Reklama

Los obdarzył mnie czterema wnuczkami. Każda z nich jest wyjątkowa i bardzo ważna dla mnie, ale serca nie oszukam. Kocham wszystkie, lecz tylko Kasię lubię – tak było, odkąd pamiętam. Wiem, że nie powinnam tak mówić, ale nic na to nie poradzę. Tylko z nią łączy mnie szczera, głęboka więź, za co jestem wdzięczna każdego dnia.

Kiedy jest się po siedemdziesiątce, relacje rodzinne odgrywają bardzo ważną rolę. Przyjemnie jest mieć świadomość, że jest się dla kogoś ważnym. W żadnym wypadku nie mogę narzekać na to, jak układają się stosunki z moimi wnuczkami. Dziewczyny dzwonią i często mnie odwiedzają, chętnie też opowiadają o tym, co aktualnie dzieje się w ich życiu.

Babcia to babcia – jej można powiedzieć więcej, niż mamie czy nawet najlepszej przyjaciółce. Jest to niezmiernie budujące i sprawia, że czuje się naprawdę świetnie. Prawda jest jednak taka, że wyłącznie Kasia ma w sobie to coś. Coś, co powoduje, że nadajemy na tych samych falach. Ona naprawdę stara się mnie zrozumieć, a poza tym posiada pewną cenną umiejętność, której nie ma jej siostra i kuzynki – potrafi słuchać z pełnym zaangażowaniem.

Od małego jest moją faworytką

Doskonale pamiętam, jak Kasia, będąc niespełna pięcioletnią dziewczynką, narysowała mi laurkę z okazji Dnia Babci. Opatrzyła ją dedykacją: „Dla najlepszej Babci na świecie”. Już wtedy umiała pisać, chociaż stawiane przez nią literki były bardzo koślawe. Zupełnie mi to nie przeszkadzało – wręcz przeciwnie, byłam mocno wzruszona. Kasia zawsze lubiła się uczyć i poznawać nowe rzeczy, dlatego sztukę pisania i czytania opanowała całkiem nieźle, zanim jeszcze poszła do szkoły. Kiedyś lepiłyśmy razem pierogi.

– Babciu, a podasz mi przepis?

Nie pamiętam, ile lat wtedy miała, ale chyba sześć lub siedem. Oczywiście podyktowałam jej recepturę, którą notowała z uwagą – jakby właśnie poznała pilnie strzeżoną tajemnicę. Dziś jest dorosła i wciąż robi pierogi z tego przepisu. Niemniej to wtedy dotarło do mnie, że jest inna. W przeciwieństwie do młodszej siostry i kuzynek nie przepadała za spędzaniem czasu przed telewizorem, preferowała książki i opowieści o tym, jak to było kiedyś.

– Babciu, a opowiesz mi jeszcze raz, jak poznałaś dziadka? – męczyła mnie o to nieustannie, ale ja się tylko uśmiechałam i snułam historię od nowa.

Najlepsze było to, że nie miało znaczenia to, który raz jej to mówię. Zawsze słuchała tak, jakby wcześniej tego nie słyszała. Jej rodzona siostra Ania była – i nadal zresztą jest – zupełnie inna. To, co wpada jej jednym uchem, za sekundę wylatuje drugim. Nie umie zaangażować się w rozmowę.

Córki Piotra, mojego syna, mają podobnie. Niby dużo gadają, ale w sumie nic z tego nie wynika. Są strasznie skupione na sobie i raczej sporadycznie pytają, co u mnie słychać. Jeżeli już takie pytania padają, to odnoszę wrażenie, że bardziej wynika to z obowiązku.

Z Kasią nigdy tak nie było. Trudno się dziwić, że jest moją ulubioną wnuczką, aczkolwiek staram się tego zbytnio nie okazywać, żeby pozostałym dziewczynom nie było przykro.

Wiem, że Kasia zajdzie daleko

Ania, młodsza siostra Kasi, niedawno świętowała osiemnaste urodziny. Wyprawiła imprezę w jakimś modnym klubie. Cóż, nie byłam zachwycona. Trzeba było krzyczeć, żeby porozumieć się z drugą osobą. Muzyka strasznie głośna, hałas okropny. Szkoda, że wnuczką nie wzięła pod uwagę tego, że ja czy jej rodzice nie jesteśmy nastolatkami.

– Chodź, babciu, przejdziemy się na spacer – zaproponowała Kasia, widząc, jak jestem wyczerpana.

Ją jedną obchodziło to, że czuję się niekomfortowo. Żartobliwie rzuciła, że też wolałaby schabowego zamiast sushi. „Jak ty mnie, dziecko, znasz” – pomyślałam i się uśmiechnęłam. Doskonale się rozumiałyśmy.

Kasia ma poukładane w głowie. Studiuje prawo i jestem święcie przekonana, że zdobędzie to, czego pragnie. Martyna, starsza córka Piotra, już po raz trzeci zmieniła kierunek studiów, bo – jak twierdzi – ciągle szuka siebie i znaleźć nie może. Jej siostra Aldona w głowie ma tylko facetów. Zalicza jeden nieudany związek za drugim, a na inne tematy nie ma niczego interesującego do powiedzenia. Wrzuca tylko zdjęcia do internetu, które mają pokazać, jak wspaniałe życie wiedzie. Nie bardzo wiem, kogo tak naprawdę chce oszukać, ale chyba siebie.

Gdy Aldona i Martyna wpadają do mnie z wizytą, buzie się im nie zamykają. Z jednej strony mnie to cieszy, ale z drugiej irytuje. Obie zdaje się, wychodzą z założenia, że ja już swoje przeżyłam i nie jestem zbyt ciekawym człowiekiem.

Rzecz jasna dzwonię do wnuczek z życzeniami urodzinowymi czy imieninowymi, pytam o ich sprawy, ale wyłącznie w przypadku Kasi jest to w stu procentach prawdziwe. Dlaczego? Bo ona jest autentyczna, a tego nie są się kupić czy udawać, choćby fotografie zamieszczane na Facebooku były najpiękniejsze pod słońcem.

Byłam z niej dumna

– Wiesz, babciu, mam pewien szalony pomysł – wyznała Kasia któregoś dnia, gdy siedziałyśmy w mojej kuchni i zajadały się upieczoną wczoraj szarlotką.

– Ty i szaleństwo? To do ciebie niepodobne.

– Nie martw się, niczego głupiego nie zrobię – roześmiała się serdecznie.

Uwielbiam jej śmiech. Działa niczym plaster miodu na moje stare serce.

– Chciałabym kiedyś zebrać wszystkie twoje wspomnienia w książce – wyznała. – Szkoda, że dziadek nie żyje, bo na pewno sporo fajnych rzeczy by opowiedział.

– O tak – aż się rozmarzyłam na wspomnienie ukochanego małżonka.

Wnuczki nie miały okazji go poznać. Odszedł, kiedy Kasia miała zaledwie pięć latek. Dopadł go rak. Tadek nie znosił chodzić do lekarzy, unikał tego jak ognia – przez co bardzo zaniedbał zdrowie. W końcu czuł się już na tyle źle, że poszedł zrobić badania. Nowotwór był w mocno zaawansowanym stadium. Medycy bezradnie rozłożyli ręce. Odszedł kilka miesięcy po usłyszeniu diagnozy.

– Jak sądzisz, to dobry pomysł? – postawione przez Kasię pytanie wyrwało mnie z zadumy.

– Jeśli ty się za to weźmiesz, to bez wątpienia wyjdzie z tego coś wartościowego. Chciałabym dożyć tej chwili.

– O to się nie martw.

Naprawdę jestem dumna z Kasi. Życzyłabym sobie, aby moje pozostałe wnuczki brały z niej przykład – nieźle by na tym wyszły.

Teresa, 72 lata


Czytaj także:


Reklama
Reklama
Reklama