„Latem straciłam nie tylko chłopaka, ale też przyjaciółkę i złudzenia. Wszystko przez jedno zdjęcie z grilla”
„– I co, jak było? – zapytałam Julię, gdy weszła do kawiarni. Usiadła naprzeciwko mnie, zamówiła matchę i przez chwilę skrolowała telefon. – Fajnie – rzuciła obojętnie.
– Tylko tyle? – uniosłam brwi. – Nie widziałam cię praktycznie przez całą imprezę. Wzruszyła ramionami i napiła się swojej dziwnej, zielonej herbaty”.

- Redakcja
To miało być moje lato. Lato beztroski, ostatni taki czas przed studiami. Planowałam spędzić je z Michałem – moim chłopakiem – i z Julią, moją przyjaciółką od podstawówki. Tak nam się wszystko pięknie układało. Wspólne ogniska, plaże, wypady za miasto. Cała nasza paczka – ja, Michał, Julia, Kamil, czasem jeszcze parę innych osób – wszyscy planowaliśmy każdy tydzień, jakby to miała być ostatnia szansa na młodość.
A ja… Ja byłam szczęśliwa
Naprawdę szczęśliwa. Może nie taka w euforii, tylko… spokojna. Bezpieczna. Wiedziałam, że mam przy sobie ludzi, którym ufam. Michał był moją przystanią – spokojny, czuły, może nie najbardziej błyskotliwy, ale wierny. Julia? Julia była moim odbiciem – tylko bardziej przebojowym, bardziej odważnym. Ja marzyłam po cichu, ona głośno. Ja się zastanawiałam, ona działała.
Byłam pewna, że się rozumiemy bez słów. Że jesteśmy jednością. Gdy mówiłam „my”, miałam na myśli „ja, Julia i Michał”.
Ale teraz wiem, że czasem to „my” znaczy zupełnie coś innego. I że nie da się zauważyć wszystkiego, nawet jeśli patrzysz komuś w oczy przez całe życie.
To wszystko się posypało przez jedno głupie zdjęcie. Zrobione mimochodem, w tle śmiechu, przy dźwięku trzaskającego tłuszczu na grillu. Zdjęcie, które miało być kolejnym wspomnieniem lata. A stało się końcem wszystkiego.
Bo latem straciłam chłopaka, przyjaciółkę i złudzenia.
– No, to ja już chyba pójdę – Michał spojrzał na mnie spod kaptura, który założył, chociaż było ciepło.
– Tak wcześnie? – zapytałam zdziwiona. – Przecież dopiero dziewiąta.
– Jakoś… nie mam humoru – burknął.
Zamilkłam na chwilę. Coś było nie tak. Michał był ostatnio coraz bardziej nieobecny, jakby był gdzieś obok, ale nie ze mną. Na grillu u Kamila też cały wieczór przemykał gdzieś z boku. Nie pił. Nie śmiał się. Z nikim nie gadał. Prawie nie patrzył na mnie.
– Co się dzieje, Michał? – zapytałam cicho, gdy szliśmy chodnikiem w stronę jego domu. – Od kilku dni jesteś… no nie wiem… inny.
– Nic. Wszystko w porządku – odpowiedział, unikając mojego spojrzenia.
To „nic” brzmiało jak wyrok. Jak mur. Jak kłamstwo.
– To coś ze mną? – dopytywałam, chociaż już wiedziałam, że nie chcę znać odpowiedzi. – Jeśli coś zrobiłam…
– Nie zrobiłaś – przerwał mi szybko. – Po prostu mam dużo na głowie, okej?
Zacisnęłam usta, próbując nie okazać, jak bardzo mnie to zabolało. Bo to nie była prawda. Michał nigdy nie miał „dużo na głowie”. Nawet matura przeszła obok niego jakby bokiem. On był tym, co zawsze mnie uspokajało. I właśnie dlatego ta jego cisza dziś mnie przerażała.
W milczeniu odprowadziłam go pod klatkę. Ucałował mnie w czoło – krótko, chłodno, jakby z obowiązku. Patrzyłam, jak znika w ciemności, a w moim sercu rosło coś niepokojącego.
Nie wiedziałam jeszcze, że ten wieczór był początkiem końca.
– I co, jak było? – zapytałam Julię, gdy weszła do kawiarni. Usiadła naprzeciwko mnie, zamówiła matchę i przez chwilę skrolowała telefon.
– Fajnie – rzuciła obojętnie.
– Tylko tyle? – uniosłam brwi. – Nie widziałam cię praktycznie przez całą imprezę.
Wzruszyła ramionami i napiła się swojej dziwnej, zielonej herbaty.
– No co mam powiedzieć? Kamil jak zwykle gadał głupoty, Ola się lansowała, a Michał był w swoim świecie.
Zabolało. Nie wiedziała, że ja o tym „swoim świecie” już od kilku dni myślę bez przerwy.
– Michał był dziwny, prawda? – rzuciłam mimochodem, próbując wyłowić coś z jej reakcji.
Julia podniosła wzrok. Na sekundę, może dwie. Potem znów schowała się za swoim kubkiem.
– Nie zwracałam uwagi.
– Serio? – zapytałam ostrożnie. – Bo ja… ja mam wrażenie, że coś się dzieje. I nie wiem, czy sobie coś wkręcam, czy…
Julia westchnęła.
– Może po prostu nie wszystko musi być o tobie, Kasia.
Zatkało mnie.
– Ej, ja tylko… chciałam pogadać. Jesteś moją przyjaciółką, tak?
Spojrzała na mnie z lekkim uśmiechem.
– Jakbyś miała coś do powiedzenia, to byś to zrobiła. Ale ty zawsze byłaś dobra w udawaniu – palnęłam nagle. I od razu pożałowałam.
Julia odłożyła filiżankę z hukiem.
– No to może powinnam po prostu nic nie mówić. Tak będzie najbezpieczniej.
Wstała i wyszła. A ja zostałam sama, z pustym kubkiem i czymś ciężkim w brzuchu, co nie chciało przestać rosnąć.
Powiadomienie przyszło wieczorem, kiedy siedziałam zawinięta w koc i przeglądałam TikToka. „Ola: Musisz to zobaczyć”. A poniżej zdjęcie.
W pierwszej chwili nie zrozumiałam, co widzę
Michał i Julia. On trzymał ją od tyłu, objęcie za talię, a ona oparta o niego, śmiała się. W tle Kamil, Ola, i ja – siedząca po drugiej stronie ogniska, zapatrzona gdzieś w przestrzeń.
To był grill u Kamila. Ten sam wieczór. Ta sama noc, po której Michał był dziwnie nieobecny, a Julia unikała spojrzeń. I teraz nagle wszystko miało sens.
Palce drżały, gdy dzwoniłam do Michała. Odebrał po trzecim sygnale.
– Halo?
– Michał. Co to ma być? – mój głos był dziwnie spokojny, jak cisza przed burzą.
– Kasia…
Nie dokończył.
– Nie udawaj, że nie wiesz. Zdjęcie. Widziałam. Ty i Julia. – Zaczęło mi drżeć gardło. – Co do cholery?
Z drugiej strony telefonu zapadła cisza.
– To nie tak, jak myślisz – powiedział w końcu.
– NIE TAK?! Michał, trzymasz moją przyjaciółkę, a ona się do ciebie tuli. I to nie tak?!
Zacisnęłam zęby, czując jak łzy napierają mi do oczu.
– Nie chciałem… – zaczął, ale przerwałam mu.
– Oszczędź sobie. Wiesz co? Zrywam. Jesteś żałosny.
Rozłączyłam się i zaczęłam płakać tak, jak jeszcze nigdy w życiu. Bo w jednej sekundzie straciłam dwie najbliższe osoby. I nie mogłam przestać myśleć: jak długo to trwało?
Nie mogłam tego tak zostawić. Musiałam spojrzeć Julii w twarz. Musiałam usłyszeć to od niej. Chciałam, żeby się przyznała. Żeby chociaż miała odwagę powiedzieć prawdę.
Zadzwoniłam do niej. Trzy sygnały. Odrzuciła. Napisałam: "Musimy pogadać. Dzisiaj. Twarzą w twarz." Odpisała tylko: "Wpadnij."
Drzwi otworzyła w dresie, bez makijażu. Jakby cała ta sytuacja była czymś zupełnie normalnym.
– No? – rzuciła. – Przyszłaś mnie zabić?
– A powinnam?
Patrzyłyśmy na siebie przez chwilę w milczeniu. Potem weszłam. Usiadłyśmy na kanapie, jakby to był zwykły dzień, jakbyśmy miały zaraz oglądać film i jeść popcorn.
– Widziałam to zdjęcie – powiedziałam. – Michał próbował się tłumaczyć. A ty?
Julia westchnęła ciężko. Odwróciła wzrok.
– To… to było tylko raz. Po tym grillu. Michał był zdołowany, ja… – zamilkła.
– I co? Pomyślałaś: "ej, przyjaciółka przyjaciółką, ale czego się nie robi dla trochę czułości"?
– Nie planowaliśmy tego – zaczęła, ale jej głos się załamał. – Po prostu... wydarzyło się.
– Wydarzyło się?! Jakby to była ulewa, a nie to, że poszłaś do łóżka z moim chłopakiem?! – wrzasnęłam.
Julia spuściła głowę. Milczała.
– Jesteś żałosna...
Wstałam. Nie chciałam słuchać ani słowa więcej. I wtedy, kiedy byłam już w drzwiach, powiedziała:
– Przepraszam.
Ale to słowo znaczyło już dokładnie nic.
Byłam wściekła
Kamil czekał pod moim blokiem. Siedział na murku, z papierosem w ręce, jakby wiedział, że prędzej czy później wyjdę.
– Hej – powiedział cicho, gdy mnie zobaczył.
– To ty zrobiłeś to zdjęcie, prawda?
– Tak. Ale nie chciałem cię zranić.
– A co chciałeś? Rozwalić mi życie? – zapytałam z goryczą, siadając obok. – Zresztą… dzięki. Bez ciebie nadal bym była ślepa.
Kamil zaciągnął się dymem. Wypuścił powietrze powoli, jakby z nim chciał wypuścić wszystko, co trudne.
– Wiesz, jak robiłem to zdjęcie, to… najpierw nie zauważyłem ich. Ale potem… coś mnie tknęło. Patrzyłem na to przez ekran i… no po prostu coś było nie tak.
Spojrzałam na niego.
– I co? Wysłałeś to Oli?
– Nie. Dałem ci czas, żebyś sama się dowiedziała. Ale Ola była u mnie, przeglądała foty z imprezy, chciała wrzucić coś na grupę. I się zaczęło. Wiesz, jaka ona jest.
Zamknęłam oczy. Ola, królowa plotek. Jasne.
– Chciałem ci tylko powiedzieć… że przykro mi. I że zasługujesz na coś lepszego niż oni.
– Nie chcę współczucia, Kamil. Serio. Czuję się jak idiotka. Jakby wszyscy wiedzieli, tylko nie ja.
Przez chwilę żadne z nas się nie odzywało. Potem dodałam cicho:
– Czuję się pusta. Jakby wszystko we mnie się rozsypało.
Kamil rzucił peta na chodnik, przydeptał go.
– To minie. Kiedyś. Ale teraz masz prawo czuć wszystko. Albo nic.
Pokiwałam głową. Wciąż nie potrafiłam nawet płakać.
W końcu zostałam sama. Julia przestała się odzywać. Michał próbował coś pisać, tłumaczyć, ale nie odpowiadałam. Zablokowałam ich. Oboje. Nie chciałam już znać ich wersji. Nie chciałam znać żadnej wersji poza tą, którą widziałam na zdjęciu.
Resztę wakacji spędziłam w domu. Słuchałam smutnych piosenek, spałam po dziesięć godzin dziennie i pisałam. W notatniku, na kartkach, w telefonie. O tym, co się rozpadło. O sobie. O nich. O tym, jak bardzo boli, kiedy ktoś wbija ci nóż, a potem mówi „to był przypadek”.
Zrozumiałam jedno: nie jestem już tą samą Kasią. I nigdy nie będę.
To lato mnie złamało. Ale może właśnie od tego się zaczyna dorosłość. Może kiedyś znowu komuś zaufam. Ale nie teraz.
Kasia, 19 lat
Czytaj także:
- „Po ślubie mąż pokazał swoją prawdziwą twarz. Gdy zrozumiałam, że potrzebuje służącej, a nie żony, było już za późno”
- „Długo ukrywałam swój romans z mechanikiem. Mąż odkrył prawdę przez aplikację do liczenia kroków”
- „Od lat kocham się w przyjaciółce. Gdy wybierała bukiet na ślub z innym, moje serce niemal pękło z żalu”

