„Los podrzucił mi portfel mojej eks pod nogi. Nie było w nim kasy, ale znalazłem coś znacznie cenniejszego”
„Oboje wiedzieliśmy, że wszystko mogło się potoczyć zupełnie inaczej. Przez chwilę patrzyliśmy sobie w oczy, w tej jednej chwili czas zdawał się zatrzymać. Poczułem, jak między nami narasta niewypowiedziana walka emocji. Ale Anna szybko odwróciła wzrok, jakby przypomniała sobie o czymś ważnym”.

– Czasami zastanawiam się, jakby to było, gdyby życie toczyło się według innego scenariusza – pomyślałem, idąc przez park w drodze do pracy. Słońce przyjemnie ogrzewało moją twarz, a ja pogrążyłem się w myślach o codziennych obowiązkach. Moje życie było dość przewidywalne, lecz stabilne. Praca, znajomi, wieczorne wyjścia do pubu. Wszystko miało swój stały rytm. Jednak tego dnia coś miało się zmienić.
Zatrzymałem się na chwilę przy ławce, by zawiązać sznurówkę. To wtedy zobaczyłem leżący tam portfel. Odruchowo rozejrzałem się wokół, lecz nikt nie wyglądał na osobę, która mogła go zgubić. Podniosłem go i otworzyłem, by znaleźć jakiś kontakt do właściciela.
– Anna K. – przeczytałem na głos, widząc znajomą twarz na zdjęciu w dowodzie osobistym. Serce zabiło mi szybciej. Była to Anna, moja dawna miłość z liceum, której nigdy tak naprawdę nie zapomniałem. Przez lata często zastanawiałem się, co się z nią dzieje, jak wygląda jej życie. Nagle te wspomnienia wróciły z całą siłą.
Trzymając portfel, poczułem, że muszę ją odnaleźć. Może to tylko przypadek, może los chciał, bym się do niej odezwał? Zajrzałem do środka i znalazłem adres, pod którym najwyraźniej mieszkała. Czułem przypływ emocji, wspomnienia ożyły na nowo. To była szansa, by dowiedzieć się, co u niej, i może... zamknąć pewien rozdział mojego życia.
Zaskakujące spotkanie
Stojąc przed kamienicą, którą wskazywał adres z portfela, czułem lekkie zdenerwowanie. Próbowałem sobie wyobrazić, jak może wyglądać nasze spotkanie. Czy Anna mnie pozna? Czy w ogóle zechce ze mną rozmawiać? Te pytania krążyły mi w głowie, kiedy ruszyłem w stronę drzwi.
Właśnie wtedy, jakby na przekór moim obawom, zobaczyłem ją. Anna pojawiła się na rogu ulicy, ubrana w lekką letnią sukienkę, z włosami powiewającymi na wietrze. Serce znowu zaczęło bić szybciej.
– Anna? – powiedziałem, podchodząc do niej.
Spojrzała na mnie z zaskoczeniem, a potem uśmiechnęła się, rozpoznając mnie po chwili.
– Piotr? To naprawdę ty? – jej głos brzmiał jak dawniej, choć minęło tyle lat.
– Tak, to ja. Coś znalazłem – odpowiedziałem, podając jej portfel.
Anna spojrzała na portfel, potem na mnie, a jej oczy zaświeciły się ze wzruszenia. – Nie mogę w to uwierzyć! Już myślałam, że zgubiłam go na zawsze. Dziękuję ci!
– Cieszę się, że mogłem pomóc – odparłem z uśmiechem. – Może masz ochotę na kawę? Chętnie dowiedziałbym się, co u ciebie słychać.
– Pewnie, chętnie – zgodziła się Anna, a w jej głosie usłyszałem nutkę ciekawości.
W drodze do pobliskiej kawiarni zaczęliśmy rozmawiać. Powracały wspomnienia z dawnych lat – wspólne lekcje, szkolne wycieczki, wspólne żarty. To było jak podróż w czasie. Czułem, że to spotkanie jest dla mnie ważne, choć jeszcze nie wiedziałem, co z tego wyniknie.
– Wiesz, zawsze zastanawiałam się, co u ciebie – powiedziała Anna, gdy usiedliśmy przy stoliku. – W szkole zawsze miałeś tyle planów na przyszłość.
– Tak, życie potrafi zaskakiwać – odpowiedziałem. – Ale mam wrażenie, że to spotkanie ma jakiś cel.
Patrzyłem na Annę, a ona uśmiechała się tajemniczo, jakby wiedziała coś, czego ja jeszcze nie odkryłem. Czułem, że nasza rozmowa ma w sobie coś wyjątkowego.
Te słowa były jak cios prosto w serce
Siedzieliśmy w małej kawiarni na rogu ulicy, gdzie zapach świeżo mielonej kawy unosił się w powietrzu. Anna zaczęła opowiadać o swoim życiu, które wiodła za granicą. Wspominała o podróżach, nowych miejscach i ludziach, których spotkała.
– To musiało być niesamowite doświadczenie – powiedziałem, próbując ukryć lekkie ukłucie zazdrości.
Anna kiwnęła głową, a potem, jakby niechętnie, dodała: – A teraz wróciłam do kraju, bo planuję ślub.
Te słowa były jak cios prosto w serce. Starałem się zachować spokój, choć moje wnętrze wrzało od emocji.
– Naprawdę? To wspaniała wiadomość. Gratulacje – powiedziałem, starając się, by mój głos brzmiał naturalnie.
Anna przyjrzała mi się uważnie, jakby chciała odczytać moje prawdziwe uczucia. Widziałem w jej oczach coś, czego nie potrafiłem zinterpretować.
– Dziękuję, Piotrze. Tak, Robert jest wspaniałym człowiekiem – kontynuowała, choć nie mogłem pozbyć się wrażenia, że mówi to jakby z automatu.
Chwilę później zdecydowałem się zadać pytanie, które nie dawało mi spokoju.
– A ty? Jesteś szczęśliwa? – zapytałem, próbując nadać pytaniu ton zwykłej rozmowy.
Anna zawahała się, zanim odpowiedziała. Jej oczy uciekły w bok, a palce zaczęły bawić się łyżeczką od kawy.
– Tak, oczywiście – powiedziała w końcu, choć w jej głosie zabrzmiało coś niepewnego.
Poczułem, jak moje emocje zaczynają się burzyć. Czy naprawdę była szczęśliwa, czy może tylko próbowała przekonać samą siebie? W mojej głowie zaczęły się piętrzyć pytania, a serce zaczęło krzyczeć z bólu, który z trudem starałem się stłumić.
Anna podniosła wzrok i spojrzała na mnie z jakimś rodzajem zrozumienia, jakby wiedziała, co się we mnie dzieje. Nasza rozmowa stała się bardziej napięta, a ja poczułem, że to spotkanie może zmienić wszystko.
Oboje wiedzieliśmy, że los mógł się potoczyć zupełnie inaczej
Mimo że rozmowa w kawiarni była napięta, postanowiliśmy spędzić razem więcej czasu. Wydawało się, że oboje chcemy odnaleźć coś, co kiedyś nas łączyło. Spacerowaliśmy po parku, gdzie zaczęło się nasze pierwsze spotkanie po latach. Liście drzew szeleściły na wietrze, a promienie słońca tańczyły między gałęziami.
– Pamiętasz, jak kiedyś tu przychodziliśmy? – zapytałem, próbując rozładować napięcie, które wciąż wisiało między nami.
Anna uśmiechnęła się i przytaknęła. – Tak, wtedy wszystko wydawało się takie proste.
Spacerując, przypominaliśmy sobie dawne czasy, wspólne przygody i drobne radości, które kiedyś nas zbliżyły. Czułem, że znowu jesteśmy tą samą parą młodych ludzi, którzy dzielili się swoimi marzeniami.
W pewnym momencie Anna przystanęła. Jej oczy były pełne refleksji, a na twarzy pojawił się cień smutku.
– Wiesz, czasem zastanawiam się, co by było, gdybym wtedy nie wyjechała – przyznała nagle, spoglądając na mnie z mieszanką smutku i tęsknoty.
To wyznanie uderzyło mnie z pełną mocą. Oboje wiedzieliśmy, że los mógł się potoczyć zupełnie inaczej. Przez chwilę patrzyliśmy sobie w oczy, w tej jednej chwili czas zdawał się zatrzymać. Poczułem, jak między nami narasta niewypowiedziana walka emocji.
Ale Anna szybko odwróciła wzrok, jakby przypomniała sobie o czymś ważnym. Wiedziałem, że myśli o swoim zbliżającym się ślubie, o zobowiązaniach, które podjęła.
Spacer zakończył się w milczeniu. Choć nie wypowiedzieliśmy wielu słów, czułem, że zrozumieliśmy się lepiej niż kiedykolwiek wcześniej. To była chwila, której oboje potrzebowaliśmy, by zrozumieć swoje uczucia.
Wyznałem jej prawdę
Noc po naszym spotkaniu była dla mnie nieprzespana. W głowie kołatały się myśli, a serce rozdzierały sprzeczne emocje. Wiedziałem, że muszę podjąć decyzję i zrobić krok naprzód. Choć wiedziałem, że może to nie być mądre, postanowiłem wyznać Annie swoje uczucia.
Następnego dnia umówiliśmy się na spotkanie w małej, zacisznej knajpce na obrzeżach miasta. Siedząc przy stole, czułem, jak napięcie narasta, a słowa, które chciałem wypowiedzieć, stają się coraz cięższe. Anna przyglądała mi się uważnie, jakby wyczuwając, że mam coś ważnego do powiedzenia.
– Anno, muszę ci coś powiedzieć – zacząłem, czując, jak serce przyspiesza mi w piersi. – Zawsze byłaś dla mnie kimś wyjątkowym. Nigdy o tobie nie zapomniałem, mimo że nasze drogi się rozeszły.
Anna zamarła, a potem lekko spuściła głowę. Jej dłonie drgnęły, jakby chciała coś powiedzieć, ale nie wiedziała jak.
– Piotrze, ja... – zaczęła, lecz jej głos zamarł na chwilę.
Wiedziałem, że to trudne dla niej tak samo jak dla mnie.
– Nie chcę, żebyś czuła się niekomfortowo – kontynuowałem. – Ale musiałem to powiedzieć. Kocham cię, Anno, i zawsze będziesz dla mnie ważna.
Anna uniosła wzrok, a jej oczy były pełne łez. Było coś w jej spojrzeniu, co mówiło mi, że moje słowa dotarły do niej głębiej, niż bym się spodziewał.
– Piotrze, zawsze byłeś dla mnie ważny – odpowiedziała cicho. – Ale teraz mam swoje zobowiązania. Robert... On mnie potrzebuje.
Czułem, jak emocje sięgają zenitu. Było w tej chwili coś tragicznego, co rozdzierało nas od środka. Oboje wiedzieliśmy, że czas naszego spotkania jest ograniczony. Zrozumiałem, że życie czasem nie daje nam wyboru.
– Rozumiem, Anno – powiedziałem w końcu, choć wcale nie było mi łatwo się z tym pogodzić. – Chcę, tylko żebyś była szczęśliwa.
Rozmowa stała się pełna szczerych emocji, które choć bolesne, były potrzebne. To był moment prawdy dla nas obojga.
Piotr, 41 lat
Czytaj także:
- „Gdy ja chciałam zwiedzać, mąż wolał pielić grządki. Wybieram samotną podróż przez życie, skoro ma gdzieś to, co czuję”
- „Córka poślubiła bogacza z Warszawy i zapomniała o biednych rodzicach. Myślałam, że lepiej ją wychowałam”
- „Żona ciągle chodziła do nowego sąsiada. Nie chciałem wierzyć, że na macie ćwiczą tylko pilates”

