„Listopadowy urlop w Chorwacji dzięki niemu był gorący jak w lipcu. Miłe wspomnienia po chwili zapukały do moich drzwi”
„Usłyszałam pod drzwiami jakieś głosy, śmiech, kroki. Sądziłam, że sąsiedzi znowu robią remont albo sprowadzili gości. Chciałam tylko przemknąć obok i zamknąć się we własnym świecie. Ale wtedy go zobaczyłam. To był Kamil”.

- Redakcja
Nie wiem, kiedy dokładnie przestaliśmy ze sobą rozmawiać. Michał nigdy nie był wylewny, ale kiedyś przynajmniej potrafił mnie przytulić, zapytać, jak minął dzień. Teraz najczęściej mówił:
– Muszę jeszcze skończyć raport.
Czułam się, jakby mnie nie było. Jadaliśmy razem kolacje w ciszy, siedzieliśmy na tej samej kanapie, ale każde z nas było gdzie indziej. On – w pracy. Ja – w zawieszeniu. Przestałam kupować nowe sukienki, przestałam się malować. Po co, skoro on by nawet nie zauważył?
W listopadzie miałam odebrać zaległe wolne dni. Michał w lecie nie mógł jechać na wakacje, bo miał robotę, a ja nie pojechałam sama. Odwlekałam urlop tak długo, jak mogłam, a on wciąż nie miał czasu, ani zapewne ochoty, zostawić pracę choćby na jeden dzień. W końcu wypadły moje dwa przynależne tygodnie wolnego. Ale Michał wciąż wolał robić karierę. Myślałam, że po prostu zostanę w domu.
– Jedź sama, rozerwij się – doradzała Beata, koleżanka z pracy. – Może nawet kogoś poznasz.
– Przestań – roześmiałam się, kręcąc głową. – Jestem mężatką.
– Mężatką, która zapomina, że w ogóle jest kobietą – rzuciła i sięgnęła po swoją kawę. – Tylko nie zapomnij zabrać bikini.
Wieczorem przy kolacji spojrzałam na Michała. Jadł w milczeniu.
– Pojadę do Chorwacji. Sama.
– Mhm. Weź krem z filtrem – mruknął, nie odrywając wzroku od telefonu.
Nie zapytał, dokąd dokładnie. Nie zapytał, kiedy wrócę. Kupiłam bilet. Spakowałam się. Bez planu. Potrzebowałam poczuć, że jeszcze jestem.
Zrobiłam sobie urlop od rutyny
Jesienią w Chorwacji wciąż było dość ciepło. Plaża, bar, lekko przygaszone światło i muzyka z lat 90., którą znałam na pamięć. Zamówiłam drinka, usiadłam przy stoliku z widokiem na morze i… zauważyłam, że ktoś się na mnie patrzy.
Wysoki. Opalony. Z lekko siwymi włosami przy skroniach. Trochę za pewny siebie, ale z tym rodzajem nonszalancji, który przyciąga.
– Nie wyglądasz na kogoś, kto przyjechał tu sam z wyboru – powiedział, zbliżając się i siadając przy moim stoliku bez pytania.
– A ty wyglądasz na kogoś, kto tak zaczyna każdą rozmowę – odparłam, unosząc brwi.
Uśmiechnął się. Odpowiedział czymś równie błyskotliwym. Zanim się zorientowałam, zamówiliśmy drugiego drinka, potem trzeciego. Mówił, że ma na imię Kamil. Że przyjechał na kilka dni, żeby odpocząć od wszystkiego. Żona została w Polsce. Tak jak mój mąż.
– Czyli oboje jesteśmy na małych wakacjach od własnego życia – powiedział, patrząc mi prosto w oczy.
Nie udawaliśmy, że to coś więcej niż flirt. A może właśnie dlatego tak szybko się rozkręciło. Następnego dnia poszliśmy razem na spacer po wybrzeżu. Śmiałam się, czułam się lekka. Czułam się zauważona. Wieczorem siedzieliśmy na tarasie mojego apartamentu. Pochylił się, a ja nie odsunęłam się nawet o centymetr.
– Wiem, że to chwilowe – powiedział cicho. – Ale nie mogę cię nie pocałować.
Nie protestowałam. Przeciwnie. Pozwoliłam sobie chcieć.
To miały być tylko miłe wspomnienia
Michał czekał na mnie przy hali przylotów. Stał oparty o barierkę z telefonem w ręce. Nawet nie zauważył, kiedy podeszłam.
– O, jesteś – powiedział tylko i zabrał mi walizkę. – Długo ci zeszło.
W drodze do domu rozmawialiśmy o niczym. Pogoda, ceny paliwa, jego praca, moja praca. Ani słowa o mnie. Ani pytania, czy odpoczęłam. Jakby to był wyjazd służbowy, nie wakacje.
W mieszkaniu wszystko było na swoim miejscu. Michał jak zawsze miał poukładane: kubki w rządku, pilot na stoliku, pościel złożona. Ja czułam w sobie chaos. Mój umysł wciąż krążył wokół tamtej nocy, tamtych dłoni, tamtego spojrzenia Kamila. Tylko ciało wróciło.
Wieczorem, gdy siedzieliśmy w salonie, Michał odezwał się nagle:
– Dobrze, że wróciłaś. Praca mnie ostatnio wykańcza. Źle sypiam.
– Mhm – odpowiedziałam, patrząc przez okno. Nie wiedziałam, co mam powiedzieć. Nie wiedziałam nawet, czy czuję wyrzuty sumienia. Może bardziej… żal? Że wracam do człowieka, który nawet nie wie, że coś we mnie się zmieniło.
Beata zadzwoniła tego samego wieczoru.
– No, i jak było? Złapałaś trochę słońca? – zapytała z nutką ciekawości.
– Było super. Bardzo odpoczęłam – skłamałam.
Nie powiedziałam jej, że wciąż czuję na skórze jego dotyk. Że nie mogę spać, bo zamykając oczy, widzę jego twarz. Że chcę jeszcze raz… choć wiem, że nie powinnam. Ale wtedy byłam pewna, że to koniec. Że to tylko wspomnienie. Nie miałam pojęcia, że ono wróci.
Zobaczyłam go znowu
Wracałam z pracy zmęczona. W głowie miałam tylko jedno: zrzucić buty, zrobić herbatę, zaszyć się pod kocem. Winda nie działała, więc wdrapałam się na czwarte piętro, marząc o chwili ciszy. Usłyszałam pod drzwiami jakieś głosy, śmiech, kroki. Sądziłam, że sąsiedzi znowu robią remont albo sprowadzili gości. Chciałam tylko przejść obok i zamknąć się we własnym świecie. Ale wtedy go zobaczyłam. Kamil.
Stał pod mieszkaniem obok, trzymając w rękach karton z kuchennymi naczyniami. U jego boku – kobieta. Elegancka, wysoka brunetka, w beżowym płaszczu i z klasą, której ja zawsze zazdrościłam. Uśmiechnięta, rozpromieniona.
– Nie wierzę… – wymsknęło mi się, zanim zdążyłam się powstrzymać.
On też mnie zauważył. Nasze spojrzenia się spotkały i wszystko – te noce, dotyk, pocałunki – wróciło z jednym uderzeniem serca.
– To… ty? – powiedział, niemal bezgłośnie.
Magda – bo tak się przedstawiła po chwili – spojrzała na mnie z ciekawością. Wtedy z naszego mieszkania wyszedł Michał.
– O, nowi sąsiedzi! – ucieszył się. – W końcu jakiś ruch na piętrze. Zapraszamy na powitalną kolację! Trzeba uczcić nowe sąsiedztwo!
Kamil spojrzał na mnie niepewnie. Magda klasnęła w dłonie.
– Chętnie! Poznajmy się!
Uśmiechnęłam się, ale ręce mi się trzęsły.
– Jasne… będzie miło.
A potem zamknęłam się w łazience i długo patrzyłam w lustro. Co on tu robi? Co ja zrobię? Czy to jakiś żart losu?
Musimy to zachować w sekrecie
– Magda, podaj proszę sałatkę – powiedział Michał, uśmiechając się uprzejmie do naszej nowej sąsiadki.
Siedzieliśmy przy stole, cztery osoby, które powinny czuć się swobodnie. Ale atmosfera była gęsta jak zupa dyniowa, którą właśnie jedliśmy. Michał, jak zwykle, zadowolony z siebie, opowiadał o pracy i nowym kliencie. Magda przytakiwała, Kamil kiwał głową, a ja… trzymałam widelec w ręce i walczyłam ze sobą, żeby nie patrzeć na niego zbyt długo.
– To chyba nie wasze pierwsze spotkanie? – zażartowała Magda, zerkając między nami z uśmiechem.
– Przepraszam? – zachłysnęłam się winem.
– No nie wiem, jakoś tak… znajomo się przywitaliście – dodała.
– Wydaje mi się, że minęliśmy się kiedyś na plaży… w Chorwacji, prawda? – powiedział Kamil bez mrugnięcia okiem.
– Tak… możliwe – wykrztusiłam.
– To dopiero przypadek! – roześmiała się Magda. – Świat jest mały.
Po kolacji Michał zaczął sprzątać ze stołu, jakby chciał się popisać przed gośćmi. Kamil wyszedł chwilę wcześniej, niby po coś do samochodu. Wyszłam za nim. Spotkaliśmy się na klatce schodowej.
– Co ty tu robisz? – wyszeptałam.
– Magda dostała awans. Przenieśli ją tu. Ja... nie wiedziałem, że mieszkasz obok – odpowiedział, zbyt cicho, zbyt blisko.
– Musimy udawać, że nic się nie wydarzyło. Dla nich – powiedziałam, czując znajome ciepło przy karku.
– Oczywiście – potwierdził.
Ale żadne z nas nie wierzyło w to ani przez chwilę.
To była istna męczarnia
Odkąd Kamil zamieszkał za ścianą, każdy dzień był jak stąpanie po rozżarzonych węglach. Udawałam, że wszystko jest w porządku. Praca, zakupy, uśmiech do Michała. Ale wewnątrz aż mnie skręcało. Każde spotkanie na klatce schodowej, każdy przypadkowy dźwięk zza ściany wbijał się we mnie jak szpilka.
Z Michałem prawie nie rozmawialiśmy. Albo raczej – rozmawialiśmy o niczym. Zmywarka, faktura, za mało mleka. W nocy odwracałam się plecami. Nie potrafiłam go dotknąć. Nie potrafiłam nawet spojrzeć mu w oczy, gdy mówił „dobranoc”.
Któregoś dnia wracałam z piwnicy z torbą słoików. Zgasło światło. Mruknęłam coś pod nosem i ruszyłam po omacku. Ktoś szedł w moją stronę. Zatrzymałam się. Poczułam znajomy zapach.
– Aneta... – wyszeptał Kamil.
– Kamil, nie teraz, proszę – odparłam cicho, ale serce mi waliło.
– Nie mogę przestać o tobie myśleć – powiedział. – Od tamtej chwili… ani dnia.
– To był tylko przypadek. Musimy o tym zapomnieć – odparłam, drżąc.
Zrobił krok bliżej. Mógł mnie pocałować. Chciałam tego. Cholernie bardzo. Ale wtedy usłyszeliśmy kroki. Jakaś sąsiadka zeszła z góry. Odsunęliśmy się gwałtownie.
– Nie możemy… – powiedziałam, nawet nie patrząc mu w oczy.
– Wiem – odpowiedział. – Ale to i tak niczego nie zmienia.
Wróciłam do mieszkania z bijącym sercem. Michał siedział na kanapie. Nawet nie zauważył, że mnie długo nie było.
Boję się, czy wytrzymam
Nie spałam całą noc. Wierciłam się, przewracałam z boku na bok, próbując uciszyć ten chaos w głowie. W końcu wstałam. Poszłam do kuchni. Michał siedział przy stole, w piżamie, z kubkiem kawy w ręce. Wyglądał na zaskoczonego, że mnie widzi o tej godzinie.
– Wszystko w porządku? – zapytał ostrożnie.
– Tak. Po prostu… nie mogę spać.
– Jesteś ostatnio inna – powiedział, odkładając kubek. – Odsuwasz się ode mnie. Coś się stało?
Zamarłam.
– Nie, po prostu mam dużo na głowie. Praca. Zmęczenie.
– To nie tylko to, Aneta. Czuję, że coś się dzieje.
Chciałam coś powiedzieć, ale słowa ugrzęzły mi w gardle. Nie mogłam mu powiedzieć prawdy. Nie teraz. Może nigdy.
Nie wiedziałam, co dalej. Czy to, co się wydarzyło, zostanie między nami na zawsze? Czy pęknie pod naporem niedopowiedzeń? Czy to ja złamię się pierwsza? A może… to Magda pierwsza zada pytanie, na które żadne z nas nie będzie gotowe odpowiedzieć?
Aneta, 35 lat
Historie są inspirowane prawdziwym życiem. Nie odzwierciedlają rzeczywistych zdarzeń ani osób, a wszelkie podobieństwa są całkowicie przypadkowe.
Czytaj także:
- „Na romantycznym wyjeździe we dwoje mąż pisał SMS-y do kochanki. Modliłam się tylko, by to nie był ktoś, kogo znam”
- „Spędziłam weekend u przyjaciółki. Po powrocie dostałam rachunek za zużycie prądu i wody, bo przecież wszystko kosztuje”
- „W portfelu męża znalazłam coś więcej niż tylko pieniądze. Wiedziałam, że nigdy mu nie wybaczę”

