tylko jej głosem w mojej głowie.
Zrobiło mi się duszno
Rozwód przebiegł szybko. Tomek chciał tylko ustalenia opieki nad dziećmi. Byłam zbyt otępiała, żeby protestować. Mama była przy mnie na każdej rozprawie.
– Widzisz? Mówiłam ci, że tak będzie. Tchórz. Zdradził cię, zostawił. Jak każdy facet – powtarzała.
Tylko że ja już jej nie słuchałam tak jak kiedyś. Coś we mnie pękło. Zaczęłam widzieć, ile decyzji podejmowałam za jej namową. Ile razy tłumiłam swoje pragnienia i potrzeby, bo „mama mówiła”. Ile razy ignorowałam Tomka, dzieci, siebie. Pewnego wieczoru, siedząc z dziećmi przy kolacji, starsza córka zapytała:
– Mamusiu, czy babcia będzie z nami teraz mieszkać na zawsze?
Zamarłam z widelcem w ręku.
– A chciałabyś?
– Nie wiem... Tatuś mówił, że babcia nam cię zabiera. Że z tobą nie da się rozmawiać, bo babcia mówi za ciebie.
Zrobiło mi się duszno.
– Babcia już nie będzie u nas codziennie – powiedziałam cicho.
Położyłam dzieci spać i zadzwoniłam do mamy.
– Mamo... potrzebuję trochę przestrzeni. Dla siebie. Dla dzieci.
– Nie wygłupiaj się. Przecież zawsze byłyśmy razem.
– I może właśnie dlatego teraz jestem sama – odpowiedziałam, zanim się rozłączyłam.
Kalina, 33 lata
Historie są inspirowane prawdziwym życiem. Nie odzwierciedlają rzeczywistych zdarzeń ani osób, a wszelkie podobieństwa są całkowicie przypadkowe.
Czytaj także:
- „Jako sekretarka szefa znałam nie tylko biurowe sekrety. Ta wiedza okazała się dla mnie jednak gwoździem do trumny”
- „Bogaty sąsiad był jak rajskie jabłuszko. Dałam się skusić, a w zamian dostałam ból i rozczarowanie”
- „Byłam pewna, że lumpeksy są dla biednych. Dopiero odkrycie przyjaciółki w jednym z nich otworzyło mi oczy”

