Reklama

Lubię, kiedy ktoś o mnie pamięta. Nie chodzi o wielkie gesty, ale o drobiazgi, które pokazują, że komuś zależy. Drobne liściki, ulubiona czekolada podrzucona do torby, kwiaty bez okazji. Takie rzeczy robią dla siebie ludzie, którzy się kochają.

Bartek nie jest typem romantyka. Jest praktyczny, oszczędny i mało skory do sentymentalnych uniesień. Nie przeszkadzało mi to na co dzień – w końcu liczyło się to, jak mnie traktował. Był czuły, troskliwy, zawsze mogłam na niego liczyć. Ale gdzieś w środku wciąż czekałam na ten jeden, wyjątkowy moment.

Nasza pierwsza rocznica była do tego idealną okazją. Chciałam, żeby się postarał, żeby zrobił coś od serca. A kiedy wręczył mi eleganckie pudełko z perfumami, poczułam ekscytację. Może jednak mnie zaskoczy? Może jednak dostrzegł, jak bardzo lubię te małe, symboliczne gesty?

Nie mogłam się doczekać, żeby je otworzyć.

To była cudowna niespodzianka

– Och, Bartek, ale piękne! – pisnęłam z radością, obracając w dłoniach eleganckie, czarne pudełko.

Wiedziałem, że ci się spodobają – odpowiedział z zadowoleniem, siadając obok mnie na kanapie. – Lubiłaś kiedyś podobne, prawda?

Miał rację. Flakonik był elegancki, a marka... droga. Nie spodziewałam się takiego prezentu, ale tym bardziej byłam zachwycona. Delikatnie uniosłam wieczko, a w powietrzu rozszedł się subtelny zapach wanilii i jaśminu.

Są cudowne – uśmiechnęłam się, przytulając się do niego. – Dziękuję, kochanie.

Przyjemne ciepło rozpłynęło się w moim sercu. To był ten moment. Moment, na który czekałam.

Odłożyłam pudełko na stolik, a wtedy coś z niego wypadło i upadło na podłogę. Mała, złożona na pół kartka. Sięgnęłam po nią, jeszcze nieświadoma, że za chwilę cały ten piękny moment zamieni się w coś zupełnie innego.

Po chwili zrzedła mi mina

Rozłożyłam kartkę i odruchowo przeczytałam na głos: „Dla Ciebie, Martuś. Zawsze będziesz dla mnie wyjątkowa”. Zamarłam. Powietrze nagle zgęstniało. Serce zaczęło walić mi w piersi. Spojrzałam na Bartka. Był blady jak ściana.

– Ania, to nie... – zaczął, ale nie pozwoliłam mu dokończyć.

Kim jest Marta? – zapytałam cicho, czując, jak zalewa mnie fala gorąca.

Bartek przetarł dłonią twarz, jakby szukał sposobu na wybrnięcie z sytuacji.

– To... to nie tak, jak myślisz.

– A jak jest? Bo wygląda na to, że dałeś mi prezent, który kupiłeś dla kogoś innego.

Patrzył na mnie, ale nie powiedział nic.

– Bartek, powiedz mi prawdę.

Kupiłem je kiedyś dla Marty, mojej byłej – przyznał w końcu, spuszczając wzrok. – Ale zerwaliśmy, zanim zdążyłem jej je dać. Leżały w szafie, więc pomyślałem, że...

– Że skoro już i tak je kupiłeś, to czemu ich nie użyć? – dokończyłam za niego, czując, jak coś ściska mnie w gardle.

Złość i upokorzenie zaczęły we mnie buzować.

– Więc to nie był prezent dla mnie? To były perfumy „z odzysku”?

Cisza.

– Bartek, serio?!

Nie potrafiłam powstrzymać goryczy w głosie. Cała magia chwili prysła. Czułam się jak ktoś, kto dostał resztki po kimś innym.

Czułam się upokorzona

– Przecież to tylko perfumy, Ania – Bartek westchnął, próbując uspokoić sytuację. – Były nowe, nigdy nieotwierane. Uznałem, że to bez sensu, żeby się zmarnowały.

To nie chodzi o perfumy – syknęłam. – Chodzi o to, że nie pomyślałeś, jak się poczuję.

– Ania, proszę cię… – próbował mnie objąć, ale odsunęłam się gwałtownie.

– Czy ty w ogóle rozumiesz, jak to wygląda? – głos mi zadrżał. – Dajesz mi prezent, który kupiłeś dla innej kobiety. Co ja mam sobie o tym myśleć?!

– Że nie lubię marnowania rzeczy? – rzucił zrezygnowanym tonem.

– O, super, Bartek, cudowna odpowiedź! – zaśmiałam się ironicznie. – „Nie chodzi o ciebie, kochanie, po prostu miałem zbędne perfumy!”.

– No bo tak było!

Czy ty siebie słyszysz?!

Byłam wściekła. Nie tylko o te perfumy. O wszystko. O to, że zawsze był tak bezrefleksyjny. O to, że nigdy nie pomyślał, że małe rzeczy mają dla mnie znaczenie. Teraz to był po prostu kolejny dowód. Nie czekałam na jego kolejne tłumaczenia. Wzięłam płaszcz i wyszłam.

Potraktował mnie jak śmiecia

Szybki, zimny wiatr uderzył mnie w twarz, gdy tylko wyszłam na ulicę. Wzięłam głęboki oddech, jakbym chciała wyrzucić z siebie cały ten gniew i żal, ale on nie znikał. Wręcz przeciwnie – im dłużej szłam, tym bardziej czułam, jak buzują we mnie emocje.

Czy to naprawdę się właśnie wydarzyło? Czy mój chłopak naprawdę uznał, że mogę dostać prezent „z odzysku” i nie poczuję się jak ktoś, komu daje się resztki? Jak śmieć?

Z każdym krokiem czułam, jak narasta we mnie mieszanka smutku, rozczarowania i wściekłości. Minęłam kilka osób na ulicy, ale byłam jak w transie, jakby otaczający mnie świat nagle stracił kolory. Przecież to nie chodziło tylko o te perfumy. To był symbol.

Bartek zawsze był praktyczny. Nie przeszkadzało mi to, dopóki nie zaczęło oznaczać, że w jego pragmatyzmie nie ma miejsca na moje uczucia. Jak często przymykałam na to oczy?

Przypomniałam sobie wszystkie te drobne momenty, które wydawały mi się niewinne. Gdy mówiłam mu, jak bardzo lubię niespodzianki, a on wzruszał ramionami. Gdy prosiłam, by kupił mi kwiaty chociaż raz na jakiś czas, a on odpowiadał, że to bez sensu, bo i tak zwiędną. Gdy zapomniał o moich urodzinach i potem tłumaczył, że przecież „nie obchodzimy takich rzeczy jak dzieciaki”.

A teraz te perfumy. Prezent, który miał być dla kogoś innego. A on nawet nie wyjął tego przeklętego bileciku.

Usiadłam na ławce w parku, chowając dłonie w rękawy płaszcza. Próbowałam sobie wytłumaczyć, że to tylko drobnostka, że nie powinnam robić z tego dramatu. Ale wewnętrzny głos mówił mi coś innego.

Czy to tylko głupi błąd, czy może dowód na to, że Bartek nie traktuje mnie tak, jak ja traktuję jego? A jeśli tak, to co ja robię w tym związku?

Nawet nie przeprosił

Kiedy wróciłam do mieszkania, Bartek siedział na kanapie, zapatrzony w ekran telefonu. Nawet nie podniósł wzroku, kiedy zamknęłam za sobą drzwi.

Już ci przeszło? – rzucił tonem, który tylko dolał oliwy do ognia.

– Bartek, czy ty naprawdę nie rozumiesz, o co mi chodzi? – powiedziałam zmęczonym głosem, zdejmując płaszcz.

Odłożył telefon na stolik i w końcu spojrzał na mnie.

– Chodzi o to, że się obraziłaś o głupie perfumy?

Zaśmiałam się bez humoru, kręcąc głową.

– Nie, Bartek. Chodzi o to, że kompletnie nie pomyślałeś o tym, jak się poczuję.

– A jak miałem pomyśleć? – prychnął. – Miałaś dostać fajny prezent. Drogie, markowe perfumy. Nic złego nie zrobiłem.

– Nie chodzi o perfumy – powtórzyłam. – Chodzi o to, że zamiast kupić coś dla mnie, dałeś mi coś, co kiedyś było przeznaczone dla innej kobiety.

Ale to tylko rzecz, Ania! – rozłożył ręce. – Wciąż były nowe, wciąż warte kupę kasy. Jaki to ma znaczenie?

Poczułam, jak we mnie coś pęka.

– Ma znaczenie, bo pokazuje, że jestem dla ciebie opcją zapasową – spojrzałam mu prosto w oczy. – Że nigdy nie będę dla ciebie na pierwszym miejscu.

Milczał przez chwilę, a potem westchnął i przeciągnął dłonią po twarzy.

– Naprawdę chcesz się kłócić o coś takiego?

Nie chcę się kłócić – powiedziałam cicho. – Chcę tylko wiedzieć, czy kiedykolwiek będziesz umiał spojrzeć na coś z mojej perspektywy.

Bartek zamilkł. A ja zrozumiałam, że odpowiedź już znam.

Nie było na co liczyć

Nie od razu spakowałam walizki. Przez kilka dni jeszcze się łudziłam, że coś się zmieni. Ale Bartek nie próbował mnie przeprosić. Nie próbował zrozumieć. A ja nie mogłam żyć w przekonaniu, że moje uczucia zawsze będą na drugim miejscu.

Kiedy przyszła sobota, spakowałam swoje rzeczy.

– Naprawdę? – zapytał, opierając się o framugę drzwi.

– Naprawdę – odpowiedziałam spokojnie. – Nie dlatego, że dałeś mi używane perfumy. Tylko dlatego, że nawet teraz nie rozumiesz, dlaczego mnie to zraniło.

Nie zatrzymywał mnie. Wyszłam z jego mieszkania, czując jednocześnie ulgę i smutek. Bo to nie była tylko historia o perfumach. To była historia o tym, jak ktoś, kogo kochasz, nie widzi cię tak, jak byś chciała.

Wiedziałam, że jeśli zostanę, to ten schemat będzie się powtarzał. Zamówiłam taksówkę i odjechałam. A po drodze, wpatrując się w światła miasta, pomyślałam, że może w końcu znajdę kogoś, kto nie będzie traktował mnie jak „opcję B”.

Anna, 28 lat

Czytaj także:
„Rzuciłam narzeczonego tuż przed ślubem. Zapach perfum świadka sprawił, że zmiękły mi kolana”
„Kochanka męża pachniała francuskimi perfumami, a ja domowym rosołem. Jeszcze zdrajca za mną zatęskni”
„Chciałam zakosztować idealnego życia kuzynki, więc przetestowałam jej faceta w łóżku. Za 9 miesięcy dostanę jego kopię”

Reklama
Reklama
Reklama